Minęło kilka dni, tygodni, miesiąc.. Milena nie dawała żadnego znaku życia, tak samo jak Marco, który zaczął powoli załamywać się po odejściu dziewczyny, nie wychodził z domu na żadne imprezy, albo nawet na treningi. Klopp postanowił dać mu trochę wolnego, bo sam wiedział że zraniona miłość boli i nic na to nie poradzi. A jak Reus nie ma humoru to wiele na boisku nie zdziała. Na szczęście do przyjaciela przyjechał Mario, jednak chłopak nie tylko do Marco przyjechał, ale też żeby móc być blisko Justyny, która bardzo mu się podobała.
Marco: Po co tu przyjechałeś? -zdziwił się
Mario: Pomóc ci, a poza tym mam kontuzję to za szybko sobie nie pogram.. -westchnął
Marco: Wychodzę. -oznajmił
Mario: A dokąd to? -zapytał
Marco: Na papieroska. -odpowiedział
Mario: Ty palisz?!
Marco: No raczej.. Zabijam smutki. -powiedział zapalając zapalniczkę
Mario: Zapomnij o niej. Ona już nie wróci! -krzyknął
Marco: I tak ją kocham.. -stwierdził
Mario: Milena nie byłaby zadowolona z tego że palisz. -przypomniał
Marco: Mam w dupie twoje i jej zdanie! -krzyknął i wyszedł
Mario: Marco..
Postanowił go zostawić samego z problemem, wiedział że on mu nie pomoże.. Kilka minut później przyszła Justyna, uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie przejmowała się tym że niedawno zerwała z Mo, czuła się teraz naprawdę wolna. Usiadła obok niego przy stoliku, kiedy on jeszcze myślał o kłótni z Marco.
Justyna: Hej.. Idziemy dzisiaj gdzieś zaszaleć? -uśmiechnęła się
Niestety akurat teraz do Mario mówiło się jak do ściany i nijak nie reagował. Dziewczyna nie poddała się i postanowiła zwrócić jego uwagę na siebie.
Justyna: Mario! -krzyknęła
Mario: Co jest? -przestraszył się
Justyna: Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Co? -zapytała
Mario: Wybacz zamyśliłem się. -odpowiedział
Justyna: A nad czym tak rozmyślasz?
Mario: Marco się stacza na dno bez Mileny. -wytłumaczył
Justyna: Jak to? -zdziwiła się
Mario: Zaczął palić papierosy i ogólnie stał się bardziej agresywny. -westchnął
Justyna: Postaram się dzisiaj dodzwonić do niej.. A teraz wybacz, ale mam do ciebie sprawę.
Mario: A jaką to masz do mnie sprawę? -zapytała
Justyna: Chciałabym to zrobić.. z tobą.. Bo wiem że jesteś tym odpowiednim mężczyzną. -wyjaśniła
Mario: Chyba nie chcesz ze mną mieć dzieci.. -zrobił tą swoją zboczoną minę
Justyna: Jaki ty głupi jesteś, to niepojęcie.. Chodzi mi o skok z spadochronem! -uśmiechnęła się
Mario: No to już bym wolał dzieci robić. -stwierdził
Justyna: Na dzieci jeszcze za wcześnie. Ale ja chcę się zabawić! -odpowiedziała
Mario: Czyli będą dzieci? -nabrał entuzjazmu
Justyna: Nie z tobą debilu! Co najwyżej będziesz wujkiem. -zaśmiała się
Mario: Ale ja się boję skakać ze spadochronem! -bronił się
Justyna: Nauczysz się, ja ci pomogę. -zaczęła się do niego przymilać
Mario: A co ja z tego będę miał? -zapytał
Justyna: Satysfakcja gwarantowana, lub zwrot pieniędzy! -zażartowała
Mario: Jupi! Satysfakcja.. A mój kręgosłup? -zapytał mało entuzjastycznie
Marco: Po co tu przyjechałeś? -zdziwił się
Mario: Pomóc ci, a poza tym mam kontuzję to za szybko sobie nie pogram.. -westchnął
Marco: Wychodzę. -oznajmił
Mario: A dokąd to? -zapytał
Marco: Na papieroska. -odpowiedział
Mario: Ty palisz?!
Marco: No raczej.. Zabijam smutki. -powiedział zapalając zapalniczkę
Mario: Zapomnij o niej. Ona już nie wróci! -krzyknął
Marco: I tak ją kocham.. -stwierdził
Mario: Milena nie byłaby zadowolona z tego że palisz. -przypomniał
Marco: Mam w dupie twoje i jej zdanie! -krzyknął i wyszedł
Mario: Marco..
Postanowił go zostawić samego z problemem, wiedział że on mu nie pomoże.. Kilka minut później przyszła Justyna, uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie przejmowała się tym że niedawno zerwała z Mo, czuła się teraz naprawdę wolna. Usiadła obok niego przy stoliku, kiedy on jeszcze myślał o kłótni z Marco.
Justyna: Hej.. Idziemy dzisiaj gdzieś zaszaleć? -uśmiechnęła się
Niestety akurat teraz do Mario mówiło się jak do ściany i nijak nie reagował. Dziewczyna nie poddała się i postanowiła zwrócić jego uwagę na siebie.
Justyna: Mario! -krzyknęła
Mario: Co jest? -przestraszył się
Justyna: Czy ty w ogóle mnie słuchasz? Co? -zapytała
Mario: Wybacz zamyśliłem się. -odpowiedział
Justyna: A nad czym tak rozmyślasz?
