sobota, 23 listopada 2013

ROZDZIAŁ 57

Justyna nie zgodziła się na operację w Kanadzie, jednak Mario bezskutecznie próbował ją namówić. Jednak ona wiedziała lepiej, chciała umrzeć żeby przestać cierpieć i dać swobodę Mario, żeby był szczęśliwy bez niej. Popadała w coraz cięższą depresję, jakby po tym wszystkim świat się zawalił. Wiedziała że ta operacja może pokonać tego raka, ale to nigdy jej nie przywróciłoby normalnego życia, dalej musiałaby jeździć na wózku i z tym żyć. Nie dałaby sobie rady. Czuła się samotna.
Mario czuł że chce, ale nie potrafi jej pomóc.. Tak bardzo chciał żeby była szczęśliwa, ale nie potrafił dać jej szczęścia. Czasem zastanawiał się czy ktoś inny mógłby ją obdarzyć szczęściem, często miał na myśli Moritz'a Leitnera, wiedział że gdyby nie on dziewczyna z którą jest i którą właśnie kocha, to by jej nie poznał. Ona wtedy przyjechała tu dla niego, żeby być szczęśliwa właśnie z nim, a ten po prostu ją rzucił jak brudne skarpetki. A może byliby znów razem, gdyby nie on? Ale to właśnie Moritz zrobił jej tyle przykrości, zgwałcił ją. Nie miał siły już o tym myśleć, wiedział jedno że Lubomirska chce zapomnieć o Leitner'ze.
Wrócili razem do Dortmundu, teraz Goetze postanowił spełnić swój plan, chciał być przy niej.
Poszedł na trening Borussii, to koniec z Bayernem, mimo że jego marzeniem była gra w Monachium to chciał zrobić wszystko żeby uszczęśliwić Justynę.


Mario: Dzień dobry panie Klopp. -przywitał się
Jurgen: Mario? Co ty tutaj robisz? Na zwiady przyszedłeś? -zażartował
Mario: Chciałbym wrócić do gry dla Borussii. -odpowiedział
Jurgen: A Bayern? Przecież to jest jeden z najlepszych klubów na świecie. Elita. -przyznał
Mario: Robię to dla niej, dla Justyny.. Chcę być przy niej, a ona nie chce wyjechać do Monachium.
Jurgen: Ale obiecaj mi.. Że wrócisz do Bayernu, żeby spełnić swoje marzenie. -postawił warunek


Warunek Jurgena zaskoczył i to bardzo Mario.. Czyżby chciał się pozbyć jednego z najlepszych piłkarzy na świecie ze swojego klubu? Nie.. To do niego nie podobne.. Po prostu zawsze był dla każdego piłkarza jak ojciec.. Chciał pomóc spełniać ich marzenia. A od dziecka Goetze marzył o grze dla Bayernu Monachium, to marzenie się już spełniło, ale zrezygnował dla ukochanej..


Jurgen: Więc jak? -zapytał
Mario: Moim jedynym marzeniem jest żeby Justyna wyzdrowiała. -odpowiedział
Jurgen: Będzie dobrze, poradzisz sobie. Jesteś wspaniałym piłkarzem. -poklepał go po plecach
Mario: Mogę wrócić?
Jurgen: Słyszeliście chłopcy? Mario do nas wraca na jeden sezon. -oznajmił
Mario: Tylko na jeden? -zdziwił się


Odpowiedzi już nie usłyszał, bo Klopp odszedł dalej trenować chłopaków. Zastanawiał się czemu tylko na jeden sezon, może dlatego że był też Mkhitaryan, a Goetze teraz był zbędny. Jednakże cieszył się że teraz dzięki grze w BVB będzie mógł pomóc Justynie. Ogólnie wszyscy zawodnicy przyjęli go z otwartymi ramionami, nawet Mkhitaryan, okazał się wspaniałym człowiekiem.


Henrikh: Czemu się przeniosłeś z Bayernu, akurat tu? -zapytał
Mario: Zrobiłem to dla ukochanej. -odpowiedział
Henrikh: Szacunek. A jak twoja dziewczyna się nazywa?
Mario: Justyna Lubomirska. -westchnął
Henrikh: Aaa! Justynka! Fajna dziewczyna, tylko ten nieszczęsny wypadek. Jak się teraz czuje?
Mario: Ona ma raka. -wyznał
Herikh: Uuu.. Przykro mi, a może da się jeszcze z tym zrobić.. -zaproponował
Mario: Są wykonywane na to operacje w Kanadzie, ale ona nie chce. -wspomniał
Herikh: To na początku przekonaj ją do chemioterapii. -stwierdził
Mario: Masz rację, małymi kroczkami..
Herikh: Tylko żeby nie były za małe. -odpowiedział


Właśnie.. Żeby nie było już za późno. Jednak wiedział że chemioterapia może jej w małym stopniu pomóc.



******



Tymczasem wstrząśnięta informacją o tym że jej przyjaciółka Justyna jest chora na raka, często odwiedzała ją. Tym razem mały Nico był lekko przeziębiony, więc nie mogła wyjść. Nawet z chłopcem, bo jego astma to nie były przelewki. Postanowiła zająć się chłopcem. 


Nico: Mamusiu.. Jeśtem głotny. -powiedział chłopiec
Milena: Za chwilę ci przygotuję jakieś jedzonko. -uśmiechnęła się


Chłopiec wrócił do zabawy pluszakami, a Milena poszła zajrzeć do lodówki, niestety była prawie pusta, nie wliczając piwa Marco, które zresztą było niedopite.. W domu była tylko ona, Nico i Amanda.. Zaczęła wątpić w to czy Amanda zechce skoczyć te kilka kroków do sklepu po zupkę dla dziecka. Dziewczyna musiała się zniżyć do niskiego poziomu i zapytać Amandę, czy zechce zostać te kilka minut z Nico.
Weszła do jej pokoju i zapytała, ta bez dłuższych zastanowień się zgodziła. To było dziwne..


Milena: A teraz słuchaj Nico.. Zostajesz pod opieką Amandy, mamusia wyskoczy do sklepu i za kilka minut wróci. Bądź grzeczny. -pocałowała go w policzek
Nico: Dobze mamuniu. -uśmiechnął się chłopiec


Dziewczyna zostawiła chłopca samego i udała się pośpiesznie do sklepu. Tymczasem Amanda postanowiła wcielić w życie swój plan...


Amanda: Nicuś.. Chcesz zrobić tatusiowi niespodziankę i odwiedzić go zaraz na treningu? -zapytała
Nico: Tak! Chce do tatusia! Aje.. mama pofiedziała ze mam sie śtond nie lusać. -odpowiedział cicho
Amanda: Mama się nawet nie dowie. -uśmiechnęła się fałszywie
Nico: Nio.. Dobze..


Chłopczyk złapał w rączki swojego ukochanego misia i wskoczył na ręce do Amandy.


____________________________________________________________________



Zua Amanda! :D Hehe xD
Łapajta rozdziała ;) Kolejny wkrótce ^^  

sobota, 16 listopada 2013

ROZDZIAŁ 56

Kiedy Mario i Justyna już byli w Londynie, dziewczyna przeszła najpotrzebniejsze badania i wszystko kierowało ku dobremu i operacji.. Doktor wezwał Goetze do siebie, do gabinetu. Chłopak usiadł naprzeciwko w wygodnym krześle.


Mario: Coś nie tak? -zapytał
Doktor: Mam niemiłą informację dla pana.. -wspomniał
Mario: Jaką?
Doktor: To jest rak mięśniaka kości. Pokazały się niepokojące rany na łydce. -pokazuje na zdjęciu rentgenowskim
Mario: Czemu.. akurat ją to spotkało..
Doktor: Za długo czekaliśmy z zabiegiem.. -wyznaje
Mario: To wszystko moja wina.. Jak mogę jej teraz pomóc? -zapytał sam siebie
Doktor: Może pan jeszcze jechać do Kanady, tam wykonują takie zabiegi, ale ostrzegam że są bardzo kosztowne.. -odpowiada
Mario: Dla niej zrobię teraz wszystko.


