poniedziałek, 3 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 7

Zadowolony i szczęśliwy Moritz dotarł do hotelu, kiedy doszedł do pokoju był tam Leo grający w The Sims na laptopie, on tak uwielbiał robić patologie w simach, oprócz niego był jeszcze Marco leżący na łóżku. Chyba o czymś rozmyślał. Oczywiście Mo musiał wszystko wiedzieć, a szczególnie to jak przebiegło spotkanie Marco z Mileną.


Moritz: No i jak było? -uśmiechnął się
Marco: A jak myślisz? Fantastycznie! -odpowiedział
Moritz: Czyli czekamy na wasz związek Marco z Milenką? -zaśmiał się
Marco: Nie, chyba nie pasujemy do siebie. -stwierdził
Moritz: Jak to?! Przecież jesteście dla siebie stworzeni! -uświadamiał go bez skutku
Marco: Milena to tylko i wyłącznie przyjaciółka. -upierał się
Moritz: Przyznaj że coś do niej czujesz, w końcu nie przy każdej tak się czerwienisz na treningach!
Marco: Weź! Nie czepiaj się takich szczegółów, ona perfumuje się takimi perfumami że aż czerwienieję bo mam akurat na nie uczulenie! -tłumaczył zaczerwieniony
Leo: Hahahaha! Zawsze specjalnie ustawiasz się obok niej i ją woniasz! -powiedział rozbawiony
Marco: Nie! Po prostu podobają mi się jej perfumy! -odpowiedział
Moritz: Czy ty siebie słyszysz? Najpierw masz na nie uczulenie, a zaraz podobają ci się! -zaśmiał się
Marco: Skończ ten temat! -zarządził
Leo: Dziecko mi się rodzi! -krzyknął zapatrzony w grę
Moritz: Gdzie?! -przestraszył się
Leo: W simach! -krzyczał uśmiechnięty
Marco: Chłopiec czy dziewczynka? -zapytał
Leo: Bliźniaczki. -westchnął


Po szczęśliwej nowinie że simowa rodzinka Leo się powiększyła, Moritz opowiedział chłopakom o Justynie i tym co się dzisiaj między nimi zadziało i o tym że wieczorem ma zamiar do niej iść. Dostał od Marco kilka pouczeń jak nie wpaść żeby jej rodzice go nie zauważyli, a Leo jak zachować się jak prawdziwy romantyk.
Poczekali aż trener przejdzie po pokojach żeby sprawdzić stan. Marco Reus zakosił komuś różyczkę z wazonika i dał Mo. Leo przygotował ucieczkę, otworzył okno przyjacielowi, a ten musiał schodzić po pobliskiej rynnie.
Uśmiechnięty z powodzenia jakie go zastało napisał sms'a do Justyny.



******



Dziewczyna nie mogła się doczekać, aż przyjdzie Moritz. Jej rodzice poszli nie dawno spać, chociaż pewnie matka czytała książkę, a ojciec przeglądał stare czasopisma o piłce nożnej.
Nagle dostała wiadomość tekstową od Mo.


"Za kilka minut jestem u ciebie śliczna <3 Moritz."


Uśmiechnęła się do ekranu telefonu i położyła go na biurku. Po dwóch minutach usłyszała ciche pukanie z balkonu. To był Leitner, jak zwykle uśmiechał się i trzymał w ręku jedną, małą, bialutką jak śnieg różyczkę. Odtworzyła drzwi balkonowe i chłopak podarował jej kwiatek.


Justyna: Dziękuję Mo. -szepnęła
Moritz: Nie ma za co. Trochę mała, ale trzymałem ją w kieszeni, bo wchodziłem po instalacji elektrycznej. Albo to był piorunochron. Nie wiem. -westchnął
Justyna: Liczy się gest. Wchodź. -złapała go za rękę i weszli do pokoju
Moritz: No wiesz mało czasu miałem. -tłumaczył
Justyna: Ja też mam mało czasu. -uśmiechnęła się
Moritz: To co...? -wzruszył ramionami
Justyna: Bohater. -przytuliła go
Moritz: Ja? -zdziwił się
Justyna: Tak ty. Jeszcze żaden chłopak nie wchodził dla mnie po piorunochronie. -zaśmiała się
Moritz: Wszystko dla ciebie kochanie. -zaczął ją delikatnie całować


Zwykłe pocałunki zamieniły się w namiętne pocałunki.. Przenieśli się na pobliskie łóżko. Justyna zaczęła mu rozpinać guziki od koszuli, a on jej sukienkę. Nie chcieli żeby ktoś im przerywał tej chwili.
Nagle usłyszeli zbliżające się po schodach kroki do jej sypialni. Oboje się przestraszyli. Ona charakternie zarzuciła coś na siebie, a on nie wiedział gdzie się podziać.


