Nie zawsze się układa po czyjejś myśli, to co zaplanowaliśmy kiedyś to się nigdy może nie wydarzyć.. Lepiej iść tak jak nam los zgotował życie. Czasem zdarzy się upadek, ale zaraz powinniśmy się podnieść i walczyć o to co się należy. Poddanie się w krytycznej sytuacji oznacza koniec.. śmierć. Czy żeby zostać samobójcą trzeba aż tak upaść? Nie. Samobójcy biorą się stąd że są boi dudkami, nie mają odwagi powiedzieć co ich naprawdę dręczy, kryją to w sobie, magazynują aż nie wytrzymują i pękają...
Czy Justyna to typ samobójcy? Nie, ona się nie boi, ale po prostu nie chce. Marzy o wielkiej miłości z Moritzem, ale nie może jej zdobyć gdyż na drodze stoi zbyt wiele niebezpieczeństw. Nie chce skrzywdzić jego narzeczonej, woli sama po cichu wszystko przecierpieć.
A co może czuć Moritz? Jest rozerwany między dwie kobiety.. Jednej nie kocha miłością doskonałą, ale przeżył z nią wiele, drugą kocha całym swoim sercem lecz nie wie co się po niej spodziewać. Nie chce żadnej z nich w żaden sposób urazić, ale po co gnieździć się w związku który jest, a jakby go nie było?
Miłość to nie uczucie, to wiele wyborów... Kochać można kogoś na zawsze.
Milena. Sama nie wie co z sobą zrobić.. Marco jak dotąd nie zwracał na nią uwagi, a teraz? Teraz kiedy sobie odpuściła on zaczął te swoje końskie zaloty. Znów chce się z niej pośmiać? Czy może się zakochał i warto mu dać kolejną szansę? Chciała żeby to wszystko było jak z bajki, przystojny facet, uzdolniony taki który kocha i nie zostawi... Miała go już dość. Chciała skończyć to wszystko, ale postanowiła pokazać światu że się nie podda i niech on teraz żałuje.
I został jeszcze Marco. Kobieciarz? Może troszkę.. Ale ją kocha, Milena. Kiedy usłyszał od Justyny że jej przyjaciółka się w nim zakochała, poczuł że on też coś do niej czuje. Jednak sam zaczął sobie wmawiać na siłę że jej nie kocha i nie planuje niczego więcej. Jednak kiedy zobaczył Mario całującego Milenę nie wytrzymał i musiał go odepchnąć, ją pocałować. Siła wyższa. Uczucia tak na niego działają, tak instynktownie i agresywnie. Chciałby ją zabrać i schować, była dla niego skarbem.
Każde z nich miało jeden problem.. Nieszczęśliwa miłość. Wszystko można by było tak zwyczajnie naprawić, ale to nie jest łatwe podejść do kogoś i powiedzieć: "Albo mnie kochasz, albo umrę z tęsknoty do ciebie!" Każde chciało czego innego, nie każde mogło się z tym pogodzić.
Codzienne treningi nie dawały satysfakcji, tylko coraz bardziej ćwiczyły ich wytrzymałość.
Klopp: Jutro jest bankiet na który macie przyjść ze swoimi partnerkami i żonami. -ogłosił
Marco: Znów? -zapytał zmęczony
Milena: Nie martw się ty i Justyna będziecie wspaniałą parą. -zakpiła
Marco: Żebyś ty sobie znalazła jakiegoś alfonsika! Bo wątpię czy ktoś będzie chciał z tobą iść! -zażartował
Milena: Ja to nie ty! Idę z Leo. -powiedziała dumnie
Marco: Że jak?! Z nim!? -nie dowierzał
Milena: A co zazdrosny? Zajmij się Justyną! -odpowiedziała
Leo: Milena? Jedziemy kupić jakąś fajną kreację? -zapytał
Milena: Jasne, jedźmy! -uśmiechnęła się
Marco: Kurde! To ja miałem jej kupować sukienkę.. -szepnął do siebie
Justyna: Nie martw się.. Jeszcze jej nakupujesz tych kiecek. -zaśmiała się
Marco: My też jedziemy? -zapytał
Justyna: Ok.
Reus wybrał ten sklep który Leo i Milena. Chciał po prostu wzbudzić w niej zazdrość, kupując Justynie droższą i ładniejszą sukienkę. Nie znał się na zakupach, więc dał wolną rękę Justynie i oznajmił że nie ma limitu. Uśmiechnięta dziewczyna szukała czegoś dla siebie. Tymczasem Milena przymierzała kreację, a zadowolony Leo podziwiał ją. Był też radosny dlatego że od dłuższego czasu podkochiwał się w Milenie, a ta w końcu zwróciła na niego uwagę..
Justyna: Pięknie wyglądasz Milenko. -uśmiechnęła się do przyjaciółki
Milena: Dziękuję. Ty też będziesz wyglądać elegancko, tylko bez tego ewenementu. -spojrzała na Marco
Justyna: Przecież wiesz że nic mnie z nim nie łączy, poza przyjaźnią.. Poza tym chcę żeby Mo na mnie spojrzał, choć na chwilę. -wyjaśniła
Milena: A co jak nie? Bo wiesz nie zawsze wszystko idzie nam po myśli. -odpowiedziała
Justyna: Wtedy wezmę się w garść i znajdę jakiegoś przystojniejszego faceta. -uśmiechnęła się
Milena: Tak się tylko mówi.. -westchnęła
Justyna: Masz rację. Chyba się załamię. -przyznała smutno
Milena: Nie martw się, ja ci pomogę. -poklepała ją po plecach
Marco: I co już coś dobrałaś? -zapytał
Justyna: Tak.
Milena: A ty co? Nie szukasz jakiegoś krawacika? -zapytała sarkastycznie
Marco: Znajdę taki że ci szczęka opadnie. -zaśmiał się
Milena: Nie sądzę. -odpowiedziała
Marco: Żałosna jesteś.
Milena: Ty bardziej. -zaczęli się przekomarzać
Justyna: Uspokójcie się! -próbowała ich doprowadzić do porządku
Leo: Milena! -odciągnął ją
Milena: Ale to on zaczął! -pisnęła
Marco: Ja? Ja się nie jestem dziwką! -oburzył
Milena: Leo! Wychodzimy! -powiedziała zła
Chwilę później kiedy Marco Reus troszkę ochłonął po sprzeczce z Mileną, Justyna postanowiła mu zrobić małą burę że tak potraktował dziewczynę.
Justyna: Co cię napadło? Co!? -zapytała
Marco: Nie wiem, chyba mnie sprowokowała. -westchnął
Justyna: Ty ją kochasz! -stwierdziła
Marco: Nie! Wcale nie! -krzyknął
Justyna: To czemu jesteś zazdrosny? -zdziwiła się
Marco: No bo ona.. Jest taka że.. No!
Justyna: Nazywaj sobie to jak chcesz, ale to jest miłość. -odpowiedziała
Marco: I co ja teraz zrobię? Wyzwałem ją od dziwek.. -martwił się
Justyna: Poradzisz sobie. -uśmiechnęła się
Marco: Oby.
___________________________________________________________________
Już. ;3 Wczoraj bal się udał :D
Kolejny rozdział dodam za tydzień, bo w poniedziałek jadę do lekarza.
+ zapraszam na nowy blog <jak na razie są bohaterowie>
http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/
Czy Justyna to typ samobójcy? Nie, ona się nie boi, ale po prostu nie chce. Marzy o wielkiej miłości z Moritzem, ale nie może jej zdobyć gdyż na drodze stoi zbyt wiele niebezpieczeństw. Nie chce skrzywdzić jego narzeczonej, woli sama po cichu wszystko przecierpieć.
A co może czuć Moritz? Jest rozerwany między dwie kobiety.. Jednej nie kocha miłością doskonałą, ale przeżył z nią wiele, drugą kocha całym swoim sercem lecz nie wie co się po niej spodziewać. Nie chce żadnej z nich w żaden sposób urazić, ale po co gnieździć się w związku który jest, a jakby go nie było?
Miłość to nie uczucie, to wiele wyborów... Kochać można kogoś na zawsze.
Milena. Sama nie wie co z sobą zrobić.. Marco jak dotąd nie zwracał na nią uwagi, a teraz? Teraz kiedy sobie odpuściła on zaczął te swoje końskie zaloty. Znów chce się z niej pośmiać? Czy może się zakochał i warto mu dać kolejną szansę? Chciała żeby to wszystko było jak z bajki, przystojny facet, uzdolniony taki który kocha i nie zostawi... Miała go już dość. Chciała skończyć to wszystko, ale postanowiła pokazać światu że się nie podda i niech on teraz żałuje.
I został jeszcze Marco. Kobieciarz? Może troszkę.. Ale ją kocha, Milena. Kiedy usłyszał od Justyny że jej przyjaciółka się w nim zakochała, poczuł że on też coś do niej czuje. Jednak sam zaczął sobie wmawiać na siłę że jej nie kocha i nie planuje niczego więcej. Jednak kiedy zobaczył Mario całującego Milenę nie wytrzymał i musiał go odepchnąć, ją pocałować. Siła wyższa. Uczucia tak na niego działają, tak instynktownie i agresywnie. Chciałby ją zabrać i schować, była dla niego skarbem.
Każde z nich miało jeden problem.. Nieszczęśliwa miłość. Wszystko można by było tak zwyczajnie naprawić, ale to nie jest łatwe podejść do kogoś i powiedzieć: "Albo mnie kochasz, albo umrę z tęsknoty do ciebie!" Każde chciało czego innego, nie każde mogło się z tym pogodzić.
Codzienne treningi nie dawały satysfakcji, tylko coraz bardziej ćwiczyły ich wytrzymałość.
Klopp: Jutro jest bankiet na który macie przyjść ze swoimi partnerkami i żonami. -ogłosił
Marco: Znów? -zapytał zmęczony
Milena: Nie martw się ty i Justyna będziecie wspaniałą parą. -zakpiła
Marco: Żebyś ty sobie znalazła jakiegoś alfonsika! Bo wątpię czy ktoś będzie chciał z tobą iść! -zażartował
Milena: Ja to nie ty! Idę z Leo. -powiedziała dumnie
Marco: Że jak?! Z nim!? -nie dowierzał
Milena: A co zazdrosny? Zajmij się Justyną! -odpowiedziała
Leo: Milena? Jedziemy kupić jakąś fajną kreację? -zapytał
Milena: Jasne, jedźmy! -uśmiechnęła się
Marco: Kurde! To ja miałem jej kupować sukienkę.. -szepnął do siebie
Justyna: Nie martw się.. Jeszcze jej nakupujesz tych kiecek. -zaśmiała się
Marco: My też jedziemy? -zapytał
Justyna: Ok.
Reus wybrał ten sklep który Leo i Milena. Chciał po prostu wzbudzić w niej zazdrość, kupując Justynie droższą i ładniejszą sukienkę. Nie znał się na zakupach, więc dał wolną rękę Justynie i oznajmił że nie ma limitu. Uśmiechnięta dziewczyna szukała czegoś dla siebie. Tymczasem Milena przymierzała kreację, a zadowolony Leo podziwiał ją. Był też radosny dlatego że od dłuższego czasu podkochiwał się w Milenie, a ta w końcu zwróciła na niego uwagę..
Justyna: Pięknie wyglądasz Milenko. -uśmiechnęła się do przyjaciółki
Milena: Dziękuję. Ty też będziesz wyglądać elegancko, tylko bez tego ewenementu. -spojrzała na Marco
Justyna: Przecież wiesz że nic mnie z nim nie łączy, poza przyjaźnią.. Poza tym chcę żeby Mo na mnie spojrzał, choć na chwilę. -wyjaśniła
Milena: A co jak nie? Bo wiesz nie zawsze wszystko idzie nam po myśli. -odpowiedziała
Justyna: Wtedy wezmę się w garść i znajdę jakiegoś przystojniejszego faceta. -uśmiechnęła się
Milena: Tak się tylko mówi.. -westchnęła
Justyna: Masz rację. Chyba się załamię. -przyznała smutno
Milena: Nie martw się, ja ci pomogę. -poklepała ją po plecach
Marco: I co już coś dobrałaś? -zapytał
Justyna: Tak.
Milena: A ty co? Nie szukasz jakiegoś krawacika? -zapytała sarkastycznie
Marco: Znajdę taki że ci szczęka opadnie. -zaśmiał się
Milena: Nie sądzę. -odpowiedziała
Marco: Żałosna jesteś.
Milena: Ty bardziej. -zaczęli się przekomarzać
Justyna: Uspokójcie się! -próbowała ich doprowadzić do porządku
Leo: Milena! -odciągnął ją
Milena: Ale to on zaczął! -pisnęła
Marco: Ja? Ja się nie jestem dziwką! -oburzył
Milena: Leo! Wychodzimy! -powiedziała zła
Chwilę później kiedy Marco Reus troszkę ochłonął po sprzeczce z Mileną, Justyna postanowiła mu zrobić małą burę że tak potraktował dziewczynę.
Justyna: Co cię napadło? Co!? -zapytała
Marco: Nie wiem, chyba mnie sprowokowała. -westchnął
Justyna: Ty ją kochasz! -stwierdziła
Marco: Nie! Wcale nie! -krzyknął
Justyna: To czemu jesteś zazdrosny? -zdziwiła się
Marco: No bo ona.. Jest taka że.. No!
Justyna: Nazywaj sobie to jak chcesz, ale to jest miłość. -odpowiedziała
Marco: I co ja teraz zrobię? Wyzwałem ją od dziwek.. -martwił się
Justyna: Poradzisz sobie. -uśmiechnęła się
Marco: Oby.
___________________________________________________________________
Już. ;3 Wczoraj bal się udał :D
Kolejny rozdział dodam za tydzień, bo w poniedziałek jadę do lekarza.
+ zapraszam na nowy blog <jak na razie są bohaterowie>
http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/
Boskie\
OdpowiedzUsuńświetne ;3
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńMarco...nie ładnie!
Ale i tak jest słodki *-*
Czekam na następny!
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńAle Marco niezbyt ładnie postąpił :3
Boskie to jest! Czekam na nexta <3
Pozdrawiam ;*
Zapraszam do siebie na nowego bloga: http://marco-and-zuza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpiękny rozdział !
OdpowiedzUsuńMarco nie ładnie się zachował...
czekam na następny !
pozdrawiam
Zostałaś nominowana do Liebster Award
OdpowiedzUsuńhttp://bvbstory.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
świetny rozdział, czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNominowałam się do Liebster Aword
http://lenka-borussia-story.blogspot.com/2013/07/liebster-aword.html
świetny ! :* a co do Marco.. no nie zbyt ładnie postąpił.. :c zapraszam do mnie ! :* http://reusowa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award:)
OdpowiedzUsuńPytania u mnie:)
http://bvb-my-life.blogspot.com