Mario był zszokowany tym że jego ukochana mogła w każdej chwili umrzeć. Teraz musiał jej o tym wszystkim powiedzieć, że muszą lecieć do dalekiej Kanady po ratunek dla niej.. Teraz pozostawało pytanie.. Czy zgodzi się na tą operację..  Kiedy miał wejść na salę gdzie leżała dziewczyna, spojrzał w szybę i zobaczył  Justynę leżącą w łóżku, czytającą książkę. Ona miała jeszcze nadzieje, a jego zamarła głęboko..
Nie miał pojęcia co ma jej powiedzieć.. Prawdę?
Po cichu wszedł do jej pokoju i usiadł obok na łóżku... Spojrzał jej w oczy i zaczął..


Mario: Kochanie.. Jak się czujesz? -zapytał
Justyna: Nie najgorzej, a co? -odpowiedziała zdecydowanie
Mario: Wiem że to straszne co teraz powiem.. Ale masz raka. -westchnął
Justyna: Raka? Boże.. -złapała się za głowę
Mario: Ale będzie dobrze, wyjedziemy do Kanady i tak przejdziesz operację. -odpowiedział optymistycznie
Justyna: A tak naprawdę to ile mi jeszcze zostało? -zapytała
Mario: Nie wiem.. Ale będzie dobrze, damy radę.
Justyna: My? To chcesz dalej być ze mną? -zdziwiła się
Mario: Pragnę tylko tego żebyś była szczęśliwa..
Justyna: A co jak umrę? -zapytała
Mario: Będzie dobrze.. Nie umrzesz. Tylko wyjedź ze mną do Kanady na operację. -tłumaczył
Justyna: Ale to jest zbyt kosztowne Goetze. -stwierdziła
Mario: Nie tak kosztowne jak moja miłość do ciebie. -odpowiedział
Justyna: Mario.. Ja nigdzie nie jadę. Zostaję w Dortmundzie. -postanowiła


Dziewczyna postawiła na swoim, nie chciała operacji.. Może według niej wszystko się już skończyło, może niedługo miał nadejść jej koniec? Śmierć była za blisko.. Ale jeszcze była szansa na ucieczkę od niej, bardzo wielka.. Wystarczyło ją do tego przekonać.



******



Tymczasem Milena użerała się z Amandą. Z całego serca nienawidziła jej i nie ukrywała tego, tak samo jak Amanda nie ukrywała tego że nienawidzi Milki. Dzisiaj akurat Marco musiał wyjechać na zgrupowanie do Warszawy, więc dziewczyny zostały same z małym Nico.
Amanda chciała podlizać się małemu chłopcu i kupiła mu misia...


Amanda: Nicuś.. Chodź zobacz co ci ciocia kupiła! -uśmiechnęła się do chłopca
Nico: Misio! Jaki śłodki. -przytulił misia
Amanda: Podoba ci się? -zapytała
Nico: Jeśt ciudofny. -uśmiechnął się
Amanda: Fajnie że ci się podoba. -pogłaskała go po główce
Milena: Nico! Słodziaku! Zrobisz z mamusią ciasteczka? -uśmiechnęła się
Nico: Tak! Cistecka! -rzucił misia na bok
Milena: No to chodź kochanie.


Dziewczyna rzuciła Amandzie niemiłe spojrzenie z daleka odchodząc z Nico. Ale widać było że to dopiero początek walki kobiet. Jednak Amanda postanowiła się nie poddawać, mimo że nie lubiła małych dzieci to wiedziała że to jedyna droga ponownego dotarcia do serca Marco.
W tym samym czasie, kiedy Amanda obmyślała swoją zemstę, do Mileny zadzwonił Marco. Jak zwykle zatroskany sytuacją w domu.. Dziewczyna zostawiła chłopca przy wycinaniu różnokształtnych ciasteczek i poszła odebrać telefon.

Marco: Hej kochanie! 
Milena: Cześć Marco! Jak tam? -zapytała
Marco: Bardzo dobrze, nauczyłem się nowego słówka po polsku! -powiedział dumnie
Milena: Naprawdę? Powiedz. -uśmiechnęła się
Marco: Koszam ciebie. -przekręcił słówko
Milena: Chyba... Kocham cię! -poprawiła
Marco: Ja ciebie też skarbie.
Milena: Debil. -zaśmiała się
Marco: A co tam u Nico? -zapytał
Milena: Dobrze, robimy ciasteczka! -zaśmiała się



_____________________________________________________________________




No to macie rozdział :) Strasznie nie chciało mi się go pisać, bo wena mi odchodzi ;< Nie wiem czy nie zakończyć na tym blogu.. ;(
Ale to wszystko zależy już od was i weny xD Do następnego! :*  

niedziela, 10 listopada 2013

ROZDZIAŁ 55

Milena się załamała.. Holger jak dobry przyjaciel usiłował ją pocieszyć, ale nie udawało mu się to. Dziewczyna wpadła w głęboką depresję i nie wychodziła ze swojego pokoju prawie wcale, jedynie czasem poszła do kuchni żeby coś zjeść, ale to tylko na chwilkę. Miała silny charakter, ale Marco zabronił jej się spotykania z synkiem i to ją wykończyło..
A Marco..? Reus też się załamał, kto wie czy nie bardziej, ale skutecznie potrafił to ukryć przed wszystkimi. Zajmował się Nico jak najlepiej potrafił, kiedy mógł zabierał go na treningi albo zostawiał u rodziców lub u Ani Lewandowskiej. Jednak obaj tęsknili za nią.


Nico: Tatusiu? A kjedy mama wluci? -zapytał
Marco: Nie martw się, niedługo.. -zapewniał
Nico: A tenśkniś za nio?
Marco: Bardzo, a ty maluszku? -wziął chłopca na ręce
Nico: Kocham ją i bajdzo tenśknie.. -wyznał
Marco: Nie martw się wróci. -zapewniał


Reus miał dość tęsknoty za dziewczyną, pragnął się z nią jak najszybciej pogodzić. Postanowił zaraz po treningu pojechać do Holgera i ich przeprosić. Nie było to dla niego łatwe, bo ucierpiała na tym jego męska duma, ale musiał ten konflikt jakoś zażegnać, w końcu sam do tego doprowadził. Na treningu był skupiony tylko na tym.. Nie reagował nawet na polecenia trenera Kloppa.


Klopp: Reus.. Co się dzieje? -zauważył że coś trapi chłopaka
Marco: Nic takiego trenerze, tylko pokłóciłem się z Mileną. -wytłumaczył
Klopp: Wy to się potraficie dzień w dzień się kłócić.. -stwierdził
Marco: No co prawda, to prawda... Ale tym razem poszło o coś gorszego.. -wyznał
Klopp: Dobra, idź już, bo jak się na ciebie patrzę to mi humor odchodzi.. Porozmawiaj z nią.
Marco: Tak.. Zrobię to jeszcze dzisiaj. -postanowił
Klopp: Tylko nie płacz jak cię odrzuci! -zaśmiał się
Marco: Postaram się to załatwić jak facet. -uśmiechnął się


Zmęczony po treningu pojechał pod blok gdzie przebywała jego ukochana z Holgim. Pod drodze kupił bukiet kwiatów, tych ulubionych Mileny, czyli żółtych róż. Wszedł schodami na 4 piętro, bo na jego nieszczęście winda była nieczynna. Kiedy już stanął pod mieszkaniem wziął głęboki oddech i zadzwonił dzwonkiem. Poczekał krótszą chwilę przed drzwiami, a potem otworzył mu Badstuber. Uśmiechnął się niepewnie do Marco i wpuścił go do mieszkania.


Holger: Milena jest u siebie w pokoju. -odpowiedział
Marco: Dzięki Holgi. -podziękował przyjacielowi
Holger: Nie zrób jej przykrości. -poradził
Marco: Jasne..


