niedziela, 27 października 2013

ROZDZIAŁ 52

Minęło kilka dni, Justyna wróciła ze szpitala, a Mario musiał wyjechać na sparingi do Monachium. Oczywiście nie był zadowolony sam z siebie, bo znowu musiał ją zostawić samą. Wiedział że przy niej będzie Holger, Amanda, Nico i Marco, ale to że ją zostawił nie dawało mu spokoju.
Jeszcze do tego Marco i Milena się bardzo często zaczęli kłócić, a Justyna stawała po stronie Reusa, to już całkiem przekreślało zaufanie Kirchner. Tylko mały Nico starał się pocieszać mamusię. Milena miała ochotę się już czasem spakować i wyprowadzić, wszystko dlatego że wredna Amanda robiła się dla niej męcząca.
Dlatego postanowiła od niej odpocząć i jechać do Monachium w sprawie domniemanej zdrady Goetze.
Tymczasem Marco tęsknił za swoją Morelką...


Marco: To co maluchu? Zjemy coś na obiadek? -wziął chłopca na ręce
Nico: A ciemu mamy ni ma? -zapytał
Marco: Musiała wyjechać, bo dużo pracuje, ale nie martw się nie długo wróci. -tłumaczył
Nico: To dobzie, bo tenśknie zia niom. -powiedział przytulając się do Marco
Marco: Tatuś też tęskni za mamusią. -pocałował chłopca w policzek
Amanda: No hej chłopcy! Co takie grobowe miny? Cieszymy się! -weszła uśmiechnięta do kuchni
Nico: Mamusia pojechała do Monajchum. -powiedział smutny
Marco: Monachium, nie Monajchum. -zaśmiał się
Amanda: A długo jej nie będzie? -zapytała
Marco: Nie wiem, nie powiedziała mi, bo jest na mnie obrażona. -westchnął
Amanda: Aha, spoko. -zaczęła rozmyślać


Nagle w domu rozbrzmiał telefon, Nico był pewien że to mama. Dlatego też szybciutko ześliznął się z krzesła i potruchtał do telefonu, po czym go odebrał.


Nico: Hajo?
Milena: Nico? Cześć słodziaku! Jak tam? -uśmiechnęła się
Nico: Bajdzio fajnie. Jemi objatek. -pochwalił się
Milena: To dobrze. A podasz mi tatusia? -zapytała
Nico: Dobzie.. Jeśt tu obok. -podał słuchawkę Marco
Marco: Kochanie? Kiedy wrócisz? -zapytał
Milena: Jak teraz to kochanie.. A wcześniej nie chciałeś mnie znać. -prychnęła
Marco: Przepraszam że powiedziałem te niepotrzebne słowa.. Ja nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Jesteś dla mnie najważniejsza. -tłumaczył
Milena: Zastanowię się jeszcze kiedy wrócę.. -westchnęła
Marco: A kochasz mnie? -zapytał
Milena: No.. Kocham. -uśmiechnęła się
Marco: Jestem zadowolony, bo ja ciebie bardziej. -zaśmiał się
Milena: Mój kochany debil. -szepnęła



******



Minęło kilka godzin.. Milena po treningu Bawarczyków, postanowiła w ukryciu pośledzić Mario. Nie było to najłatwiejsze zadanie, bo wiedziała że Goetze to szczwany chłopak i może szybko zauważyć że ktoś za nim chodzi. Więc musiała być jak myszka, szara, zwinna i niewidoczna..
Nagle zauważyła że do Mario podchodzi jakaś nieznajoma jej jak dotychczas dziewczyna, która może miała około dwudziestu lat. Pocałowała Mario w policzek na przywitanie i odeszli do pobliskiej restauracji.
W tym czasie Milena miała już całą zdradę chłopaka jak na tacy, tylko musiała się dowiedzieć kim jest nieznajoma.. Wolała się wszystkiego dowiedzieć od Goetze i nie pisać głupich kłamstw na jego temat. 
Dlatego postanowiła wrócić do hotelu gdzie przebywała. Minęło może jakieś czterdzieści pięć minut i postanowiła odwiedzić Mario u niego w domu.
Zadzwoniła do drzwi i otworzył jej ubrany w szary dres i zdziwiony obecnością Mileny Mario.. 


Milena: Cześć Mario. -przywitała się
Mario: Czeeeść.. A ty nie w Dortmundzie? -zdziwił się
Milena: Nie. Pokłóciłam się z Reus'em. -odpowiedziała
Mario: A Nico nie ma z tobą? -zapytał
Milena: Musiałam go zostawić i bardzo żałuję, ale przyjechałam tu po coś innego. -powiedziała tajemniczo
Mario: To po co? Wmawiać mi że jestem słabym chłopakiem i nie zasługuję na miłość Justyny i ją zostawiłem samą w Dortmundzie? -zapytał wściekły
Milena: To już twoje spostrzeżenia.. Mam do ciebie inną sprawę. -wyjaśniła
Mario: Jaką? -usiadł na sofie obok niej
Milena: Czy ty zdradzasz Justynę? Proszę nie kłam. -spojrzała mu w oczy
Mario: Nie zdradzam.. Kocham ją najbardziej na świecie.. Skąd ci to przyszło do głowy? -odpowiedział
Milena: Wszystko widziałam, masz nawet dowód. -wyjęła aparat z torebki


Mario wziął do reki aparat dziewczyny i zręcznie przeglądał zdjęcia z tajemniczą nieznajomą dziewczyną. Kiedy skończył odłożył aparat na stolik i przetarł ręce, po czym spojrzał z dziwnym uśmieszkiem na Milenę, która była zaskoczona jego reakcją na te zdjęcia. 


Milena: Wyjaśnisz mi to jakoś? -zapytała
Mario: Jestem z domu dziecka.. I w końcu odnalazłem swoją biologiczną rodzinę, to jest moja młodsza siostra. Tylko ona mi została, a moja mama jest umierająca. -wyjaśnił
Milena: To czemu nie powiedziałeś o tym, ani mi, ani Marco.. Nie wspominając o Justynie? -zdziwiła się
Mario: Nie było potrzeby, nie mam ochoty utrzymywać teraz z nimi kontaktu.. Tylko teraz ze względu na mamę, postanowiłem im pomóc i dać im trochę pieniędzy na operację. Ona choruje na serce, ja też byłem na to chory, dlatego wylądowałem w sierocińcu. -westchnął
Milena: A Justyna o tym wie? -zapytała
Mario: Wie o tym tylko Marco i nikt więcej. Ale jej powiem. -obiecał
Milena: To dobrze Goetze. Będzie dobrze. -uśmiechnęła się
Mario: Jedziemy do Dortmundu? -zapytał
Milena: Ale tak teraz? -zdziwiła się
Mario: Zrobimy im niespodziankę! -zaśmiał się


Wsiedli w samochód Mario i wyruszyli do Dortmundu...



