czwartek, 30 maja 2013

ROZDZIAŁ 6

Z samego rana Milena dostała sms'a od Justyny w którym poprosiła ją o spotkanie w jednej z restauracji. Odpisała jej pozytywną odpowiedź. Tak samo Marco też dostał identyczną wiadomość tekstową od Justyny. Ten również zgodził się na spotkanie. Ani Marco, ani Milena nie wiedzieli o tym że to ma być swatka..
Milena założyła swoją ulubioną sukienkę, zrobiła lekki makijaż i popsikała się francuskimi perfumami. Włosy upięła w kłos i uśmiechnięta poszła beztrosko ulicami Warszawy na spotkanie. Marco ubrał się w jeansowe rurki i nałożył granatową koszulę w kratę. Również szczęśliwy poszedł na spotkanie z Justyną.
Kiedy już dotarł nie zastał tam dziewczyny, kelner posadził go przy jak twierdził umówionym stoliku.. Do restauracji wparowała Milena, gdy zobaczyła Marco postanowiła się wrócić. Jednak on był pierwszy i zaprosił ją do stolika, speszona dziewczyna usiadła i uciekała od niego wzrokiem. Jednakże postanowiła się dowiedzieć co chłopak tu robi..


Milena: Mogę wiedzieć co ty tu robisz? -zapytała
Marco: Czekam na Justynę, dostałem sms'a od niej. A ty? -pokazał jej wiadomość tekstową
Milena: Kurczę.. Mam identyczną. -odpowiedziała pokazując mu wiadomość
Marco: Ona sobie z nas jaja robi? Czy jak?! -zapytał ze złością


Nagle w szybie restauracji ukazała im się postać przyjaciółki, uśmiechnęła się do nich, pomachała, pokazała kciukiem "tak trzymać!" i uciekła. Milena stwierdziła że siedzenie tu z Marco jest bezsensu, bo oboje żywią do siebie urazę, więc postanowiła wyjść. Reus nie dał za wygraną, ponieważ chciał pokazać że nie jest chłopcem tylko najwspanialszym mężczyzną i zatrzymał ją.


Marco: Chodź! -złapał ją za nadgarstek
Milena: Ale nie widzisz że siedzenie tu jest bezsensu.. Nic między nami nie ma. -stwierdziła
Marco: Wcale nie. Bo ja bym chciał żebyśmy zostali przyjaciółmi.. W końcu masz grać w Dortmundzie to.. ten.. może... -zasugerował
Milena: Tobie chodzi o przyjaźń czy seks? -nie rozumiała jego toku myślenia
Marco: No o przyjaźń, a z seksem nie bądźmy tacy hop do przodu! -uśmiechnął się
Milena: No chociaż się w tym razem zgadzamy.. -westchnęła
Marco: Czyli że jak będę chciał to się zgodzisz? -zapytał nieśmiało
Milena: Za kogo ty mnie masz?! Ja nie jestem taka! -oburzyła się
Marco: Nie no wiem.. Ty jesteś taka idealna i cudowna.. -próbował ją uwieść
Milena: Może i tak. -odpowiedziała



******


Justyna razem z Moritz'em poszła na policję. Tam zaczęło się długie przesłuchanie na ten temat i w ogóle. Jak zwykle pytali o zdarzenia nie z tej planety.. Potem wszedł Moritz i on się zaczął spowiadać. Chyba opowiedział przy Justynie cały swój życiorys. Pobrali od dwójki odciski palców i byli już wolni.
Dziewczyna chciała jakoś podziękować chłopakowi że tak ją wsparł, ale niestety nie miała za wiele czasu.. 


Justyna: Dziękuję ci.. Jesteś super! -uśmiechnęła się
Moritz: Starałem się. Może dostanę coś w nagrodę... -zrobił ten swój cudaśny uśmieszek
Justyna: Ooo.. Wiem o co ci chodzi. -pocałowała go w policzek
Moritz: Justynka! -załapał ją za nadgarstek


Przyciągnął ja do siebie i utonęli w namiętnym pocałunku. Żadne nie chciało skończyć, byli dla siebie stworzeni.. W końcu jednak musieli..


Justyna: Muszę już iść. -odpowiedziała
Moritz: Mogę do ciebie dzisiaj wpaść wieczorkiem? -uśmiechnął się
Justyna: No pewnie, tylko cichutko. Tak żeby rodzice nie zauważyli. -powiedziała odchodząc
Moritz: Bosko.. -szepnął do siebie



******



Spotkanie Mileny i Marco dobiegło końca, było miło i sympatycznie. Dużo śmiechu i zabawy..


Marco: Miło się spędza z tobą czas. -uśmiechnął się
Milena: Z tobą również.. Zmieniłeś się rudzielcu.. -zaśmiała się
Marco: Tak jak ty! -odpowiedział
Milena: Wcale że nie! -sprzeciwiła się
Marco: Może spotkamy się jeszcze kiedyś? -zaproponował
Milena: Na jakąś przyjacielską kawę z pewnością. -odpowiedziała ochoczo


____________________________________________________________________

Dzisiaj krótko, bo tak. Jestem zmęczona i zła. -.- Taki humor dzisiaj pechowy.. ;p
Następny dodam jak będę przy siłach.. ;/

poniedziałek, 27 maja 2013

ROZDZIAŁ 5

To nie była w pełni zwykła kartka, to była groźba. Na kartce było wydrukowane zdjęcie całujących się Justyny i Marco. A pod zdjęciem podpis.. "Jeśli nie chcesz żeby to dostało się jutro do gazet i twoich rodziców, musisz przynieść 20 000 Euro jutro wieczorem o 21:00 pod starą fabryką. Pozdrawiam."
Co to ma znaczyć?! Obużona dziewczyna znalazła telefon i pośpiesznie wybrała numer do przyjaciółki Mileny. W ogóle nie wiedziała co robić, była zdruzgotana i zrozpaczona...
Odczekała trzy sygnały po czym usłyszała śpiący głos przyjaciółki.