Marco ostatni raz przejrzał się w lusterku i przeczesał grzywę, po czym cicho zapukał do pokoju narzeczonej.. Usłyszał ciche "proszę" i zajrzał. Na łóżku siedziała Milena trzymając w ręku pudełko z chusteczkami higienicznymi. Wystarczyło że spojrzała na niego i znów zaczęła gorzko płakać. Kiedy chłopak podszedł do niej bliżej klęknął przed nią i zauważył na jej nadgarstku ślady po cięciu się żyletką.
Bez słowa mocno ją przytulił.


Marco: Już będzie dobrze..
Milena: Ja przepraszam Marco. -powiedziała ze łzami w oczach
Marco: Nie przepraszaj, byłem zbyt nieznośny.. Zraniłem cię, siebie i Nico. -wytłumaczył
Milena: Kocham cię.
Marco: Ja ciebie też kochanie.. -pocałował ją w policzek
Milena: Dałeś sobie radę z Nico? -zapytała
Marco: Jako tako.. Strasznie tęsknił za tobą. -uśmiechnął się
Milena: Ah.. Wy faceci.. Bez kobiety to byście zginęli.. -stwierdziła
Marco: Wrócisz do nas?
Milena: A mam jakieś inne wyjście? -odpowiedziała
Marco: Pomóc ci się spakować? -zapytał
Milena: No raczej.. -poruszyła ramionami


Marco pomógł Milenie się spakować i wspólnie opuścili mieszkanie Holgera, dziękując mu za wszystko przy okazji. Kiedy już dotarli do domu czekał tam na nich mały Nico, który w progu szczęśliwy wskoczył mamusi w ramiona.


Nico: Mamusia!! -piszczał szczęśliwy
Milena: No mamusia, wróciła do swojego małego bohatera! -uśmiechnęła się
Nico: Juz nigdy mie nie zośtwiś! I taty! -rozkazał
Milena: Już na zawsze będziemy razem! -pocałowała chłopca w policzek
Marco: To co maluszku? Może pójdziesz spać? -zachichotał
Milena: Reus! Jest dopiero 14! -zwróciła mu uwagę
Marco: Nie mogę się doczekać nocy. -zaśmiał się
Milena: Nie przy dziecku niewyżyty pasożycie! -zgania go
Nico: W noci bendom pociałunki nie dla dzieciów! -śmieje się
Marco: Hahahaha! Mały się szybko uczy! -zażartował
Milena: Debil!


Dziewczyna poszła do kuchni zrobić jedzenie dla małego chłopca, aż nagle zobaczyła ją opartą o framugę drzwi.. To była Amanda. Marco jeszcze się jej nie pozbył..


Amanda: Widzę że wróciłaś.. Chyba na marne.. -westchnęła
Milena: A ty na marne tu zostałaś. -odpowiedziała obojętnie



_____________________________________________________________________



Jeszcze pomęczę was xd A tak na prawdę to przestraszyłam się waszych sprzętów xD
To do następnego <3   

wtorek, 5 listopada 2013

ROZDZIAŁ 54

To właśnie dzisiaj Justyna miała mieć operację, żeby móc znów chodzić. Pragnęła pogodzić się z Mileną, ale wiedziała że to nie będzie łatwe, szczególnie teraz kiedy dziewczyna wyprowadziła się od Marco i nikt nie wiedział gdzie ona się podziewa. Jednakże był jeden sposób żeby ją spotkać, w jej pracy, w redakcji.
Poprosiła Mario żeby ją podwiózł pod budynek gdzie pracuje Milena Kirchner. Kazała mu zaczekać, a sama pojechała swoim dwukołowym pojazdem, wjechała swobodnie do windy i znalazła się na piętrze gdzie pracuje jej przyjaciółka. Był tam pogrom pracujących ludzi, którzy się krzątali w przygotowaniu papierkowej roboty.  Musiała się dopytać, gdzie jest teraz dziewczyna.


Justyna: Przepraszam.. Nie wie pan gdzie jest teraz Milena Kirchner? -zapytała
Mężczyzna: Milena jest niedaleko stanowiska numer 15. W dziale plotkarskim. -odpowiedział
Justyna: Dziękuję bardzo.


Stanowisko numer 15... Masakra.. Postanowiła pójść sobie na skróty i zadzwoniła do niej.. Nie była jeszcze taka głupia, bo pewnie by nie odebrała gdyby się dowiedziała że to ona dzwoni, dlatego też zastrzegała numer. Po kilku sygnałach oczekiwania odebrała..


Milena: Milena Kirchner. Słucham?
Justyna: Milena? To ja Justyna.. Mogłabyś podjeść do stanowiska numer 4? -zapytała
Milena: Justyna?! Ja nie chcę z tobą rozmawiać nawet! -krzyknęła
Justyna: Proszę nie rozłączaj się! Przyjdź! -odpowiedziała
Milena: No dobra.. -westchnęła
Justyna: Dzięki.


Justyna zauważyła wyłaniającą się sylwetkę dziewczyny spośród pracujących nieznajomych. Milena była wyraźnie czymś zdenerwowana i to nie obecnością Justyny. Gdyby była naprawdę wściekła na Lubomirską to by nie przyszła. Ukucnęła przy niej i spojrzała jej prosto w oczy. Po dłuższym przyglądaniu się oczom Mileny, było widać że była zmęczona i płakała przez całą noc.


Milena: Po co ty tu przyjechałaś? -zapytała
Justyna: Mam mieć dzisiaj operację i chciałabym się z tobą pogodzić.. Poza tym słyszałam że pokłóciłaś się z Marco i że się wyprowadziłaś. -odpowiedziała
Milena: Nie potrzebuję rozmowy. Ja już ci wybaczyłam. A teraz wracam do pracy. Cześć. -powiedziała krótko
Justyna: Poczekaj! Czemu jesteś taka... -zaczęła
Milena: Jaka? Przygnębiona, smutna, zła i niedobra? Na to pytanie powinien ci odpowiedzieć Reus! -krzyknęła
Justyna: Co się stało? -zdziwiła się
Milena: Zabrał mi dziecko. -powiedziała wracając do pracy
Justyna: Marco..


Po chwili Justyna wraca do Mario, czekającego na nią w samochodzie.


Mario: I jak? Wyjaśniłyście sobie wszystko? -zapytał
Justyna: Można tak powiedzieć.. -powiedziała cicho
Mario: Czyli? -zdziwił się
Justyna: Martwię się o nią.. Marco zabrał jej Nico. -odpowiedziała
Mario: Zabrał? Jak to?
Justyna: Nie mam pojęcia, nie chciała o tym gadać. Ale najważniejsze że mi wybaczyła. -westchnęła
Mario: Tak, dajmy im to załatwić między sobą. My jedziemy do Londynu. -uśmiechnął się
Justyna: Dokładnie. -zaśmiała się



******



Zmęczona po pracy Milena postanowiła wrócić do domu, gdzie czekał na nią obiad przygotowany przez Holgera. Powolnie zdjęła torebkę i płaszcz, po czym usiadła do stołu. Uśmiechnięty od ucha do ucha Holger podawał jej jedzenie. 


Milena: Dzięki Holgi. -uśmiechnęła się
Holger: Jedz póki gorące. -odpowiedział
Milena: Marco mi jeszcze nigdy nie zrobił obiadu.. W ogóle żadko przychodził na obiad. -wspomniała
Holger: Rozumiem. -przytaknął


Kiedy Milena skończyła posiłek poszła do sypialni się przebrać. Kiedy już skończyła zebrało jej się od tak na płacz.. Może z tęsknoty za narzeczonym i synkiem.. 
Zmartwiony Badstuber stanem przyjaciółki poszedł do niej sprawdzić co się dzieje. Wszedł do jej pokoiku i zobaczył ją jak płacze i zakrywa oczy swoimi dłońmi. Podszedł o niej, usiadł obok i przyjacielsko ją przytulił.. Niestety Marco wszedł do pokoju i źle odczytał zamiary Holgera i pomyślał że dwójka ma się ku sobie.. 


Marco: Milena! Holger! Znalazłaś sobie pocieszyciela! -krzyknął
Milena: Marco? Holger to tylko przyjaciel! -sprzeciwiła się
Marco: Tylko przyjaciel! -powiedział sarkastycznie
Holger: Nie jesteśmy razem! -tłumaczył
Marco: O spotkaniu z Nico możesz sobie tylko pomarzyć! -odpowiedział wychodząc
Milena: Ale Marco... Nie rób mi tego! -prosiła
Marco: Nie mam ochoty z tobą nawet rozmawiać! Zraniłaś mnie i Nico! 
Milena: A ty z tą Amandą to co?! Świętoszki! -wrzasnęła



___________________________________________________________________


A co mi tam! :D Pogłębiłam jeszcze bardziej konflikt xd
Nie boję się waszych sprzęciorów ;D
To do następnego! ;) 

piątek, 1 listopada 2013

ROZDZIAŁ 53

Tak.. To była Milena. Uśmiechnięta niespodziewanie weszła do kuchni i zobaczyła całującego się Marco z Amandą. Wielki cios, dla niej.. Zobaczyć swoją miłość w ramionach innej osoby, a miała tyle planów na przyszłość.. To legło w gruzach. Wybiegła z płaczem z kuchni, prosto do sypialni gdzie zaczęła jak najszybciej pakować swoje rzeczy. Zmartwiony Reus odepchnął z całej siły Amandę i pobiegł za ukochaną.


Marco: Milena! Pozwól to jakoś wytłumaczyć! -krzyczał
Milena: Nie ma co tu tłumaczyć, wiedziałam że się w niej kochasz. A dla mnie jesteś tylko z litości, a ja tej litości nie chcę od ciebie. -odpowiedziała
Marco: Ja się nigdy nad tobą nie litowałem.. Ja cię kocham! -tłumaczył
Milena: Widać jak mnie kochasz! A ten pocałunek z Amandą to tylko przyjaźń! -powiedziała sarkastycznie
Marco: Kocham tylko ciebie, to wszystko przez nią nie chciałem jej pocałować! -wyjaśniał
Milena: Gdzie jest Nico?! -zapytała wściekła
Marco: U moich rodziców. -odpowiedział
Milena: Aha. -powiedziała zabierając spakowaną walizkę.
Marco: I co tak mnie zostawiasz? -zapytał zdenerwowany
Milena: Tak. Jestem na ciebie zła. -powiedziała zatrzaskując drzwi przed jego nosem.


Milena wiedziała że nie warto się kłócić z Marco, ale ich związek to były bardzo częste kłótnie i to nawet o byle co. A tak nie tylko siebie skrzywdziła, ale też jego i małego Nico..
I właśnie teraz nie wiedziała gdzie się podziać.. Bo z Justyną się pokłóciła, a najbliższa rodzina jaką miała to ojciec w Paryżu. Nagle wpadła na pomysł! Holger Badstuber może ją przenocować kilka nocy. Tak to był dobry plan. Postanowiła się do niego wybrać.



******



Tymczasem Justyna leżakowała sobie w łóżku i gapiła się bezsilnie w biały sufit, dopóki nie usłyszała cichego pukania do drzwi. Nie chciało jej się wychodzić z łóżka, bo jeszcze jeździła na wózku inwalidzkim. Nie miała tej motywacji do życia.. 


Justyna: Proszę! -krzyknęła
Mario: Cześć kochanie. -uśmiechnął się
Justyna: Hej. -odpowiedziała cicho
Mario: Jak się czujesz? -zapytał z troską
Justyna: A jak myślisz? -odpowiedziała pytaniem
Mario: Przyjechałem dla ciebie. Zostaję tu. -postanowił
Justyna: Jak to? -zdziwiła się
Mario: Po prostu.. Jesteś dla mnie wszystkim i nie chcę cię stracić. -odpowiedział
Justyna: Wszystkim? Nawet teraz kiedy straciłam nasze dziecko? -zapytała
Mario: Tak. Nawet teraz. Kocham cię. -powiedział pełen szczerości
Justyna: Też cię kocham. -przytuliła go
Mario: Holgi się dobrze tobą zajmował? -zapytał
Justyna: Jak druga mamuśka! Albo i jeszcze lepiej. -uśmiechnęła się
Mario: Taa.. A z Mileną się pogodziłaś?
Justyna: Nie.. Chyba nie chce ze mną gadać. Jest zła że Amanda u nich mieszka i niby się podstawia do Marco.. Ja tam nic takiego nie widzę.. Bardzo lubię Amandę. -westchnęła
Mario: Wybacz Justyna, ale u nich raczej nie wygląda to dobrze.. Pokłócili się ostatnio.. -wspomniał
Justyna: Pewnie o Amandę? -domyśliła się
Mario: Tak. O nią. -westchnął


Nagle Goetze poczuł wibracje w kieszeni, dzwonił Marco. Chłopak przeprosił na chwilę ukochaną i poszedł do salonu.


Mario: Słucham? -zapytał
Marco: Nie ma u was Mileny? Pokłóciliśmy się i się wyprowadziła. -odpowiedział
Mario: Niestety nie ma. A o co poszło? -zdziwił się
Marco: Zobaczyła jak całuję się z Amandą! To nie sprawiedliwe, bo to ta głupia Amanda na mnie napadła!
Mario: Całowałeś się z nią?! Przecież Milena ci tego w życiu nie wybaczy! -odpowiedział
Marco: Tak jakoś wyszło.. Ale żałuję tego i to bardzo. -powiedział skruszony
Mario: A co z małym Nico? -zapytał
Marco: Nie wiem.. Powiedziałem mamie że jak Milena po niego przyjedzie to żeby po mnie zadzwoniła to pojadę tam i z nią porozmawiam. -powiedział pewnie
Mario: Trzymam za ciebie kciuki. -westchnął
Marco: Dzięki. 



******



W końcu Milena dotarła pod mieszkanie Holgera. Zadzwoniła dzwonkiem, a drzwi otworzył jej uśmiechnięty od ucha do ucha Badstuber. Troszkę się zdziwił że dziewczyna stoi przed mieszkaniem z walizkami, ale mimo wszystko zaprosił ją do środka.


Milena: Nie będę owijała w bawełnę.. Pokłóciłam się z Reusem i nie mam gdzie mieszkać, więc czy zechcesz mnie przenocować te kilka nocy? -zapytała
Holger: Oczywiście. -uśmiechnął się
Milena: Dzięki, prawdziwy z ciebie kumpel. A i jeszcze mała prośba, żeby Marco nie wiedział że tu jestem, a najlepiej nikt poza tobą. -odpowiedziała
Holger: Aż tak się pokłóciliście? -zdziwił się
Milena: Tak. Ale nie chcę o tym gadać. -westchnęła
Holger: Ale jeśli będziesz chciała to zawsze ci jakoś pomogę. -odpowiedział
Milena: Pojedziesz ze mną po Nico do rodziców Marco? -zaproponowała
Holger: Dobrze. -powiedział posłusznie
Milena: Dzięki.


Kiedy już Milena i Holger dotarli do domu państwa Reus, Badstuber postanowił zostać w samochodzie, a Milena poszła do domu.
Zadzwoniła dzwonkiem i otworzył jej ojciec Marco. Uśmiechnął się na widok dziewczyny i zaprosił do środka.

Milena: Przyjechałam po Nico.. Jest tu może? -zapytała
Ojciec: Niestety nie.. Jakąś godzinę go zabrali. -wspomniał
Milena: Marco? -zdziwiła się
Ojciec: Nie wiem.. Możliwe, mnie nie było. Pewnie żona wie, ale jej nie ma. -wyjaśnił
Milena: No dobrze.. Dziękuję za informację. -powiedziała wychodząc



_______________________________________________________________________



Zabijecie mnie wiem xD Czekam na wasze patelnie, młotki, mopy, siekiery, łopaty i inne narzędzia zbrodni :D
To do kolejnego koffani <3