******



Zmęczony Marco właśnie wrócił, ponieważ zawiózł małego Nico do dziadków. Postanowił zanim wybierze się na trening trochę posprzątać i wziąć szybki prysznic. Kiedy już skończył się myć, obwiązał się ręcznikiem i poszedł do kuchni gdzie była Amanda..


Amanda: Hej przystojniaczku. -uśmiechnęła się
Marco: Hej Amanda. -powiedział obojętnie
Amanda: Znudzony? Może brakiem odpowiedniej dziewczyny? -położyła rękę na jego ramieniu
Marco: Mam odpowiednią dziewczynę Milenę i ją kocham. -powiedział odsuwając się od niej
Amanda: Nie odsuwaj się, widzę że mnie pragniesz.. -przysunęła się do niego
Marco: Nie! Odsuń się! -krzyczał


Nagle poczuł jej usta na swoich i ona zaczęła go namiętnie całować. Biedny chciał jak najszybciej ją od siebie odsunąć ale nie dawał sobie rady, poza tym za nim była ściana.. Lecz nagle słyszy czyjeś kroki z korytarza..



_________________________________________________________________________



Długo nie dodawałam bo nie miałam ani weny, ani czasu, ale postaram się nadrobić :)
To do następnego! :D 

poniedziałek, 21 października 2013

ROZDZIAŁ 51

Zmęczony Mario po kilku godzinach dotarł do szpitala gdzie leżała Justyna, widział przez szybę że obok niej siedzi Holger, a ona zamknięta w sobie po cichutku popłakuje. Bał się wejść do środka, nie wiedział co robić dalej.. Operację miała przewidywaną za pół roku. Wiedział że może mu nigdy tego nie wybaczyć. Bał się jej reakcji. Postanowił się wziąć w garść i wejść do środka.. Uchylił drzwi i wziął głęboki oddech.
Wszedł. Justyna spojrzała na chwilkę na niego i odwróciła wzrok. Usiadł obok niej i delikatnie wziął jej dłoń i złapał bardzo mocno, była zimna, jakby bez życia, bez chęci do niego..


Mario: Justynko..
Holger: To ja wyjdę, a wy pogadajcie. -westchnął
Mario: Dziękuję Holgi, jesteś wspaniałym przyjacielem. -odpowiedział
Holger: Jasne.. Staram się wam pomóc.
Mario: Dzięki. -uśmiechnął się nieśmiało
Holger: Zajmij się nią.. -poradził


Kiedy Holgi wyszedł wszystko stało się trudniejsze.. Nie wiedział co ma do niej powiedzieć, bał się że może ją w jakiś sposób urazić. Usiadł naprzeciwko niej i spojrzał jej głęboko w oczy, czule pogłaskał po główce.


Justyna: Jestem beznadziejna.. To wszystko przeze mnie. -powiedziała cicho
Mario: Nie jesteś, kocham cię. -odpowiedział
Justyna: Nie długo pobyłam matką. -wspomniała
Mario: Zapomnij o tym.
Justyna: Mam zapomnieć o swoim dziecku? Nigdy się nie dowiem czy to miał być chłopiec, czy dziewczynka, czy byłoby podobna do ciebie.. Czy potrafiłoby się bawić z dziećmi! -krzyknęła
Mario: Nie mów tak! Nie warto wspominać to czego nie było. -odpowiedział
Justyna: Zawiodłam cię. Nie chcę już żyć. -powiedziała cicho
Mario: Nawet tak nie mów. -przytulił ją do siebie
Justyna: Boję się.
Mario: Nie bój się, kocham cię. -pocałował ją w policzek



******



Na korytarzu przed salą w której była Justyna siedział samotny Badstuber. Do Holgiego podbiegł mały Nico i przytulił się do niego. Mały pocieszyciel..


Holger: A gdzie zgubiłeś mamę i tatę? -zapytał
Nico: Tatunio ziamika siamochót, a mama go pijnuje, a laczej cioci Amandy. -odpowiedział
Holger: Czyli mamusia zazdrosna? -uśmiechnął się
Nico: Chiba..
Holger: Ohoś, idą.. -zaśmiał się
Milena: Cześć Holger, jak tam Justyna? -przywitała się
Holger: Mario u niej jest. -odpowiedział
Marco: Siemasz Holgi! -przywitał się z przyjacielem
Holger: Cześć. -uśmiechnął się
Marco: A ty maluchu, co tak dewastujesz wujka Badstubera? -zapytał chłopca
Nico: Bo wujecek jeśt mienciutki. -powiedział przytulając się do Holgera
Holger: Oh.. Maluszku. -przytulił mocniej chłopca
Marco: A do mnie to się tak nie tuli.. -powiedział niezadowolony
Nico: Bo jesteś twajdy i tyjko mama sie do ciebie tuji. -odpowiedział
Marco: Milena? Czy ja jestem twardy? -zapytał z pretensją
Milena: Co prawda, masz trochę tych mięśni i troszkę jest twardo, ale nawet dobrze się śpi. -westchnęła
Marco: Dziękuję ci bardzo. -obraził się
Milena: Oj kochanie.. Nie chciałam cię urazić.. -przytuliła go
Marco: Wiesz że nie potrafię się na ciebie długo gniewać Morelko.. -uśmiechnął się
Milena: Oj wiem, kocurku. -pocałowała go w policzek
Nico: Ojej. Jak ja koffam molelki i kociujki. -uśmiechnął się
Milena: Chodź do mamusi na rączki. -wzięła chłopca do góry
Nico: O! Lubje mamy ląćki. -zaśmiał się
Marco: A ona lubi moje! -klepnął Milenę po tyłku
Milena: Marco! -skarciła go


Kiedy Marco, Milena i mały Nico tak sobie razem gawędzili o głupotach, Holger zobaczył tą piękną dziewczynę, którą jeszcze niedawno ochlapał na jezdni. To się nazywało szczęście, akurat podeszła do Mileny i dziwnie spojrzała na niego spod oka.
Chłopak już zauważył że dziewczyna nie chce mieć z nim wspólnego.. Nagle Milena i ona zaczęły kierować się w jego stronę. Myślał że zaraz odleci w kosmos.


Milena: Holger, poznaj Amandę, moją koleżankę. -uśmiechnęła się
Holger: Cześć. -podał jej rękę
Amanda: Cześć. -prychnęła pod nosem
Holger: Przepraszam za to co zrobiłem rano.. Śpieszyłem się do szpitala. -wyjaśnił
Amanda: Nie no, nic się nie stało. -westchnęła
Holger: Na pewno się nie gniewasz? -zapytał
Amanda: Na pewno.