Milena: Słucham. -powiedziała śpiąco
Justyna: Hej. Mam prośbę.. -odpowiedziała
Milena: Prośbę masz? Wiesz że jest po 2 w nocy.. -westchnęła
Justyna: To jak nie, to nie. -chciała się rozłączyć
Milena: No dobra już. Gadaj!


Justyna opowiedziała dziewczynie ze szczegółami wszystko co się wydarzyło. Nawet o pocałunku. Milena nie można powiedzieć była dumna z koleżanki, ponieważ czuła się jak starsza siostra, która umie doradzić.


Milena: Na serio całowałaś się z Reusem? -nie mogła uwierzyć
Justyna: No. Ale sądzę że to nie wypali, bo mam was umówić na randkę. -odpowiedziała
Milena: Na randkę?! Z nim? Chyba cię pogrzało, koleżanko. Już raz byłam i nie chcę więcej.. -obroniła się
Justyna: Byłaś? Nic mi nie wspominał. -uśmiechnęła się
Milena: Bo ma się czego wstydzić. -westchnęła
Justyna: No to opowiadaj! -powiedziała ochoczo
Milena: Więc kiedyś mieliśmy może po 19 lat.. To zaprosił mnie ten rudzielec. Zgodziłam się niechętnie, bo koleżanka mnie namówiła. Poszliśmy i zamówiliśmy sobie po kawie. Ja miałam białą bluzkę i zalał mnie kawą niezdara! -opowiadała
Justyna: I co? Ochrzaniłaś go? -dopytywała
Milena: Obyło się bez, bo zaczął mnie przepraszać na kolanach, ręce całować. To się nie wściekłam, ale potem zaczął zarzucać swoimi pejsami, głupio śmiać i rzucał sucharami to nie wytrzymałam i kulturalnie podziękowałam za taką randkę. Chciał się całować, ale się nie zgodziłam. -wyjaśniła
Justyna: Ale on się zmienił. -usprawiedliwiła go
Milena: Może i się zmienił, ale zraził mnie wcześniej i wolę wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. -wytłumaczyła jej
Justyna: Rozumiem. Ale weź idź z nim, ona tak cię lubi... Ten jeden raz. -poprosiła
Milena: Po tym jak mnie zbeształ!? Nigdy! -wściekła się
Justyna: Oj tam, oblał cię kawą nic wielkiego.. -westchnęła
Milena: Razem ze swoją Caroline obgadywał mnie przy chłopakach. Najbardziej utkwiło mi w pamięci to że jestem dziwką i puszczam się za dychę! -krzyknęła do telefonu
Justyna: On? Przecież on nie mógłby.. -nie wierzyła
Milena: Niby dlaczego się zerwałam z dyskoteki? Przecież on mnie nienawidzi! -odpowiedziała
Justyna: Ale tak normalnie to gadacie ze sobą.. -zdziwiła się
Milena: Fałszywa przyjaźń.. Mówi ci to coś? Nigdy mu nie zaufam. -ostrzegła
Justyna: No dobra.. Pogadam z nim o tym zdjęciu i o was. -odpowiedziała bezradnie
Milena: O nas? Nie! -wrzasnęła
Justyna: To nie.. -rozłączyła się



******



Następnego dnia przed południem, kiedy Justyna była jeszcze w szkole, Milena poszła na trening.
Oczywiście chłopcy już trenowali. Marco tajemniczo spoglądał na Milenę jakby coś wiedział o wczorajszej rozmowie jej z Justyną.. Dziewczyna kiedy miała przerwę postanowiła zwrócić mu uwagę.. Usiadła obok niego i Roberta na murawie.


Milena: Wiesz mam do ciebie sprawę.. -westchnęła
Marco: Jaką? A i czemu zniknęłaś? Pewnie jakiś facet ci zawrócił w głowie? -zakpił
Milena: Ja to nie ty! Po prostu znudziło mi się i poszłam do domu. -wyjaśniła
Marco: Ta na pewno sama? -zaśmiał się
Milena: A co zazdrosny? -zapytała
Marco: A tak! Zazdrosny! -był ciekaw jej reakcji
Milena: Sama! I nie zamierzam chodzić z tobą na randki, bo cię nie lubię! -wyjaśniła powód przyłączenia się
Marco: Ja z tobą też.. -wzruszył ramionami
Milena: Super! -wstała i poszła
Marco: Świetnie! -odkrzyczał



******



Justyna prosto ze szkoły pojechała na trening. Tam zastała płaczącą w szatni Milenę.. Od razu podbiegła do niej i przytuliła.


Justyna: Co się stało? -zapytała
Milena: Już do końca życia będę singielką.. -powiedziała śmiejąc się przez płacz
Justyna: Nie będziesz... Zobaczysz wszystko się ułoży. -pocieszyła
Milena: A i wyjeżdżam. Nie gram już w Legii. -odpowiedziała
Justyna: Jak to?! -zaczęła płakać z nią
Milena: Chcą mnie do Borussii Dortmund.. -zaczęła jeszcze bardziej płakać
Justyna: No to będziesz miała blisko do chłopców. -powiedziała ze łzami w oczach
Milena: Ale daleko do ciebie.. -przytuliła ją z powrotem


Po kilku minutach, gdy dziewczyny otarły łzy z płaczu, Justyna miała kilka minut na trudną rozmowę z Reusem.. Bardzo trudną. Wzięła do ręki papier ze zdjęciem i zapisem, poszła do niego. Chłopak przywitał ją jak zawsze miłym uśmiechem.. Był jeszcze Moritz, któremu dziewczyna dała miłego buziaka w policzek..


Moritz: To co cię do nas sprowadza? -uśmiechnął się
Justyna: Mam problem. A raczej my Marco. -stwierdziła
Marco: Jaki? -zapytał


Dziewczyna dała mu kartkę, chłopak przypatrzył się zdjęciu i przeczytał podpis pod nim. Spojrzał na Justynę bezbronnym wzrokiem. Nie miał pojęcia co zrobić.. Leitner zabrał mu kartkę i sam też przeczytał. Zaczął się gapić w zdjęcie z ogromną nienawiścią.. Ale też wymyślił jak im pomóc..


Moritz: Musicie iść na policję. -odpowiedział poważnie
Marco: A co jak gazety się o tym dowiedzą? -zapytał
Moritz: Obowiązuje ich tajemnica służbowa. -odpowiedział
Marco: Masz rację.. -stwierdził
Justyna: Dzięki Mo. -uśmiechnęła się
Moritz: Nie ma za co. A może dostanę buziaka w nagrodę? -zaproponował
Justyna: Jak się uda to dostaniesz. -zaśmiała się

___________________________________________________________________

Macie piątkę :D Kolejny w czwartek.
Brzydka pogoda.. Nie lubię tego. -.-  Jeszcze do tego Lewy w Bayernie..
Dodam kolejny jak będzie 9 komentarzy. :)

czwartek, 23 maja 2013

ROZDZIAŁ 4

Kiedy już nie było z kim tańczyć, Moritz zaginą zresztą Milena też, Marco postanowił odstawić Justynę do domu. Po drodze obgadywali wiele spraw, między innymi dziewczyny z dyskoteki i ich ubiory.. Gadali trochę o Milenie, że jest strasznie żywiołowa i pasuje do Marco.


Marco: Ja i Milena? Chyba cię pokręciło? Ona mnie nie lubi.. -wyparł się
Justyna: Ona? No może trochę, ale daj się jej polubić! -uśmiechnęła się
Marco: Co? Mam iść z nią do łóżka? -zasugerował
Justyna: A chcesz? -zapytała
Marco: No nie mam nic przeciwko.. Ma swoje kobiece wdzięki i w ogóle.. Ale.. -wytłumaczył
Justyna: Ale? Oj tam. Musisz ją lepiej poznać. Iść na jakąś kawę czy coś.. -odpowiedziała
Marco: Wstydzę się jej... Bo ona była z chłopakami o wiele przystojniejszymi.. A ja? Taki z którym nikt by się w życiu nie umówił.. -westchnął
Justyna: Ja bym się umówiła. Ale i tak sądzę że ty i Milka bylibyście lepsi.. -upierała się
Marco: Taa.. Ale ty nie masz takich wymagań jak ona.
Justyna: Jak chcesz to mogę ją jutro z tobą umówić. -uśmiechnęła się
Marco: Seryjnie? Super! -uśmiechnął się
Justyna: Seryjnie.. -uśmiechnęła się
Marco: No to co będziemy się rozstawać.. -stanęli obok furtki
Justyna: No niestety.. Muszę wrócić do swojego świata. -odpowiedziała
Marco: Ta. No to trzymaj się! -przytulił ją
Justyna: Ty też i pozdrów Moritz'a ode mnie. -odwzajemniła uścisk


Marco wracał sam, uśmiechnięty i zadowolony z tego że na dyskotece pocałował Justynę i będzie mógł umówić się z Mileną, która mogła się w końcu do niego przekonać. Czuł się taki popularny.. Po kilku minutach dotarł do hotelu i wszedł do pokoju gdzie leżał sobie na łóżku Moritz, Leo nie było. Pewnie biegał z Lewandowskim robić kawały Kloppowi. Ostatnio przykleili go do krzesełka na treningu.


Moritz: I jak po zabawie? -zapytał
Marco: Czemu się zerwałeś? Justyna cię szukała. -odpowiedział
Moritz: Na pewno jej nie zaciągnąłeś do łóżka? -zapytał niepewnie
Marco: O czym ty mówisz? -zdziwił się
Moritz: Widziałem jak się z nią całowałeś. -odpowiedział
Marco: Aha. O to ci chodzi? Zazdrosny? -uśmiechnął się
Moritz: Nie. Ale tak się nie robi.. Zrobiłeś jej nadzieje. -westchnął
Marco: Nie zrobiłem jej żadnych nadziei.. Jedyne nadzieje to ta że niedługo ty zerwiesz ze swoją dziewczyną i będziesz z Justyną, bo widać jaki jesteś o nią zazdrosny.. -odpowiedział
Moritz: Może będę, a może nie.. Ładna jest, ale ma surowych rodziców. Pewnie dostanie teraz od nich szlaban.. -westchnął
Marco: Kurczaki... Szkoda mi jej. Może coś da się zrobić. Pewnie będzie zrozpaczona..-rzekł
Moritz: A co ty sobie myślisz... Sam nie chciałbym mieć takiego życia jak ona. -odpowiedział



******



Tymczasem w domu Justyny rozpętała się wielka burza. Od wejścia naskoczyła na nią matka, a potem jeszcze ojciec się dołączył. Wszystko o to że wróciła późno do domu i że wróciła z jakimś blondynem, którego nie znają i przez to niby jakich ich wizerunek ucierpiałby..


Justyna: A bo co nie wolno mi? -krzyczała
Matka: Nie! Bo go nie znasz! -odkrzykiwała
Ojciec: Jeszcze by cię zgwałcił! -krzyczał
Justyna: To jest mój kolega! I nie zgwałciłby mnie!
Matka: Nie znasz ludzi! Są podli! -odpowiedziała
Justyna: Ale go znam i ręczę za niego! -przekrzykiwała
Ojciec: Oddawaj telefon i laptop! Masz szlaban na dwa miesiące! -rozkazał
Justyna: Masz i się tym udław! -krzyknęła
Matka: Masz na górę, nie złaź i nie pyskuj mi! -zasyczała


Dziewczyna z płaczem pobiegła na górę. Rzuciła się na łóżko i wypłakiwała się w poduszkę..
Po chwili usłyszała jakieś łopotanie do okna. Otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na zewnątrz. Leżał tam kamień, szczelnie opakowany w papier. Spojrzała na ciemną ulicę i zobaczyła uciekającą postać. Może się wydawać że to był mężczyzna ubrany w bluzę z kapturem i jeansy oraz adidasy. 
Wyjęła kamień i rzuciła go do ogródka. Wzięła kartkę i zaczęła ją czytać...

____________________________________________________________________

Trochę krótko, bo obiecałam pomóc mamie. Spróbuję w poniedziałek napisać dłużej.. :)
Postaram się dzisiaj wrzucić jakąś muzykę na bloga..   

poniedziałek, 20 maja 2013

ROZDZIAŁ 3

Następnego wieczora po treningu Justyna postanowiła samodzielnie trafić do domu. Szoferowi dała wolne.. Kiedy szła między ciasnymi i ciemnymi kamienicami usłyszała czyjeś kroki za sobą.. Przestraszyła się nie na żarty, odwróciła się i nikogo za sobą nie zauważyła. Wzdrygnęła ramionami i postanowiła iść dalej.. Nagle poczuła czyjś dotyk, ktoś dotykał jej dłoni. Szybko ją zabrała i zobaczyła w ciemnościach znajomego blondyna. Złapał ją za rękę, podbiegli trochę i schowali się w jakimś miejscu.
Dziewczyna była zdziwiona zachowaniem Marco.. Sam chłopak wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego. Jakby zobaczył ducha...

Justyna: Co się dzieje? -zdziwiła się
Marco: Zaraz przyjdzie Mo i Milena to ci objaśnią nasz plan. -uśmiechnął się
Justyna: Jaki plan? W co ja się wpakowałam? Rodzice mnie wyklną! -przestraszyła się
Marco: Spokojnie.. Chcemy ci pomóc. -odpowiedział

Po chwili dobiegł Moritz z Mileną. Oboje zdyszani..

Milena: No siemka! -zaśmiała się
Moritz: Hej! Jestem Moritz Leitner. -przedstawił się chłopak
Justyna: Cześć.. Justyna Lubomirska. O co chodzi? -zdziwiła się
Moritz: Można powiedzieć że zostałaś przez nas porwana. Załatwiliśmy z Mileną tego kolesia, który tak za tobą chodził, więc możesz czuć się wolna maleńka.. Na tę noc oczywista. -uśmiechnął się
Justyna: Serio? Świetnie! -przytuliła mocno Mo
Marco: Ej a mnie kto przytuli? -obużył się
Milena: Jesteś za twardy do przytulania! -zażartowała
Marco: Milena! Chodź tu! -chciał się przytulić do dziewczyny
Milena: Spadaj twardzielu! Nie dla psa kiełbasa! -odrzuciła go
Moritz: Tak przytulać to się mogę codziennie.. -uśmiechnął się do Justyny
Justyna: Przepraszam.. To tak z emocji.. -powiedziała nieśmiało
Moritz: Jak chcesz to możemy się częściej przytulać, nie mam nic przeciwko.. -stwierdził
Marco: Mo! Masz dziewczynę w Dortmundzie.. Nie zapominaj się! -przypomniał mu
Moritz: Dzięki! Niech cały świat się o tym dowie! -powiedział zły na przyjaciela
Justyna: Dobra, nie kłócić się! To dokąd idziemy? -zapytała
Milena: Chodźmy na melanżyk! -odpowiedziała ochoczo
Justyna: Ale.. ja.. nie.. -wymruczała nieśmiało
Marco: Melanż odpada. -przyznał
Milena: To dokąd? -zapytała
Moritz: Chodźmy na dyskotekę! -odpowiedział
Justyna: No.. niee.. -nie chciała się zgodzić
Moritz: No weź chodź! Będziemy tańczyć.. -ciągnął ją za rękę
Justyna: Ale.. Nikt ze mną nie będzie tańczył.. Bo nie umiem i mam krzywe nogi! -wypierała się
Milena: Nie masz krzywych nóg! I wszyscy będą z tobą tańczyć! -zarządziła
Justyna: A muszę?
Marco: Tak! Idziesz z nami! -odpowiedział

Kiedy dotarli na dyskotekę dopiero się wszystko rozkręcało.. Trochę zestresowana Justyna nie mogła sobie znaleźć miejsca.. Ale Moritz wziął ją w obroty i  w mig załapała o co w dyskotekowym tańcu chodzi..
Marco niechętnie i z wielką nieśmiałością prosił Milenę do tańca, ta zatańczyła z nim tylko raz, a potem jakiś jej znajomy z Warszawy zabrał ją ze sobą.. I Milena przepadła.. Marco został sam i rozglądał się za jakimiś laskami... Gdy jego poszukiwania ofiary straciły sens odbił Mo Justynę..

Marco: I jak się bawisz? -zapytał
Justyna: Super! A ty? -odpowiedziała
Marco: Też, tylko Milena mi gdzieś zniknęła i nie mam z kim tańczyć! -przekrzykiwał muzykę
Justyna: No to ja jestem! -uśmiechnęła się
Marco: Ale ciebie obserwuje Moritz... I ma wobec ciebie zamiary.. -spojrzał na Mo
Justyna: Jakie? -dopytywała
Marco: Każdy mężczyzna na sali chciałby cię pocałować.. -odpowiedział
Justyna: Oj chyba nie każdy.. -stwierdziła
Marco: To kto nie? -zdziwił się
Justyna: Ty.. -odpowiedziała
Marco: Ja?! A właśnie że chcę!
Justyna: No to pocałuj mnie.. -uśmiechnęła się
Marco: Ale tak przy Mo i ludziach?
Justyna: Tak. Tak przy ludziach.. Chyba że się mnie wstydzisz.. -postanowiła
Marco: Okej.. Niech ci będzie.. Ale potem nie biegaj do łazienki że ci się nie podobało! -zaśmiał się
Justyna: Nie pobiegnę.. -obiecała

Zatrzymali się. Czas dla nich stanął w miejscu.. Grająca muzyka w tle.. Mnóstwo ludzi wokół. I oni.
Delikatnie Marco musnął jej dolną wargę, potem ona czule zaczęła go całować. Zatracili się w pocałunku..
W tym momencie wściekły Moritz wyszedł z sali oglądając się za siebie ostatni raz.. Zniknął.

Marco: Co ty na to? -uśmiechnął się
Justyna: Nieźle kozaku! -zaśmiała się
Marco: Bez takich! -odpowiedział
Justyna: A gdzie Moritz?! -zdziwiła się
Marco: Nie wiem.. Pewnie poszedł do baru.. -stwierdził

Ten pocałunek nic nie znaczył.. Był z przyjaźni, nie z miłości.. Tylko co o tym może pomyśleć Moritz Leitner? A Milena? Chociaż może Marco ją tak nie interesuje, ale czas dorosnąć..

__________________________________________________________________
Trochę krótko, ale musiałam bo nie mam wiele czasu, bo razem z młodszą siostrą postanowiłyśmy zrobić sobie poniedziałkowy wieczór filmowy :) Dzisiaj obejrzymy "Trzy metry nad niebem" i "Pokłosie". Może jakoś się wyrobimy.. ;D A was zachęcam do komentowania i czytania ;)
+ polecam wam bloga: http://piszczek-reus-love.blogspot.com

czwartek, 16 maja 2013

ROZDZIAŁ 2

Dziewczyna wracając do domu nie mogła zapomnieć o Marco, wydawał się jej taki bliski i daleki zarazem.. Czuła że chce być zwykłą dziewczyną, nie dbającą o wizerunek jaki tworzą jej media i rodzice. Rodzice którzy nie pozwolą jej na żadną wpadkę, chociaż  oni tylko są jej rodziną kiedy chcą pieniędzy. A ona? Ona nie ma nic do powiedzenia..
Po kilku minutach doszła do domu... Cała przemęczona po ucieczce z Reusem. Weszła do domu i poszła odłożyć plecak do pokoju, po drodze minęła się z sprzątaczką, która była dla niej jak druga mama.


