środa, 31 lipca 2013

ROZDZIAŁ 26

Minęły dwa miesiące, wszyscy pełni energii zgłosili się na pierwszy trening. Tylko Milena troszkę osowiała i zła, nie była taka pozytywna. Za to Justyna cieszyła się każdą chwilą na boisku jakby miała to być ta ostatnia, może dlatego że była coraz bliżej Moritz'a.. Jednak to Mario stał się jej przyjacielem i jemu zwierzała się ze wszystkich swoich sekretów, ufała mu bardziej Milenie.
Gdy weszły do szatni, spotkały tam Rose ich znajomą z boiska właśnie się przebierała.


Rose: O Milenka.. Co taka nie w humorze? -zapytała
Milena: No bo ćwiczę i ćwiczę codziennie po kilka godzin, a robię się coraz grubsza.. -odpowiedziała
Rose: To może spróbuj tej nowej diety. Emma zaraz po niej drastycznie schudła. -westchnęła
Milena: Nie wiem. Może.


 Kiedy wybiegły na boisko, jak zwykle Justyna i Milena walały się z tyłu, bo się biegać im nie chciało. Oczywiście trenerka krzyczała żeby się ruszały, ale nie przywiązywały do tego większej uwagi.
Nagle Milenie zrobiło się duszno, dziewczyna przykucnęła na murawie boiska i poczuła silny ból brzucha. Nic dziś nie jadła, może to z tego powodu.. Justyna postanowiła zaprowadzić ją do sztabu medycznego, potem zaczekała pod drzwiami, jednak chwilę później zawołano ją aby kontynuowała trening.


Milena: Co mi jest? Nie jadłam nic dzisiaj, ale czułam się nawet dobrze.. -westchnęła
Doktor: Wszystko dobrze.. Jesteś w ciąży moje drogie dziecko. -uśmiechnęła się
Milena: Że co?! Który to już miesiąc? -zapytała
Doktor: Koniec trzeciego. -odpowiedział
Milena: Zabiję go! -krzyknęła i wyszła


Po drodze z gabinetu do szatni po drodze staranowała Błaszczykowskiego i Piszczka, którzy wiecznie dowiadywali się o wszystkim ostatni, oni w ogóle nie wiedzieli że w Dortmundzie mieszka Milena. Myśleli że dziewczyna przyjeżdża tu czasem popatrzyć na trening.


Kuba: A tej co? -zdziwił się
Łukasz: Lepiej się nie mieszać.. Bo potem będzie że znowu coś przekręciłeś.. -westchnął
Kuba: Masz rację. Biedna dziewczyna. -odpowiedział
Łukasz: Oj tak. Słyszałem plotkę że jest narzeczoną Hummelsa. -stwierdził
Kuba: No coś ty! Agata rozmawiała wczoraj z Anką, to podobno jest dziewczyną naszego Romka.
Łukasz: Za babą nie trafisz.. O patrz! Reus z Lewym znowu wpompowują piłki! Idę się poskarżyć! -uśmiechnął się
Kuba: Żartujesz chyba? W końcu my posklejaliśmy im szafki. -zaśmiał się
Łukasz: Masz rację.



******



Justyna nie widziała już na treningu Mileny. Ćwiczyło jej się nie miło i nie fajnie, bo zazwyczaj kiedy były we dwie zawsze były odpały. Zaraz po treningu podszedł do niej Marco.


Marco: Cześć Justyna! Czemu nie ma Mileny? -zapytał
Justyna: Nie wiem, zaprowadziłam ją do sztabu, a potem nie wróciła na trening. -odpowiedziała
Marco: A co się stało?
Justyna: Mało nie zasłabła na treningu, ale to pewnie zwyczajne przemęczenie. -westchnęła
Marco: Aha. Jak będę miał dzisiaj czas to wpadnę do was. -uśmiechnął się
Justyna: Ok, wpadaj kiedy zechcesz!
Marco: A zapomniałbym! Masz pozdrowienia od Mario. -zaśmiał się
Justyna: Jednak pamięta o mnie! Hahahaha! Może później zadzwonię do niego. -uśmiechnęła się


 Kiedy już przebrana wyszła z szatni, zaskoczył ją miły sms od Mo że ma dla niej niespodziankę. Gdy szła ulicą Dortmundu, podbiegł do niej i chwycił ją za rękę. Razem poszli do jego domu, gdzie czekała na nią wspaniała kolacja. Na stole stał w wazonie bukiet kwiatów, a z dwóch stron leżały talerze i inne sztućce. Romantyczny nastrój.


Justyna: Rany.. Mo! Postarałeś się. -uśmiechnęła się
Moritz: Kocham cię piękna. -odpowiedział
Justyna: Ja ciebie też. -pocałowała go w policzek


Nie czekając długo, zjedli sobie po kanapce, a potem zaczęli się całować. Niestety kilka minut później przyszedł niespodziewany gość.. Lisa. Szybko się ogarnęli i sprzątnęli ze stołu.


Lisa: O! Hej Justyna! -uśmiechnęła się
Justyna: Cześć Lisa. -odpowiedziała
Moritz: A co ty tu robisz? Miało cie dziś podobno nie być..  -zdziwił się
Lisa: Mam dla ciebie niesamowitą informację! -powiedziała radośnie
Justyna: No to ja już może pójdę. -zdecydowała
Lisa: Nie, zostań!
Justyna: Ok.
Lisa: Jestem w ciąży! Już trzeci tydzień! -krzyknęła szczęśliwa
Moritz: To wspaniale! Cieszę się! -przytulił narzeczoną
Justyna: Gratuluję. -odpowiedziała


Dla dziewczyny to był cios poniżej pasa.. Miała dość Mo. Była już pewna że zdecydował, w końcu Lisa była teraz matką jego dziecka. Wyszła z jego domu i kompletnie nie wiedziała co ze sobą zrobić, postanowiła wrócić do swojego mieszkania i przemyśleć to wszystko.



******



Tymczasem zmęczona Milena czuła że musi porozmawiać ze swoim narzeczonym Leo, na temat jej ciąży. Nie chciała go okłamywać, jednak musiała mu jakoś wmówić że to jego dziecko. Wiedziała że to na 100% sprawka Marco i to on jest prawdziwym, biologicznym ojcem. Jednak wolała żeby jej romans nie ujrzał światła dziennego, dlatego Reus nie mógł o tym nic wiedzieć.
Postanowiła więc odwiedzić go. Miała jego klucze, więc bez problemu mogła wejść do mieszkania, jednakże było otwarte. Weszła do kuchni i usłyszała jakąś rozmowę w kuchni. To był Leo i w pół naga Melanie, czyli była dziewczyna Marco. Całowali się.


Milena: Co tu się dzieje? Leo! -krzyknęła
Leo: To nie tak jak myślisz! Kotku... -odpowiedział
Milena: Zdradziłeś mnie! Jak mogłeś! -dała mu z "liścia" w twarz
Leo: Ałaaa! -pisnął
Milena: A ty? Co ty tu robisz!? -zapytała wściekła
Melanie: Marco mi mówił że się rozstaliście. -tłumaczyła
Milena: Ku*wa mać! Się będzie wpychał do cudzych związków! -krzyknęła
Leo: Milenka.. Proszę cię.. Daj się jakoś wytłumaczyć.. -przymilał się do niej
Milena: Sądzę że.. Musimy się rozstać. -wykrztusiła
Leo: Jak to?
Milena: Nie wyobrażam sobie z tobą dalej życia, poza tym sam chciałeś. -westchnęła


Zdjęła pierścionek zaręczynowy i położyła na stoliku, w geście że zrywa. Wyszła z domu i nie pragnęła tam więcej wracać, nie po tym co jej zrobił. Wiedziała że to mogło się również jej przydarzyć, ale przyjęła to ze spokojem. Teraz postanowiła być sama, poczuła się skrzywdzona przez obu mężczyzn.
Kiedy wróciła do domu, było cicho, jedynie z pokoju Justyny było słychać cichutkie popłakiwanie. Weszła do jej pokoju, a tu Justyna leżała wtulona w poduszkę. Położyła się obok jej i też zaczęła płakać.
Obie miały złamane serce i pragnęły spokoju.


Justyna: Czemu płaczesz? -zapytała dalej płacząc
Milena: Jestem w ciąży z Marco, Leo mnie zdradził z Melanie, której Marco powiedział że nie jesteśmy razem.. A ty? -zapytała ze łzami w oczach
Justyna: Lisa też jest w ciąży.. -wyłkała
Milena: A co.. Mo na to?
Justyna: Oczywiście się cieszy.. -odpowiedziała ledwo łapiąc oddech
Milena: To wszystko to sprawka tego idioty Marco! Chciał mi po prostu zniszczyć życie.. I udało mu się to.. Nie chcę już go więcej znać! -krzyknęła
Justyna: A co z waszym, znaczy się.. twoim dzieckiem? -zapytała
Milena: Wyjeżdżam do Paryża, tam urodzę i nie wiem co to będzie.. Chyba oddam do adopcji.. -westchnęła


________________________________________________________________________


Dziewczyny nam się popłakały ;c I jeszcze Piszczek z Błaszczykowskim plotkary xd
No to byle do następnego ;> Dodam kolejny jak będzie 9 komentarzy, a co tam szantażyk *_*
+ polecam świetnego bloga ;)
http://zakochanawpilcenoznej.blogspot.com/

niedziela, 28 lipca 2013

ROZDZIAŁ 25

Dziewczyna była zszokowana pytaniem Leonardo, po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała że jak się zgodzi to Marco się załamie, ale też Leo będzie chciał się dowiedzieć czemu.. Mało tego.. Leo mu wszystkie żebra połamie. Chciała jak najlepiej, a wyszło jak zawsze czyli źle. Widziała w jego oczach to że nigdy nie da jej skrzywdzić, ufał jej. Ale z drugiej strony był Reus, który cierpiał z boku i potrzebował jej pomocy i wsparcia. Nie mogła być z nimi równocześnie.


Milena: Nie wiem co mam teraz odpowiedzieć.. Nie jest przypadkiem za wcześnie? Może warto to jeszcze przemyśleć..? -zastanawiała się
Leo: A masz coś przeciwko żebym był twoim mężem? -zapytał
Milena: Nie, alee.. -zaczęła
Leo: Czyli się zgadzasz! -oznajmił
Milena: Skro tak twierdzisz.. -posmutniała


Od zawsze marzyła o tej chwili, teraz chłopak nie dał jej dojść do słowa. Chciała dobrze. Czuła się źle, kiedy chłopak wsuwał jej pierścionek na palec, nie chciała żeby to tak wyglądało. Pragnęła żeby na miejscu Leonardo był Marco, tymczasem chłopak siedział za drzwiami.
Bił się z własnymi myślami. Myślał że teraz kiedy Milena jest z Leo, będzie szczęśliwa, okazało się jednak że on nie był szczęśliwy. Był sam. Po chwili przyszła Justyna i Mario, zauważyli przygnębionego Marco który siedział samotnie na korytarzu.


Justyna: Co się stało? -zdziwiła się
Marco: Leo oświadczył się Milenie, a ona się zgodziła.. -odpowiedział ponuro
Justyna: Boże.. Biedaku. Nie martw się, ona przejrzy jeszcze na oczy. -pocałowała go w skroń
Mario: No dobra, Justynka idź do nich a ja z nim pogadam. -odpowiedział
Justyna: Ok.


Dziewczyna wstała i poszła na salę. Mario postanowił jakoś pocieszyć przyjaciela, chociaż to nie było najłatwiejsze.


Mario: Kiedy Milka wychodzi? -zapytał
Marco: Jutro.
Mario: No to weź się w garść, jutro jedziemy nad wodę! -zarządził
Marco: Kto jedzie? -zdziwił się
Mario: No jak to kto?! Ja, ty, Justyna i Milena. -odpowiedział
Marco: Daj mi spokój. Ona teraz nawet na mnie nie spojrzy.. -machnął ręką i wyszedł



******



Całą noc Mario był u Marco, żeby go wesprzeć. Milena próbowała rano się do niego dodzwonić, kiedy już miała opuszczać szpital, chciała z nim porozmawiać ewentualnie wpaść do niego na chwilę. Nie odbierał, ciągle włączała się poczta głosowa.
Justyna wiedziała że Milena bardzo żałuje że nie mogła się sprzeciwić zaręczynom z Leo. Kiedy dziewczyna wpatrywała się w telefon, Justyna postanowiła że Milena musi się z nim spotkać i to jeszcze dziś.


Justyna: Powinnaś się dziś z nim spotkać i mu wszystko wytłumaczyć. -westchnęła
Milena: Jak? Nie odbiera już nawet moich sms'ów. On mnie nienawidzi. Wstydzę się do niego iść, po prostu skrzywdziłam go.. -powiedziała ze łzami w oczach
Justyna: On cię kocha. Pójdziesz do niego zaraz jak wrócimy do domu. -odpowiedziała
Milena: A co jak mi nie otworzy? -zapytała
Justyna: To zadzwonimy do Mario, on nam pomoże. -uśmiechnęła się
Milena: No dobra.
Justyna: Nie martw się, nawet jeśli nie będziecie razem, to będziecie przyjaciółmi. -przytuliła ją


Pół godziny później Milena i Justyna wróciły do domu, dziewczyna nie mogła już usiedzieć na miejscu. Mimo że wczoraj przeszła poważną operację, założyła czapkę bejsbolówkę i postanowiła odwiedzić przyjaciela. Kiedy już była obok domu Marco, coś ją tchnęło żeby tam się nie pokazywać. Jednak kiedy stanęła przed drzwiami musiała to zrobić, wziąć się w garść. Odruchowo chwyciła za klamkę, było otwarte. Po cichu weszła do środka, Reus siedział sam w salonie oglądając wiadomości. Zapukała do drzwi i nagle chłopak gwałtownie się odkręcił, w przejściu zobaczył ją ubraną w kremową bluzkę, ciemne rurki i trampki z czapką na głowie. Z chęcią przytuliłby ją i ucałował, ale trochę się wstydził jej reakcji.


