Po południu Milena miała odebrać Marco i Nico ze szpitala. Oczywiście Reus jak zwykle miał ślamazarne ruchy i strasznie ociężałe, tak że Milena chciała go już zostawić w tym szpitalu. Za to Nico bardzo się cieszył że wraca do domu, jak na razie nowego, ponieważ mieli zamieszkać u Marco na pewien czas.
Milena: Marco! Ruszaj się!
Nico: Sibciej tatuś! -pośpieszali
Marco: Oj no chwila, nogawka od spodni mi nie chce wejść na ten gips. -odpowiedział
Milena: No to mówiłam ci żebyś nie zakładał rurek tylko dresy! -westchnęła
Nico: Dlesy! Zauz! Tatuś.. -poprosił
Marco: O rany... A wzięłaś je chociaż? -zapytał już zmęczony
Milena: No wzięłam, Nico podaj tacie dresy. -wyjęła ze z torby i podała chłopcu
Nico: Plose. -oddał spodnie Marco
Marco: A może ktoś mi pomoże je założyć? -spojrzał na Milenę
Milena: Oj nie rób z siebie takiej ofiary! Zakładaj.. -odpowiedziała zdenerwowana
Nico: Mamusiu, a kupis mi żujkę? -zapytał
Milena: Oczywiście że ci kupię gumę do żucia słońce, ale niech tatuś się upora ze spodniami. -uśmiechnęła się
Nico: Tato sypciej! Ja kce żujkę! -tupnął nóżką
Marco: Widać jak się w ciebie wdał.. -powiedział ogarniając się
Milena: No raczej w ciebie, ja nie pluje na cztery strony świata lamo! -zaśmiała się
Marco: Oj tam, oj tam! -prychnął
W końcu kiedy już dotarli do domu Reusa, mały chłopiec radośnie biegał po domu, bo Marco kazał mu szukać jego pokoju. Był strasznie podekscytowany że będzie miał własny pokój. Milena w tym czasie pomagała Marco, który chodził o kulach, wejść do salonu. W końcu kiedy klapnął na kanapie, przybiegł mały chłopczyk i mocno przytulił tatę.
Nico: Jeśteś najlepsiejszym tatusiem na caaałym świecie! -pocałował go w policzek
Marco: Znalazłeś swój pokój? -zapytał
Nico: Tak!! I jeśt ciudofny! -uśmiechnął się
Marco: Sam go urządziłem specjalnie dla swojego bursztynka! -pochwalił się
Nico: Dzienkuje tatuniu. -przytulił się do Marco
Milena: A co tutaj za okrzyki radości? Co moje zagipsowane kaleki? -zażartowała
Nico: Tatuś mi zlobił pokój! I jeśt ciudowfny! -odpowiedział
Milena: No to wspaniale Nico.
Nico: A pokaziać ci mamusiu? -zapytał podbiegając do mamy
Milena: Z chęcią kochanie. -pogłaskała go po główce
Kiedy weszła do pokoju w którym miał mieszkać Nico, zauważyła dużo rzeczy związanych z piłką. Była zadowolona z tego że Marco chce zaciekawić swojego syna piłką nożną, ale obawiała się że być może kiedyś chłopiec przestraszy się presji ojca i tak jak Justyna, będzie robić to z przymusu.. I właśnie to ją najbardziej przerażało. Oczywiście mały Nico bardzo się cieszył że ma swój, własny pokój.
Milena: A lubisz piłkę nożną? -zapytała chłopca
Nico: Baldzo! Koffam!
Milena: To dobrze. -uśmiechnęła się
Nico: Mamusiu.. A kiedy juz nie bede nosił tego gipsia? -zapytał
Milena: Jeszcze kilka dni i pan doktor ci go zdejmie. -przykucnęła naprzeciwko chłopca
Nico: Bo to mie scypie i casem piece. -powiedział smutny
Milena: Oj nie martw się, mamusia ci przytuli. -powiedziała przytulając synka
Nico: Koffam cie mamusiu. -wyszeptał
Milena: Ja ciebie też skarbie. -pocałowała go w czoło
Nico: Aje nie jestes zuła ze bił wipadek? -zapytał
Milena: Nie jestem zła, bo wiem że jesteś moim synkiem i cię kocham. -westchnęła
Marco: Moje słodkości się smucą? Czemu? -wszedł do pokoju o kulach
Milena: Nie ma o czym mówić.. Po prostu. -odpowiedziała
Marco: Oj przecież widzę.
Nico: Kocham ci tatusiu. -powiedział przytulając się do jego nóg
Marco: Ooo! Mój Nico, też cię kocham i mamusię również. -odpowiedział
Milena: O! Ja też chcę się przytulić! -podeszła do chłopców.
Milena: Marco! Ruszaj się!
Nico: Sibciej tatuś! -pośpieszali
Marco: Oj no chwila, nogawka od spodni mi nie chce wejść na ten gips. -odpowiedział
Milena: No to mówiłam ci żebyś nie zakładał rurek tylko dresy! -westchnęła
Nico: Dlesy! Zauz! Tatuś.. -poprosił
Marco: O rany... A wzięłaś je chociaż? -zapytał już zmęczony
Milena: No wzięłam, Nico podaj tacie dresy. -wyjęła ze z torby i podała chłopcu
Nico: Plose. -oddał spodnie Marco
Marco: A może ktoś mi pomoże je założyć? -spojrzał na Milenę
Milena: Oj nie rób z siebie takiej ofiary! Zakładaj.. -odpowiedziała zdenerwowana
Nico: Mamusiu, a kupis mi żujkę? -zapytał
Milena: Oczywiście że ci kupię gumę do żucia słońce, ale niech tatuś się upora ze spodniami. -uśmiechnęła się
Nico: Tato sypciej! Ja kce żujkę! -tupnął nóżką
Marco: Widać jak się w ciebie wdał.. -powiedział ogarniając się
Milena: No raczej w ciebie, ja nie pluje na cztery strony świata lamo! -zaśmiała się
Marco: Oj tam, oj tam! -prychnął
W końcu kiedy już dotarli do domu Reusa, mały chłopiec radośnie biegał po domu, bo Marco kazał mu szukać jego pokoju. Był strasznie podekscytowany że będzie miał własny pokój. Milena w tym czasie pomagała Marco, który chodził o kulach, wejść do salonu. W końcu kiedy klapnął na kanapie, przybiegł mały chłopczyk i mocno przytulił tatę.
Nico: Jeśteś najlepsiejszym tatusiem na caaałym świecie! -pocałował go w policzek
Marco: Znalazłeś swój pokój? -zapytał
Nico: Tak!! I jeśt ciudofny! -uśmiechnął się
Marco: Sam go urządziłem specjalnie dla swojego bursztynka! -pochwalił się
Nico: Dzienkuje tatuniu. -przytulił się do Marco
Milena: A co tutaj za okrzyki radości? Co moje zagipsowane kaleki? -zażartowała
Nico: Tatuś mi zlobił pokój! I jeśt ciudowfny! -odpowiedział
Milena: No to wspaniale Nico.
Nico: A pokaziać ci mamusiu? -zapytał podbiegając do mamy
Milena: Z chęcią kochanie. -pogłaskała go po główce
Kiedy weszła do pokoju w którym miał mieszkać Nico, zauważyła dużo rzeczy związanych z piłką. Była zadowolona z tego że Marco chce zaciekawić swojego syna piłką nożną, ale obawiała się że być może kiedyś chłopiec przestraszy się presji ojca i tak jak Justyna, będzie robić to z przymusu.. I właśnie to ją najbardziej przerażało. Oczywiście mały Nico bardzo się cieszył że ma swój, własny pokój.
Milena: A lubisz piłkę nożną? -zapytała chłopca
Nico: Baldzo! Koffam!
Milena: To dobrze. -uśmiechnęła się
Nico: Mamusiu.. A kiedy juz nie bede nosił tego gipsia? -zapytał
Milena: Jeszcze kilka dni i pan doktor ci go zdejmie. -przykucnęła naprzeciwko chłopca
Nico: Bo to mie scypie i casem piece. -powiedział smutny
Milena: Oj nie martw się, mamusia ci przytuli. -powiedziała przytulając synka
Nico: Koffam cie mamusiu. -wyszeptał
Milena: Ja ciebie też skarbie. -pocałowała go w czoło
Nico: Aje nie jestes zuła ze bił wipadek? -zapytał
Milena: Nie jestem zła, bo wiem że jesteś moim synkiem i cię kocham. -westchnęła
Marco: Moje słodkości się smucą? Czemu? -wszedł do pokoju o kulach
Milena: Nie ma o czym mówić.. Po prostu. -odpowiedziała
Marco: Oj przecież widzę.
Nico: Kocham ci tatusiu. -powiedział przytulając się do jego nóg
Marco: Ooo! Mój Nico, też cię kocham i mamusię również. -odpowiedział
Milena: O! Ja też chcę się przytulić! -podeszła do chłopców.
******
U Justyny również zbliżał się wypis ze szpitala. Miała to szczęście że ciągle ktoś przy niej był, albo Mario, albo Holger, który starał się pocieszać dziewczynę, albo rozmawiał z nią o takich rzeczach o których zapewne nie pogadała by z Goetze. Kilka minut później przyszedł Mario z lekami, które przepisał doktor dla Justyny.
Mario: Przyniosłem ci leki, musisz je przyjmować. -powiedział kładąc je obok na szafce
Justyna: A co jeśli one zaszkodzą dziecku? -zapytała
Justyna: A co jeśli one zaszkodzą dziecku? -zapytała
Holger: No muszę dziewczynie przyznać rację, trzeba to też wziąć pod uwagę. -przyznał
Mario: Nie martwcie się, zadbałem oto i zapytałem.. Nie powinno zaszkodzić, poza tym nasz dzidziuś jest bardzo wytrzymały. -pogłaskał ją po brzuszku
Justyna: To na pewno, po tatusiu. -uśmiechnęła się
Holger: O mamusi też nie zapominajmy! -zaśmiał się
Mario: Nie martwcie się, zadbałem oto i zapytałem.. Nie powinno zaszkodzić, poza tym nasz dzidziuś jest bardzo wytrzymały. -pogłaskał ją po brzuszku
Justyna: To na pewno, po tatusiu. -uśmiechnęła się
Holger: O mamusi też nie zapominajmy! -zaśmiał się
Justyna: Holgi? A kiedy wracasz do Amsterdamu? -zapytała
Holger: Problem w tym że mnie wyrzucili z klubu przez tą operację i chyba wracam do Monachium.
Mario: Co za chamy!? -obużył się
Holger: No niestety, życie. -westchnął
Justyna: A będą cie chcieli do Bayernu?
Holger: Problem w tym że mnie wyrzucili z klubu przez tą operację i chyba wracam do Monachium.
Mario: Co za chamy!? -obużył się
Holger: No niestety, życie. -westchnął
Justyna: A będą cie chcieli do Bayernu?
Holger: Sądzę że tak, a jeśli nie to poszukam jakiejś pracy, znajdę żonę i zamieszkam tu, albo w Monachium. W końcu to nie koniec świata. -machnął ręką
Mario: No trochę racji w tym jest, ale Guardiola takiego jak ty zawodnika nie przepuści. -pocieszył
Holger: Dzięki Mario. Jesteś wspaniałym przyjacielem. -uśmiechnął się
Justyna: A ja to co!? O ciężarnych kalekach to się już zapomina!? -zażartowała sobie
Holger: Ty też jesteś wspaniałą przyjaciółką.
Mario: No trochę racji w tym jest, ale Guardiola takiego jak ty zawodnika nie przepuści. -pocieszył
Holger: Dzięki Mario. Jesteś wspaniałym przyjacielem. -uśmiechnął się
Justyna: A ja to co!? O ciężarnych kalekach to się już zapomina!? -zażartowała sobie
Holger: Ty też jesteś wspaniałą przyjaciółką.
******
Kiedy Milena już położyła spać małego Nico, postanowiła iść do sypialni gdzie czekał Marco. Chłopak już wylegiwał się pod ciepłą kołderką i czekał na ukochaną. Dziewczyna rozpięła kucyk, roztrzepała włosy i weszła w piżamie po kołdrę. Nagle poczuła rękę Marco wędrującą po jej biodrze i cicho się zaśmiała, wyraźnie tylko na to czekał...
Milena: Marco? To ty masz takie śliskie rączki? -zażartowała
Marco: No ja kochanie.. Ale tyle na to czekałem, że chyba mnie nie powstrzymasz.. -zaśmiał się
Milena: Oj wytrzymasz jeszcze bardzo długo. -uśmiechnęła się
Marco: Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteś moją narzeczoną, a wkrótce żoną. -wyznał
Milena: No to pora wyznaczyć datę ślubu mój drogi. -odpowiedziała
Marco: Jak najszybciej. -zaczął całować ją w szyję
Milena: Weź!! Nie całuj! -powiedziała zmęczona
Nagle ktoś zapukał do ich sypialni i wszedł mały chłopiec.
Milena: Ojej kochanie.. Co jest? Czemu nie śpisz? -zapytała
Milena: Marco? To ty masz takie śliskie rączki? -zażartowała
Marco: No ja kochanie.. Ale tyle na to czekałem, że chyba mnie nie powstrzymasz.. -zaśmiał się
Milena: Oj wytrzymasz jeszcze bardzo długo. -uśmiechnęła się
Marco: Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteś moją narzeczoną, a wkrótce żoną. -wyznał
Milena: No to pora wyznaczyć datę ślubu mój drogi. -odpowiedziała
Marco: Jak najszybciej. -zaczął całować ją w szyję
Milena: Weź!! Nie całuj! -powiedziała zmęczona
Nagle ktoś zapukał do ich sypialni i wszedł mały chłopiec.
Milena: Ojej kochanie.. Co jest? Czemu nie śpisz? -zapytała
Nico: Boje sie sam. -odpowiedział
Milena: No to wskakuj skarbie. -uśmiechnęła się
Marco: No ej!! -obużył się
Milena: To chociaż zatrzyma twoje zapędy Marco. -zażartowała
Nico: Doblanoć! -powiedział kładąc się po środku
Milena: Dobranoc słodziaku. -pocałowała chłopca w czoło
Marco: A mnie kto pocałuje!?
Milena: No to wskakuj skarbie. -uśmiechnęła się
Marco: No ej!! -obużył się
Milena: To chociaż zatrzyma twoje zapędy Marco. -zażartowała
Nico: Doblanoć! -powiedział kładąc się po środku
Milena: Dobranoc słodziaku. -pocałowała chłopca w czoło
Marco: A mnie kto pocałuje!?
Milena: Śpij Reus! Cicho!! -uciszyła go
Pospali tak może półtorej godzinki, do momentu aż chłopiec nie zaczął dziwnie kaszleć i cały był czerwony i zaczął płakać i coś mamrotać przez sen. Zmartwiona Milena sprawdziła mu czoło, które było piekielnie gorące. Była pewna że Nico ma gorączkę. Postanowiła obudzić Marco i kazała mu się zająć dzieckiem, a sama pobiegła się ubrać i jechać z dzieckiem do szpitala, wiedziała że gorączka to nie przelewki, a szczególnie u rocznego chłopca.
________________________________________________________________________
No i napisałam, jakaś masakra i tu i w szkole.. :( Wczoraj pechowy dzień, bo Legia przegrała i przyczepił się do mnie taki jeden psychopata, który chce być moim chłopakiem, boję się z domu wyjść ;c No weźcie! Nienawidzę go z całego serca, życzę mu najgorszego.
Pospali tak może półtorej godzinki, do momentu aż chłopiec nie zaczął dziwnie kaszleć i cały był czerwony i zaczął płakać i coś mamrotać przez sen. Zmartwiona Milena sprawdziła mu czoło, które było piekielnie gorące. Była pewna że Nico ma gorączkę. Postanowiła obudzić Marco i kazała mu się zająć dzieckiem, a sama pobiegła się ubrać i jechać z dzieckiem do szpitala, wiedziała że gorączka to nie przelewki, a szczególnie u rocznego chłopca.
________________________________________________________________________
No i napisałam, jakaś masakra i tu i w szkole.. :( Wczoraj pechowy dzień, bo Legia przegrała i przyczepił się do mnie taki jeden psychopata, który chce być moim chłopakiem, boję się z domu wyjść ;c No weźcie! Nienawidzę go z całego serca, życzę mu najgorszego.
To do następnego! :)
biedny Nico:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie ok:)
Hahaha Reus i te jego śliskie rączki:)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Oby Nico nic nie było :<
OdpowiedzUsuńA łapki Marco mnie rozbroiły :3
I je trochę Holgera. <3
Ale mnie wkurzyło, że z Ajaksu go wywalili ;___________; Niech wróci u Ciebie do Bayernu <3
Czekam na kolejny i zapraszam do mnie C:
O Boże... Ty to im lubisz mieszać, c'nie? ;_____________;
OdpowiedzUsuńMarco- niewyżyta seksualnie lama xd
HOOOOOOOOOLGEEEEEEEEEEEEER *_*
Genialny rozdział <33
Mam nadzieję że Nico nie będzie nic poważnego, jest taki słodziutki też w przyszłości chciałabym mieć takiego synka XD :*
OdpowiedzUsuńMarco jaki napalony ;P Nie mogę z niego hehe.
Zapraszam do mnie na rozdział 4 :)
http://mariostorybvb.blogspot.com/
Piękne! <3 Cudo <3 Ale to wiesz haha xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Buziole ;**
Marco po prostu mnie rozwala. Jaki niewyżyty :>
OdpowiedzUsuńNico jaki słodki chłopiec, uwielbiam go <3
Wspaniały rozdział jak zawsze :)
Mam nadzieję że u Ciebie się jakoś ułoży! Trzymam kciuki!
Buziaki ;***
Dopiero zaczęłam czytać ale bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńMarco najlepszy haha<33
OdpowiedzUsuńNie no biedny Nico:(
Zawsze coś:(
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:*
http://marcoija.blogspot.com/ ZAPRASZAM
OdpowiedzUsuń