Z samego rana, chłopak obudził się u boku jeszcze smacznie śpiącej Justyny. Był w końcu szczęśliwy że ma w końcu ją przy sobie. Chciał żeby już na zawsze została razem z nim w Monachium.
Po chwili obudziła się też dziewczyna, uśmiechnęła się delikatnie i zachichotała cichutko.
Mario: Jesteś piękna. -skomplementował
Justyna: A ty cały geniusz! -zaśmiała się
Mario: A co wątpisz w moją inteligencję? -zapytał
Justyna: Nie, wcale. -powiedziała sarkastycznie
Mario: Jestem mądrzejszy niż ty. -prychnął
Justyna: Tak, tak i co jeszcze?!
Mario: Jesteś teraz moja, nikomu cię nie oddam. -uśmiechnął się
Justyna: Ale.. Ja wyjeżdżam dzisiaj do Dortmundu, mam podpisać kontrakt. -odpowiedziała
Mario: Tylko cię pokochałem, a ty musisz wyjeżdżać? -powiedział smutno
Justyna: Wybacz mi Mario, ale ja muszę grać, ja poza tym nic nie mam. -tłumaczyła
Mario: To nie możesz być fotografem? Albo grać w Bayernie? -proponował
Justyna: Z fotografii nie wyżyję, a Bayern to za wysokie progi jak dla mnie. -westchnęła
Mario: To wyjdź za mnie. -odpowiedział
Justyna: Chyba sobie żartujesz!
Mario: Nie, przecież oboje jesteśmy dorośli, znamy się już prawie rok, kochamy się.. To co? -wspomniał
Justyna: A nie wolałbyś się trochę z tym wstrzymać? -zapytała
Mario: A po co czekać.. -zdziwił się
Justyna: Oj Mario! Ale to tak od razu? Przecież powinniśmy pochodzić na jakieś randki, poznać się bliżej..
Mario: Czyli czegoś mi brakuje.. -stwierdził
Justyna: Nie. Jesteś wspaniałym mężczyzną w którym się zakochałam. -powiedziała głaszcząc go po głowie
Mario: To w czym tkwi problem! Nie rozumiem cię! -powiedział wstając z łóżka
Justyna: O Boże no! Boję się! Boję się odpowiedzialności! Że mnie zdradzisz, a mnie zostawisz! Że przestaniesz mnie kochać. Że to ja coś zrobię nie tak, a ty będziesz chciał ze mną skończyć! Tego się boję i nie chcę teraz brać z tobą ślubu. -powiedziała zła
Pocałowała Mario w policzek i to jak na razie zaspokoiło sprawę, jak na razie oczywiście.
Po chwili obudziła się też dziewczyna, uśmiechnęła się delikatnie i zachichotała cichutko.
Mario: Jesteś piękna. -skomplementował
Justyna: A ty cały geniusz! -zaśmiała się
Mario: A co wątpisz w moją inteligencję? -zapytał
Justyna: Nie, wcale. -powiedziała sarkastycznie
Mario: Jestem mądrzejszy niż ty. -prychnął
Justyna: Tak, tak i co jeszcze?!
Mario: Jesteś teraz moja, nikomu cię nie oddam. -uśmiechnął się
Justyna: Ale.. Ja wyjeżdżam dzisiaj do Dortmundu, mam podpisać kontrakt. -odpowiedziała
Mario: Tylko cię pokochałem, a ty musisz wyjeżdżać? -powiedział smutno
Justyna: Wybacz mi Mario, ale ja muszę grać, ja poza tym nic nie mam. -tłumaczyła
Mario: To nie możesz być fotografem? Albo grać w Bayernie? -proponował
Justyna: Z fotografii nie wyżyję, a Bayern to za wysokie progi jak dla mnie. -westchnęła
Mario: To wyjdź za mnie. -odpowiedział
Justyna: Chyba sobie żartujesz!
Mario: Nie, przecież oboje jesteśmy dorośli, znamy się już prawie rok, kochamy się.. To co? -wspomniał
Justyna: A nie wolałbyś się trochę z tym wstrzymać? -zapytała
Mario: A po co czekać.. -zdziwił się
Justyna: Oj Mario! Ale to tak od razu? Przecież powinniśmy pochodzić na jakieś randki, poznać się bliżej..
Mario: Czyli czegoś mi brakuje.. -stwierdził
Justyna: Nie. Jesteś wspaniałym mężczyzną w którym się zakochałam. -powiedziała głaszcząc go po głowie
Mario: To w czym tkwi problem! Nie rozumiem cię! -powiedział wstając z łóżka
Justyna: O Boże no! Boję się! Boję się odpowiedzialności! Że mnie zdradzisz, a mnie zostawisz! Że przestaniesz mnie kochać. Że to ja coś zrobię nie tak, a ty będziesz chciał ze mną skończyć! Tego się boję i nie chcę teraz brać z tobą ślubu. -powiedziała zła
Mario: Ale ja cię kocham i chcę z tobą być! Czy to jest takie trudne?! -zapytał
Justyna: Nie jest. Nie kłóćmy się. -powiedziała spokojnie
Justyna: Nie jest. Nie kłóćmy się. -powiedziała spokojnie
Pocałowała Mario w policzek i to jak na razie zaspokoiło sprawę, jak na razie oczywiście.
******
Tymczasem Milena karmiła małego Nico zupką. Dziecko mogłoby jeść te zupki cały dzień, tak mu smakowały.
Milena: I druga łyżka do paszczy! -uśmiechnęła się
Nico: Ljubje to. -powiedział dumny
Milena: Ups, chyba się ktoś tu ubrudził. -powiedziała wycierając chłopca chusteczką
Nico: To chiba ja! -uśmiechnął się
Milena: No i znowu wyglądasz jak przystojny kawaler. -zaśmiała się
Nico: Mama.. A cio to źnaci byc dziewicom? Jestem dziewicom? -zapytał z czystej ciekawości
Milena: Hmm.. Jak tatuś przyjdzie to go zapytasz, wiesz.. Bo mama się chyba za bardzo na tym nie zna. -powiedziała wymigując się od odpowiedzi
Nico: Aha. Zapitam. -odpowiedział
Milena: Ohoś! A kogo tam niesie? -usłyszała dzwonek do drzwi
Nico: Tatusia. -stwierdził
Rzeczywiście to był Marco, można to było też zauważyć po rytmicznym dzwonieniu dzwonka, bo lubił się nim bawić. Wczoraj nie spędzili wspólnie wieczoru, ponieważ Reus miał przejść jakieś badania, zeszło się im długo i mały chłopiec zaczął marudzić, więc musiała wrócić.
Marco: Cześć słońce. -uśmiechnął się
Milena: Hej. -pocałowała go w policzek
Marco: A gdzież to jest nasz maluszek? Mam dla niego prezencik, zresztą dla ciebie też. -zaśmiał się
Milena: Nie musiałeś. Poza tym Nico ma do ciebie bardzo ważne pytanie. -wspomniała
Marco: A ty nie mogłaś odpowiedzieć? -zdziwił się
Milena: Taki ekspert jak ty nie równa się ze mną. -powiedziała ledwo się powstrzymując od śmiechu
Nico: Tata!! -krzyknął radośnie
Marco: Mój syn jedyny! Kochany! Jak zawsze zaplamiony zupką! Jakie to ty masz pytanie do mnie?
Nico: Cy jestem dziewicom? -zapytał
Marco: Yyyy... Dziewicą są tylko dziewczynki do pewnego okresu. -odpowiedział zatkany pytaniem chłopca
Nico: Jakiego okjesu? I cy mama jest dziewicom? -zadawał dodatkowe pytania
Marco: No mama już jest za stara jak na dziewicę.. -szepnął cicho do chłopca
Milena: Słyszałam Reus!! -krzyknęła z kuchni
Marco: Kurczaki.. No dopóki się nie zakocha w jakimś chłopcu. -odpowiedział
Nico: A jak mnie sie podobuje Oliwka Błaszczykowska to ona juz nie jest dziewicom? -zapytał
Marco: Podoba ci się Oliwia? No gratuluję. -pogładził dziecko po głowie
Nico: Bajdzo. -uśmiechnął się
Milena: Dosyć tego gadania o dziewczynach! Justyna dzisiaj przyjeżdża! -powiedziała szczęśliwa
Marco: Mario też przyjeżdża. -odpowiedział
Nico: Aje ja mam wujków i ciociów! -pisnął
Milena: To razem przyjeżdżają? -zdziwiła się
Marco: Nie chyba, Mario mi już obiecywał kilka tygodni temu, poza tym mamy Puchar Niemiec jutro.
Milena: To już jutro?! -zapytała
Marco: No, nawet mam dla was oryginalne trykoty z moim nazwiskiem. -powiedział dumnie
Milena: Ale jutro przyjdą wyniki testu na ojcostwo. -wspomniała
Marco: To po meczu mi powiesz że jestem tatą Nico. -westchnął
Milena: A co jeśli nie? -zapytała zaniepokojona
Marco: Jeśli nie, to wytłumacz tą blond czuprynę i wspaniałe zielone oczyska? -powiedział przytulając ją
Milena: No tego to akurat nie wytłumaczę, ale..
Marco: Nie ma żadnego ale! -powiedział całując jej szyję
Milena: No dobrze.
Milena: I druga łyżka do paszczy! -uśmiechnęła się
Nico: Ljubje to. -powiedział dumny
Milena: Ups, chyba się ktoś tu ubrudził. -powiedziała wycierając chłopca chusteczką
Nico: To chiba ja! -uśmiechnął się
Milena: No i znowu wyglądasz jak przystojny kawaler. -zaśmiała się
Nico: Mama.. A cio to źnaci byc dziewicom? Jestem dziewicom? -zapytał z czystej ciekawości
Milena: Hmm.. Jak tatuś przyjdzie to go zapytasz, wiesz.. Bo mama się chyba za bardzo na tym nie zna. -powiedziała wymigując się od odpowiedzi
Nico: Aha. Zapitam. -odpowiedział
Milena: Ohoś! A kogo tam niesie? -usłyszała dzwonek do drzwi
Nico: Tatusia. -stwierdził
Rzeczywiście to był Marco, można to było też zauważyć po rytmicznym dzwonieniu dzwonka, bo lubił się nim bawić. Wczoraj nie spędzili wspólnie wieczoru, ponieważ Reus miał przejść jakieś badania, zeszło się im długo i mały chłopiec zaczął marudzić, więc musiała wrócić.
Marco: Cześć słońce. -uśmiechnął się
Milena: Hej. -pocałowała go w policzek
Marco: A gdzież to jest nasz maluszek? Mam dla niego prezencik, zresztą dla ciebie też. -zaśmiał się
Milena: Nie musiałeś. Poza tym Nico ma do ciebie bardzo ważne pytanie. -wspomniała
Marco: A ty nie mogłaś odpowiedzieć? -zdziwił się
Milena: Taki ekspert jak ty nie równa się ze mną. -powiedziała ledwo się powstrzymując od śmiechu
Nico: Tata!! -krzyknął radośnie
Marco: Mój syn jedyny! Kochany! Jak zawsze zaplamiony zupką! Jakie to ty masz pytanie do mnie?
Nico: Cy jestem dziewicom? -zapytał
Marco: Yyyy... Dziewicą są tylko dziewczynki do pewnego okresu. -odpowiedział zatkany pytaniem chłopca
Nico: Jakiego okjesu? I cy mama jest dziewicom? -zadawał dodatkowe pytania
Marco: No mama już jest za stara jak na dziewicę.. -szepnął cicho do chłopca
Milena: Słyszałam Reus!! -krzyknęła z kuchni
Marco: Kurczaki.. No dopóki się nie zakocha w jakimś chłopcu. -odpowiedział
Nico: A jak mnie sie podobuje Oliwka Błaszczykowska to ona juz nie jest dziewicom? -zapytał
Marco: Podoba ci się Oliwia? No gratuluję. -pogładził dziecko po głowie
Nico: Bajdzo. -uśmiechnął się
Milena: Dosyć tego gadania o dziewczynach! Justyna dzisiaj przyjeżdża! -powiedziała szczęśliwa
Marco: Mario też przyjeżdża. -odpowiedział
Nico: Aje ja mam wujków i ciociów! -pisnął
Milena: To razem przyjeżdżają? -zdziwiła się
Marco: Nie chyba, Mario mi już obiecywał kilka tygodni temu, poza tym mamy Puchar Niemiec jutro.
Milena: To już jutro?! -zapytała
Marco: No, nawet mam dla was oryginalne trykoty z moim nazwiskiem. -powiedział dumnie
Milena: Ale jutro przyjdą wyniki testu na ojcostwo. -wspomniała
Marco: To po meczu mi powiesz że jestem tatą Nico. -westchnął
Milena: A co jeśli nie? -zapytała zaniepokojona
Marco: Jeśli nie, to wytłumacz tą blond czuprynę i wspaniałe zielone oczyska? -powiedział przytulając ją
Milena: No tego to akurat nie wytłumaczę, ale..
Marco: Nie ma żadnego ale! -powiedział całując jej szyję
Milena: No dobrze.
******
Milena: O! Moja Justyśka! -przytuliła przyjaciółkę
Justyna: Milena! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam! -uśmiechnęła się
Milena: No opowiadaj jak tam w Warszawie było.. -uśmiechnęła się
Mario: Marco!! -dosłownie mu skoczył w ramiona
Marco: Boże człowieku, jaki ty jesteś ciężki! Zejdź bo dziewczyny patrzą. -powiedział speszony
Mario: Ups. Dobra.. -odpowiedział
Mario: A gdzie jest mój bratanek? -zapytał Milenę
Milena: Zostawiliśmy go u mamy Marco. -wspomniała
Mario: "Zostawiliśmy" czy ja dobrze słyszałem? Jeszcze niedawno odpychałaś się od Marco na wszystkie strony, a teraz mówisz w liczbie mnogiej.. Czyżby coś się zmieniło? -zasugerował
Marco: No raczej.. Przecież cię nie było pół roku, to coś się zmieniło. -zaśmiał się
Justyna: Mario szykuj kasę, przegrałeś zakład! -uśmiechnęła się
Mario: Nie mogliście pobyć dłużej oddzielnie, co najmniej ze dwa tygodnie?! -zapytał wyjmując portfel
Marco: No nie mogłem już wytrzymać. Kocham ją. -powiedział przytulając Milenę
Justyna: Jakiś ty hojny Goetze. -pocałowała go w czoło
Mario: No raczej że tak. -powiedział dając jej pieniądze
Milena: Widzę że między wami też coś się klei.. -zauważyła
Justyna: A tak! -powiedziała dumnie
Marco: Gratulacje Mario. Nawet mi się nie udało. -poklepał przyjaciela po plecach
Milena: Marco! Wiesz co! -udała obrażoną
Marco: No co, no..? Kochanie..
Justyna: Milenka, chodź ze mną pomożesz mi wybrać jakieś fajne buciki. -uśmiechnęła się do koleżanki
Milena: Kocurku mój najukochańszy... -zrobiła maślane oczy do Reusa
Marco: Ile chcesz? -zapytał bez entuzjazmu
Milena: 500 Euro.
Marco: 200.. -zaproponował
Milena: 400 Euro. -westchnęła
Marco: 350.
Milena: No dobra! -zgodziła się
Justyna: To idziemy? -zapytała
Milena: No jasne!! -powiedziała zadowolona całując ukochanego na pożegnanie
________________________________________________________________________
Wróciłam do domu xd Zajarzyłam ten rozkład jazdy autobusów :D Jestem z siebie dumna.. ^^
Co do tego anonima, który napisał że to opowiadanie jest "żałosne i ludzie którzy to czytają są żałośni" to jest pierwszy taki komentarz jaki dostałam i przyjęłam go można powiedzieć że obojętnie. Mam szacunek do każdego, dlatego też nie wyzwę cię od.. (chujów, idiotów, żałośników, debili, itd..). Wiem że moje opowiadanie nie musi się podobać każdemu, ale mi się podoba i mimo że nikt nie będzie komentował, ani czytał to ja je będę pisać z czystej przyjemności. :) Dziękuję i pozdrawiam.
Minęło kilka godzin, Mario i Justyna dotarli na lotnisko i czekali na Milenę i Marco. Oczywiście się spóźniali, jednak to było do przewidzenia. W końcu przyjechali, ku zdziwieniu Goetze i Lubomirskiej razem.
Milena: O! Moja Justyśka! -przytuliła przyjaciółkę
Justyna: Milena! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam! -uśmiechnęła się
Milena: No opowiadaj jak tam w Warszawie było.. -uśmiechnęła się
Mario: Marco!! -dosłownie mu skoczył w ramiona
Marco: Boże człowieku, jaki ty jesteś ciężki! Zejdź bo dziewczyny patrzą. -powiedział speszony
Mario: Ups. Dobra.. -odpowiedział
Mario: A gdzie jest mój bratanek? -zapytał Milenę
Milena: Zostawiliśmy go u mamy Marco. -wspomniała
Mario: "Zostawiliśmy" czy ja dobrze słyszałem? Jeszcze niedawno odpychałaś się od Marco na wszystkie strony, a teraz mówisz w liczbie mnogiej.. Czyżby coś się zmieniło? -zasugerował
Marco: No raczej.. Przecież cię nie było pół roku, to coś się zmieniło. -zaśmiał się
Justyna: Mario szykuj kasę, przegrałeś zakład! -uśmiechnęła się
Mario: Nie mogliście pobyć dłużej oddzielnie, co najmniej ze dwa tygodnie?! -zapytał wyjmując portfel
Marco: No nie mogłem już wytrzymać. Kocham ją. -powiedział przytulając Milenę
Justyna: Jakiś ty hojny Goetze. -pocałowała go w czoło
Mario: No raczej że tak. -powiedział dając jej pieniądze
Milena: Widzę że między wami też coś się klei.. -zauważyła
Justyna: A tak! -powiedziała dumnie
Marco: Gratulacje Mario. Nawet mi się nie udało. -poklepał przyjaciela po plecach
Milena: Marco! Wiesz co! -udała obrażoną
Marco: No co, no..? Kochanie..
Justyna: Milenka, chodź ze mną pomożesz mi wybrać jakieś fajne buciki. -uśmiechnęła się do koleżanki
Milena: Kocurku mój najukochańszy... -zrobiła maślane oczy do Reusa
Marco: Ile chcesz? -zapytał bez entuzjazmu
Milena: 500 Euro.
Marco: 200.. -zaproponował
Milena: 400 Euro. -westchnęła
Marco: 350.
Milena: No dobra! -zgodziła się
Justyna: To idziemy? -zapytała
Milena: No jasne!! -powiedziała zadowolona całując ukochanego na pożegnanie
________________________________________________________________________
Wróciłam do domu xd Zajarzyłam ten rozkład jazdy autobusów :D Jestem z siebie dumna.. ^^
Co do tego anonima, który napisał że to opowiadanie jest "żałosne i ludzie którzy to czytają są żałośni" to jest pierwszy taki komentarz jaki dostałam i przyjęłam go można powiedzieć że obojętnie. Mam szacunek do każdego, dlatego też nie wyzwę cię od.. (chujów, idiotów, żałośników, debili, itd..). Wiem że moje opowiadanie nie musi się podobać każdemu, ale mi się podoba i mimo że nikt nie będzie komentował, ani czytał to ja je będę pisać z czystej przyjemności. :) Dziękuję i pozdrawiam.
opowiadanie jest mega!
OdpowiedzUsuńI mogę być żałosna że Go czyatm..
Szczerze? mam to gdzieś!
Pozdrawiam:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Nie przejmuj się hejtami! Opowiadanie jest super :)
OdpowiedzUsuńCzytam je z wielką przyjemnością.
Rozdział świetny. Taki radosny i pozytywny ;)
Nico i te jego pytania, ahahahah :> Marco jaki słodki.
Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*
Opowiadanie jest Cudowne !! < 33
OdpowiedzUsuńNico hah xd
Marco jaki słodki <3
Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział, po prostu cudo! :3
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się hejtami ;)
Nico, Nico <3
Czekam z niecierpliwością na następny! ;D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
cudo nie przejmuj się tym oni po prostu zazdroszczą talentu zapraszam do mnie super jak zawsze zapraszam do mnie http://cristiano-ronaldo-opowiadania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńrozdział jest boski.
OdpowiedzUsuńMarco Marco.
Jacy oni wszyscy są słodcy.
hahahaha....Nico i jego pytania
czekam na kolejny
Nico rozwala system ♥
OdpowiedzUsuńSłodko ♥
A anonimem się nie przejmuj. Na asku dostałam, że robię z piłkarzy romantyków...
Czekam na kolejny C: