Minęło kilka godzin, Milena nie odstępowała chłopca nawet na krok. Martwiła się o niego, chciała żeby nic poważnego mu nie było.. Przyjechał również Marco, który raczej nie powinien się nawet ruszać z domu. Przez co dziewczyna zaczęła mu i sobie robić wyrzuty sumienia.
Milena: Jestem najgorszą matką na całym świecie, chociaż ty z resztą nie lepszy. -westchnęła
Marco: Ale kochanie nie mogliśmy nic zrobić.. Nawet nie wiedzieliśmy że mały choruje na astmę. -przytulił ją
Milena: No ale mogłam o tym wiedzieć, wystarczyło iść z nim na badania. Jestem głupia! -odpowiedziała
Marco: Nie jesteś. Dobrze że to nie jest przewlekła astma, w przeciwnym razie udusiłby się na śmierć.
Milena: Czy ja na serio muszę mieć takiego pecha!? -zapytała zmęczona
Marco: Wszystko będzie dobrze Morelko. Jakoś to nam się ułoży.. -tłumaczył
Milena: Zawsze nie idzie po mojej myśli.. Chciałam być zwykłą piłkarką, nie chciałam mieć dziecka, nie marzyłam o założeniu rodziny akurat z tobą. A teraz wszystko jest na odwrót.. -wspomniała
Marco: A źle ci z tym co jest teraz? -zdziwił się
Milena: Nie, bo jestem dziennikarką, kocham Nico i chcę być właśnie z tobą. -powiedziała patrząc mu prosto w oczy
Marco: Też jestem szczęśliwy że cię mam. Już jak byliśmy dziećmi wiedziałem z kim chcę być. -uśmiechnął się
Milena: Naprawdę? -zapytała
Marco: Naprawdę.. Już nawet na palcach wyliczałem ile będziemy mieli dzieci i za ile lat weźmiemy ślub! Zawsze mi paluszków brakowało.. -zaśmiał się
Milena: Hahahahaha! Nie będziemy mieli 20 dzieci! -zażartowała
Marco: Ale Milenka, ja chcę żeby ród Reusów nie zaginął! -uśmiechnął się
Milena: Nico już nam wystarczy żeby twój ród nie zaginął.
Marco: Ale on ma twoje nazwisko.. -westchnął
Milena: Oj już nie długo. -westchnęła
Marco: Już odliczam dni. -zaśmiał się
Milena: Jestem najgorszą matką na całym świecie, chociaż ty z resztą nie lepszy. -westchnęła
Marco: Ale kochanie nie mogliśmy nic zrobić.. Nawet nie wiedzieliśmy że mały choruje na astmę. -przytulił ją
Milena: No ale mogłam o tym wiedzieć, wystarczyło iść z nim na badania. Jestem głupia! -odpowiedziała
Marco: Nie jesteś. Dobrze że to nie jest przewlekła astma, w przeciwnym razie udusiłby się na śmierć.
Milena: Czy ja na serio muszę mieć takiego pecha!? -zapytała zmęczona
Marco: Wszystko będzie dobrze Morelko. Jakoś to nam się ułoży.. -tłumaczył
Milena: Zawsze nie idzie po mojej myśli.. Chciałam być zwykłą piłkarką, nie chciałam mieć dziecka, nie marzyłam o założeniu rodziny akurat z tobą. A teraz wszystko jest na odwrót.. -wspomniała
Marco: A źle ci z tym co jest teraz? -zdziwił się
Milena: Nie, bo jestem dziennikarką, kocham Nico i chcę być właśnie z tobą. -powiedziała patrząc mu prosto w oczy
Marco: Też jestem szczęśliwy że cię mam. Już jak byliśmy dziećmi wiedziałem z kim chcę być. -uśmiechnął się
Milena: Naprawdę? -zapytała
Marco: Naprawdę.. Już nawet na palcach wyliczałem ile będziemy mieli dzieci i za ile lat weźmiemy ślub! Zawsze mi paluszków brakowało.. -zaśmiał się
Milena: Hahahahaha! Nie będziemy mieli 20 dzieci! -zażartowała
Marco: Ale Milenka, ja chcę żeby ród Reusów nie zaginął! -uśmiechnął się
Milena: Nico już nam wystarczy żeby twój ród nie zaginął.
Marco: Ale on ma twoje nazwisko.. -westchnął
Milena: Oj już nie długo. -westchnęła
Marco: Już odliczam dni. -zaśmiał się
******
Dzisiaj miała mieć wypis Justyna. Mario poszedł załatwić dla niej wózek, a Holger pomagał jej się pakować.
Holger: A słyszałaś że mały Nico choruje na astmę? -wspomniał
Justyna: O rany.. To straszne. -westchnęła
Holger: Na szczęście da się ją wyleczyć. Ale gdyby się wczoraj Milena nie obudziła, to już by chłopca w naszym świecie nie było. -odpowiedział
Justyna: Biedaczek.. Mam nadzieję że wyzdrowieje jak najszybciej.
Holger: A słyszałaś że mały Nico choruje na astmę? -wspomniał
Justyna: O rany.. To straszne. -westchnęła
Holger: Na szczęście da się ją wyleczyć. Ale gdyby się wczoraj Milena nie obudziła, to już by chłopca w naszym świecie nie było. -odpowiedział
Justyna: Biedaczek.. Mam nadzieję że wyzdrowieje jak najszybciej.
Holger: Naprawdę słodki ten chłopczyk. -stwierdził
Justyna: Tak.. Strasznie jest podobny do Marco.
Justyna: Tak.. Strasznie jest podobny do Marco.
Mario: No kochanie! Mam dla ciebie ten wspaniały pojazd na dwóch kołach, napędzany pracą rąk! Ewentualnie moją.. -zażartował
Justyna: Pomóż mi na niego się wczołgać. -uśmiechnęła się
Mario: Już Justynka.. Chodź ma rączki!
Holger: Teraz czekam już tylko na wasze zaręczyny! -zaśmiał się
Mario: Oj Holgi.. A ty kiedy? -zapytał
Holger: Dopiero jak poznam swoją wybrankę. -wyjaśnił
Justyna: Apropo wybranek! Moja przyjaciółka ma przyjechać! -wspomniała
Holger: A co to ma do wybranek? -zdziwił się
Justyna: W końcu masz mieszkać pod nami, a ona nie ma chłopaka więc.. -zasugerowała
Mario: Ty zawsze musisz kogoś swatać?!
Justyna: No a bo co!? Chyba chłopak nie będzie się sam szwendał po Dortmundzie! -uzasadniła
Holger: Hahaha! Dobre wytłumaczenie! -zaśmiał się
Justyna: No co! Szczera jestem! -odpowiedziała
Mario: I taką cię kocham! -uśmiechnął się
Justyna: Pomóż mi na niego się wczołgać. -uśmiechnęła się
Mario: Już Justynka.. Chodź ma rączki!
Holger: Teraz czekam już tylko na wasze zaręczyny! -zaśmiał się
Mario: Oj Holgi.. A ty kiedy? -zapytał
Holger: Dopiero jak poznam swoją wybrankę. -wyjaśnił
Justyna: Apropo wybranek! Moja przyjaciółka ma przyjechać! -wspomniała
Holger: A co to ma do wybranek? -zdziwił się
Justyna: W końcu masz mieszkać pod nami, a ona nie ma chłopaka więc.. -zasugerowała
Mario: Ty zawsze musisz kogoś swatać?!
Justyna: No a bo co!? Chyba chłopak nie będzie się sam szwendał po Dortmundzie! -uzasadniła
Holger: Hahaha! Dobre wytłumaczenie! -zaśmiał się
Justyna: No co! Szczera jestem! -odpowiedziała
Mario: I taką cię kocham! -uśmiechnął się
Kiedy dziewczyna była już spakowana i odebrała wszystkie swoje dokumenty, postanowiła odwiedzić małego Nico. Gdy już dojechała tym swoim wózkiem o własnych siłach, wywołała małe zdziwienie w oczach Marco, który nie wiedział że przez ten wypadek dziewczyna mogła przestać normalnie funkcjonować.
Justyna: Cześć Marco. -uśmiechnęła się
Marco: Hej mała. A ty nie możesz chodzić? -zdziwił się
Justyna: No niestety nie. Ale musiałam wybrać między dzieckiem, a chodzeniem. I sądzę że wybrałam dobrze i nie będę tego żałować. -odpowiedziała
Marco: Masz rację. Bo po co usuwać ciążę, skoro stanąć na nogi możesz też później. -stwierdził
Justyna: Tak, zdecydowanie. -przyznała
Marco: A gdzie Mario? -zapytał
Holger: Poszedł zanieść dokumenty Justyny do samochodu. A i będę mieszkał w mieszkaniu Milenki! Bo się zgodziła. -pochwalił się
Marco: Jak się czasem na mnie zdenerwuje, to będę tam wpadał. -uśmiechnął się
Holger: Serdecznie zapraszam! -odpowiedział
Justyna: Ja też się będę wpraszać! Żeby nie było! -przypomniała o sobie
Holger: Trzymam za słowo!
Milena: Hejka młodzieży! -uśmiechnęła się wychodząc z sali razem z Nico na rękach
Holger: Co to to nie! Jestem starszy o dwa lata! -sprzeciwił się
Milena: Oj Holgi! Żartowałam! -uśmiechnęła się
Marco: I jak tam mój maluszek? -zapytał biorąc chłopca na ręce
Nico: Muse jesc ploski i pic syjop! -odpowiedział
Marco: No to pojesz sobie proszki w domku. -zaśmiał się
Nico: Nie jeśtem do tjego chentny.. -westchnął
Marco: Oj zaraz będziesz!
Milena: Reus! Tylko bez przemocy! -ostrzegła
Marco: Ma się rozumieć kocurku. -pocałował synka w policzek
Nico: Jeśtem taki ciałuśny! -zachichotał
Milena: Oj bardzo całuśny! -zaśmiała się
Justyna: Cześć Marco. -uśmiechnęła się
Marco: Hej mała. A ty nie możesz chodzić? -zdziwił się
Justyna: No niestety nie. Ale musiałam wybrać między dzieckiem, a chodzeniem. I sądzę że wybrałam dobrze i nie będę tego żałować. -odpowiedziała
Marco: Masz rację. Bo po co usuwać ciążę, skoro stanąć na nogi możesz też później. -stwierdził
Justyna: Tak, zdecydowanie. -przyznała
Marco: A gdzie Mario? -zapytał
Holger: Poszedł zanieść dokumenty Justyny do samochodu. A i będę mieszkał w mieszkaniu Milenki! Bo się zgodziła. -pochwalił się
Marco: Jak się czasem na mnie zdenerwuje, to będę tam wpadał. -uśmiechnął się
Holger: Serdecznie zapraszam! -odpowiedział
Justyna: Ja też się będę wpraszać! Żeby nie było! -przypomniała o sobie
Holger: Trzymam za słowo!
Milena: Hejka młodzieży! -uśmiechnęła się wychodząc z sali razem z Nico na rękach
Holger: Co to to nie! Jestem starszy o dwa lata! -sprzeciwił się
Milena: Oj Holgi! Żartowałam! -uśmiechnęła się
Marco: I jak tam mój maluszek? -zapytał biorąc chłopca na ręce
Nico: Muse jesc ploski i pic syjop! -odpowiedział
Marco: No to pojesz sobie proszki w domku. -zaśmiał się
Nico: Nie jeśtem do tjego chentny.. -westchnął
Marco: Oj zaraz będziesz!
Milena: Reus! Tylko bez przemocy! -ostrzegła
Marco: Ma się rozumieć kocurku. -pocałował synka w policzek
Nico: Jeśtem taki ciałuśny! -zachichotał
Milena: Oj bardzo całuśny! -zaśmiała się
******
Gdy już Milena, Marco i Nico wrócili do domu, dziewczyna poszła z chłopcem i włączyła mu bajki na DVD. Marco usiadł w kuchni i zaczął nad czymś gwałtownie rozmyślać. Zaraz do niego dołączyła Milena, wstawiła wodę na herbatę i usiadła naprzeciwko patrząc w jego zamyślone jak nigdy oczy.
Milena: Nad czym to tak rozmyślasz? -zapytała
Marco: Jak cię dzisiaj zaskoczyć w łóżku! -zażartował
Milena: Weź ty jakiś niewyżyty jesteś! A tak na serio...? -uśmiechnęła się
Milena: Nad czym to tak rozmyślasz? -zapytała
Marco: Jak cię dzisiaj zaskoczyć w łóżku! -zażartował
Milena: Weź ty jakiś niewyżyty jesteś! A tak na serio...? -uśmiechnęła się
Marco: Tak na serio to pamiętam co się tak naprawdę stało w wypadku. -odpowiedział
Milena: To powiedz.
Marco: Wtedy drogę mi zajechał Leo. Próbowałem potem zapanować nad kierownicą i nie udało mi się, okazało się że mam poprzecinane kable od hamulców. Trafiłem w drzewo. Nico strasznie płakał, a ja nie mogłem się ruszyć. Justyna krwawiła. -opowiedział
Milena: Boże. Marco.. -przytuliła go bardzo mocno
Marco: Nigdy mnie nie zostawiaj samego.. Rozumiesz?
Milena: To powiedz.
Marco: Wtedy drogę mi zajechał Leo. Próbowałem potem zapanować nad kierownicą i nie udało mi się, okazało się że mam poprzecinane kable od hamulców. Trafiłem w drzewo. Nico strasznie płakał, a ja nie mogłem się ruszyć. Justyna krwawiła. -opowiedział
Milena: Boże. Marco.. -przytuliła go bardzo mocno
Marco: Nigdy mnie nie zostawiaj samego.. Rozumiesz?
_______________________________________________________________________
Z bólem głowy i z wsparciem Jagódki napisałam <333 I mam już pierwotny pomysł na nowego bloga :D
No to zapraszam do komentowania! :*
10 komentarzy = nowy rozdział już wkrótce miśki ^_^
Z bólem głowy i z wsparciem Jagódki napisałam <333 I mam już pierwotny pomysł na nowego bloga :D
No to zapraszam do komentowania! :*
10 komentarzy = nowy rozdział już wkrótce miśki ^_^
jeeeej przez leo Justyna mogła poronić!
OdpowiedzUsuńCo za debil!
Biedny Nico:(
Milena i Marco <33
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:*
Wiesz co? Coś dziwnie zareagowałam na to, że Justyna chce Holgera wyswatać... Ale cóż, to moja reakcja XD
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to cudowny.
A Leo się złości za to, że to nie on jest ojcem i chce uprzykrzyć życie Milenie i Marco -_-
Czekam na kolejny <3
PS. Prawdopodobnie będę pisać kontynuację bloga > http://duichfuerimmer.blogspot.com
hahaha :D Ania weź ;P. Jakie wsparcie hę ? hahah :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, piękny, jezu :p
A na tego bloga wiesz, że czekam i się doczekać nie mogę :P.
Czekam na kolejny <3
Buziole ;*
Nie powiedziałabym, że Leo może być do tego zdolny.
OdpowiedzUsuńOby poniósł za to jakąś karę.
Biedny Nico :(
Jaki on jest ciałuśny <3
Rozdział świetny ! :)
Pozdrawiam - Nikola :*
Leo chyba ma coś z mózgiem nie tak. Mógł zrobić im krzywdę, mam nadzieję że sobie to uświadomi że Nico nie jest jego synkiem. Co do rozdziału to cudny <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Czyli to wszystko przez Leo?! Boże, co za typ... -.-
OdpowiedzUsuńDobrze że wszyscy żyją. Biedny Nico, nie ma to jak astma -.-
Czekam na kolejny <3 Buziaki!
Świetny! ;3 Pieprzony Leo, mógłby sobie dać już spokój a nie zatruwać życie innym! ;/ Justyna robi za swatkę, może być ciekawie... ;D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam :*
AAhhh te twoje pomysły ;33
OdpowiedzUsuńSą najlepsze ! <3
Czekam na następny
Pozdrawiam ! ;D
Super!!
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/
Kurcze, szkoda, że trafiłam na tego bloga tak późno. Jak tylko będę miała czas przeczytam trochę rozdziałów. No cóż, wizyta w szpitalu chyba nigdy nie jest przyjemna. Cieszę się, że wszyscy żyją i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej ;)
OdpowiedzUsuń+ U mnie nowość ;)