Badstuber był oczarowany dziewczyną, mimo że nie przepadała za nim, to chyba się zauroczył.. Pozostawało pytanie czy ona coś czuła do niego, bo jak widać była widocznie zainteresowana wyłącznie Marco i Mileną, której chciała go odbić. Tylko największą jej przeszkodą był mały chłopiec Nico, który pałał miłością do Mileny i Marco, to on ich łączył w tą jedność. Chciała się go pozbyć.



________________________________________________________________________



Amanda zło wcielone :D Buhahaha! :)
Nikt nie komentuje, chociaż tak naprawdę to komentujecie, ale co drugi rozdział xd Ah wy! <3
Wybaczcie że krótko, ale wena mi uciekła na Marsa i nie chce wrócić.. :< 

środa, 16 października 2013

ROZDZIAŁ 50

Holger pragnął jak najszybciej dostać się do szpitala gdzie została przewieziona Justyna, bał się że mogła stracić dziecko i się załamać, a Mario nigdy by sobie tego nie wybaczył że zostawił ją tu praktycznie samą i zacznie obwiniać Badstubera. Kiedy śpieszył tak się tak do szpitala, akurat jak na złość zaczął padać deszcz, porobiły się od niego wielkie kałuże. Przypadkowo wcisnął gaz i ochlapał idącą drogą dziewczynę, traf chciał że to była przyjaciółka Justyny Amanda.. Ale się zatrzymał żeby nie wyjść na chama.


Amanda: Kurde!! Nie umiesz jeździć czy jak idioto!? -krzyknęła
Holger: No przepraszam.. To przez przypadek. -tłumaczył
Amanda: Nie wierzę w przypadek! -odpowiedziała zła
Holger: To może wierzysz w przeznaczenie? -zapytał
Amanda: Żałosny podrywacz!
Holger: Nie jestem podrywaczem! -sprzeciwił się


Nim zdążył mrugnąć powiekami dziewczyny już nie było, zniknęła za budynkami Dortmundu. Chłopaka oczarowały jej piękne niebiesko-zielone oczy i czerwone usta. Chciał ją jeszcze kiedyś spotkać, ale nawet nie zdawał sobie sprawy jak szybko może do tego dojść...



******



Tymczasem Milena w pośpiechu ubierała małego Nico, żeby zaraz pojechać do szpitala do przyjaciółki. Traf chciał że akurat przyszedł Marco i zaburzył jej plany, bo musiała go ochrzanić za szminkę. Usadziła chłopczyka na kanapie w salonie i poszła do ukochanego, który poszedł się napić wody w kuchni.
Milena: Reus! -stanęła w drzwiach
Marco: Tak kochanie? -zdziwił się
Milena: Mógłbyś mi wyjaśnić czemu malujesz się moją szminką?! -krzyknęła
Marco: Nico się wygadał.. -westchnął
Milena: No raczej.. To tłumacz! 
Marco: Oj no, bo widzę jak się ślinisz na widok Ronaldo i chciałem być jak on.. -odpowiedział
Milena: Czy ty mi właśnie Ronaldo obrażasz? -zdziwiła się
Marco: Ja? No skąd! Tylko chcę być dla ciebie idealny... -powiedział poruszony
Milena: Oh ty mój ideale.. -przytuliła go bardzo mocno
Marco: Cieszę się że mi wybaczasz.. -uśmiechnął się
Milena: Ale i tak pochowam wszystkie szminki. -szepnęła


Do kuchni wszedł mały chłopczyk i patrzył jak rodzice się godzą, uwielbiał mamusię i tatusia, a w szczególności momenty w których się próbowali pogodzić. 


Nico: Mamo.. -zaczął
Milena: Co jest synuś? -odsunęła się od Marco
Nico: To jedziemi do tjego śpitaja cy nie?! -zapytał zmęczony
Milena: A tak! Jedziemy, tylko założę kurtkę. -przypomniała sobie
Marco: A co się stało? -zdziwił się
Milena: Justyna poroniła. -odpowiedziała
Marco: Co takiego? -przeraził się
Nico: Dzidziuś umajł.. -powiedział smutny
Marco: To straszne.. Mario się załamie.. -wspomniał
Milena: Mario? A Justyna!? -powiedziała zapinając kurtkę
Marco: No ona też.. Poczekajcie na mnie ja też jadę z wami. -westchnął


Nagle do ich drzwi zadzwonił dzwonek, zdziwiona Milena postanowiła odtworzyć.. Ku jej zdziwieniu ukazała się Amanda, jej koleżanka.. Była cała mokra..


Milena: O! Amanda! Co ty tu robisz? -zdziwiła się
Amanda: To tak witasz koleżankę po latach? -zapytała
Milena: Nie no.. Wchodź. -uśmiechnęła się
Amanda: Dzięki.
Milena: Ale ty mokra.. Poczekaj, zaraz ci przyniosę jakiś ręcznik. -westchnęła
Amanda: Luzik. -odpowiedziała siadając w salonie
Marco: O! Widzę że mamy gościa! Cześć piękna, Marco jestem. -podał rękę
Amanda: A ja Amanda przystojniaku. -uśmiechnęła się nieśmiało


Kiedy Marco i Amanda się lepiej poznawali, Milena skończyła poszukiwania ręcznika a Nico przybiegł do niej i mocno przytulił się do jej bioder.


Milena: Co jest kochanie? -zapytała
Nico: Boje sie ze ta pani namiesa w nasym zyciu. -odpowiedział
Milena: Nie bój się maluszku, mama cię kocha najbardziej na świecie. -pocałowała go w policzek
Nico: Tez cie kocham mamusiu. -uśmiechnął się



******



Przed chwilą zakończył się mecz Bayernu z Shalke remisem 1:1. Troszkę niedosyt gnębiła w sercach Bawarczyków. Za to kibice Shalke byli bardzo zadowoleni.
Mario gdy już się przebrał, postanowił zajrzeć do telefonu żeby zadzwonić do ukochanej Justyny i jej się pochwalić swoją grą w wyjściowym składzie. Gdy odblokował telefon zobaczył wiadomość od Holgiego.


"Przyjeżdżaj jak najszybciej, Justyna poroniła. -Holger."

Chłopak się wpatrywał w tego sms'a i nie mógł uwierzyć w to co widzi.. Przecież mieli być prawdziwą, wspaniałą rodziną, mieli razem zamieszkać w Monachium, a tu taka wpadka.. Nie potrafił sobie tego wyjaśnić, czemu to akurat jego spotkało? Miał ogromnego pecha..
Postanowił jak najszybciej dostać się do szpitala w Dortmundzie gdzie leżała jego dziewczyna.



____________________________________________________________________


Amanda, ta to dopiero namiesza swoją niewinnością xd 
Rozdział miałam dodać wczoraj, ale mi się nie chciało :D
+ mam dla was niespodziewajkę :D Tam możecie zgłaszać swoje blogi xd 
---->   http://pilkarz-i-ja.blogspot.com/ :)
Prowadzę tą stronę wspólnie z CrazyGirl i fajnie by było jakby ktoś się zgłosił :D 

sobota, 12 października 2013

ROZDZIAŁ 49

Kiedy Marco pojechał na trening, a Milena do pracy, zostawili małego Nico pod opieką Justyny i Holgera. Tymczasem Mario miał jechać na lotnisko, ponieważ za pół godziny miał mieć samolot do Monachium.
Szczerze martwił się o swoją ukochaną, ponieważ nie chciał jej zostawiać samej, ale pocieszało go to jedynie że Badstuber będzie miał na nią oko, w końcu Holgi był dla dziewczyny jak starszy brat.


Mario: Jesteś pewna że nie chcesz jechać ze mną? -zapytał
Justyna: Tak jestem pewna, jest ze mną Holger, Nico, Milena i Marco. Będzie dobrze. -odpowiedziała
Mario: Ale ze mną byłoby ci lepiej! -tłumaczył
Justyna: Nie Mario! Ty masz treningi, a ja bym ci tylko zawadzała! Wolę podenerwować Holgiego!!
Holger: Ja się tak łatwo nie dam! -sprzeciwił się
Mario: Dasz się, dasz.. Nawet nie zauważysz jak cię okręci wokół palca! -zaśmiał się
Holger: Kurcze...
Nico: Ciociaa.. Aje mie nie okjencis? -zapytał stając przed nią i patrząc smutnymi oczkami
Justyna: Nikogo nie będę okręcać słodziaku. -posadziła chłopca u siebie na kolanach
Nico: To dobzie.. -uśmiechnął się
Mario: No to dzisiaj po meczu do ciebie zadzwonię kochanie. -westchnął
Justyna: Dobrze, będę miała telefon przy sobie. -odpowiedziała
Mario: To daj buziaka słońce! -uśmiechnął się
Justyna: No to chodź.. -pocałowała go w policzek
Nico: A ja to cio!! Mama pofiedziała ze jeśtem ciałuśny.. -powiedział dumny
Justyna: Ty też dostaniesz mały kociaku. -uśmiechnęła się


Kiedy Mario pojechał Holger zabrał małego chłopca i zaczęli układać puzzle w drugim pokoju, a Justyna została sama i postanowiła zadzwonić do przyjaciółki z Polski Amandy, która miała ją dziś odwiedzić.


Justyna: Cześć Amanda! -przywitała się
Amanda: No hej mała, gotowa na przyjazd przyjaciółki? -zapytała
Justyna: No pewnie że tak! A o której będziesz? -uśmiechnęła się
Amanda: Przyjadę przed dwudziestą. Bo o osiemnastej mam samolot do Dortmundu. -wyjaśniła
Justyna: Jasne, jasne.
Amanda: A Milena jest w Dortmundzie? Wiesz już jej dawno nie widziałam, ze dwa lata. -westchnęła
Justyna: Jest, ma nawet dziecko małego Nico i narzeczonego. -odpowiedziała
Amanda: Nasza Milenka? Przecież ona się wstydziła do jakiegokolwiek chłopaka podejść! -zaśmiała się
Justyna: Naprawdę się zmieniła, to chyba przez miłość.. -westchnęła
Amanda: Ahh.. Dobrze że sobie jakoś życie ułożyła.. Nie wiem czy na jej miejscu sama bym dała radę..


Milena i Amanda nigdy nie były przyjaciółkami.. Zawsze coś je dzieliło, może dlatego że Amanda była dziewczyną bardzo popularną i piękną, a Milena nie lubiła ślicznotek, mimo że do nich należała wolała się nie wyróżniać. Mimo wszystko, nic do siebie nie miały.  A dzisiaj miały się spotkać..




******



Tymczasem w redakcji gazety w której pracowała Milena, był wielki popłoch. Ludzie krzątali się po całym budynku, może dlatego że zaraz miały się zacząć mecze. Koleżanka z redakcji, powiedziała jej że szef ją wzywa, bo ma dla niej zadanie specjalne.. Dziewczyna wiedziała że zadania specjalne nie należą do najłatwiejszych.. Jednakże postanowiła iść i wszystkiego się dowiedzieć.
Delikatnie zapukała do drzwi, a donośny głos szefa korporacji zaprosił ją do środka. Usiadła naprzeciwko niego i spojrzała mu głęboko w oczy.


Milena: Słucham?
Szef: Wezwałem cię, bo wiem że jesteś bardzo dociekliwa i piszesz naprawdę szczerze.. -odpowiedział
Milena: Aha.. Rozumiem.. Jakiś nowy reportaż o jakimś piłkarzu? -stwierdziła
Szef: Zgadza się.. Doszły do nas słuchy że Mario Goetze ma kochankę i zdradza tą.. no.. Justynę Lubomirską.. Czy jakoś tak się nazywała.. -westchnął
Milena: A czemu ja mam o tym pisać, nie może na przykład Adrian, albo Rafaela? -zdziwiła się
Szef: Ponieważ kiedyś byłaś piłkarką i masz kontakty, a poza tym Goetze jest teraz na topie.. Wszyscy chcą się o nim czegoś więcej dowiedzieć, więc damy im to. -wyjaśnił
Milena: A skąd macie informację że on zdradza tą Justynę? -zaciekawiła się
Szef: Jeden z naszych tajnych informatorów o tym nam powiedział że widział ich razem idących do jakiejś restauracji w Monachium, przytulali się i w ogóle.. -westchnął
Milena: Aha.. 
Szef: To bierzesz to zlecenie, czy mam szukać kogoś innego? -zapytał 
Milena: Biorę. -odpowiedziała zdecydowanie
Szef: No dobrze.. Dziś masz wolne, a od jutra bierzesz się do roboty moja droga panno. -uśmiechnął się
Milena: Tak jest! -uśmiechnęła się wychodząc


Dziewczyna nie wiedziała co ma teraz myśleć.. Co powiedzieć Justynie.. Czy Mario jest naprawdę zdolny żeby zdradzić ją z jakąś inną nieznajomą dziewczyną? Wolała wrócić do domu i jakoś to w spokoju przemyśleć. 
Ale i tak nie uniknie Justyny i jej spojrzenia typu "co się dzieje?", bo musiała odebrać małego Nico. Kiedy już dotarła pod mieszkanie Justyny, zadzwoniła dzwonkiem. Drzwi jej otworzyła zmęczona dziewczyna.


Milena: No heej.. I jak tam opieka nad moim synusiem? -pocałowała przyjaciółkę na przywitanie w policzek
Justyna: Nie wiem jak ty wytrzymujesz z tym dzieciaczkiem.. -uśmiechnęła się
Milena: Aż tak koszmarnie? -zapytała
Justyna: Wykapany tatuś.. -stwierdziła
Nico: Mama!! Mama! -wskoczył jej w ramiona
Milena: O! Mój mały potworek! -uśmiechnęła się
Nico: Teśkniłem! -przytulił się do Mileny
Milena: No ja też maluszku.. A co ty masz na buźce? -zapytała
Nico: Ciocia mnie dała śmineckie i sie majowałem jak ti! -uśmiechnął się
Milena: Ale wiesz że chłopcy się nie malują? -zaśmiała się
Nico: Cemu? -zdziwił się
Justyna: A widziałeś kiedyś żeby twój tatuś się malował? -zapytała
Nico: Jaz! -przyznał
Justyna: Kiedy?
Nico: Jak mamusia posła po bułecki to tatuś posed do justra i bawil sie śminecko.. -wyznał
Milena: Niech no tylko wróci z meczu.. Ja mu dam szmineczki! -odpowiedziała
Justyna: Oj Milka! On to dla ciebie robił! -uśmiechnęła się
Milena: Ale mi dziecko demoralizuje! -odpowiedziała
Nico: Oj mamuniu.. 



******



Holger umówił się z Justyną że razem obejrzą mecz Bayernu w którym to Mario miał wyjść w podstawowej jedenastce. Postanowił przynieść coś do picia.
Do mieszkania wszedł jak zazwyczaj bez pukania, bo czuł się jak w domu... Kiedy wszedł do salonu, dziewczyny nie było.. Postanowił się więc rozejrzeć po mieszkaniu. Nagle wszedł do sypialni i zobaczył nieprzytomną Justynę leżącą na podłodze, a obok niej leżały proszki, które niedawno jej przepisał jej doktor. Natychmiast zadzwonił na pogotowie, a potem po Milenę... Wyglądało na to że poroniła..



___________________________________________________________________



Ah.. Szkoda mi Justyny.. :c A ten Mario to jeszcze większy pechowiec :D 
Ale coś się musi dziać :D A jeszcze nie chcieliście komentować, to się zemściłam xd
To do następnego koty! ;3   

poniedziałek, 7 października 2013

ROZDZIAŁ 48

Minęło kilka godzin, Milena nie odstępowała chłopca nawet na krok. Martwiła się o niego, chciała żeby nic poważnego mu nie było.. Przyjechał również Marco, który raczej nie powinien się nawet ruszać z domu. Przez co dziewczyna zaczęła mu i sobie robić wyrzuty sumienia.


Milena: Jestem najgorszą matką na całym świecie, chociaż ty z resztą nie lepszy. -westchnęła
Marco: Ale kochanie nie mogliśmy nic zrobić.. Nawet nie wiedzieliśmy że mały choruje na astmę. -przytulił ją
Milena: No ale mogłam o tym wiedzieć, wystarczyło iść z nim na badania. Jestem głupia! -odpowiedziała
Marco: Nie jesteś. Dobrze że to nie jest przewlekła astma, w przeciwnym razie udusiłby się na śmierć.
Milena: Czy ja na serio muszę mieć takiego pecha!? -zapytała zmęczona
Marco: Wszystko będzie dobrze Morelko. Jakoś to nam się ułoży.. -tłumaczył
Milena: Zawsze nie idzie po mojej myśli.. Chciałam być zwykłą piłkarką, nie chciałam mieć dziecka, nie marzyłam o założeniu rodziny akurat z tobą. A teraz wszystko jest na odwrót.. -wspomniała
Marco: A źle ci z tym co jest teraz? -zdziwił się
Milena: Nie, bo jestem dziennikarką, kocham Nico i chcę być właśnie z tobą. -powiedziała patrząc mu prosto w oczy
Marco: Też jestem szczęśliwy że cię mam. Już jak byliśmy dziećmi wiedziałem z kim chcę być. -uśmiechnął się
Milena: Naprawdę? -zapytała
Marco: Naprawdę.. Już nawet na palcach wyliczałem ile będziemy mieli dzieci i za ile lat weźmiemy ślub! Zawsze mi paluszków brakowało.. -zaśmiał się
Milena: Hahahahaha! Nie będziemy mieli 20 dzieci! -zażartowała
Marco: Ale Milenka, ja chcę żeby ród Reusów nie zaginął! -uśmiechnął się
Milena: Nico już nam wystarczy żeby twój ród nie zaginął.
Marco: Ale on ma twoje nazwisko.. -westchnął
Milena: Oj już nie długo. -westchnęła
Marco: Już odliczam dni. -zaśmiał się



******



Dzisiaj miała mieć wypis Justyna. Mario poszedł załatwić dla niej wózek, a Holger pomagał jej się pakować.


Holger: A słyszałaś że mały Nico choruje na astmę? -wspomniał
Justyna: O rany.. To straszne. -westchnęła
Holger: Na szczęście da się ją wyleczyć. Ale gdyby się wczoraj Milena nie obudziła, to już by chłopca w naszym świecie nie było. -odpowiedział
Justyna: Biedaczek.. Mam nadzieję że wyzdrowieje jak najszybciej. 
Holger: Naprawdę słodki ten chłopczyk. -stwierdził
Justyna: Tak.. Strasznie jest podobny do Marco. 
Mario: No kochanie! Mam dla ciebie ten wspaniały pojazd na dwóch kołach, napędzany pracą rąk! Ewentualnie moją.. -zażartował
Justyna: Pomóż mi na niego się wczołgać. -uśmiechnęła się
Mario: Już Justynka.. Chodź ma rączki!
Holger: Teraz czekam już tylko na wasze zaręczyny! -zaśmiał się
Mario: Oj Holgi.. A ty kiedy? -zapytał
Holger: Dopiero jak poznam swoją wybrankę. -wyjaśnił
Justyna: Apropo wybranek! Moja przyjaciółka ma przyjechać! -wspomniała
Holger: A co to ma do wybranek? -zdziwił się
Justyna: W końcu masz mieszkać pod nami, a ona nie ma chłopaka więc.. -zasugerowała
Mario: Ty zawsze musisz kogoś swatać?!
Justyna: No a bo co!? Chyba chłopak nie będzie się sam szwendał po Dortmundzie! -uzasadniła
Holger: Hahaha! Dobre wytłumaczenie! -zaśmiał się
Justyna: No co! Szczera jestem! -odpowiedziała
Mario: I taką cię kocham! -uśmiechnął się


Kiedy dziewczyna była już spakowana i odebrała wszystkie swoje dokumenty, postanowiła odwiedzić małego Nico. Gdy już dojechała tym swoim wózkiem o własnych siłach, wywołała małe zdziwienie w oczach Marco, który nie wiedział że przez ten wypadek dziewczyna mogła przestać normalnie funkcjonować.


Justyna: Cześć Marco. -uśmiechnęła się
Marco: Hej mała. A ty nie możesz chodzić? -zdziwił się
Justyna: No niestety nie. Ale musiałam wybrać między dzieckiem, a chodzeniem. I sądzę że wybrałam dobrze i nie będę tego żałować. -odpowiedziała
Marco: Masz rację. Bo po co usuwać ciążę, skoro stanąć na nogi możesz też później. -stwierdził
Justyna: Tak, zdecydowanie. -przyznała
Marco: A gdzie Mario? -zapytał
Holger: Poszedł zanieść dokumenty Justyny do samochodu. A i będę mieszkał w mieszkaniu Milenki! Bo się zgodziła. -pochwalił się
Marco: Jak się czasem na mnie zdenerwuje, to będę tam wpadał. -uśmiechnął się
Holger: Serdecznie zapraszam! -odpowiedział
Justyna: Ja też się będę wpraszać! Żeby nie było! -przypomniała o sobie
Holger: Trzymam za słowo!
Milena: Hejka młodzieży! -uśmiechnęła się wychodząc z sali razem z Nico na rękach
Holger: Co to to nie! Jestem starszy o dwa lata! -sprzeciwił się
Milena: Oj Holgi! Żartowałam! -uśmiechnęła się
Marco: I jak tam mój maluszek? -zapytał biorąc chłopca na ręce
Nico: Muse jesc ploski i pic syjop! -odpowiedział
Marco: No to pojesz sobie proszki w domku. -zaśmiał się
Nico: Nie jeśtem do tjego chentny.. -westchnął
Marco: Oj zaraz będziesz!
Milena: Reus! Tylko bez przemocy! -ostrzegła
Marco: Ma się rozumieć kocurku. -pocałował synka w policzek
Nico: Jeśtem taki ciałuśny! -zachichotał
Milena: Oj bardzo całuśny! -zaśmiała się




******



Gdy już Milena, Marco i Nico wrócili do domu, dziewczyna poszła z chłopcem i włączyła mu bajki na DVD. Marco usiadł w kuchni i zaczął nad czymś gwałtownie rozmyślać. Zaraz do niego dołączyła Milena, wstawiła wodę na herbatę i usiadła naprzeciwko patrząc w jego zamyślone jak nigdy oczy.


Milena: Nad czym to tak rozmyślasz? -zapytała
Marco: Jak cię dzisiaj zaskoczyć w łóżku! -zażartował
Milena: Weź ty jakiś niewyżyty jesteś! A tak na serio...? -uśmiechnęła się
Marco: Tak na serio to pamiętam co się tak naprawdę stało w wypadku. -odpowiedział
Milena: To powiedz.
Marco: Wtedy drogę mi zajechał Leo. Próbowałem potem zapanować nad kierownicą i nie udało mi się, okazało się że mam poprzecinane kable od hamulców. Trafiłem w drzewo. Nico strasznie płakał, a ja nie mogłem się ruszyć. Justyna krwawiła. -opowiedział
Milena: Boże. Marco.. -przytuliła go bardzo mocno
Marco: Nigdy mnie nie zostawiaj samego.. Rozumiesz? 



_______________________________________________________________________



Z bólem głowy i z wsparciem Jagódki napisałam <333 I mam już pierwotny pomysł na nowego bloga :D
No to zapraszam do komentowania! :*
10 komentarzy = nowy rozdział już wkrótce miśki ^_^

    

piątek, 4 października 2013

ROZDZIAŁ 47

Po południu Milena miała odebrać Marco i Nico ze szpitala. Oczywiście Reus jak zwykle miał ślamazarne ruchy i strasznie ociężałe, tak że Milena chciała go już zostawić w tym szpitalu. Za to Nico bardzo się cieszył że wraca do domu, jak na razie nowego, ponieważ mieli zamieszkać u Marco na pewien czas.


Milena: Marco! Ruszaj się!
Nico: Sibciej tatuś! -pośpieszali
Marco: Oj no chwila, nogawka od spodni mi nie chce wejść na ten gips. -odpowiedział
Milena: No to mówiłam ci żebyś nie zakładał rurek tylko dresy! -westchnęła
Nico: Dlesy! Zauz! Tatuś.. -poprosił
Marco: O rany... A wzięłaś je chociaż? -zapytał już zmęczony
Milena: No wzięłam, Nico podaj tacie dresy. -wyjęła ze z torby i podała chłopcu
Nico: Plose. -oddał spodnie Marco
Marco: A może ktoś mi pomoże je założyć? -spojrzał na Milenę
Milena: Oj nie rób z siebie takiej ofiary! Zakładaj.. -odpowiedziała zdenerwowana
Nico: Mamusiu, a kupis mi żujkę? -zapytał
Milena: Oczywiście że ci kupię gumę do żucia słońce, ale niech tatuś się upora ze spodniami. -uśmiechnęła się
Nico: Tato sypciej! Ja kce żujkę! -tupnął nóżką
Marco: Widać jak się w ciebie wdał.. -powiedział ogarniając się
Milena: No raczej w ciebie, ja nie pluje na cztery strony świata lamo! -zaśmiała się
Marco: Oj tam, oj tam! -prychnął


W końcu kiedy już dotarli do domu Reusa, mały chłopiec radośnie biegał po domu, bo Marco kazał mu szukać jego pokoju. Był strasznie podekscytowany że będzie miał własny pokój. Milena w tym czasie pomagała Marco, który chodził o kulach, wejść do salonu. W końcu kiedy klapnął na kanapie, przybiegł mały chłopczyk i mocno przytulił tatę.


Nico: Jeśteś najlepsiejszym tatusiem na caaałym świecie! -pocałował go w policzek
Marco: Znalazłeś swój pokój? -zapytał
Nico: Tak!! I jeśt ciudofny! -uśmiechnął się
Marco: Sam go urządziłem specjalnie dla swojego bursztynka! -pochwalił się
Nico: Dzienkuje tatuniu. -przytulił się do Marco
Milena: A co tutaj za okrzyki radości? Co moje zagipsowane kaleki? -zażartowała
Nico: Tatuś mi zlobił pokój! I jeśt ciudowfny! -odpowiedział
Milena: No to wspaniale Nico.
Nico: A pokaziać ci mamusiu? -zapytał podbiegając do mamy
Milena: Z chęcią kochanie. -pogłaskała go po główce



Kiedy weszła do pokoju w którym miał mieszkać Nico, zauważyła dużo rzeczy związanych z piłką. Była zadowolona z tego że Marco chce zaciekawić swojego syna piłką nożną, ale obawiała się że być może kiedyś chłopiec przestraszy się presji ojca i tak jak Justyna, będzie robić to z przymusu.. I właśnie to ją najbardziej przerażało. Oczywiście mały Nico bardzo się cieszył że ma swój, własny pokój.


Milena: A lubisz piłkę nożną? -zapytała chłopca
Nico: Baldzo! Koffam!
Milena: To dobrze. -uśmiechnęła się
Nico: Mamusiu.. A kiedy juz nie bede nosił tego gipsia? -zapytał
Milena: Jeszcze kilka dni i pan doktor ci go zdejmie. -przykucnęła naprzeciwko chłopca
Nico: Bo to mie scypie i casem piece. -powiedział smutny
Milena: Oj nie martw się, mamusia ci przytuli. -powiedziała przytulając synka
Nico: Koffam cie mamusiu. -wyszeptał
Milena: Ja ciebie też skarbie. -pocałowała go w czoło
Nico: Aje nie jestes zuła ze bił wipadek? -zapytał
Milena: Nie jestem zła, bo wiem że jesteś moim synkiem i cię kocham. -westchnęła
Marco: Moje słodkości się smucą? Czemu? -wszedł do pokoju o kulach
Milena: Nie ma o czym mówić.. Po prostu. -odpowiedziała
Marco: Oj przecież widzę.
Nico: Kocham ci tatusiu. -powiedział przytulając się do jego nóg
Marco: Ooo! Mój Nico, też cię kocham i mamusię również. -odpowiedział
Milena: O! Ja też chcę się przytulić! -podeszła do chłopców.



******



U Justyny również zbliżał się wypis ze szpitala. Miała to szczęście że ciągle ktoś przy niej był, albo Mario, albo Holger, który starał się pocieszać dziewczynę, albo rozmawiał z nią o takich rzeczach o których zapewne nie pogadała by z Goetze. Kilka minut później przyszedł Mario z lekami, które przepisał doktor dla Justyny.

Mario: Przyniosłem ci leki, musisz je przyjmować. -powiedział kładąc je obok na szafce
Justyna: A co jeśli one zaszkodzą dziecku? -zapytała
Holger: No muszę dziewczynie przyznać rację, trzeba to też wziąć pod uwagę. -przyznał
Mario: Nie martwcie się, zadbałem oto i zapytałem.. Nie powinno zaszkodzić, poza tym nasz dzidziuś jest bardzo wytrzymały. -pogłaskał ją po brzuszku
Justyna: To na pewno, po tatusiu. -uśmiechnęła się
Holger: O mamusi też nie zapominajmy! -zaśmiał się
Justyna: Holgi? A kiedy wracasz do Amsterdamu? -zapytała
Holger: Problem w tym że mnie wyrzucili z klubu przez tą operację i chyba wracam do Monachium.
Mario: Co za chamy!? -obużył się
Holger: No niestety, życie. -westchnął
Justyna: A będą cie chcieli do Bayernu? 
Holger: Sądzę że tak, a jeśli nie to poszukam jakiejś pracy, znajdę żonę i zamieszkam tu, albo w Monachium. W końcu to nie koniec świata. -machnął ręką
Mario: No trochę racji w tym jest, ale Guardiola takiego jak ty zawodnika nie przepuści. -pocieszył
Holger: Dzięki Mario. Jesteś wspaniałym przyjacielem. -uśmiechnął się
Justyna: A ja to co!? O ciężarnych kalekach to się już zapomina!? -zażartowała sobie
Holger: Ty też jesteś wspaniałą przyjaciółką.



******



Kiedy Milena już położyła spać małego Nico, postanowiła iść do sypialni gdzie czekał Marco. Chłopak już wylegiwał się pod ciepłą kołderką i czekał na ukochaną. Dziewczyna rozpięła kucyk, roztrzepała włosy i weszła w piżamie po kołdrę. Nagle poczuła rękę Marco wędrującą po jej biodrze i cicho się zaśmiała, wyraźnie tylko na to czekał...


Milena: Marco? To ty masz takie śliskie rączki? -zażartowała
Marco: No ja kochanie.. Ale tyle na to czekałem, że chyba mnie nie powstrzymasz.. -zaśmiał się
Milena: Oj wytrzymasz jeszcze bardzo długo. -uśmiechnęła się
Marco: Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteś moją narzeczoną, a wkrótce żoną. -wyznał
Milena: No to pora wyznaczyć datę ślubu mój drogi. -odpowiedziała
Marco: Jak najszybciej. -zaczął całować ją w szyję
Milena: Weź!! Nie całuj! -powiedziała zmęczona


Nagle ktoś zapukał do ich sypialni i wszedł mały chłopiec.


Milena: Ojej kochanie.. Co jest? Czemu nie śpisz? -zapytała
Nico: Boje sie sam. -odpowiedział
Milena: No to wskakuj skarbie. -uśmiechnęła się
Marco: No ej!! -obużył się
Milena: To chociaż zatrzyma twoje zapędy Marco. -zażartowała
Nico: Doblanoć! -powiedział kładąc się po środku
Milena: Dobranoc słodziaku. -pocałowała chłopca w czoło
Marco: A mnie kto pocałuje!? 
Milena: Śpij Reus! Cicho!! -uciszyła go


Pospali tak może półtorej godzinki, do momentu aż chłopiec nie zaczął dziwnie kaszleć i cały był czerwony i zaczął płakać i coś mamrotać przez sen. Zmartwiona Milena sprawdziła mu czoło, które było piekielnie gorące. Była pewna że Nico ma gorączkę. Postanowiła obudzić Marco i kazała mu się zająć dzieckiem, a sama pobiegła się ubrać i jechać z dzieckiem do szpitala, wiedziała że gorączka to nie przelewki, a szczególnie u rocznego chłopca.



________________________________________________________________________




No i napisałam, jakaś masakra i tu i w szkole.. :( Wczoraj pechowy dzień, bo Legia przegrała i przyczepił się do mnie taki jeden psychopata, który chce być moim chłopakiem, boję się z domu wyjść ;c No weźcie! Nienawidzę go z całego serca, życzę mu najgorszego. 
To do następnego! :)  

wtorek, 1 października 2013

ROZDZIAŁ 46

Justynę czekała trudna decyzja, albo będzie mogła chodzić, albo urodzi dziecko. Chyba najtrudniejszy wybór w jej życiu, pragnęła chodzić, ale dziecko było równie dla niej ważne, bo mimo że nie chciała mieć teraz dziecka razem z Mario, ale widziała jego radość i nie chciała krzywdy ani dla niego.
Problem był w tym że rodzice byli absolutnie przeciwko ciąży dziewczyny.


Matka: Jak ty to sobie wyobrażasz dziewczyno!?
Ojciec: Wylądujesz na wózku i możesz zapomnieć o piłce! -tłumaczył
Justyna: A kto powiedział że ja lubię piłkę?! To wy tak powiedzieliście! -odpowiedziała
Matka: Chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej! Żebyś mogła rozwijać swój talent.. -westchnęła
Justyna: Ale ja kocham fotografować! Nie lubię grać. -wyjaśniła
Ojciec: I tak zrobi co zechce.. Nie będę jej terroryzował.. -machnął ręką
Justyna: Dziękuję.
Matka: A kto jest ojcem? -zapytała
Justyna: Mario Goetze. -odpowiedziała
Matka: A może go nam przedstawisz?
Justyna: Stoi za drzwiami.. -powiedziała cicho
Ojciec: Pójdę go zawołam.. -wstał z krzesła


Kiedy tata Lubomirskiej wyszedł po Mario, dziewczyna była już pewna że chce urodzić to dziecko. Gdy już wszedł zdenerwowany i wystraszony chłopak, usiadł obok jej łóżka, a ona delikatnie złapała go za dłoń.


Ojciec: Więc to ty jesteś ojcem dziecka.. -westchnął
Mario: No tak.. -powiedział cicho
Matka: Czym się zajmujesz? -zapytała
Mario: Jestem piłkarzem, gram w Monachium. -odpowiedział
Ojciec: To do tego Bayernu takich małych krasnali przyjmują?! -zdziwił się
Justyna: Tato!
Ojciec: No dobra.. Może jeszcze urośnie.. -westchnął
Justyna: Tato! On jest wspaniałym piłkarzem i człowiekiem! -upomniała go
Ojciec: To samo mówiłaś o Mo i co z tego wyszło?!
Justyna: Ale ja jestem pewna że Mario to ten jedyny! -odpowiedziała
Mario: Przepraszam że wtrącę się do rozmowy, ale chcę pana uświadomić że Justyna to jedyna kobieta w moim życiu i żadnej jeszcze tak nie kochałem, nie chcę jej zrobić krzywdy, chcę dla niej dobra.
Ojciec: Miło że tak mówisz, ale co jeśli Justyna wyląduje na wózku i będzie chciała urodzić to dziecko, a ty tak po prostu ją zostawisz samą na lodzie? -zapytał
Mario: A będzie chciała je urodzić? -spojrzał na dziewczynę
Justyna: Jeśli ci to nie przeszkadza to tak. -odpowiedziała
Mario: No to jeśli jest taki pana warunek to się jej oświadczę i liczę że moje zaręczyny zostaną przyjęte.
Ojciec: I takiej odpowiedzi pragnąłem usłyszeć. -poklepał go po plecach




******



Operacja Marco obyła się bez żadnych większych komplikacji, praktycznie mógł już wracać do domu, gdyby nie zagipsowana noga od uda do kostki. Milena obiecała mu że jutro lub pojutrze zabierze go ze szpitala razem z małym Nico, który właśnie tulił się do tatusia na jego łóżku. W tym czasie dziewczyna prezentowała im swoje nowe ciuszki, które kupiła.


Milena: O! A tą sukienkę normalnie kupiłam za grosze.. Ale jeszcze jakaś babka się nią interesowała, miałam szczęście bo jej zakosiłam z przed nosa! -opowiadała
Marco: Piękna jest, prawda Nico? -komplementował już znudzony
Nico: Bajdzo!! -patrzył zafascynowany
Milena: Co tacy znudzeni?! Trzeba się cieszyć! -powiedziała zmęczona
Marco: Siedzę w tym szpitalu już tydzień bez żadnego stosunku, to mam się cieszyć!? -zdziwił się
Milena: Idź ty zboczeńcu, nie mów tak przy dziecku! -oburzyła się
Nico: Aje ja fiem cio to ten śtosiunek! -odpowiedział
Milena: Słucham?? -przeraziła się
Nico: Psytulanie sie dziefcyny z chłopcem!
Marco: Sam mu to tłumaczyłem.. -przyznał się
Milena: Jaki ojciec taki syn.. -złapała się za głowę
Nico: Mamo.. Bo tata kaział sie zapytać cy bede miał siostzycke? -wygadał się
Milena: To powiedz tatusiowi że jak bocian przyleci z fabryki dzieci. -zaśmiała się
Nico: Słysałeś tatuś? -zwrócił się do ojca
Marco: Słyszałem, słyszałem mój konfidencie. -zaczął łaskotać dziecko w brzuszek
Nico: Hahahaha!! -zaczął się śmiać


Nagle do sali wbiegł po cichu Mario i przytulił Milenę od tyłu i uniósł ją lekko do góry. Ta przestraszona nie wiedziała co się dzieje, ale za chwilę dowiedziała się że to szczęśliwy Mario. 


Milena: Mario! Weź przestań mnie tak straszyć! -zaśmiała się
Mario: Nawet nie wiecie jaki jestem szczęśliwy! -pochwalił się
Marco: Ale postaw moją narzeczoną na ziemi.. -odpowiedział
Nico: Nie dotikaj mamusi
Milena: O! Jakie zazdrośniki! -pocałowała Marco i Nico w policzek
Marco: Muszę bronić swojego terytorium! -tłumaczył
Milena: Debil.. Dobra Mario! Mów co to za szczęśliwa wiadomość! -uśmiechnęła się
Mario: Justyna zgodziła się na dziecko i wkrótce będziemy razem.
Milena: To cudownie! -przytuliła przyjaciela
Nico: Bede miał sie z kim bafić!! -pisnął szczęśliwy

Po chwili przyjechał do nich na wózku inwalidzkim ich przyjaciel, który również miał niedawno operację, Holger Badstuber. Chciał odwiedzić Marco i Justynę. 


Holger: Siemka! -uśmiechnął się wjeżdżając na salę
Mario: O! Siemasz kumplu! -przywitał się
Marco: Hejka Badstuber. -uśmiechnął się
Holger: A panny to ja chyba nie kojarzę. -przyjrzał się Milenie
Milena: Cześć, jestem Milena narzeczona Marco. -podała mu rękę
Holger: A ja to Holger. Miło mi poznać. A co to za przystojny kawaler? 
Nico: Jeśtem Nico Kirchner. -odpowiedział nieśmiało
Marco: I mój synuś! -pocałował chłopca w czoło
Nico: Taak! -uśmiechnął się
Mario: A co tobie? -zapytał
Holger: Miałem operację i teraz żeby nie przemęczać nóg muszę trochę jeździć na wózku. -wyjaśnił 
Mario: Aha.. Ciężko się jeździ? Bo wiesz w domu też będę miał taki wózek. -westchnął
Holger: Mam wyćwiczone ręce, więc idzie się przyzwyczaić. Jak to wózek? -odpowiedział
Mario: Justyna przez najbliższe 9 miesięcy będzie musiała jeździć. 
Holger: Justynka? To straszne.. -stwierdził
Mario: No niestety, ale będę się nią zajmował to jej trochę pomogę. -wspomniał
Holger: Póki sezon się nie zacznie. 
Mario: No niestety... -spuścił głowę



_________________________________________________________________________



Wplątałam w to wszystko jeszcze Holgera :D Nie martwcie się wiele nie namiesza, a wręcz przeciwnie będzie bardzo pomocny ;3 
Mam nadzieję że się nie gniewacie że wplątałam tu Bawarczyka, bo nie każdy lubi Bayern. :/ 
Ale to tylko opowiadanie :p
To do piątku ;* Buziaki!