Justyna: Dzień dobry Maniu! -uśmiechnęła się
Sprzątaczka: Dzień dobry panienko! Widzę że dobry humor dopisuje.. -odpowiedziała
Justyna: Dziś wyjątkowo.. Szkoda że muszę iść na trening, chętnie po odpoczywałabym w domciu..
Sprzątaczka: Panienki mama powiedziała że nie przyjdzie dziś na trening, tak jak tata. Szofer będzie tak jak zawsze. -przypomniała
Justyna: Do tego się już przyzwyczaiłam. No cóż najważniejsze zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, a potem już z górki.. Wie Mania co? Poznałam dzisiaj chłopaka.. -zaczęła
Sprzątaczka: Tak? To fajnie.. A rodzicom się to nie spodoba. -odpowiedziała
Justyna: No niestety.. Ale i tak go już pewnie w życiu nie spotkam. Przystojniak.. -westchnęła
Sprzątaczka: No to opowiadaj jak to było..! -uśmiechnęła się


Godzinę później musiała jechać na wieczorny trening, zabrała ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła do samochodu gdzie czekał już szofer. Normalnie rodzice nie pozwalają jej rozmawiać ze służbą, ale ona chciała być po prostu przyjazna i miła. Nie chciała żeby pieniądze zrobiły jej pranie mózgu, tak jak zrobiły jej matce i ojcu..


Justyna: To o której podjedziesz po mnie? -zapytała
Szofer: Postaram się przed 20:00. Pamiętaj że nie możesz rozmawiać z dziewczynami z kadry i tylko z trenerem! Zero reporterów i wałęsania się po stadionie. -zacytował rodziców
Justyna: Weź mi nawet nie przypominaj! Chyba mnie w szpitalu podmienili.. Przecież nienawidzę piłki. Ahh.. Ile bym dała żeby mnie wysłali na kurs fotograficzny..-westchnęła
Szofer: Ale dziś uważaj, bo matka ci podstawiła szpicla. Jeśli zauważy że z kimś plotkujesz to cię w domu wymordują.. -przestrzegł
Justyna: Dzięki za informację.. Fajnie że cała służba to moi przyjaciele. -uśmiechnęła się
Szofer: Jesteś dla nas małą kruszynką. W końcu znam cię odkąd przyszłaś na świat. -zaśmiał się
Justyna: Tak.. Kiedyś było lepiej. Mieli więcej czasu dla mnie. A teraz widzę ich wieczorem, kiedy na mnie wrzeszczą. Albo śpią. Nie kocham ich. -wyznała
Szofer: Kochasz.. Ale boisz się ich. -odpowiedział


Wyszła z samochodu i poszła do szatni, w szatni oczywiście koczowała na nią Milena Kirchner, ukochana przyjaciółka. Która nie bała się osądu rodziców Lubomirskiej. Była odważna i sympatyczna dla osób otaczających ją. Była świadoma że Justyna, jest nieśmiała i wstydliwa ale również wiedziała że jest jedyną przyjaciółką, która się do niej odezwała w kadrze.


Justyna: Co tu robisz? Nakryją cię i mnie. Dostanie się nam.. -powiedziała przestraszona
Milena: Nie strachaj.. Powiedziałam że idę do łazienki. Ktoś za tobą chodzi? -zdziwiła się
Justyna: Matka zatrudniła znowu jakiegoś szpicla. Więc na treningu ani mru, mru bo w domu będę miała przechlapane.. -odpowiedziała
Milena: Jak ty wytrzymujesz z tymi starymi.. Ja na twoim miejscu bym im się dawno postawiła.
Justyna: To nie jest takie proste. Jestem pod ich wpływem.. Nic nie mogę. -powiedziała zmartwiona
Milena: No postaw się im! Prześpij się z jakimś chłopakiem to może zmądrzeją i zrozumieją że jesteś już dorosłą kobietą i potrafisz o siebie zadbać! Zaraz ci jakiegoś znajdę. Yyyy.. Może być Niemiec, bo przyjechali i trenują dzisiaj obok? -uśmiechnęła się
Justyna: Hahaha! Co jak co ale chłopak to może być za kilka lat. Teraz nauka! -odpowiedziała dumnie
Milena: Oj weź! Każdy facet czeka żebyś na niego chociaż spojrzała!
Justyna: Nie każdy.. A teraz idę na trening i dzięki za pocieszonko! -poklepała ją po ramieniu
Milena: Taki ch*j.. -powiedziała zrezygnowana


******


Jurgen Klopp poprowadził dzisiejszego wieczoru strasznie męczącą rozgrzewkę. Marco i Moritz już padali ze zmęczenia na murawę, Leo jeszcze jako tako opierał się o Lewandowskiego..
Marco cały czas rozglądał się za piękną Polką, a Mo podrywał dziewczęta efektywnie dostając od nie kosza. A wszystko przez Leo, który opowiadał wszystkim pannom że jest prawiczkiem, który ma dwójkę dzieci z starą żoną. To były brednie, ale jak działały odstraszająco..


Moritz: Mógłbyś się ogarnąć? -zapytał
Leo: Czemu? To takie fajne wmawiać dziewczynom że jesteś prawiczkiem! -zaśmiał się
Moritz: Weź idź mi stąd! Chmaro nieczysta! Won! -zażartował
Leo: Dobra, dobra.. Idę podpierać Roberta! -pobiegł do starszego kolegi
Moritz: O! Marco! Na kogo tak się lampisz? -zauważył przyjaciela
Marco: Na nią.. To ta dziewczyna z rana! -uśmiechnął się
Moritz: Ładna. Zapoznasz mnie? -zapytał
Marco: Chodź! -machnął mu ręką
Moritz: Idę! Boże przecież ci nie ucieknie.. -lamentował


Podeszli do niej, podbijała piłkę nogą nie spuszczając jej z oczu. Była bardzo skupiona i skoncentrowana. Zadurzony Marco uśmiechnął się do niej, ale ona nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Zdziwiło go to nawet bardzo.. Ale postanowił się odezwać..


Marco: Hej Justyna! -powiedział głośno


Nie doczekał odpowiedzi. Ale usłyszał zza siebie ciche psst! To Milena, znajoma z meczów reprezentacyjnych..


Marco: Milena! Co ty mi tu psytasz? -zapytał
Milena: Nie można jej przeszkadzać w treningach. Ani z nią rozmawiać! -pogroziła mu palcem przed nosem
Moritz: A co to ona jakiś "wyrzutek"? -zadziwił się
Milena: Ona jest "talentem" naszej piłki! Żywą, młodą legendą footballu.. -odpowiedziała tajemniczo
Marco: To czemu nie może rozmawiać? -dalej nie rozumiał
Milena: Bo rodzice są zazdrośni i boją się że coś chlapnie. -odpowiedziała i wróciła do treningu


Chlapnie? Ale co? Zazdrośni? O nią? Chyba o jej pieniądze. Marco chciał jej pomóc, Moritz też.

_________________________________________________________________

Boże nie wiem co to mi wyszło.. ;p Brak weny dzisiaj i pechowy dzień. Nic się nie udaje.. ;/

poniedziałek, 13 maja 2013

ROZDZIAŁ 1

To właśnie dziś znana na cały świat, drużyna Jurgena Kloppa Borussia Dortmund przyjechała do Warszawy na rozgrywki Ligi Mistrzów. Jak zwykle pomieszanie z poplątaniem na lotnisku w Dortmundzie, jakoś się zapakowali lecz zapomnieli o jednej osobie Marco Reus'ie. Biedny Marco spóźnił się na samolot. Musiał czekać na kolejny.
Tymczasem Moritz i reszta brygady BvB poleciała w silą dal. Dopiero w Warszawie na Okęciu zauważyli brak jednego z kluczowych piłkarzy. Lewandowski próbował się dodzwonić, ale niczym to nie skutkowało, trzeba było liczyć na cud. Więc poszli na Pepsi Arenę obczaić stadion Legii. Trenowała tam cała męska drużyna, więc było na co popatrzeć.. Trójka Polaków ucięła sobie pogawędkę z znajomymi piłkarzami, niektórzy chłopcy z Borussii też coś próbowali, ale ani Legioniści po niemiecku, ani oni po polsku.. Więc wypadało się pochwalić się swoim nienagannym angielskim. Trener Klopp poszedł na pogaduchy z Urbanem i tylko mówił Jurgen, bo Janek tylko potakiwał. Moritz jako tako się dogadywał w Kubą Koseckim.


Moritz: A jakieś panienki tu macie? -uśmiechnął się
Kuba: No wiadomo, tylko że trenują wieczorem. Nasze mistrzynie. -zaśmiał się
Moritz: A ładne chociaż te Polki? -zapytał
Kuba: Na pewno ładniejsze niż wasze Niemki. U nas kobieta to kobieta, a nie.. chuchro. -zażartował
Moritz: Masz coś do Niemek? -zapytał obrażony
Kuba: Nie nic, poza tym że miałem zagrożenie z niemieckiego i chemii w liceum. I tych przedmiotów uczyła mnie ta sama babka.. Uuu! Jak ja ją znienawidziłem.. -powiedział z kaprysem nienawiści na twarzy
Moritz: Też bym ją zabił. -zaśmiał się
Kuba: No widzisz.. To co kto wygra w LM my czy wy? -uśmiechnął się
Moritz: Ciężki pojedynek... Nie zapomnij o majtkach! -odpowiedział
Kuba: Nie lubię bielizny! Czuję się w niej niekomfortowo. -zaśmiał się
Moritz: To zrobimy wielkie otwarcie?  -zapytał
Kuba: Jasne, tyle tylko że moja narzeczona będzie.. Więc trzeba się powstrzymać emocje! -zażartował


******

W końcu dotarł na lotnisko, sam nie znając języka polskiego musiał sobie jakoś poradzić. Popytał trochę ludzi jak dojechać na stadion Legii. Połowa z nich uciekała jak od jakiegoś ułomnego, ale jakiś miły starszy pan mu wytłumaczył jak dojechać z dwiema przesiadkami, ale zawsze. Wsiadł do autobusu. Obok usiadł jakaś kobieta przy tuszy. Mało go nie zgniotła, ale musiał to przemęczyć, jedno go zdziwiło że nikt nie zna takiej gwiazdy jak Marco Reus, ale nie wiedział co go jeszcze czeka.. To normalne że starsi, lub dorośli ludzie mogą go nie kojarzyć, albo coś jakby z widzenia. Jednak nastolatki nie przepuszczą takiego przystojniaczka.. Tylko wyszedł z autobusu i zobaczył tabun kilkunastolatek idących w jego stronę, to byłby pogrom gdyby nie złapał jakiejś dziewczyny samej stojącej z boku. Kazał jej żeby pomogła mu zgubić te "fanki", ponieważ  zna lepiej Warszawę. Po kilku minutach zgubili je. Weszli na dach jednej ze starych kamienic.. Zmęczona dziewczyna już ledwo łapała dech, on tylko patrzył w dół czy nikt za nimi nie szedł...


Marco: Dziękuję. -powiedział do nieznajomej
Justyna: Spoko, takie ucieczki to moja specjalność. -odpowiedziała
Marco: Dobrze mówisz po niemiecku.. Jak ci na imię? -zapytał
Justyna: Justyna Lubomirska. Uczę się w szkole prywatnej... A ty? -odpowiedziała
Marco: Wow.. Chyba nikt tu mnie nie zna.. Tylko ten tabun dziewczyn. Jestem Marco Reus, piłkarz.
Justyna: Aha. Też czasem grywam... -wspomniała
Marco: Tak? A gdzie? -zaciekawił się
Justyna: W Legii. -odpowiedziała
Marco: To wiesz gdzie jest stadion? Zaprowadziłabyś mnie? -zapytał z nadzieją
Justyna: Jasne, to niedaleko. Tylko że będę miała burę od rodziców. -wstała z miejsca spoczynku
Marco: Czemu? -zdziwił się
Justyna: Z gadanie z nieznajomym i w dodatku z chłopakiem. -zacytowała rodziców
Marco: Hahaha! Żartujesz chyba? -zaśmiał się
Justyna: Nie. Nie mogę rozmawiać z obcymi. Oni myślą że tak będzie dla nich najlepiej. Mogę rozmawiać wyłącznie z trenerem, nauczycielami i rodziną. A jak już to dostaję coś na kartce i muszę się tego wykuć. Masakra. Ale takie jest już moje życie. Cały czas muszę słuchać mamy i taty. -opowiedziała schodząc
Marco: Ja bym nie wytrzymał.. -stwierdził
Justyna: Ale zasady są po to aby je łamać. Wiesz powiem ci w sekrecie że mam przyjaciółkę i fajnego kumpla. -uśmiechnęła się
Marco: A mogę poznać ich imiona? -zapytał
Justyna: Przyjaciółka to Milena tak jak ty Niemka i gramy razem.. A kumpel to Marco. -zaśmiała się
Marco: Super! Mam kumpelkę z Polski! Jest moc.. A dopiero pierwszy dzień. -odpowiedział
Justyna: No to jesteśmy obok stadionu.. To pa! -powiedziała odkręcając się
Marco: Zaczekaj.. -złapał ją za nadgarstek
Justyna: Słucham? -uśmiechnęła się
Marco: Spotkamy się jeszcze? -zapytał
Justyna: Kiedyś na pewno. Jak nie na ziemi to na szczycie w niebie.. -powiedziała i poszła


*******


Właśnie cała drużyna miała się zbierać ze stadionu do hotelu, aż tu się pojawiła zguba Dortmundzkiej brygady. Marco odnalazł się. Oczywiście wszyscy w niego wierzyli, no poza większą połową chłopców. Moritz i Leo uściskali kolegę i oczywiście nie obyło się bez niezbędnych komentarzy..

Leo: Jak Kevin sam w Nowym Jorku! -zażartował
Marco: Chyba sam w Warszawie.. Naprawdę ładne to miasto, a jakie zajebiste autobusy.. -użył sarkazmu
Moritz: A laski w tych autobusach? -zaśmiał się
Marco: Lepsze są jak uciekają z tobą przed tabunem fanek na dach! -wspomniał
Moritz: O! To opowiadaj! Ładna chociaż? -uśmiechnął się
Marco: Śliczna i taka w ogóle normalna.. -westchnął

__________________________________________________________________

Jak pewnie zauważyliście napisałam bez prologu, ponieważ chciałabym napisać to inaczej.. Epilogu na koniec też nie będzie. Więc pozostawiam wam ten rozdział do waszej oceny, jak czegoś brakuje albo jest źle to mnie poprawcie.. :)
Kolejny rozdział w czwartek!

niedziela, 12 maja 2013

Bohaterzy

Justyna Lubomirska -19 latka. Młody talent w piłce nożnej, cała Europa ją podziwia. Zawodniczka Legii Warszawa.  Napastniczka. Ona sama nienawidzi swojego talentu do piłki nożnej, kocha fotografie. Jednak coraz bardziej popada w depresję, ponieważ nie może robić tego co naprawdę kocha. Zamyka się w sobie.



Moritz Leitner -21 latek. Próbuje swoich sił w piłce nożnej, stara się aby świat zobaczył jego talent. Zawodnik Borussii Dortmund. Ma dziewczynę, ale od czasu do czasu zdarza mu się skok w bok. Przyjaźni się z Marco Reusem i Leo Bittencourtem. Będzie chciał pokazać Justynie jak wspaniała jest piłka.



Marco Reus -24 latek. Jeden z najlepszych graczy w Bundeslidze. Gra w Borussii Dortmund. Nie dość że rzuciła go dziewczyna, to stracił przyjaciela Mario, który przeniósł się do Bayernu. Pomaga Justynie, początkowo młoda Polka mu wpada w oko, ale postanawia odpuścić na rzecz Mo.



Milena Kirchner -21 latka. Znajoma sprzed lat Moritza, próbuje zaprzyjaźnić się z Justyną, jednak nie jest to takie łatwe. Próbuje też zwrócić uwagę na siebie Marco, który traktuje ją jak zwykłą przyjaciółkę. Gra w Legii Warszawa jako lewa pomoc.



I inni.. :)
Miłej lektury życzę, a rozdziały będą się pojawiać w poniedziałki i czwartki.