Justyna: Do szafy! -pogoniła go


W ostatniej chwili Moritz schował się, a Justyna zamknęła za nim drzwi i przylgnęła go nich. To był ojciec dziewczyny sprawdzał czy wszystko w porządku.


Ojciec: Wszystko dobrze? -zapytał
Justyna: Oczywiście. A czemu pytasz? -zapytała z lekką zadyszką
Ojciec: Czemu tak dyszysz? Przestraszyłaś się czegoś? -zdziwił się
Justyna: Ja? No skąd! Ćwiczenia rozbiłam... rozciągające. -wytłumaczyła
Ojciec: Aha. No to przebieraj się w piżamę i idź spać już późno. -odpowiedział
Justyna: Ok. Dobranoc.
Ojciec: Dobranoc. -zamknął za sobą drzwi
Moritz: Wypuść mnie. -szepnął z szafy
Justyna: O Moritz! Zapomniałam o tobie... -odtworzyła drzwiczki
Moritz: Poszedł sobie? -zapytał rozglądając się
Justyna: Tak. Tylko trzeba cicho.. Bo są pod nami. -uśmiechnęła się
Moritz: Już ja się o to postaram kochanie. -zaczął znów ją całować


Całą noc spędzili razem w przyjemny sposób we dwójkę. Mimo wszystko to była najlepsza noc w życiu Lubomirskiej i Leitnera. Rano obudziła się w jego ramionach, to był szczyt jej marzeń.


Moritz: Jak się spało kochanie? -uśmiechnął się
Justyna: Cudownie. A tobie? -odpowiedziała
Moritz: Najchętniej nie wypuszczałbym cię z ramion.. -westchnął
Justyna: Ojej. Słodziaku. -pocałowała go w policzek
Moritz: Kocham cię. -wyznał
Justyna: Ja ciebie też..



******



Kilka godzin później, Milena poszła na stadion trochę wcześniej niż zwykle. Usiadła na trybunach i patrzyła przed siebie myśląc o przyszłości. Nie chciała grać w Borussii Dortmund, jej serce należało do Legii. Po kilku minutach dosiadł się do niej Michał Żyro, jeden z zawodników warszawskiej drużyny. Był jej prawdziwym przyjacielem, mogła z nim porozmawiać jak z bratem.


Michał: To co cię dzisiaj tu sprowadza? -zapytał
Milena: Skąd wiesz, może przyszłam na trening? -odpowiedziała pytaniem
Michał: Przecież cię znam. Gnębi cię coś. -odpowiedział
Milena: Boję się że nie poradzę sobie w Dortmundzie. Że mnie nie zaakceptują. -wyznała
Michał: Nie bój się, przecież jesteś Niemką, urodziłaś się w Dortmundzie. -pocieszył ją
Milena: Może.. Ale nie czuję się być taka jak oni. Czuję się Polką. -westchnęła
Michał: Polska o tobie nie zapomni. Jesteśmy z ciebie dumni, chociaż będziesz grała gdzieś indziej to i tak kibice będą z tobą. Na żylecie piosenki będą o tobie śpiewać. -uśmiechnął się
Milena: Hahaha! Staruch też? -zaśmiała się
Michał: Staruch? On cię lubi, na serio.. Ostatnio cię kazał pozdrowić! -przypomniał sobie
Milena: Będę tęsknić za Legią, Żyletą, Staruchem i kibicami. -wspomniała
Michał: A za mną i resztą? -zapytał
Milena: Za wami najbardziej. -przytuliła przyjaciela
Michał: Zaproś nas do Dortmundu!
Milena: Na pewno! -odpowiedziała


______________________________________________________________________

Ciężko jest napisać taki rozdział z bandą kolegów i koleżanek z wycieczki.. :D Tylko mnie cały czas poprawiali, bo mam dysleksję i piszę z programem.. ;p Mam nadzieję że wam się podoba i zapraszam do komentowania.     

8 komentarzy:

  1. Przestraszyłam się nieco, gdy ojciec Justyny wszedł do pokoju, ale na szczęście, wszystko pomyślnie dla zakochańców się skończyło ;)
    Cudowny rozdział! Kocham to <3
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! ;D Leo simsomaniak :D Kocham <3
    Też się trochę wystrachałam jak ojciec wszedł do pokoju xD Ale na szczęście obyło się bez reprymendy! :)
    Czekam na następny śliczna *_*
    /Duśka

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo <33
    Leo :D
    jak inni- wytraszyłam się xD
    nominowałam cię do Liebster Award :)
    http://marco-reus-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział po prostu the best

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że nikt nie nakrył Justyny i Mortiza, czekam na nexta i zapraszam do mnie lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze że ich nikt nie nakrył :) A rozdział cudowny, czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. W wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział
    kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń