sobota, 31 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 37

Było już popołudnie, a Milena wylegiwała się w łóżku razem z Marco. Czuli się szczęśliwi że w końcu są razem i już nikt im nie przeszkodzi, no może Leo jeśli okaże się że Nico to jego syn. Ale to było nieważne, bo Reus był pewien że to jego dziecko.


Marco: Milenka.. -zaczął
Milena: Słucham? -zapytał
Marco: Już nigdy cię nie zostawię, chcę być z tobą i naszym maluszkiem. -odpowiedział
Milena: Wiesz jak będzie się cieszył? -uśmiechnęła się
Marco: Oj wiem. Ja też się tak cieszę! -zaśmiał się
Milena: No to, to już zdążyłam zauważyć.
Marco: Chcę powiedzieć całemu światu że jesteś moją ukochaną. -westchnął
Milena: Nie jeszcze nie. -westchnęła
Marco: Czemu? -zdziwił się
Milena: Muszę zdobyć pracę, a powiedzieli że nie mogę być z żadnym piłkarzem. -wytłumaczyła
Marco: Jakie głupie zasady! -oburzył się
Milena: No wybacz Marco, ale jak ją zdobędę zrobisz co zechcesz. -oznajmiła
Marco: Nie martw się, będziesz najlepszą dziennikarką sportową, której chętnie będę odpowiadał na wszystkie pytania. -przytulił ją
Milena: Na wszystkie? -uśmiechnęła się
Marco: Na wszystkie kocie. -potwierdził
Milena: Kocham cię. -pocałowała go w policzek


Po chwili rozległ się głośny dzwonek, Reus złapał za spodnie, a Milena szybko założyła swój szlafrok i kapcie.


Marco: Kto to? -zdziwił się
Milena: Pewnie twoja mama, poprosiłam ją żeby zajęła się dzisiaj małym, bo idę na rozmowę kwalifikacyjną o pracę. -wytłumaczyła
Marco: Nie mogłaby przyjść trochę później! -lamentował
Milena: Reus! Nie marudź! -wyszła z sypialni


Kiedy otworzyła drzwi, okazało się że tak jak się spodziewała matka Marco. Uśmiechnięta od ucha do ucha, z torbą pełną zabawek dla małego łobuziaka, wparowała do mieszkania. Akurat z sypialni wyszedł jej syn Marco, zapinając sobie pasek od spodni, trochę się zdziwiła, ale też przyjęła ten fakt z radością.


Matka: Cześć Marco. -zachichotała pod nosem
Marco: Cześć mamo. Co ty tutaj robisz? -zapytał
Milena: To ja pójdę się przebrać, bo chyba w samym szlafroku nie pójdę.. -westchnęła
Matka: No ja bym się oto też i ciebie zapytała. -uśmiechnęła się
Marco: Oj mamo no! Tobie to trzeba chyba wszystko jak na tacy! -poddał się
Matka: Czyli się nie poddałeś i dalej chcesz z nią być. -stwierdziła
Marco: No mamy już dziecko.. I ja już nie robię się coraz młodszy, ja chcę być przy niej i Nico. -tłumaczył
Matka: O jedno cię proszę, nie zrób jakiejś głupoty. Taka dziewczyna to skarb. -westchnęła
Marco: Wiem mamuś. Kocham ją i ona mnie też. -wyznał
Matka: Czekamy aż ją nam przedstawisz jako swoją narzeczoną. -poklepała go po ramieniu
Marco: Już niedługo. Obiecuję. -uśmiechnął się
Milena: I jak wyglądam? Może być? -wyszła z sypialni


Wyglądała bardzo elegancko, sam Marco nie mógł się napatrzeć. Zazwyczaj ostatnio widywał ją w rurkach, albo jakiejś skromniejszych kreacjach.. A tu taka zmiana.


Marco: Jak dla mnie bomba! -powiedział zapatrzony
Milena: A pani co o tym sądzi? -zapytała nieśmiało
Matka: Zdjęłabym tą biżuterię i założyła zwykły złoty łańcuszek. -odpowiedziała
Milena: Ale ja nie mam... -zakłopotała się
Matka: Marco ma. -uśmiechnęła się
Marco: Ale że ja?!
Matka: No ty. Nosisz przecież taki jeden złoty jeszcze z komunii.. -wspomniała
Milena: A może ja pójdę bez. -stwierdziła
Marco: Nie. Dam ci. -powiedział zdejmując wisiorek
Milena: Nie! Marco! Nie! -krzyknęła
Marco: Ale kochanie..
Milena: Powiedziałam że nie! Bo się obrażę. -zaszantażowała
Marco: No dobrze. -westchnął
Milena: O! Nico się jeszcze obudził.. Muszę iść do niego.. -stwierdziła
Matka: Nigdzie nie idziesz. Ja pójdę, a ty zrób sobie lekki make-up. -poradziła


Dziewczyna stanęła przed lustrem i zaczęła delikatnie malować rzęsy tuszem. Chwilę później przyszedł Marco, objął ją w pasie i położył brodę na jej barku. Milena uśmiechnęła się nieśmiało do lustra i pocałowała go w policzek, aż został ślad po jej szmince na jego policzku.


Marco: Jesteś wspaniała i chcę cię mieć tylko dla siebie. -uśmiechnął się
Milena: Nawet z Nico się nie podzielisz? -zapytała
Marco: Jeszcze to z nim obgadam. -westchnął
Milena: Kochanie weź buźkę, bo cię pudrem usmaruję. -zaśmiała się
Marco: Nie wierzę że to tylko rozmowa o pracę.. -zażartował
Milena: Za półtorej godzinki będę do twojej dyspozycji i naszego brzdąca. -uśmiechnęła się
Marco: A ja za dwie godziny mam mecz z Hannoverem. -przypomniał
Milena: Jak się wyrobię to przyjdę z Nico. -obiecała
Marco: Na pewno się wyrobisz, wierzę w ciebie, poza tym na Idunę masz 10 minut. -machnął ręką
Milena: No to przyjdę.
Marco: Musisz. To jeden z najważniejszych meczów i potrzebuję dodatkowej motywacji. -zaśmiał się
Milena: A ta co była po południu ci nie wystarczy? -zdziwiła się
Marco: To była dopiero zaliczka kocie. -przysunął ją mocno do siebie
Milena: Osz ty niedobry! Ty! -spojrzała mu w oczy


Chłopak zaczął ją namiętnie całować na środku korytarza, nawet nie zauważyli mamy Marco i Nico, który zaczął klaskać na rękach babci. Nagle Milena go odsunęła od siebie, bo to nie była dla niej zbyt komfortowa sytuacja i podeszła do małego chłopca, całując go na pożegnanie.


Milena: Słuchaj się babci. -pogroziła mu palcem
Nico: Splóbuje! -odpowiedział
Milena: Nie spróbuję, tylko na pewno! -uśmiechnęła się
Marco: Niech się wyszaleje, jak mamy nie będzie w domu. -zażartował
Nico: Bede salał! -pisnął radośnie
Milena: Tylko spróbuj, a przyjdzie zły pan i cię zabierze!
Nico: Wujek Leo? -zapytał
Milena: Tak! -zaśmiała się
Nico: To ja bede gzecny! -odpowiedział
Milena: No ja myślę. -westchnęła



 ******


Justyna zaraz po meczu i po kolacji razem z Mario postanowili spędzić ten wieczór razem. Dziewczyna stwierdziła że chce aby ten wieczór był wyjątkowy i zapamiętany przez chłopaka. Kiedy Mario poszedł wziąć szybki prysznic, ona zdążyła pozapalać wszystkie świeczki jakie były w jego domu i znalazła jakieś wykwintne winko. Ubrała się w sukienkę, którą kupiła dziś jeszcze przed meczem i upięła swoje włosy w idealny kok. Po chwili usłyszała drzwi otwierające się od łazienki, to był on. Gdy wszedł do salonu był nieco onieśmielony. Dwukrotnie uniósł swoje brwi w oznace że jest zadowolony. 
Oboje zasiedli do wina i zaczęli je powoli konsumować, w tym czasie Justyna postanowiła mu zadać nurtujące ją od niedawna pytanie..


Justyna: Mario.. Czy ja ci się podobam po tym względem..? -zapytała
Mario: Zależy pod jakim... -westchnął lekko zdziwiony
Justyna: No seksualnym oczywiście.. -odpowiedziała
Mario: No.. Ale wiesz.. Przecież my jeszcze chyba.. Nie.. -zatkało go to troszkę
Justyna: A chciałbyś? -zapytała parząc mu głęboko w oczy
Mario: Oj bardzo! -uśmiechnął się


Automatycznie razem wstali z kanapy, odstawili kieliszki z winem, Mario mocno złapał ją za rękę i powędrowali czym prędzej do sypialni. Gdy już do niej dotarli, przytulił się do niej i musnął kilkukrotnie jej szyję, co przyprawiało Justynę o dreszcze.. Następnie dotarł do jej ust i zaczął coraz bardziej pogłębiać pocałunek, łapiąc ją jeszcze mocniej w talii. Jego ciepłe ręce błyskawicznym ruchem rozpięły jej sukienkę i po chwili została w samej bieliźnie.. Po chwili to już Justyna przejęła inicjatywę, usiadła wygodnie na łóżku wskazując na ukochanego, aby ten podszedł, kiedy już to zrobił zaczęła odpinać jego koszulę, która po chwili spadła na podłogę. Po chwili leżała już pod nim..



******



Borussia Dortmund niestety przegrała z Hannoverem 1:0 po samobójczej bramce Marco Reusa. Milena mimo wszystko chciała pocieszyć ukochanego, wzięła małego Nico na ręce i wyszły na stadion, nikogo już praktycznie nie było poza piłkarzami i ich partnerkami. Akurat dziewczynę zatrzymała Ania Lewandowska, więc Milena postanowiła dać chłopcu chwilę wolności że może jakoś poraczkuje do ojca, który niemalże płakał na murawie.
Chwila nieuwagi, a mały brzdąc podniósł się na rączkach do góry i pomalutku podreptał do taty. Sam Reus nie mógł uwierzyć w to co widzi, że jego syn potrafi już samodzielnie chodzić.


Nico: Tato! Jesteś najlepsy na całym świacie! -przytulił go
Marco: Mój kochany Nico już umie chodzić! -uśmiechnął się
Nico: Umne juz! -powiedział dumny
Marco: Milena! Widziałaś to? -krzyknął
Milena: Co się stało? -zapytała podbiegając do nich
Nico: Umne chodzić! -pochwalił się
Milena: Naprawdę? Jeju! To wspaniale! -przytuliła chłopca
Marco: Nawet nie wiecie jak was kocham. -zaśmiał się
Milena: Wiemy, wiemy!



________________________________________________________________________


Boże.. Co ja mam w tej głowie.. o_O
Napisałam, także teraz idę rzygać tęczą gdzie indziej. :D Oh nie! Szkoła już niedługo.. Umrę, a chcę jeszcze wakacje, chociaż się nudziłam ale chce cię nudzić dalej z Wami! :) Ja nie chce do Liceum, oni mnie zjedzą. :o
     

11 komentarzy:

  1. Na to wygląda, że mamy już dwie słodkie pary *.*
    I do tego jeszcze Nico umie chodzić ! :D
    Rozdział świetny ;)
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacy oni wszyscy są słodcy ;)
    Nico nauczył się chodzić, super. :)
    Czekam na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest boski.
    Ooo...jak słodko. Nareszcie są razem.
    Nico umie już chodzić. :*
    czekam na kolejny.
    Mnie słowo"szkoła" przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodki, słodki ale lubię słodkie :D
    Świetny rozdział, nareszcie wszystko się układa :)
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju kocham! <33333 :d
    Ania kurde oddaj mi swój talent no :D
    Nie cykaj :P Będzie dobrze xd
    Czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! <3 Fajnie że Nico już chodzi.
    Czekam na więcej
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie sa szczęśliwi!
    Oby do końca było tak słodko.
    Zajebisty rozdział nic dodac nic ująć :D
    Czekam z niecierpliwością na nn :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział ;)
    pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://kocham-pana-o-blond-wlosach.blogspot.com/
    http://i-will-be-bla-bla.blogspot.com/

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem kto mnie bardziej przeraża- dziewczyny, które piszą takie opka, czy może bardziej te, które się nimi zachwycają...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale jeśli twierdzisz że to opowiadanie jest żałosne to znaczy że to przeczytałeś i wychodzi na to że to ty przerażasz... XD

    OdpowiedzUsuń