Marco: Milena? -zdziwił się
Milena: Cześć.. Możemy chwilę porozmawiać? -zapytała
Marco: Jasne. Usiądź, proszę. -zaprosił ją do środka
Milena: Jesteś na mnie zły?
Marco: Nie, chcę żebyś była szczęśliwa. -odpowiedział
Milena: To czemu nie odbierasz telefonów? Zniknąłeś zaraz jak Leo mi się oświadczył... -westchnęła
Marco: Po prostu.. Ja tak nie potrafię..
Milena: Co to znaczy że ty nie potrafisz? Jesteś cudownym chłopakiem, ale to ja bym była dla ciebie problemem, nie miałbyś ze mną normalnego życia.. Rozumiesz? -wyznała
Marco: A czy ja pragnę żeby moje życie było normalne? Nie! Pragnę żebyś go zostawiła i była ze mną, za każdą cenę! Choćby nie wiadomo co by to miało być! -tłumaczył
Milena: Rozumiem, ale ty też mnie zrozum! Kocham was obu! -krzyknęła
Marco: Zdecyduj albo ja albo on. -zażądał
Milena: Ale on mi się oświadczył! Ja nie mogę od tak z nim zerwać! -wyjaśniła


Marco nie czekając na nic złapał dziewczynę za kark i zaczął ją namiętnie całować. Dziewczyna nie opierała się mu i chętnie odwzajemniała pocałunek. Oboje nie spostrzegli że za nimi stoi Mario z Justyną, którzy postanowili zorganizować wypad nad pobliską rzeczkę.


Mario: Powinni się częściej kłócić i się godzić. -stwierdził
Justyna: Zdecydowanie tak. -uśmiechnęła się
Marco: Jak tu weszliście!? -zapytał zbulwersowany i ogarniając się trochę
Mario: A kto tak rano płakał za dziewczyną..? Ojej! -zażartował z przyjaciela
Milena: Marco? Płakałeś? Jakiś ty wrażliwy! -przytuliła go
Marco: Podoba ci się to? -zdziwił się
Milena: Bardzo! -pocałowała go w policzek
Justyna: Dość tych czułości! Jedziemy na plażę! Biorę aparat! -zaśmiała się
Mario: No to jak najszybciej, może spotkam jakąś fajną blondynkę z okrągłym...
Justyna: Mario! Wstydź się! -zganiła go
Mario: Chodziło mi o okrągłe serce! Ale myśl co chcesz! -podniósł ją do góry
Justyna: Postaw mnie na ziemi! -pisnęła


Minęło kilkadziesiąt minut i cała czwórka była już na plaży, dziewczyny przebrały się w swoje stroje bikini, natomiast chłopcy w kąpielówki. Milena chciała się troszkę poopalać, więc zabrała ze sobą Marco, koc i olejek do opalania. Justyna bawiła się aparatem i zaczęła robić zdjęcia Goetze.


Milena: Marco! Chodź mnie tu wysmarujesz tym olejkiem! -zawołała
Marco: Już kociaku.. -uśmiechnął się
Milena: Tylko dobrze ma być!
Marco: Będzie świetnie! A tyłek też? -zaśmiał się
Milena: Debil! Nie! -wyrwała mu olejek
Marco: Przesuń się, też chcę się poopalać! -odpowiedział
Milena: Grubas! -zażartowała
Marco: Nie zapominajmy że twój brzuszek też ostatnio nie miał wakacji!
Milena: Weź przestań! Nie ładnie tak mówić! -upomniała go
Marco: Wystarczyło powiedzieć nie, to bym się tobą zajął jak należy. -westchnął
Milena: Taa.. Już to sobie wyobrażam! -zakpiła
Marco: Miałabyś już co na rękach nosić! -uśmiechnął się
Mario: Zrób tej bandzie zdjęcie! -przybiegł do Mileny i Marco
Milena: Wypraszam sobie! Nie jesteśmy żadną bandą..
Justyna: Uśmiech!
Milena: Weź brzydko wyszłam! -odpowiedziała
Justyna: Nie tak okropnie jak Mario! -uśmiechnęła się
Mario: Żebym ja ci zdjęcia nie robił! -zaczął ją gonić


Kiedy dziewczyna tak uciekała oddała aparat Milenie, która zaczęła sama im robić zdjęcia. Wbiegła do ciepłej wody, a biedny Mario tak się rozpędził że pobiegłby dalej gdyby go nie złapała za nadgarstek. Chłopak niemalże wpadł na nią. Złapał ją w talii i spojrzał jej głęboko w oczy, chciał już ją pocałować aż dziewczyna mu zniknęła i uciekła do przyjaciół wylegujących się na słońcu.


Justyna: To co? Kto ostatni w wodzie ten burak! -uśmiechnęła się
Mario: Będę pierwszy! -odpowiedział
Milena: Zaczekajcie na mnie! -zawołała
Justyna: Ruszaj się!
Milena: Marco? A ty co? Nie idziesz do wody? -zdziwiła się
Marco: Nie lepiej nie.. -stwierdził
Milena: No chodź! Bez ciebie to żadna zabawa! -zaczęła go ciągnąć za rękę
Marco: Boję się! -krzyknął
Milena: To ty nie umiesz pływać? -zapytała
Marco: No.. Nie złożyło się.. -westchnął
Milena: Chodź! Nauczę cię! -uśmiechnęła się
Marco: Nie wygłupiaj się.. Nie chcę. -upierał się
Milena: No już, podaj mi rękę!


Reus złapał ją za rękę i poczuł się jak dziecko w przedszkolu, normalnie wstydził się że nie potrafi pływać, ale przy Milenie czuł że może wszystko albo jeszcze więcej. Jednak gdzieś głęboko w sercu nie mógł sobie wybaczyć że dziewczyna jest narzeczoną Bittencourt'a...


_____________________________________________________________________


No to dałam wam wieczorkiem, bo jutro znowu się zaczyna męka.. Żniwa są gorsze niż szkoła.. ;/  

W następnym Mo będzie wybierał xd 
Kolejny jak się wyrobię to w tym tygodniu, albo za tydzień :)

czwartek, 25 lipca 2013

ROZDZIAŁ 24

Operacja trwała dwie i pół godziny... Marco i Justyna już powoli odchodzili od zmysłów, nie wiedzieli co się dzieje, nikt nie wychodził, ani nikt nie wchodził. Lubomirska strasznie się o to obwiniała, chłopak próbował ją pocieszyć, ale sam bał się o zdrowie swojej ukochanej. Minęło kolejne kilka minut, a na oddział przyjechał Leo z Mario i Moritz'em. Usiedli obok nich, a Leonardo nie mógł już usiedzieć w spokoju, nie mógł się doczekać żeby wyszedł jakiś doktor.


Leo: Boże.. Czemu to tak długo trwa? -niecierpliwił się
Marco: A co ja mam powiedzieć! Siedzę tu ponad dwie godziny! -powiedział zdenerwowany
Leo: O wypowiedział się najlepszy przyjaciel Mileny! -powiedział sarkastycznie
Marco: A tak najlepszy! Jak by chciała to by już dawno z tobą zerwała i byłaby ze mną! Ja bym chociaż o nią dbał! Nie to co ty! -krzyknął
Leo: Oj weź przestań, ona i tak na ciebie nie spojrzy! -szturchnął go
Marco: A założymy się karyplu?!
Moritz: Chłopaki! Uspokójcie się! -rozdzielił ich
Leo: To on pierwszy zaczął! -odpowiedział
Marco: Wychodzę stąd! -obraził się
Justyna: Marco! Zostań! -poszła za nim


Dziewczyna wyszła z nim na podwórze.. Chłopak był cały zdenerwowany, ręce mu się tak trzęsły ze strachu i stresu. Nie wiedział co ze sobą zrobić, w końcu powiedział coś Leo do słuchu, jednak nie czuł się z tym dobrze. Martwił się że Milena może nie przeżyć operacji, albo mogą być jakieś komplikacje.


Justyna: Kochasz Milkę? -zapytała
Marco: Tak. Bardzo.. Ale chcę żeby była szczęśliwa z Leo, jednak widzę że on się wcale nie stara. Sądzę że byłbym lepszym facetem. Byłbym wniebowzięty gdyby była ze mną. -westchnął
Justyna: Ona też cię kocha, ale pamiętaj że kocha też Leo.. Daj jej czas. Niech to sama w spokoju przemyśli. -odpowiedziała
Marco: O ile operacja się uda. -stwierdził
Justyna: Właśnie.. Chodź wracajmy.. Na pewno będzie chciała nas zobaczyć jak się obudzi. -uśmiechnęła się
Marco: Tak.


Gdy wrócili na poczekalnie siedział tam już tylko Mario, bo Moritz musiał pogadać z Leonardo.


Justyna: I co? Coś wiadomo? -zapytała siadając obok przyjaciela
Mario: Jak na razie nic. Dalej czekamy.. Ale jestem dobrej myśli. -odpowiedział
Justyna: Chociaż ty.. -westchnęła
Mario: Nie martw się, jakoś to będzie. -pocieszał
Justyna: Chyba muszę się iść czegoś napić.. Ktoś coś chce? -stwierdziła
Mario: Pójdę z tobą. A ty Marco.. Koczuj! -uśmiechnął się


Kiedy dwójka przyjaciół poszła do automatu, Marco został sam na poczekalni.. Myślał że się zanudzi na śmierć, jednak jego myśli były przepełnione Mileną.. Jeszcze rano śmiała się razem z nim, całowali się, żartowali i gruchali jak te dwa gołąbki, a teraz jej mogło już nie być.
Kilka sekund później z sali operacyjnej wyszedł doktor. Chłopak szybko podbiegł do niego i zapytał o stan swojej przyjaciółki.


Marco: Co z nią?
Doktor: Nie jest najgorzej.. Strasznie długo nie mogliśmy zatamować krwawienia, jednak udało się. Teraz wszystko zależy od niej. -odpowiedział
Marco: Obyło się bez żadnych komplikacji? -zapytał
Doktor: Wszystko się okaże dopiero jutro, teraz pacjentka musi dużo odpoczywać. Ale proszę się tak nie denerwować.. Będzie dobrze. -uśmiechnął się
Marco: Dziękuję panu. A kiedy mogę ją odwiedzić?
Doktor: Może pan już iść. Tylko proszę jej nie męczyć.. -westchnął


Wiadomości były pocieszające.. Postanowił od razu wejść na sale gdzie leżała dziewczyna. Była już w pełni przytomna. Usiadł obok niej i spojrzał w jej ciemnoniebieskie oczy, które były zapłakane i jakby nie do końca nieprzytomne.  Złapał ją za ciepła rękę i ucałował.


Marco: Jak się czujesz Milenka? -zapytał
Milena: Jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. -odpowiedziała cicho
Marco: Miałaś tętniaka, ale już wszystko dobrze. -uśmiechnął się
Milena: Dziękuję że jesteś przy mnie.
Marco: Razem na zawsze kocurku... -zaśmiał się
Milena: Aż się boję przejrzeć w lusterku.. -westchnęła
Marco: Wiesz że ogolili ci miejsce gdzie był ten tętniak?
Milena: Boże.. Będę chodzić do połowy łysa! Za jakie grzechy! -przestraszyła się
Marco: Spokojnie, nie denerwuj się.. Przecież jest czerwiec.. Najwyżej pochodzisz w zimowej czapce. -zażartował
Milena: Idiota.. W czapce? Chyba żarty sobie ze mnie robisz.. -prychnęła
Leo: Milenka! Kochanie! -wszedł na salę
Milena: Leo! Hej! -uśmiechnęła się
Leo: Jak się czujesz? Zmizerniałaś! Powinnaś więcej jeść, wróć tylko do domu a ja się tobą zajmę jak najlepiej. -pocałował ją w policzek
Milena: Nie przesadzaj.. Nie jestem aż tak chuda.. -zażartowała
Marco: No to ja może wyjdę.. -zbierał się do wyjścia
Milena: Zostań Marco.. -poprosiła
Moritz: Miło powitać panienkę w świecie żywych. Strachu nam napędziłaś. -wspomniał
Milena: Dziękuję Mo. A gdzie Justyna? -zaciekawiła się
Marco: Poszła z Mario do automatu i gdzieś zginęli.. -odpowiedział
Leo: Hmm.. A może Justynka chce ci rogi doprawić? Moritz? -zaśmiał się
Moritz: Co to, to nie! My sobie ufamy! -powiedział dumny



******



Tymczasem przy jednym ze stolików siedział Mario i Justyna rozmawiając o życiu... Rozumieli się bardzo dobrze, każde z nich przeszło w życiu coś ciężkiego.


Justyna: Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli Milenie coś się stanie.. -starała się powstrzymać łzy
Mario: Nie jesteś niczemu winna.. To że powiedziałaś jej że Leo zamierza się jej oświadczyć to nic nie znaczy.. Będzie dobrze. -uśmiechnął się
Justyna: Ale Milena i Marco się kochają.. A Milena nie może zdecydować między nim, a Leonardo.. Nie zazdroszczę jej. Ona nie powinna tak cierpieć. -wytarła łzy
Mario: Nie martw się o nią.. Pamiętaj że ty też nie jesteś w najlepszej sytuacji.. -przypomniał jej
Justyna: Tak wiem. Boję się że Mo wybierze Lisę, a ja zostanę na lodzie.. -westchnęła
Mario: Nie bój się, od czego ja jestem! -zaśmiał się
Justyna: Jesteś naprawdę świetnym facetem, nawet w moim guście, ale wolę jeszcze poczekać na Mo. Niech sam się zastanowi. -poklepała go po ramieniu
Mario: Masz rację.. A zapomniałem ci powiedzieć! W Monachium potrzebujemy fotografa na jedną sesję zdjęciową i poleciłem im ciebie! Liczę że się zgodzisz.. -zaproponował
Justyna: Hmm.. Zastanowię się. -odpowiedziała

 

 ******



W tym samym czasie Leo postanowił zrobić ten krok, jeden z ważniejszych w związku. Przykląkł obok łóżka dziewczyny i wyjął z kieszeni pierścionek zaręczynowy, taki o jakim zawsze marzyła. Reus był zły, a nawet wściekły sam na siebie. Milena spojrzała na niego ukradkiem i zobaczyła jego kamienną twarz.

Leo: Wyjdziesz za mnie? 

W tym momencie Marco nie wytrzymał i wyszedł z sali...

_______________________________________________________________________

Rozdział pisany pod nadzorem Natalii<3 Którą kiedyś dopadnę i zabiję ;3 Wyrobiłam się przed 20:00 chińskiego czasu! ^^
Nie wiem, kiedy następny ale obiecuję że wkrótce ;) Zobaczymy czy Milena się zgodzi wyjść za Leo :) 

środa, 24 lipca 2013

ROZDZIAŁ 23

Następnego dnia rano Milena obudziła się w ramionach śpiącego Marco. Poczuła się troszkę niezręcznie, ponieważ czuła że teraz chłopak nie da jej odejść i będzie o nią walczył, a jej związek z Leonardo wisi na włosku. Jednak wiedziała też że Reus będzie chciał dla niej jak najlepiej i da jej wolną rękę, sam pewnie nie chciał żeby ich romans wyszedł na jaw , szczególnie teraz kiedy jest z jego kumplem z drużyny.
Postanowiła się troszkę odsunąć, jednakże obudziła śpiocha. Zaspany Marco odtworzył oczy i uśmiechnął się nieśmiało, po czym pocałował ją delikatnie w policzek.


Marco: Hej kocurku.
Milena: Cześć śpiochu. -szepnęła
Marco: Długo już nie śpisz? -zapytał
Milena: Niedawno się obudziłam.. Ale trzeba wstawać, bo jest już późno.. -stwierdziła
Marco: Jest dopiero po 7:00 parę minut, to mamy jeszcze czas.. -uśmiechnął się
Milena: Ale w pół do dziewiątej Justyna przyjeżdża i musimy ją zabrać z lotniska, a ty mój szoferze musisz być gotowy.. -westchnęła
Marco: Tylko szoferze? Tylko? -zaśmiał się i zaczął ją całować
Milena: Tak! Tylko! -śmiała się


Po chwili zaczął dzwonić jej telefon. Na wyświetlaczu pisało Leo i wyświetliło się jego zdjęcie.


Milena: Marco! Ogarnij się! Leo dzwoni! -upomniała go
Marco: No to odbierz, a ja pójdę się ubrać.. -stwierdził i wyszedł z pokoju opatulony w koc


Dziewczyna wzięła głęboki oddech i odebrała dzwoniący telefon. Usłyszała w nim radosny głos Leo i Moritz'a, obaj się cieszyli..


Milena: Słucham?
Leo: Cześć słońce! I co jesteś zadowolona z Wicemistrzostwa Świata? -zapytał
Milena: Jasne, nawet nie wiesz jak się cieszę! Bardzo dobrze wam poszło wczoraj.. Mimo że przegraliście z Hiszpanią, ale świetnie wam poszło. -stwierdziła
Leo: No, ale tylko przegraliśmy w karnych. Jednak satysfakcja jest. Widzisz będziesz chodzić z Wicemistrzem! -chwalił się
Milena: Oj tak! Fanki będą za tobą szaleć! -zaśmiała się
Leo: A tobie będą zazdrościć.. -uśmiechnął się
Milena: Taa... -przyznała
Leo: Wczoraj w nocy nie mogłem się do ciebie dodzwonić.. Co robiłaś? -zdziwił się
Milena: A wiesz.. Zostawiłam komórkę w kuchni i zapomniałam jej wziąć ze sobą. -tłumaczyła
Leo: Aha, to chyba że tak.. Wracam dzisiaj po 12:00, więc wpadnę jakoś do ciebie skarbie.
Milena: No to super! Będę czekać.
Leo: To do zobaczenia! -rozłączył się


Dziewczyna źle się czuła że go okłamuje, ale co miała mu powiedzieć że wczoraj przespała się z jego kumplem Marco i było genialnie, był tak szczęśliwy że zostali wicemistrzami. Nie pragnęła tego niszczyć, nie teraz.. Kochała Leo, jednak Marco też nie był jej obojętny. Postanowiła wszystko przemyśleć biorąc zimny prysznic. Kiedy już wyszła, ubrała się w niebieski szlafrok, a włosy także schowała w ręcznik. Na kanapie telewizję oglądał Marco. Milena stanęła za nim i położyła swoje dłonie na jego barkach i delikatnie robiła mu masaż. Chłopak złapał ją za rękę i wtedy dziewczyna znalazła się już na kanapie, a jej głowa leżała na jego kolanach, a on bawił się jej kosmykami włosów.


Milena: Marco.. Ty wiesz że.. My nie możemy być razem.. -westchnęła
Marco: Wiem, ale zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa z Leo.. -pocałował ją w czoło
Milena: Kochany jesteś. -uśmiechnęła się
Marco: No wiem, a jaki słodki aż do granic przesadyzmu! -zaśmiał się
Milena: Twoja skromność mnie przeraża... -stwierdziła
Marco: Mnie troszkę też.. To kiedy jedziemy po Justynkę? -zapytał
Milena: Ubiorę się, ogarnę włosy i możemy jechać.
Marco: A nic nie zjesz? -zapytał
Milena: No to może będziesz tak dobry i zrobisz mi malutką kanapeczkę? -uśmiechnęła się
Marco: No dobrze..


Pół godziny później byli już na lotnisku i zabrali stamtąd Justynę, dziewczyna nie miała zbytnio dobrego humoru, ale też nie pałała do każdego nienawiścią. Troszkę ją przytłamsił widok szczęśliwego Marco i Mileny, którzy nigdy nie zachowywali się tak optymistycznie w swojej obecności. Reus wziął jej walizki i zaniósł do samochodu. Wszyscy wsiedli do samochodu, oczywiście Justyna siedziała sama z przodu.


Milena: I jak tam było Justyśka? Kogoś poznałaś? Coś ugrałaś? -uśmiechnęła się
Justyna: Było super. Dużo fajnych ludzi i dostaliśmy się do półfinału, więc nie muszę wracać od razu do Warszawy.. -odpowiedziała
Marco: Co to znaczy "od razu"? -zdziwił się
Justyna: Bo czuję że Moritz mnie zostawi i będzie z Lisą, a ja zostanę sama. -posmutniała
Marco: Nie martw się... Masz zawsze mnie i Milenę przy sobie.. -stwierdził
Milena: Ale ja.. Wyjeżdżam za dwa miesiące.. -wyznała
Marco: Jak to!? Nie mówiłaś mi! -oburzył się
Milena: No bo nie było o czym.. Chcę odwiedzić tatę we Francji.. Ale jadę tylko na dwa tygodnie, więc liczę że nie będziesz tęsknił. -uśmiechnęła się
Marco: Zawszę za tobą tęsknię.. -położył rękę na jej kolanie
Justyna: Yyy.. Czy ja o czymś nie wiem? -zdziwiła się
Milena: Marco! Patrz na drogę..! -zwróciła mu uwagę
Justyna: Halo? Ja tu jestem! -przypomniała
Milena: Pogadamy o tym później, okej Justyna? -zapytała
Justyna: No raczej, czekam na wyjaśnienia! -westchnęła


Kiedy już dziewczyny dotarły do mieszkania, Marco stwierdził że musi jechać do siebie, bo dzisiaj wizytę miał mu złożyć jego najlepszy przyjaciel Mario i wypadało trochę posprzątać. Tymczasem Milena pomagała Justynie się rozpakowywać..


Justyna: Powiesz mi w końcu, co to było w samochodzie? Te wasze uśmieszki i słodkości? -zapytała
Milena: Ale nie wygadasz się nikomu? Nawet Mo? -zapytała niepewnie
Justyna: Obiecuję ci! -przysięgła
Milena: Wczoraj razem z Marco.. No.. Już dłużej nie wytrzymaliśmy! Kocham go.. -wytłumaczyła
Justyna: A pomyślałaś o Leonardo? Co jak on się dowie? -zapytała
Milena: Ale nikt o nas nie wie poza tobą.. A z Leo będę dalej! -odpowiedziała
Justyna: Bo on myśli o tobie poważnie, nawet bardzo.. -stwierdziła
Milena: A co planuje? -zaciekawiła się
Justyna: On chce... Się dzisiaj tobie oświadczyć.. -wyznała
Milena: Oświadczyć?


Milena nagle zemdlała, a raczej straciła przytomność. Justyna szybko sprawdziła czy oddycha.. Żadnych oznak.. Potem sprawdziła puls, był ale słabo wyczuwalny. Zadzwoniła po pogotowie, kilka minut później przyjechała karetka i zabrała dwie dziewczyny. Milenę zabrano wciąż nieprzytomną na badania, a Justyna została na poczekalni.. Kilka minut później przyjechał, wcześniej zawiadomiony przez dziewczynę Marco, był strasznie zdenerwowany. Po chwili wyszedł doktor. Reus postanowił go zaczepić.


Marco: Panie doktorze, co z nią? Wszystko dobrze? -zapytał
Doktor: Czy dobrze, okaże się to dopiero po operacji.. Ona ma tętniaka mózgu.. -odpowiedział
Marco: Boże... Jak to? -przestraszył się
Doktor: Duże naczynko krwionośne w mózgu, które pękło pod wpływem jakiegoś stresu.. Postaramy się je zatamować i zagipsować. Teraz liczą się tylko minuty.. -odszedł


_____________________________________________________________________


Kiedy kolejny? Nie wiem.. Bo ostatnio mam gorsze dni. Może przez to że nie mogę znaleźć sobie miejsca.. ;/ Możliwe że w tym tygodniu..
Pozdrawiam. Tymczasem zapraszam na drugi blog.   

niedziela, 21 lipca 2013

ROZDZIAŁ 22

Dziewczyny z Polski odpadły w półfinale z Argentyną. Chłopcy z Niemiec za to dostali się do finału i będą grać z niepokonaną Hiszpanią. Justyna zamierzała już wyjeżdżać do Dortmundu, ponieważ nic ją nie trzymało w Rio, a w szczególności że teraz Moritz'owi towarzyszyła jego ukochana Lisa. Postanowiła się pożegnać z niedawno poznanym już przyjacielem, czyli Mario. Podczas tych Mistrzostw zdążyli się naprawdę zaprzyjaźnić, łączyło ich poczucie humoru i ta sama miłość do upodobań kuchni.
Justyna zapukała do jego pokoju. Odtworzył jej Holger Badstuber, miły chłopak z nieziemskim poczuciem humoru i wspaniałymi oczami.


Justyna: Hej Holgi! -uśmiechnęła się
Holger: Cześć, wejdź proszę.. Mario jest w łazience. -zaprosił ją do środka
Justyna: Długo się kumplujecie z Goetze? -zapytała
Holger: Praktycznie odkąd przeszedł do Monachium. -odpowiedział
Mario: O Justyna! Siemka! Co ty tu robisz? -wyszedł z łazienki
Justyna: Przyszłam się pożegnać, bo wracam do Dortmundu.. -westchnęła
Mario: I nie zostaniesz na wielki finał? -zdziwił się
Justyna: Puki Lisa tu jest nic mnie nie trzyma, więc muszę jechać. -odpowiedziała
Holger: To ja może pójdę.. -zostawił ich samych
Mario: Ale ja jestem... Przyjdź proszę.. Chciałbym cię zobaczyć jeszcze przed meczem. -poprosił
Justyna: Ale po co? -zapytała
Mario: Bo ty mi dajesz energię na mecz. -uśmiechnął się
Justyna: Hahahaha! Zabawny jak zawsze. -zaśmiała się
Mario: No może.. Zostań dla mnie.
Justyna: Skoro tak bardzo prosisz, to muszę się zgodzić. -stwierdziła
Mario: Dzięki! Dzięki! Dzięki! -przytulił ją z całej siły
Justyna: Ojej, Marco miał rację że zachowujesz się jak dziecko.. -uśmiechnęła się
Mario: Uwielbiam się przytulać. -pocałował ją w policzek



******



Tymczasem Milena postanowiła się zająć siostrzeńcem Marco, małym Mike. Wzięła go na kolana i zaczęli kolorować kolorowankę, kupioną wcześniej przez Reus'a. Marco właśnie wrócił od lekarza, ponieważ ostatnio często bolał go brzuch.


Marco: No hej.. Wróciłem! -uśmiechnął się
Milena: Super. I jak tam? Nie jesteś w ciąży? -zażartowała
Mike: Wujek jeśt w cionzy? -spojrzał na Marco
Marco: Ciocia oczywiście żartowała. Kontuzja mi się odnowiła. -odpowiedział
Milena: Ojej.. To co teraz będzie.. -udała zamartwioną
Marco: No jak to co? Teraz wrócę do treningów i może wrócę do formy. -zaśmiał się i pocałował ją w policzek
Milena: No patrz Mike... Jaki ten twój wujek całuśny.. -uśmiechnęła się
Mike: A mie pociałować to nie łaśka? -obraził się
Marco: No już, już.. -dał dziecku buziaka w czoło
Mike: Nie od ciepie! Woję od cioci! -zażądał
Milena: No masz słodziaku. -pocałowała chłopca w policzek
Mike: Od jazu lepij! -uśmiechnął się
Marco: Mike.. Mógłbyś iść do kuchni, tam ci kupiłem nowy samochodzik! A ja muszę chwilę pogadać z ciocią. -odpowiedział
Mike: No dobzie.. Jus ide. -odpowiedział


Dziewczyna postawiła chłopca na podłodze, a ten radosnymi kroczkami pobiegł do kuchni pobawić się nową zabawką. Milena stanęła obok okna i zaczęła w nie spokojnie spoglądać, jakby zaraz miała się dowiedzieć czegoś najgorszego.


Marco: Milena.. Ja muszę ci o czymś powiedzieć... -zaczął
Milena: O czym? -zapytała
Marco: Wiem co się dzieje z twoją mamą, ostatnio rozmawiała z moją. -westchnął
Milena: Co tym razem? Chce się dowiedzieć co z jej jedyną córeczką? -zapytała
Marco: Ona jest w więzieniu.. -odpowiedział
Milena: To nic nowego. -odpowiedziała obojętnie
Marco: Wcale cię to nie rusza? -zdziwił się
Milena: Wolę o niej zapomnieć. Zostawiła mnie wtedy kiedy jej potrzebowałam. Zawsze wracała do domu pijana i mnie biła. -łzy zaczęły naciekać jej do oczu
Marco: Nigdy mi o tym nie mówiłaś. -stanął obok niej
Milena: Bo nie było się czym chwalić... Codziennie ten krzyk i zbite talerze walające się po mieszkaniu.. Rzucała nimi we mnie jak byłam mała. Nieraz dostałam w głowę, ale ją to nie obchodziło. Ojciec próbował ją sprowadzić na ziemię, nie udało się. Nie chcę jej znać Marco! -opowiedziała
Marco: Za 11 miesięcy wyjdzie z więzienia, ona chce cię zobaczyć.
Milena: A za co siedzi? -zapytała
Marco: Za okradzenie banku dostała 10 lat, ale wypuszczają ją za dobre sprawowanie. Siedzi w więzieniu w Paryżu. -wyjaśnił
Milena: Nie mam do niej siły. -zaczęła płakać
Marco: Przytul się do mnie.. -przytulił ją
Milena: Dziękuję Marco za wszystko. -pocałowała go w skroń
Mike: Ciocia! Nie płac! Pzy mie jeśteś bezpiecna. -przytulił ją
Milena: Mike.. Dziękuję. -wzięła chłopca na ręce
Marco: Zawsze ci pomożemy jak będziemy mogli. -przytulił dwójkę
Milena: Kocham was.



******



Minęło kilka dni.. To właśnie dziś miał być finał Mistrzostw Świata. Hiszpania kontra Niemcy. Wszystkie oczy skupione na tym meczu, wszędzie szał, kibice, plakaty.. Ludzie którzy stoją z tabliczką pytając czy ktoś ma do odsprzedania bilet.
Kilka minut przed meczem Justyna zasiadła w trybunie, obok niej siedziała żona Podolskiego, pani Monika z dzieckiem. A zaraz z drugiej strony dziewczyna Mats'a Hummels'a.

Cathy: A ty czyja jesteś? -zapytała
Justyna: Przyjaźnie się z Mario Goetze. -odpowiedziała
Cathy: Fajnie, a ja jestem dziewczyną Mats'a. Cathy. -uśmiechnęła się
Justyna: Justyna jestem. -podała rękę
Cathy: Uważaj na Mario, bo on chce się pocieszyć po związku z Ann. Ja na twoim miejscu trzymałabym go na długuuugi dystans. -poradziła
Justyna: Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej.. -wyparła się
Cathy: Tak się tylko mówi. Ale żeby nie było że nie mówiłam. -westchnęła
Monika: Tak! Cathy ma rację..



******



Marco i Milena zasiedli przed telewizorem w mieszkaniu dziewczyny i kibicowali Niemcom. Była nuda.. Nikt nic nie próbował strzelić, akcje raz na kilkanaście minut. Reus objął ramieniem Milenę, o dziwo go nie odrzuciła tylko przytuliła się do niego. Zrobiło się trochę dziwnie. Nagle w jednej chwili oboje spojrzeli sobie głęboko w oczy.


Milena: Marco...
Marco: Co jest? -zapytał
Milena: Jak można być tak głupim i nie widzieć że dziewczyna na ciebie leci! -zapytała zła
Marco: A tak jest?
Milena: I to jeszcze jak.. -uśmiechnęła się


Dziewczyna wyłączyła telewizor, złapała go za rękę i pośpiesznie udali się do jej sypialni. Tam od progu Marco zaczął ją namiętnie całować, ona odpowiadała mu tym samym. Chłopak ściągnął swoją bluzkę, po czym Milena poszła w jego ślady. Całował ją po szyi, a jego palce wędrowały po jej ciele.
Poczuli się jak nastolatkowie robiący coś zakazanego, co ich jeszcze bardziej do tego ciągnęło. Kochali się i nie mogli wytrzymać ani jednej minuty dłużej. Dziewczyna czuła się bezpieczna w jego ramionach, on czuł że da jej to czego najbardziej chciała. Teraz nie liczył się nikt.. Nawet Leonardo, który zrobił się dla niej tak daleki.

_____________________________________________________________________

Dodaję dzisiaj, bo jutro nie będzie czasu. ;/ Ciągle w domu są jakieś pretensje szczególnie do mnie, więc nie mam już siły. Zastanawiam się czy może nie przejść na jakiś urlop ;p
Kolejny pewnie w czwartek, albo środę. 

czwartek, 18 lipca 2013

ROZDZIAŁ 21

Minęło kilka dni, dzisiaj miały odbyć się mecze ćwierćfinałowe.. Kobieca reprezentacja Polski wszyła z grupy i dziś ma zagrać mecz z Portugalią, natomiast Niemcy w ćwierćfinale trafili na Rosję. Praktycznie nie było się o co martwić. Rano to akurat Marco chciał zrobić niespodziankę Milenie i ją odwiedzić. Była ósma, zazwyczaj dziewczyna jeszcze spokojnie leniuchowała w ciepłym łóżeczku. Tym razem obudził ją głośny dzwonek do jej mieszkania. Powolnie wyczołgała się z łóżka i założyła na swoją ukochaną piżamkę niebieski szlafrok, założyła papucie i poprawiła zmasakrowany kok.
Otworzyła drzwi i zobaczyła w nich uśmiechniętego i opartego o framugę drzwi Marco. Myślała że oczy mu zaraz wydrapie..


Milena: Co ty mi tu robisz!? -powiedziała zaspana
Marco: Już ósma, więc powinnaś być już dawno na nogach. -stwierdził
Milena: Ale ja tu taka nieogarnięta i zaspana, a ty mi tu dzwonisz! Mógłbyś się wstrzymać jakieś dwie godzinki najmniej.. -weszła z powrotem do mieszkania
Marco: Jak dla mnie wyglądasz tak idealnie i naturalnie śpiochu. -powiedział wchodząc do mieszkania
Milena: Nie wciskaj mi kiczu z samego rana, sama wiem lepiej! -odpowiedziała stając przed lustrem
Marco: Nie wciskam! Jesteś piękna. -powiedział łapiąc ją z tyłu w talii
Milena: Piękna i gruba. -westchnęła
Marco: Ja znam taki jeden sposób na szybkie zrzucenie kalorii, ale są potrzebne dwie osoby i łóżko, ewentualnie jakiś stół. -zaśmiał się
Milena: To ja może poeksperymentuję z dietami, bo jak na razie ta metoda mi nie przypadła do gusty panie Reus dietetyku. -zażartowała
Marco: Ale wiesz.. Zawsze jestem do usług.
Milena: Zauważyłam. -pocałowała go w policzek
Marco: A mam do ciebie też taką jedną malutką sprawę.. -wyjaśnił
Milena: Tak myślałam że nie po seks tu przychodzisz! -uśmiechnęła się
Marco: Ja przeciwko tego nie jestem żebyśmy razem.. Ale dzisiaj idziesz ze mną na obiad do moich rodziców.. Zostałaś zaproszona jako moja osoba towarzysząca. -odpowiedział
Milena: Osoba towarzysząca? Na pewno nie myślą że jestem twoją partnerką? -zapytała
Marco: Nie. A chciałabyś? -usiadł na fotelu i usadził ją zaraz na swoich kolanach
Milena: Kocham Leo i nic tego nie zmieni. -westchnęła
Marco: A co byś zrobiła gdyby cię zdradził z jakąś inną?
Milena: A co zdradza mnie!? -przestraszyła się
Marco: Nie no, chyba nie. -odpowiedział
Milena: No to bym stąd wyjechała bardzo daleko i chciałabym o nim zapomnieć. -wytłumaczyła
Marco: A nie chciałabyś być ze mną? -zapytał


Na to pytanie nie uzyskał odpowiedzi, dziewczyna nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Jeszcze niedawno chciała żeby byli najlepszymi przyjaciółmi, dzisiaj sprawa potoczyła się za daleko. Teraz nie mogła bez niego funkcjonować, potrzebowała jego bliskości, jego wygłupów i tego że ją bezgranicznie kochał. Wiedziała że chłopak jest na każde zawołanie.
On natomiast czuł że Milena tego chce, ale nie może ze względu na Leo. Gdyby nie Bittencourt oni już dawno byliby razem i na pewno Reus by zadbał o ślub i dzieci. Jednak czasem musiał zastopować swoje zapędy, bo dziewczyna nigdy mu by tego nie wybaczyła.
Chwilę tak posiedziała mu na kolanach i dalej nie wiedziała co powiedzieć. Przybliżyła się do niego i zetknęły się ich nosy, nie czekając na nic Milena sama zaczęła go całować. Palce splotła w jego blond włosach, a on mocno złapał ją w talii. Po chwili przestała i wstała z jego kolan łapiąc się za głowę.


Milena: Boże.. Jaka ja jestem głupia! Co ja zrobiłam!?
Marco: Nic się nie stało! Wszystko da się sensownie wytłumaczyć. -westchnął
Milena: Tego się nie da wytłumaczyć! Rozumiesz!? -powiedziała zła
Marco: Rozumiem. Wszystko będzie dobrze, Leo się nie dowie! -spojrzał jej w oczy
Milena: No jeszcze czego! -krzyknęła
Marco: Milenka.. Uspokój się.. Przyjadę dzisiaj po ciebie przed obiadem i zapomnimy o tym co się przed chwilą wydarzyło. -odpowiedział
Milena: Ale ja nie potrafię zapomnieć, bo cię kocham. -przytuliła go
Marco: Też cię kocham. Leonardo niczego się nie dowie. -odwzajemnił uścisk



******



Tymczasem Justyna i jej koleżanki z drużyny wyszły na poranny trening przed wieczornym meczem. Wszystkie były w formie, a co najważniejsze w humorze. Akurat Justyna miała ochotę na wygłupy i razem z inną dziewczyną wzięły kamerę i zaczęły chodzić po boisku i nagrywać rozciągające się dziewczyny i niedaleko trenujących chłopców z Niemiec. 


Julia: A może przeprowadzimy jakiś wywiad z niemieckim przystojniakiem? -zaproponowała
Justyna: Ok! To do kogo idziemy? -zapytała
Julia: To może do Goetze i Gundogan?
Justyna: Idziemy! -uśmiechnęła się


Dziewczyny pewnie weszły na połowę, gdzie trenowali niemieccy piłkarze. Justyna poszła z kamerą do Mario, natomiast Julia ucięła sobie pogawędkę z Ilkay'em.


Justyna: Hej Mario!
Mario: Cześć Justynka. -uśmiechnął się
Justyna: Powiesz coś do naszej genialnej kamery dla Polaków? -zapytała
Mario: Więc.. Pozdrawiam Polaków i oświadczam że dziewczyna która operuje teraz kamerą jest najzabawniejszą i najładniejszą dziewczyną z jaką kiedykolwiek mógłbym rozmawiać. -odpowiedział
Justyna: Hahahaha! Zabawny jesteś.. Jeszcze to obgadamy! -zażartowała
Mario: Trzymam cię za słowo krejzolko! -zaśmiał się
Justyna: Pan Goetze tak sobie żartował oczywiście... -stwierdziła
Mario: Mówiłem poważnie! -krzyknął


Kiedy dziewczyna razem z Julią wracały od chłopaków, Justyna zauważyła Mo całującego się z Lisą. Uśmiech natychmiast zszedł jej z ust. Była świadoma tego że nigdy nie będzie z Moritzem, a ich znajomość to był zwyczajnie krótki romans. W takiej chwili wolała wrócić do Polski, do swoich męczących rodziców.



******



Po południu Marco zabrał ze sobą Milenę na obiad do swoich rodziców. Zawsze w jego rodzinnym domu panowała ta atmosfera, której zazwyczaj jej brakowało. Wychowała się razem z nim jakby była jego młodszą siostrą. Mama Marco i jej były bliskimi przyjaciółkami, zawsze jedna drugiej pomogła. Nic dziwnego że dziewczyna była mile widziana u rodziców Marco.
Na korytarzu było dużo zdjęć z dzieciństwa Marco, Mileny i Friedrich'a.


Milena: To zdjęcie jest zabawne! -wskazała
Marco: Tak! Miałem rowerek z napędem na cztery koła. -zaśmiał się
Milena: I to różowy! -uśmiechnęła się
Marco: Po starszej siostrze!
Milena: Taaa. Taki kit to ja tobie, a nie ty mi! -poklepała go po plecach
Mike: Ciocia Milena! -przybiegł mały siostrzeniec Marco
Milena: O! Mike! Jak ty wyrosłeś.. -wzięła chłopca na ręce
Mike: Bede taki duzi jak tata, ajbo wujcio Marco. -pochwalił się
Milena: No na pewno! A jak tam mama? -zapytała
Mike: Mama jeśt w kuchni i ceka na was. -odpowiedział
Marco: To idziemy? -zapytał
Milena: Jasne.. -uśmiechnęła się
Marco: No to super. -położył rękę na jej biodrze


Obiad im minął bardzo miło, tak rodzinnie... Zaraz po nich przyszedł czas na deser, czyli specjał mamy Reus sernik. Mały Mike nie lubił żadnych ciast, więc cały czas biegał po kuchni, jednak kiedy się zmęczył usiadł na kolana do Mileny.


Milena: A ty maluszku nie lubisz sernika babci? -zapytała dziecko
Mike: Nie, bo blee! -skrzywił się
Milena: A może jednak byś spróbował? Jak ci nie będzie smakował to wujek Marco zabierze cię na lody i tam wybierzesz sobie jakie chcesz. -uśmiechnęła się
Mike: A jak bedzie śmakować!? -zapytał
Milena: To pójdę razem z wami. -zaśmiała się
Mike: Do dobja! Aje jobie to wsystko dja ciebie. -zjadł mały kawałeczek
Milena: I jak?
Mike: Moze byc.. A tejaz wujek zabieze nas ja jody! -przytulił Milenę
Marco: Dajcie mi zjeść czubki! -zażartował
Milena: Jedz, jedz...


Kilka minut później Milena pomogła mamie i starszej siostrze Marco zmywać naczynia po obiedzie, w międzyczasie mały Mike bawił się misiem.
Natomiast Marco i jego ojciec poszli do pokoju obok, bo musieli przejść poważną rozmowę.


Ojciec: I co..?
Marco: Ale co? -zdziwił się
Ojciec: Kiedy przedstawisz nam Milenę jako swoją dziewczynę? -zapytał
Marco: Ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi.. Nic więcej. -tłumaczył
Ojciec: No chyba sobie ze mnie kpisz! Nie widzisz co ona do ciebie czuje, a ty do niej? -zakpił sobie
Marco: Tato.. To nie jest łatwe, ona kocha Leo. -odpowiedział
Ojciec: To pora ją odbić! Musisz coś zrobić. Tak się grzebiesz jak ja do związku z twoją matką.. -westchnął
Marco: Czekaj.. Czekaj.. Przecież wy Margaret mieliście przed ślubem.. -skojarzył fakty
Ojciec: Nie żeby coś, ale ja bym skorzystał.. Póki go nie ma. -poradził
Marco: Jakiego ja mam genialnego tatuśka... -zaśmiał się

______________________________________________________________________

Marco będzie kombinował, tak jak Mario i Mo.. Ale wszystko ma swoje konsekwencje.. :D
Dziękuję za życzenia urodzinowe ;* 

wtorek, 16 lipca 2013

ROZDZIAŁ 20

Po południu przyszła Milena, byli umówieni na wspólny seans w kinie. Marco dalej miał nadzieje że dziewczyna będzie chciała być z nim i jakoś się rozejdzie z Leo. To było niestety bardzo wątpliwe, ponieważ żadne z nich nie miało ochoty ze sobą zrywać. Jednakże z dnia na dzień przyjaźń Marco z Mileną zmieniała się w coś więcej.
Chłopak poszedł na górę po jakąś bluzę, bo było zimno na dworze. Milena czekała niecierpliwie w przedpokoju i zaczęła się po nim rozglądać, zauważyła list, bodajże od fanki. Wzięła go do ręki i zaczęła czytać. Łzy same naciekały jej do oczu.. To co napisała ta fanka było niemiłe wobec jej. Zaczęła naprawdę bardzo płakać, mało nie schowałaby się pod ziemię.. Zrozumiała jak bardzo kiedyś skrzywdziła Marco.


Marco: Milena? Czemu płaczesz? -zapytał wchodząc do salonu
Milena: Przepraszam cię Marco.. Za bardzo cię zraniłam, nie chcę tego więcej. -odpowiedziała wychodząc
Marco: Głupia jesteś? Nie dam ci tak po prostu odejść. -złapał ją za nadgarstek
Milena: Ja tylko cię ranię. -powiedziała wycierając kolejną łzę
Marco: Nie ranisz tylko od nieszczęścia ratujesz. -westchnął
Milena: Nie mów tak.
Marco: Idziemy do tego kina czy zapłaczesz się na śmierć? -zapytał
Milena: Zapłaczę się na śmierć. -zaczęła dalej płakać
Marco: Jak chcesz, ale do kina i tak ze mną pójdziesz. -stwierdził i wziął ją na swoje barki
Milena: Reus! Postaw mnie na ziemi! -krzyczała
Marco: Nie, pod warunkiem że zapomnisz o tym liście i przestaniesz się obwiniać!
Milena: Nie przestanę. -powiedziała stanowczo
Marco: No to cię nie postawię. -odpowiedział
Milena: Głupia Lama! -warknęła pod nosem
Marco: A to za Lamę! -klepnął ją w tyłek
Milena: Zboczeniec!


Kiedy już dotarli do kina, Milena dalej płakała jednak próbowała to ukryć. Marco był wściekły sam na siebie, bo przez swoją nieuwagę dziewczyna niemalże się załamała po przeczytaniu listu, mógł go schować w jakieś dogodne miejsce.. Na przykład kosz...? Poszli na jakiś horror. Dziewczyna po seansie zaczęła jeszcze bardziej płakać i trząść się ze strachu. Reus już powoli odchodził od zmysłów, chciał jej pomóc ale nie wiedział jak. Kiedy pojechali do domu zbierało się na burzę. Niestety Milena Kirchner bardzo bała się burzy.


Milena: Marco? -zapytała zaczytanego chłopaka w lekturze
Marco: Co jest słońce? -spojrzał na przestraszoną dziewczynę
Milena: Boję się.. Możesz mnie przytulić? -uśmiechnęła się nieśmiało
Marco: Jasne, chodź na kolanka. -powiedział zadowolony
Milena: Bo ja się strasznie boję burzy. -stwierdziła przytulając się do Marco
Marco: Taka duża dziewczyna a burzy się boi? -zdziwił się
Milena: No można tak powiedzieć.. -westchnęła
Marco: Nie bój się nic ci przy mnie nie grozi. -pocałował ją w policzek
Milena: Dziękuję że jesteś taki wyrozumiały. -uśmiechnęła się
Marco: No w końcu zależy mi na tobie. -zaśmiał się
Milena: O matko! Widziałeś jak się błysnęło? -wtuliła się w niego
Marco: O kurczaki.. Światło nam wyłączyli! -krzyknął
Milena: Weź coś zrób! Boję się! -zaczęła panikować
Marco: To weź zejdź z moich kolan! -wyjaśnił
Milena: Nie, bo burza! -odpowiedziała
Marco: Milenka! Zejdź proszę. -poprosił
Milena: Nie!
Marco: No dobra sama tego chciałaś.. -wsunął swoją rękę pod jej bluzkę
Milena: Przestań! Nie wygłupiaj się! -złapała go za rękę
Marco: To zejdziesz? -zapytał
Milena: Ok. Niech ci będzie. -wstała



******



Tymczasem chłopcy i dziewczyny zeszli na wspólną kolację. Justyna poznała dużo swoich nowych koleżanek z reprezentacji. Zauważyła też Moritza, który rozmawiał z Mario Goetze, jej znajomym z imprezy na której to całował się z Mileną i razem pili alkohol.


Justyna: Hej Mo! -uśmiechnęła się
Moritz: Cześć Justynko. -pocałował ją w policzek
Mario: Ja ciebie chyba nie kojarzę. -stwierdził
Justyna: Poznaliśmy się na imprezie u mnie i koleżanki. Marco cię wtedy wziął ze sobą. -odpowiedziała
Mario: A tak pamiętam... Milena? -zaczął zgadywać
Justyna: Nie ja jestem Justyna.. Milena to moja przyjaciółka. -westchnęła
Mario: A tak! Tańczyłem z tobą.. I z chęcią zatańczę kolejny raz. -zaśmiał się
Justyna: Gdzie grasz, bo wyleciało mi z głowy..? -zapytała
Mario: W Bayernie Monachium, kiedyś byłem w Borussii ale się przetransferowałem. -wytłumaczył
Moritz: To ja was opuszczę, bo Lisa dzwoni.
Mario: A ty dla Mo kim jesteś? -zapytał
Justyna: Nie wiem.. Wydawało mi się że kimś naprawdę ważnym.. -westchnęła
Mario: Aha.. Rozumiem. A może usiądziesz obok mnie dzisiaj na kolacji, byłbym zachwycony twoją obecnością. -zaproponował
Justyna: Z chęcią! -uśmiechnęła się


Dziewczyna niepewnie, ale szybko zdobyła jego zaufanie, tak jak on jej. Miło sobie gawędzili, jakby Mario to była Milena z którą zawsze znalazł się jakiś temat do obgadania. Goetze zapodawał jakieś głupie suchary, albo fajnie coś potrafił skomentować.


Mario: Kiedyś to poszedłeś na łąkę i urwałeś sobie trochę szczawiu i go zjadłeś, się najadłeś a dzisiaj jakieś ślimaki jedzą.. Blee! -spojrzał na stolik naprzeciwko
Justyna: Może dlatego że to są Francuzi? -zapytała
Mario: Ale to ich nie zwalnia z normalnego jedzenia. -tłumaczył
Justyna: Ehh.. Zawsze coś. -zaśmiała się
Mario: Fajnie mi się z tobą rozmawia.. Tak na luzie. Z moją byłą się tak nie dało. -westchnął
Justyna: Czemu? -zapytała
Mario: Ann leciała tylko na forsę.. Ładna była, ale się znudziła.
Justyna: Aha. Wiesz jesteś naprawdę przystojny i zapewne bardzo dobrze grasz skoro grasz w Monachium. Nie wiem co jej się nie podobało. -westchnęła
Mario: Naprawdę ci się podobam? -zapytał
Justyna: Jakbyś chciał pogadać to wpadnij do 22 mam tam pokój. -uśmiechnęła się


_______________________________________________________________


Mario i Justyna planuję coś tu namieszać, tak samo u Mileny i Marco :D
Miał być dłuższy, ale wczoraj nie było prądu to teraz piszę w pośpiechu. Jeszcze dziś postaram się dodać rozdział na tamtego bloga :)
Pozdrawiam.  

sobota, 13 lipca 2013

ROZDZIAŁ 19

We trójkę dotarli na lotnisko gdzie czekali Dortmundczycy, wszyscy mieli się już spotkać w Brazylii. Jednak chłopcy z BvB zawsze na ostatnią chwilę, chcieli mieć wejście.  Zakochany Marco postanowił miło spędzić z Mileną ten miesiąc, tak samo ona zamierzała nie odchodzić od niego na krok. Chłopak wiedział że na kruchym lodzie stoi, że Leo kocha Milenę i nie da jej od tak odejść dla niego. Marco poszedł pożegnać się z chłopakami, dziewczyna natomiast poszła do Leo.


Milena: I przywieźcie mi złoto! -uśmiechnęła się
Leo: Dla ciebie zawsze kochanie. -odpowiedział
Milena: I się nie poddawać! Walczyć do końca! -wspomniała
Leo: Będziemy walczyć, a ty pilnuj tego Marco żeby głupoty znów nie zrobił przez tą dziewczynę. -przytulił ją
Milena: Nie zrobi. Kocham cię. -pocałowała go w policzek
Leo: Ja ciebie też.


Justyna już wcześniej wyleciała, Moritz nie miał się praktycznie z kim żegnać, bo Lisa nie lubiła pożegnań, poza tym powiedziała że przyjedzie na ostatni mecz w grupie.


Moritz: No Marco.. Założę się że masz już plany na dziś. -zaśmiał się
Marco: Oj tak.. To będzie najwspanialszy miesiąc w moim życiu. -westchnął
Moritz: Ehh.. Ty! I nie rób głupot, bo przyjdę do ciebie z ciężką artylerią.. -zażartował
Marco: Ty i reszta dziewczyn z drużyny? -zapytał
Moritz: Tak.
Milena: Marco? Jedziemy już? Bo samolot już po nich jest. -podeszła
Moritz: No siemka zboczuchy! -pożegnał się
Milena: Zboczuchy? Czemu zboczuchy? -zdziwiła się
Marco: Oj Milenko.. To co jedziemy do mnie? Mam ciastka i colę! -uśmiechnął się
Milena: Ok, z chęcią.


Kiedy dojechali do jego domu, Marco kulturalnie wpuścił Milenę przodem. Dziewczyna rozejrzała się wokół, wszystko wyglądało tak spokojnie. Nagle coś się oparło o jej nogę, troszkę się przestraszyła i spojrzała w dół, to był mały, zwinny kocurek. Wzięła go na ręce i przytuliła. Gdy weszła do kuchni usiadła na krześle i położyła kotka na kolanach zaczynając go głaskać.


Marco: O! Znalazłaś Figo! -uśmiechnął się
Milena: Tak.. Słodki jest. -stwierdziła łaskocząc go po brzuszku
Marco: Tak jak ja? -zapytał siadając obok
Milena: Tak jak ty debilu. -zaśmiała się


Kilka minut później Milena dopadła laptop Reusa i zaczęła w nim grzebać, nie patrząc czy chłopak się zgadzał czy nie. Znalazła tam prywatne zdjęcia Marco i Mario. Był też folder "Caro<3" jednak po odtworzeniu go, był pusty chyba Marco nie chciał jej wspominać.
Zajrzała do internetu i szperała coś na jego Facebooku, chłopak strasznie się do niej przymilał i chciał czegoś więcej, chętnie całował jej szyję i chciał jej zrobić malinkę, ona nie stawiała sprzeciwu jednak trochę ją to denerwowało.


Milena: Przestań! -sprzeciwiła się
Marco: Wiem że to lubisz, dlatego nie przestanę! -zażartował
Milena: Denerwujesz mnie Marco! -krzyknęła
Marco: Ty mnie też. Ale nie potrafisz się na mnie długo gniewać. -uśmiechnął się
Milena: No nie potrafię, bo cię uwielbiam, ale jako przyjaciela. -tłumaczyła
Marco: A ja cię uwielbiam jako dziewczynę, czy to źle? -zapytał
Milena: Nie, nie jest źle.. Ale Leo...
Marco: Leo tu nie ma. -odpowiedział zbliżając się do niej
Milena: Ktoś dzwoni do drzwi. -odrzekła leżąc pod nim
Marco: Kurde! -przeklną pod nosem


Słodkie to było jak chciał się zachować, ale też nachalne. Milena naprawdę się czuła doceniona przez niego, bo ona także czuła do niego coś więcej, lecz chciała traktować go na dystans. Ciągle myślała o Leonardo, który mógł w każdej chwili wrócić i zakończyć to co łączy ją i Marco.
Zeszła na dół żeby dowiedzieć się co się stało i kto im przeszkodził.


Milena: Marco? Kto to był? -zapytała wychylając się zza drzwi
Marco: Listonosz z listami od fanów. Pomożesz mi? -zapytał taszcząc wielki wór
Milena: Uuuu.. Sporo tego. -pomogła mu to wnieść do salonu
Marco: No sporo. To co kończymy to co zaczęliśmy? -zapytał łapiąc ją w pasie
Milena: No co ty! Czytamy! -powiedziała wysypując worek listów na podłogę
Marco: To wszystko? Cały dzień i noc to będziemy robić.. -westchnął
Milena: Nigdy nie czytasz listów od fanów? Ja jakbym miała to bym czytała każdy.. -zdziwiła się
Marco: A ty nie masz fanów? -zapytał
Milena: No jakoś tak mało.. Ze dwa listy na tydzień.. -machnęła ręką
Marco: A jaki ci się najbardziej podobał? -zaciekawił się
Milena: Od Mikołaja Rostkowskiego. -uśmiechnęła się
Marco: Hmm.. No bo tak się składa że to ja byłem tym Mikołajem.. -przyznał zawstydzony
Milena: Ty? No to przyznam masz "wyobraźnię".. -stwierdziła
Marco: Tak.. Ten tekst o pięknych oczach jak kałużach podczas deszczu. -wspomniał
Milena: Yhmm.. Ale mogłeś mi powiedzieć prosto w oczy..
Marco: Wstydziłem się i musiałem ci to napisać, to było silniejsze ode mnie. -wyznał
Milena: Kochany jesteś! -pocałowała go w policzek
Marco: Mmmm... Powinienem pisać do ciebie częściej. -zaśmiał się
Milena: Co racja to racja... Mikołaju. -zażartowała
Marco: Morelka! Czytaj! -zwrócił jej uwagę



******



Chłopcy już dotarli do Brazylii do hotelu, na recepcji przywitała ich miła pani i dała im klucze do pokoi. Moritz jak zawsze wybrał pokój z przyjacielem, czyli Leo.


Leo: To co? Lecisz do Justynki? -zapytał
Moritz: No jakżeby inaczej! Tylko muszę się rozpakować.. -stwierdził optymistycznie
Leo: Kiedy skończysz z Lisą?
Moritz: Nie wiem. Boję się... Bo Lisę też kocham. -odpowiedział
Leo: Zdecyduj albo Justyna, albo Lisa. Ja na twoim miejscu byłbym z Justyną.. Jest fajniejsza. -westchnął
Moritz: Mam jeszcze czas. Do ślubu trochę nam zostało. -machnął ręką
Leo: Jak chcesz... Tylko się nie spóźnij. -poradził


Kilka minut później Leo postanowił zadzwonić do Mileny z pytaniem jak się tam czuje.
Po kilku sygnałach odebrał Marco, ponieważ Milena wciągnęła się w czytanie listów, a w Niemczech już robiło się ciemno to była po kilku kawach. 


Marco: Siemka Leo! -krzyknął
Leo: Hej Marco. A gdzie Milena? -zapytał
Marco: Zaczytała się w listy miłosne. -zażartował
Leo: A tak na serio? -nie lubił poczucia humoru Marco
Marco: Czyta listy moich fanów do mnie. -westchnął
Leo: No to jej nie przeszkadzam.. Pozdrów ją ode mnie. -uśmiechnął się pod nosem
Marco: Nie ma sprawy. -odpowiedział
Leo: To cześć. -rozłączył się



******



Nadszedł wczesny ranek.. Marco Reus obudził się leżąc na stole zasypany listami. Mileny już nie było, pewnie poszła do siebie do mieszkania. Na stoliczku obok kubka po kawie leżała karteczka od dziewczyny o treści:


"W sypialni czeka na Ciebie miła niespodzianka! :D Milena"


Aż się bał wejść do tej sypialni, bo wiedział na co stać Milenę Kirchner. Jednak nabrał pewności siebie i wszedł do sypialni gdzie na łóżku leżał duży, puchaty biały miś. W ręce trzymał karteczkę też od dziewczyny.


"To dla Ciebie Miśku. <3 Dziękuję za miły dzień :) Milena"


_____________________________________________________________________


Taki wyjątkowo miły koniec ;D To do poniedziałku. :>

czwartek, 11 lipca 2013

ROZDZIAŁ 18

Zadowolona Milena właśnie wracała ze szpitala, kiedy w drzwiach do budynku zastała Moritza wyglądał na bardzo zdenerwowanego i wściekłego, mało jej nie potrącił w przejściu. Musiała się dowiedzieć co się dzieje, może znów się pokłócili..


Milena: Moritz? Co się stało? -zapytała zatrzymując go w drzwiach
Moritz: Jej rodzice ją znaleźli i chcą ją zabrać z powrotem do Polski. -odpowiedział
Milena: I co nic nie zrobiłeś? -zdziwiła się
Moritz: Ojciec jej zabrał paszport i dokumenty, odda je kiedy dziewczyna wróci z nimi. -westchnął
Milena: Jak ja zaraz z nimi pogadam.. A tak poza tym Marco jest w szpitalu. -przypomniała sobie
Moritz: Że co!? -przestraszył się
Milena: Normalnie. Podciął sobie żyły i wylądował w szpitalu... To chyba logiczne? -odrzekła
Moritz: Przecież jutro jedziemy do Rio na Mistrzostwa Świata.. Muszę do niego jechać... -zastanowił się
Milena: To jedź, a o Justynę się nie martw pogadam z jej rodzicami. -uspokoiła go
Moritz: Trzymam cię za słowo.


Gdy weszła do mieszkania zastała jej rodziców i ją ze spakowanymi bagażami, szykujących się do wyjścia.


Milena: O nie! Nigdzie nie jedziesz! -krzyknęła łapiąc ją za ramię i odsuwając ją od walizek
Justyna: Ale.. Milena! -sprzeciwiła się
Ojciec: Ona jedzie z nami! -odpowiedział stanowczo
Milena: Jak ja powiedziałam że nie jedzie to nie! -zarządziła
Ojciec: Mam jej paszport i dokumenty. -westchnął
Milena: Dokumenty może sobie tutaj załatwić, a paszport jej nie potrzebny! W Unii można jeździć bez. -broniła się przepisami
Ojciec: Ale tylko ja mogę decydować co ona będzie robić! -krzyknął
Milena: Staruszku.. Wyluzuj! Nic jej się tu nie stanie.. Ma tutaj przyjaciół, którzy ją kochają i lubią, nie to co było w Warszawie że nie mogła do nikogo podejść! Ona ma swoje prawa i jest dorosła. -zaśmiała się
Matka: I co z tego skoro nie ma dokumentów. -stwierdziła
Milena: Za kradzież dokumentów można sporo dostać w więzieniu. -odpowiedziała
Justyna: Ale Milka to są moi rodzice.. -tłumaczyła
Milena: Zamknij się! Ja tu dyskutuję! -krzyknęła na dziewczynę
Matka: A skąd wiesz że można za to trafić do więzienia? -zaciekawiła się
Milena: To proste.. Studiowałam prawo.. -skłamała
Ojciec: No nie wiem.. -zastanawiał się
Milena: Poza tym jutro Justyna jedzie z reprezentacją na Mistrzostwa Świata, więc długo nie posiedzi w domu pod kloszem. -tłumaczyła
Ojciec: No dobrze, niech zostanie ale... Pod jednym warunkiem! -wymyślił
Justyna: Jakim? -zapytała
Ojciec: Że jeśli nie wyjdziecie z grupy to wracasz do Polski! -odpowiedział
Justyna: Okej. Stoi! -podała mu rękę



******



Moritz chciał żeby Marco wyzdrowiał jak najszybciej i wrócił z nimi do treningów, jednak wyjazd na Mistrzostwa Świata w Brazylii był niemożliwy, jednak jeszcze bardziej zależało mu aby Justyna została w Dortmundzie. Pojechał do szpitala żeby spotkać się z Reusem, po drodze jeszcze zadzwonił do Mario Goetze żeby jego najlepszy przyjaciel wiedział co się z nim dzieje. Mario postanowił że pojedzie jutro, bo teraz już jest późny wieczór i nie opłaca się po nocy tłuc 7 godzin drogi.
Kiedy wszedł na salę leżał tam Marco i czytał czasopismo o piłce nożnej. 


Moritz: Siemasz! Co ci znowu strzeliło do łba? -zapytał niemile
Marco: Siemka.. A tak jakoś. -westchnął
Moritz: No to można powiedzieć że Milena ma dzisiaj same kłopoty.. -przyznał
Marco: A to czemu? -zdziwił się
Moritz: Najpierw mało ty się nie zabiłeś, a teraz rodzice Justyny wrócili i chcą ją zabrać. -odpowiedział
Marco: Biedna... Nic się nie udaje.
Moritz: A ty tak z miłości do niej to sobie zrobiłeś? -zapytał przyglądając się opatrunkowi
Marco: Tak, bo ją kocham. Tylko ją.. I nie chcę żeby była z Leonardo. -wyznał
Moritz: Jako przyjaciel powinienem cię pocieszyć, a jako przyjaciel Leo powinienem cię skarcić..
Marco: To mnie skarć. Mi już wszystko jedno. -westchnął
Moritz: Ahh.. Marco. Weź się w garść i walcz o nią! -podpowiedział
Marco: Tylko jak..? -zastanawiał się
Moritz: Jest milion sposobów. Kiedy wychodzisz? -zapytał
Marco: Jutro przed południem, Milena mi obiecała że po mnie przyjdzie. -odrzekł
Moritz: No i widzisz! Spędzisz z nią trochę czasu to od razu coś zaiskrzy! -uśmiechnął się
Marco: Masz rację.. Nie poddam się.



******



 Rano dziewczyny się szykowały do wyjścia, Justyna na samolot do Rio de Janeiro, a Milena do szpitala żeby odebrać Marco. Milena bardzo się cieszyła że spędzi trochę czasu z Reusem, ponieważ chciała być przy nim i mu pomagać, bo byli przyjaciółmi. Justyna też się cieszyła że w końcu pozbyła się rodziców i jedzie na Mistrzostwa, jej celem było wyjście z grupy.


Justyna: Po co się tak szykujesz? Przecież jesteście tylko przyjaciółmi. -westchnęła
Milena: Kobieta zawsze musi wyglądać, poza tym chcę pożegnać się z Leo, bo leci z chłopakami do Brazylii. A ty nie żegnasz się z Leitnerem? -zapytała
Justyna: Po co mam się z nim żegnać jeżeli będziemy mieszkać w tym samym hotelu tylko ja na górze, a oni na dole?  -zdziwiła się
Milena: Aha, to chyba że tak. Szkoda że mu się nie zakwalifikowałyśmy.. -wspomniała
Justyna: Co prawda to prawda, ale przyznaj że kobieca piłka nożna w Niemczech nie jest najlepsza. -wyznała
Milena: Masz rację. -przyznała
Justyna: A skąd wiesz że za kradzież dokumentów się idzie do więzienia? -zapytała
Milena: Bo moja mama, kiedyś była adwokatką. -westchnęła
Justyna: Nic nie wiem o twoich rodzicach, musisz mi coś o nich kiedyś wspomnieć. -przyznała
Milena: Tata mieszka w Paryżu, a mamy nie pamiętam... -stwierdziła
Justyna: Nie żyje? -zapytała
Milena: Nie wiem. Nie byłam na pogrzebie i nie mam żadnych o niej wieści, ale nie mam ochoty o nich gadać, wolałabym o nich zapomnieć. -zakończyła temat


Milena ubrała się bardzo kobieco, Justyna na luzie, ponieważ nie lubiła lotów samolotem gdyż bała się wysokości i wolała przespać lot.
Kiedy już Milena dotarła do szpitala u Marco był jego przyjaciel Mario. Mario bardzo się podobała Milena, ale jednak postanowił sobie odpuścić dla Reusa, który się w niej zakochał. Stanęła za szybą, ponieważ nie chciała im przeszkadzać jednak Marco i Mario od razu ją zauważyli i machnęli ręką żeby do nich dołączyła.


Milena: Cześć. -powiedziała nieśmiało
Marco: Hej Milenka, to co zabierasz mnie stąd? -zapytał
Milena: No jasne.. Ubieraj się. -uśmiechnęła się
Marco: No to muszę państwa przeprosić, ale pójdę do łazienki. -zaśmiał się
Mario: Tylko szybciej.. Dziewczyna nie będzie na ciebie czekała. -krzyknął za wychodzącym Marco
Marco: Śpieszę się! -zamknął za sobą drzwi
Mario: Pięknie dziś wyglądasz. -skomplementował
Milena: Dziękuję Mario. -odpowiedziała
Mario: Dobrze że Marco wyszedł, bo muszę ci coś powiedzieć. -zaczął
Milena: O co chodzi? -zapytała
Mario: Weź przestań go odrzucać! Co ty sobie myślisz? On już psychicznie nie ma siły! Jeśli go skrzywdzisz i on sobie coś znów zrobi przez ciebie to.. Lepiej się tu nie pokazuj. -wyjaśnił
Milena: Oj.. no nie wiem. Nie chcę go skrzywdzić, ale widzisz jaki on jest! Strzeli ci focha i robi głupoty!
Mario: Wiem, ale zdecyduj.. Albo on, albo Leo. -postanowił
Marco: No już jestem.. -powiedział wchodząc na salę
Milena: Super. -westchnęła
Marco: Co takie smutne miny! Cieszymy się! Jedziemy na lotnisko pożegnać przyjaciół żeby wrócili z złotem i Mistrzostwem! -uśmiechnął się
Mario: Masz rację! Co będziemy się smucić, no nie Milena? -pacnął ją łokciem
Milena: Tak.. Ale Marco.. -zatrzymała go
Marco: Co jest? -zdziwił się
Milena: Zasuń rozporek... -szepnęła mu do ucha
Marco: Upss.. A poza tym gdzie ty się patrzysz!? -obużył się
Milena: No co?! Miałam dobrego nauczyciela! -zaśmiała się
Marco: Oh ty! -objął ją ramieniem


_____________________________________________________________________


Można powiedzieć że związek Mileny i Marco będzie się długo rozwijał, chociaż będą momenty wiadomo jakie, bo ten Marco jest niecierpliwy ^^
Kolejny dodam jak będziecie chcieli to w sobotę lub niedzielę :D Dostałam się do Liceum Ogólnokształcącego i jak na razie jestem zadowolona :)  Komentujcie :x

poniedziałek, 8 lipca 2013

ROZDZIAŁ 17

Zdenerwowana Justyna obecnością swoich rodziców w jej mieszkaniu i przyjaciółki, postanawia się dowiedzieć czego oni tu chcą. Nie była chętna powrotu do Warszawy. Wręcz unikała tego, a w szczególności swoich rodziców, którzy wiadomo po co tu przyjechali. Żeby ją ochrzanić i zabrać do domu żeby trenowała pod ich okiem.


Justyna: Co wy tu robicie? -zapytała
Matka: No jak to co?! -powiedziała zła
Ojciec: Zabierasz swoje manatki i wracasz z nami do Warszawy! -krzyknął
Justyna: Nie drzyj się! Jestem dorosła i mogę robić co chcę! -odpowiedziała
Ojciec: Gówniara! Jeszcze się mi tu stawia! -chciał ją walnąć
Justyna: Macie stąd wyjść, bo inaczej zadzwonię po policję! -zażądała
Matka: Idź do pokoju i się pakuj! -odpowiedziała
Justyna: Jeszcze tego pożałujecie! -powiedziała kierując się do pokoju
Ojciec: Sama pożałujesz jak nie wrócisz z nami!


Dziewczyna wpadła na pomysł... Szybko wyjęła telefon i napisała sms'a do Moritza o treści:



"Potrzebuję Twojej pomocy. Przyjedź proszę.. Justyna." 



Chwilę później dostała od niego wiadomość zwrotną z treścią potwierdzającą ze za chwilę będzie u niej. Minęło kilka, może kilkanaście minut i był już pod blokiem. Rodzice nieugięcie czekali na nią w sąsiednim pokoju. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Matka Justyny otworzyła drzwi.


Matka: Kim pan jest? -zdziwiła się kobieta
Moritz: Ja do Justynki. -odpowiedział wchodząc do mieszkania
Matka: Przepraszam pana bardzo, ale nie zgadzam się żeby moja córka spotykała się z takim menelem!
Ojciec: Kim pan jest? -zapytał ponownie
Moritz: Jestem chłopakiem Justyny i nie pozwolę jej skrzywdzić! -krzyknął
Ojciec: Odczep się od mojej córki! Wynoś się stąd! -złapał go za koszulę
Justyna: Zostaw go!! -krzyknęła
Matka: Po co ci on! W Warszawie sobie jakiegoś lepszego znajdziesz! Zostaw go! -odpowiedziała
Justyna: Nie! On jest wyjątkowy i go kocham! -powiedziała przytulając się do chłopaka
Ojciec: Żartujesz sobie? To ścierwo!? -rzekł wściekły
Justyna: Sam jesteś ścierwo! Wynoście się stąd! -powiedziała wypychając ich przez drzwi.



******



Tymczasem zmęczona Milena już usypiała z zmęczenia na poczekalni w szpitalu. U Marco zjawili się jego rodzice, dziewczyna mogła z nimi wejść, ponieważ jego rodzice nie mieli przed nią tajemnic była dla nich jak córka. Jednak ona wolała tam nie wchodzić z nimi, bo co jak powiedziałby przez kogo się okaleczył...
Gdy wyszli Milena momentalnie wstała z krzesełka, bała się że chłopak coś im wygadał.


Mama Marco: No cóż.. Biedny Marco.. -westchnęła
Milena: Co mu? Wyjdzie z tego? -dopytywała
Tata: Marco: Tak, spokojnie. Ale potrzebuje dużo miłości i przyjaźni. Kogoś bliskiego.. -tłumaczył
Milena: Aha. A mówił przez kogo to? -zapytała
Mama Marco: Mówił tak ogólnie. Ale wydaje mi się że to jakaś zraniona miłość. -domyślała się
Tata Marco: Jak chcesz to wejdź do niego. Powiedział że chciałby z tobą pogadać. -wyjaśnił
Milena: No to może wejdę na kilka minut. -wytarła oczy z łez i weszła do środka


W środku było czuć jego nieziemskimi perfumami, uwielbiała ten zapach, zawsze ten zapach ją powalał. Stanęła przed jego łóżkiem i bała się na niego spojrzeć. Chłopak siedział oparty o ścianę na łóżku i patrzył na nią swoimi zmęczonymi, podkrążonymi oczami. Dziewczyna rozglądała się po sali, on natomiast postanowił się do niej odezwać.


Marco: Może usiądziesz? -zaproponował wskazując krzesełko obok
Milena: Chętnie. Dziękuję. -odpowiedziała siadając obok
Marco: Dziękuję że przyszłaś. -westchnął
Milena: Jedno mnie martwi.. Dlaczego to zrobiłeś? -zapytała
Marco: Bo mam dość życia... Ciągle nie mogę zrobić tego czego kocham i czego pragnę.. -tłumaczył
Milena: A co kochasz i czego pragniesz? -zdziwiła się
Marco: Kocham i pragnę tego samego. -położył swoją rękę na jej dłoni
Milena: Czyli? -zapytała
Marco: Wiem że to głupie. Ale ciebie. Jesteś jedyną osobą która mi daje szczęście i je zabiera. Kocham cię Milena, ale boję się że to głupie i nie chcesz nawet tego słyszeć ode mnie. -wyznał
Milena: To nie jest głupie Marco, miłość to cudowne uczucie. -splotła swoją dłoń z jego
Marco: Masz rację, ale na nas już za późno. Wszystko spieprzyłem. -westchnął
Milena: Może, ale przecież możemy zostać prawdziwymi przyjaciółmi. Tak jak kiedyś.. Pamiętasz naszą trójkę? -uśmiechnęła się
Marco: Taa.. Ja, ty i Friedrich. Przyjaciele na zawsze. Mam jeszcze album ze zdjęciami. -zaśmiał się
Milena: Na serio? Wow. Trochę czasu minęło..
Marco: No już.. Znamy się już od urodzenia. Mam cię na zdjęciu w negliżu! Hahaha.. Moja mama miała wtedy obsesję na punkcie małych dzieci! -pochwalił się
Milena: Osz ty! Pedofil! Ile wtedy miałam miesięcy?
Marco: Może trzy, ale słodka byłaś tak jak teraz! Pamiętasz jak nazywaliśmy cię Morelka? Byłaś najmłodsza, a zachowywałaś się jakbyś pozjadała wszystkie rozumy! -uśmiechnął się
Milena: A co się stało z Friedrichem? -zdziwiła się
Marco: Mieszka teraz razem z rodziną w Anglii. Dorobił się, chociaż zapowiadało się na beztalencie..
Milena: To że nie umiał grać z nami w piłkę to nie znaczy że był beztalenciem! -sprzeciwiła się
Marco: A tak! Przepraszam! Bujałaś się w nim.. -przypomniał sobie
Milena: Nie! To było dawno! A ty się bujałeś w Kathy! -wygarnęła mu
Marco: Kathy to była moja wychowawczyni w przedszkolu.. -wyznał
Milena: Ale leciałeś na nią! Widziałam jak biegałeś do niej z tymi kredkami i flamastrami! -zaśmiała się
Marco: A mam przypomnieć jak pomazałaś mi rysunek w przedszkolu, kiedy ona mnie pochwaliła? Zazdrosna byłaś że dostałem za nią 5, a ty marne 5-
Milena: Nie podobał mi się twój domek! Mój kwiatek był ładniejszy! -fochnęła się jak małe dziecko
Marco: Ojej.. Już nie obrażaj się... Ale mogłabyś mi dać buzi, bo już noc się zbliża, a ja tu będę sam! A wiadomo.. Ludzie po samobójstwach wpadają w depresję! -zaczął się wymądrzać
Milena: O jaki hardy się znalazł! No dobra masz buzi na dobranoc. -pocałowała go w policzek
Marco: Ej no!! Co tak krótko!? Dawaj jeszcze na drugi policzek! -zażądał
Milena: Jak wyjdziesz ze szpitala, to ci dam na dwa policzki! -uśmiechnęła się

________________________________________________________________

Marco wraca do żywych :d Taki tam dodatkowy :D Ze specjalną dedykacją dla Natalii  Wiesz że mnie denerwujesz, ale i tak cię kocham? ;D 
Kolejny jakoś w tygodniu, jak mnie zamęczą to pewnie niedługo :>  

niedziela, 7 lipca 2013

ROZDZIAŁ 16

Kiedy Justyna i Marco dotarli do hotelu, dziewczyna oznajmiła mu że idzie na noc do Moritza. Chłopak się zgodził, bo sam chciał iść do Mileny ją przeprosić i błagać o to żeby się nie obrażała. Gdy dziewczyna poszła do Moritza, nie było go w pokoju hotelowym, więc postanowiła zrezygnować. Nagle zobaczyła go wracającego z bankietu.


Moritz: O hej kochanie. -uśmiechnął się
Justyna: Cześć. Nudzę się sama w pokoju, więc potrzebuję towarzystwa. -westchnęła
Moritz: Chodź do mnie.. -zaprosił ją do środka
Justyna: Fajnie tu masz. -rozejrzała się po pokoju
Moritz: No raczej. Ale musimy teraz poważnie pogadać. -stwierdził siadając obok niej
Justyna: Okej. Też bym chciała z tobą pogadać.
Moritz: No bo ja cię kocham i nie mogę patrzeć jak ty cierpisz z boku i chcę być z tobą i tylko tobą. -oznajmił
Justyna: Ale nie możesz! Lisa cię kocha i będziecie razem szczęśliwi beze mnie. Chciałam ci powiedzieć że z nami to już koniec. Ja nie potrafię być tą drugą. -odpowiedziała
Moritz: O czym ty mówisz?! Przecież się kochamy! Nie pozwolę ci odejść. -krzyknął
Justyna: Nie pozwolisz? Naprawdę? -ugięła się
Moritz: Naprawdę! Jesteś tą jedyną.. -zaczął ją całować
Justyna: Oh Mo. Jesteś taki wspaniały. -uśmiechnęła się


Dziewczyna rozpłynęła się w czułym pocałunku Leitnera, nawet się nie spostrzegli a została na nich wyłącznie bielizna. Nie ustawali na miłych pocałunkach i uściskach, czuli się nareszcie razem.



******



Tymczasem Marco postanowił iść do Mileny i się z nią pogodzić. Szedł pewnym krokiem i nic mu by nie przeszkodziło gdyby nie usłyszał głośnego oddechu Leo i śmiechu Mileny. To wszystko wskazywało na jedno, nawet dziecko by się domyśliło co się tam dzieje..
Reus wpadł w szał, był wściekły że jego ukochana dziewczyna całuje się z jego kumplem z klubu. Tego było za wiele.. Wpadł do swojego pokoju, spakował rzeczy i pośpiesznie udał się do samochodu. Włożył kluczyki do stacyjki, na moment ochłoną i pojechał przed siebie. Nie chciał nikomu patrzyć w oczy, a w szczególności Milenie Kirchner.
Wrócił do domu.



******



Nadszedł ranek, Leo, Milena, Justyna i Moritz spotkali się na śniadaniu. Byli zdziwieni brakiem Marco, którego nikt nie widział. Justyna zauważyła że nie ma jego ubrań i reszty rzeczy w pokoju.


Justyna: Milena? Nie widziałaś gdzieś Marco? -zapytała
Milena: Nie. Całą noc spędziłam w ramionach tego przystojniaka. -pocałowała Bittencourta w policzek
Moritz: Znajdzie się.. Może zabawił się z jakąś wczoraj i zgubił drogę do pokoju. -zażartował
Justyna: Mo! To nie jest zabawne! Zginęły jego rzeczy i jego też nie ma. -stwierdziła
Leo: To pewnie pojechał do domu. -odpowiedział
Justyna: Miał wczoraj iść i cię przeprosić. -zwróciła się do Mileny
Milena: Ale go nie było.
Leo: Kochanie.. A może.. się domyślił... -jęknął pod nosem
Milena: Upsss. Bo my wczoraj.. Dość głośno. -tłumaczyła
Justyna: Czyli wszystko wiadomo. Tylko co jak sobie coś zrobił.. -martwiła się
Moritz: Co on tam sobie może zrobić? Zrzucić się z parteru.. -zdziwił się
Justyna: No dobra, chyba za bardzo to wyolbrzymiam. -westchnęła


Jednak coś w podświadomości Mileny mówiło że coś jest nie tak. Chciała iść do niego i poważnie porozmawiać z Marco. Czuła że coś jest nie tak. Jeszcze nigdy tak się nie martwiła o nikogo. Żal jej było że on się tak stara, a ona to olewa. Zrozumiała to.


Milena: Muszę dziś pogadać z Reusem. Zanim będzie za późno. -stwierdziła
Justyna: Nie sądzisz że już jest za późno? -zapytała
Milena: W końcu to zrozumiałam, więc będzie musiał mi wybaczyć. -wyjaśniła
Leo: Co zrozumiałaś? -nie rozumiał
Milena: Zrozumiałam że na przyjaźń nigdy nie jest za późno. -odpowiedziała
Leo: Okej. Pogadaj z nim. -przyznał jej rację


Kiedy Moritz odwiózł Justynę do mieszkania, dziewczyna serdecznie mu podziękowała i postanowiła że wróci do domu sama. Nie wiedziała jednak co ją w tym mieszkaniu czeka.. Zauważyła że drzwi były już otwarte. W środku zastała swoich rodziców, tych samych nie zmieniających się rodziców. Bezdusznych i okropnych, którzy myśleli tylko o sobie.



******



Milena nie chciała żeby Leo ją podwoził pod sam dom Marco Reus'a. Dlatego że pragnęła pójść sama i chwilę ochłonąć. Nagle gdy szła chodnikiem minęła ją karetka pogotowia, zaraz potem wóz policyjny. Pomyślała coś się musiało gdzieś stać. Przyśpieszyła kroku i okazało się że jednostki zatrzymały się pod domem młodego piłkarza. Marco! Pod jego domem stał tłum gapiów, a wśród nich znana jej sąsiadka Marco jeszcze z dzieciństwa, ponieważ Milena i Marco mieszkali w tym samym blok i chodzili do jednej szkoły.


Milena: Pani Olton. Co się tam stało? -zapytała
Olton: Biedny Marco. Popełnił samobójstwo, przez jakąś dziewczynę. -odpowiedziała
Milena: Bożee.. -zakryła usta
Olton: Dobrze że ty taka nie jesteś Milenko. A byliście takimi wspaniałymi dziećmi. -westchnęła
Milena: A on żyje? -zapytała
Olton: Chyba. Ale ma małe szanse.
Milena: Idę tam. -poszła do środka


Przykry widok. Marco prawie nieprzytomny leżał na podłodze, a dookoła niego pracownicy medyczni. Podciął sobie żyły i to bardzo mocno, krew się lała. Jego wzrok utkwił na niej. Milena nie mogła powstrzymać łez, obwiniała się za to. Wkrótce zabrali go do szpitala, żeby mógł dalej walczyć o życie. Czyżby się spóźniła ze swoją przyjaźnią?


_____________________________________________________________


Dodaję jeden dzień wcześniej, bo wena mi nie dawała spokoju c: A poza tym mam dziś dobry humor xD

czwartek, 4 lipca 2013

ROZDZIAŁ 15

Minął tydzień.. To właśnie dziś miał się odbyć bankiet, na który zaproszono Borussię Dortmund. Milena już od samego rana okupowała łazienkę i nikogo do niej nie wpuszczała. Justynę to trochę denerwowało, ale wiedziała że dziewczyna robi to żeby zrobić wrażenie na Marco. Postanowiła zapukać do drzwi.


Justyna: Milena? Długo jeszcze? -zapytała
Milena: Jeszcze chwilkę.. -odpowiedziała
Justyna: Mówiłaś to pół godziny temu! Wyłaź! -powiedziała zła
Milena: To nie moja wina że tak koczujesz pod tą łazienką... -stwierdziła
Justyna: Zaraz Marco przyjdzie!
Milena: Zaraz? O Boże.. -wybiegła z łazienki
Justyna: Czemu na to wcześniej nie wpadłam.. -szepnęła do siebie


Kilkadziesiąt minut później po Milenę przyszedł Leo. Ubrany był w odświętny garnitur i przyniósł dla dziewczyny czekoladki. Chwilę musiał poczekać na Milenkę, więc w tym czasie pogadał sobie z Justyną.


Leo: Denerwuję się trochę.. -stwierdził
Justyna: Nie masz czego. Milena to fajna dziewczyna, a poza tym pasujecie do siebie. -uśmiechnęła się
Leo: Naprawdę? Bo wiesz nie chcę dać plamy, gdyż ona mi się podoba. -tłumaczył
Justyna: A zamierzasz coś z nią dzisiaj ten.. no..
Leo: Nie wiem. Jak będzie chciała, ale nie wiem czy zgodzi się na dzielenie ze mną pokoju. -westchnął
Justyna: Na pewno się zgodzi. Tylko na Marco uważaj, bo strasznie się do niej podwala. -zaśmiała się
Leo: Masz rację! Będę nieugięty!


W końcu przyszła, wyglądała naprawdę pięknie. Sam Leo się oczarował jej kobiecym wdziękiem. Bardzo mu się podobała, nawet więcej niż zawsze. Miała wspaniałą sukienkę, a do tego czarne szpilki. Uśmiechnęła się nieśmiało do niego, zatrzepotała rzęsami i podeszła bliżej.


Milena: To dla mnie? -zapytała
Leo: Yyy... Tak. No chyba nie dla mnie przecież.. -wręczył jej czekoladki
Milena: Dzięki. -pocałowała go w policzek
Leo: No to może idziemy? -zapytał
Milena: Yhmm.. Jasne. -odpowiedziała
Leo: Naprawdę ślicznie wyglądasz.. Ta sukienka jest genialna. -komplementował
Milena: Dziękuję, w końcu pomagałeś mi wybrać. -westchnęła
Leo: Przykro mi że pokłóciłaś się z Reusem. -stwierdził
Milena: Nie ma co opłakiwać. Nie będzie mnie wyzywał od dziwek!
Leo: Ja bym cię nigdy tak nie nazwał. -stwierdził
Milena: Ojej! Słodki jesteś. -uśmiechnęła się
Leo: Dzięki.


Tymczasem Marco przyjechał po Justynę, trochę spóźniony ale zawsze. Ubrana w sukienkę i buty balerinki.. Justyna wyszła z mieszkania i zamknęła je.


Justyna: Miałeś być wcześniej! -powiedziała wsiadając do jego samochodu
Marco: Wybacz.. Nie mogłem. -odpowiedział
Justyna: Okej, już nie wnikam. Leo już dawno zabrał Milenę. -stwierdziła
Marco: Muszę się dzisiaj z nią pogodzić.
Justyna: Ona też chce się z tobą pogodzić, tylko że Bittencourt jej zawrócił w głowie. -wspomniała
Marco: Oby nie było za późno. -westchnął


Kiedy dotarli na bankiet byli już wszyscy. Paparazzi zrobili im po kilka zdjęć i wrócili do zabawy. Wszyscy bawili się do upadłego. Był alkohol, ale nic poza tym. Justyna postanowiła wtopić się w tłum i zagadać do Moritza, który siedział sam, ponieważ nie wziął ze sobą Lisy gdyż była przeziębiona.


Justyna: Hej Mo! -usiadła obok
Moritz: Cześć Justysia. -uśmiechnął się
Justyna: Gdzie zgubiłeś swoją drugą połówkę? -zapytała
Moritz: Właśnie siedzi obok. -zaśmiał się
Justyna: Nie wygłupiaj się.. Pytam o Lisę. -odpowiedziała
Moritz: Została w domu, bo jest przeziębiona. -westchnął
Justyna: Szkoda że jej nie ma.
Moritz: Ale cieszę się że ty jesteś... -zrobił swoją łobuzerską minkę
Justyna: Ale przecież jestem z Marco. -przypomniała mu
Moritz: Marco się nie obrazi on ma Milenę, a ja będę na ciebie czekał w swoim pokoju. -zaproponował
Justyna: Mmm.. Ale co jak się Lisa o nas dowie? -zapytała
Moritz: Nie dowie się.


Tymczasem Marco próbował nieudanie zwrócić swoją uwagę na Milenę, która była zajęta Leo. Jednak w końcu udało mu się ją złapać kiedy wychodziła z toalety.


Marco: Milenaa.. -szepnął głośno
Milena: Marco? Gdzie jesteś? -zdziwiła się
Marco: Tutaj! -stanął za nią
Milena: Weź się ogarnij! Mam cię dość! -krzyknęła
Marco: Jesteś dla mnie naprawdę ważna, a kiedy cię widzę z Leo to mnie szlak trafia! -złapał ją za nadgarstek
Milena: Trzeba było o tym wcześniej myśleć! Teraz ja nie będę za tobą płakać, tylko dlatego że nagle się we mnie zakochałeś! Nie będę dziwką, jak ty mnie nazywasz! -krzyknęła
Marco: Kocham cię i nie chcę żebyś była z tym karyplem! Każdy facet chciałby z tobą być, nawet ja! A ty sobie jego upatrzyłaś! Bądź ze mną! Będziemy szczęśliwi -odpowiedział
Milena: Nie! Nie kocham cię! Puść mnie! -pisnęła
Leo: Co tu się dzieje!? -zapytał wchodząc do pomieszczenia
Milena: Marco nie chce mnie puścić i żąda żebym z nim była. Zrób coś!
Leo: Marco! Puść ją! -zażądał
Marco: O nagle jaki agresywny się zrobił!
Leo: Milena! Chodź jedziemy do hotelu. -wziął ją pod rękę


Marco poniósł życiową klęskę, dziewczyna którą kochał odwróciła się od niego. Miał ochotę się zabić, skoczyć z jakiegoś mostu, rzucić się pod pociąg, jest jeszcze więcej opcji, ale już go nie dołujmy.. Stracił swój jedyny sens życia, stracił ją. Czuł że ona ma kogoś innego, Leo który jest na każde jej wezwanie i czuwa przy niej. A ona? Ona straciła do niego pełne zaufanie, już jego się nie da odbudować, to musiałby być cud, żeby podeszła do niego i zapytała go o cokolwiek... Czuli się odrębnie. A może warto ratować tę przyjaźń? Miłość.. Na nią już za późno, na przyjaźń nigdy.
Kiedy wrócił do bawiących się znajomych zobaczył Justynę i Moritza, rozmawiających razem. Może ten związek wypali... Chociaż nie. To jest romans bez przyszłości ewentualnie on zerwie z Lisą co jest niemożliwe. Justyna to tylko przyjaciółka, nic więcej ona kocha Mo. A on? Będzie sam jak palec.


Justyna: Marco? Wszystko w porządku? -zapytała
Marco: Powiedziała że mnie nie kocha i jest za późno.. -odpowiedział
Justyna: Biedaku.. Nie martw się. Jeszcze zawrócisz jej w głowie. -pocieszała
Marco: Nie sądzę. Ona woli Leo. Z nim jest szczęśliwa.
Justyna: Głupoty opowiadasz! Jedziemy do hotelu! Tam odpoczniesz. -zarządziła
Marco: I dupa. Ja chcę do mojej Mileny. -powiedział smutny



******



Tymczasem w hotelu Milena i Leo dotarli do swojego wspólnego pokoju. Pojawił się jeden niewielki problem, jedno łóżko ich dwoje.


Leo: Jak chcesz to mogę spać... yy.. Na kiblu w łazience. -zażartował rozglądając się po pokoju
Milena: Nie wygłupiaj się! Będziesz spał ze mną. -odpowiedziała
Leo: Jesteś tego pewna? -zapytał zdziwiony
Milena: No w końcu jesteśmy parą. -uśmiechnęła się
Leo: Więc?
Milena: Więc mam ochotę na odprężenie się. -położyła się na łóżku
Leo: Jak wielką ochotę? -zapytał stojąc nad nią
Milena: Rany! No ogromną! Do cholery jasnej nie widzisz że tego chcę? -zapytała wściekła
Leo: No to skoro tak ładnie prosisz.. To ja wezmę prysznic. -skierował się do łazienki
Milena: Tylko szybko!


Trochę to denerwujące, kiedy ona ma ochotę a on idzie sobie wziąć prysznic. A może nie chciał tak od razu? Nie to nie w jego stylu. Jednak kiedy już wrócił z pod prysznica, wycierając głowę ręcznikiem już nie mógł się wywinąć. Dziewczyna czekała na niego i zabrała mu ręcznik którym wycierał mokre włosy i rzuciła za siebie. Zaczęła go powoli całować w usta, a on chętnie to odwzajemniał. Chwilę potem rozpiął jej sukienkę i ku jego oczom zobaczył jej ciało. Dla niego było nienaganne, ona by dodała kilka poprawek. Milena zsunęła mu ręcznik z bioder, a on dobierał się do jej biustonosza. Kiedy wylądowali razem w łóżku świat zrobił się nagle taki wspaniały i wyjątkowy. Ona należała do niego, on do niej. Chociaż dziewczyna ciągle myślała o skrzywdzonym Marco Reus'ie, którego tak ostro potraktowała... Zaczęły ją dręczyć wyrzuty sumienia, ale nie chciała przeszkadzać Leo, któremu seks z nią bardzo się podobał.



___________________________________________________________


Mogę Wam zdradzić że losy  Marco i Mileny jeszcze się kilka razy splotą i rozplotą. Ale dowiecie się wkrótce. =)
Trochę rano... Bo później nie będę miała czasu. Jadę do fryzjera, potem muszę zobaczyć czy dostałam się do Liceum/Technikum, a wieczorem przyjeżdża ciocia i rodzinka z Monachium. Więc oddaję Wam rozdział, a kolejny w poniedziałek. ;)