Mario: Marco się stacza na dno bez Mileny. -wytłumaczył
Justyna: Jak to? -zdziwiła się
Mario: Zaczął palić papierosy i ogólnie stał się bardziej agresywny. -westchnął
Justyna: Postaram się dzisiaj dodzwonić do niej.. A teraz wybacz, ale mam do ciebie sprawę.
Mario: A jaką to masz do mnie sprawę? -zapytała
Justyna: Chciałabym to zrobić.. z tobą.. Bo wiem że jesteś tym odpowiednim mężczyzną. -wyjaśniła
Mario: Chyba nie chcesz ze mną mieć dzieci.. -zrobił tą swoją zboczoną minę
Justyna: Jaki ty głupi jesteś, to niepojęcie.. Chodzi mi o skok z spadochronem! -uśmiechnęła się
Mario: No to już bym wolał dzieci robić. -stwierdził
Justyna: Na dzieci jeszcze za wcześnie. Ale ja chcę się zabawić! -odpowiedziała
Mario: Czyli będą dzieci? -nabrał entuzjazmu
Justyna: Nie z tobą debilu! Co najwyżej będziesz wujkiem. -zaśmiała się
Mario: Ale ja się boję skakać ze spadochronem! -bronił się
Justyna: Nauczysz się, ja ci pomogę. -zaczęła się do niego przymilać
Mario: A co ja z tego będę miał? -zapytał
Justyna: Satysfakcja gwarantowana, lub zwrot pieniędzy! -zażartowała
Mario: Jupi! Satysfakcja.. A mój kręgosłup? -zapytał mało entuzjastycznie
******
Tymczasem Milena leżała sobie na kanapie przed telewizorem i jadła co jej do rąk wpadło, tym razem bułka z dżemem. Ciąża jej nie rozpieszczała.. Już szósty miesiąc. Tęskniła za Dortmundem, w końcu to był jej prawdziwy dom, ale w Paryżu razem z ojcem czuła się bardzo dobrze i co najważniejsze bezpieczna. Akurat tata wyszedł do pracy i zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna wyczołgała się z łóżka, założyła kapcie i poszurała przez całe mieszkanie, po drodze poprawiając włosy w lusterku.
Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła kuriera z przesyłką. Uśmiechnął się do niej i zaczęła się rozmowa po francusku, dziewczyna trochę miała jeszcze małe zaniedbania w tym języku, ale dała sobie radę.
Milena: Słucham? -zapytała
Kurier: Przesyłka dla pani z Dortmundu. Proszę podpisać. -odpowiedział
Milena: Dobrze. -wzięła długopis
Kurier: Dziękuję. Miłego dnia. -dał jej przesyłkę
Usiadła z powrotem na kanapie i już chciała otworzyć kopertę, aż tu nagle znów dzwonek do drzwi. Ruch jak w dzień targowy.. Co chwilę by dzwonili. Już trochę bardziej zdenerwowana, szarpnęła za te drzwi, a za nimi stał jakiś znowu nieznajomy mężczyzna w czarnym garniturze i teczką w ręku.
Milena: Kim pan jest? -zdziwiła się
Klaus: Dzień dobry! Jestem Klaus Jorg reprezentuję pani matkę w sądzie. -odpowiedział
Milena: Ja nie mam matki. Do widzenia. -westchnęła
Klaus: Niech pani da mi jakoś się wytłumaczyć. -upomniał ją
Kiedy otworzyła drzwi zobaczyła kuriera z przesyłką. Uśmiechnął się do niej i zaczęła się rozmowa po francusku, dziewczyna trochę miała jeszcze małe zaniedbania w tym języku, ale dała sobie radę.
Milena: Słucham? -zapytała
Kurier: Przesyłka dla pani z Dortmundu. Proszę podpisać. -odpowiedział
Milena: Dobrze. -wzięła długopis
Kurier: Dziękuję. Miłego dnia. -dał jej przesyłkę
Usiadła z powrotem na kanapie i już chciała otworzyć kopertę, aż tu nagle znów dzwonek do drzwi. Ruch jak w dzień targowy.. Co chwilę by dzwonili. Już trochę bardziej zdenerwowana, szarpnęła za te drzwi, a za nimi stał jakiś znowu nieznajomy mężczyzna w czarnym garniturze i teczką w ręku.
Milena: Kim pan jest? -zdziwiła się
Klaus: Dzień dobry! Jestem Klaus Jorg reprezentuję pani matkę w sądzie. -odpowiedział
Milena: Ja nie mam matki. Do widzenia. -westchnęła
Klaus: Niech pani da mi jakoś się wytłumaczyć. -upomniał ją
Milena: No dobrze, wchodzi pan do środka.
Klaus: Dziękuję.. Wiele pani nie zajmę.. Otóż przybywam tu, aby poinformować panią że pani Helga Kirchner chce się z panią widzieć, może pani odmówić, ale radzę pani iść. -odpowiedział
Milena: A kiedy to widzenie miało by być? -zapytała
Klaus: Sądzę że już w następnym tygodniu, wtorek? -spojrzał do notatek
Milena: No dobrze, przyjdę. Ale proszę jej przekazać że nigdy jej nie wybaczę, co mi zrobiła.
Klaus: Dobrze, więc do zobaczenia! -odpowiedział
Kiedy ten cały adwokacina sobie poszedł, dziewczyna wzięła do ręki kopertę którą ówcześnie przyniósł kurier. Gdy ją otworzyła zobaczyła duże zdjęcie, jeszcze to z plaży sprzed kilku miesięcy, a na nim ona, Marco i Mario. Trochę się wzruszyła, a kiedy odkręciła zdjęcie na drugą stronę, było tam napisane kilka słów od jej przyjaciółki Justyny...
"Kochana Milenko..
Wysyłam to zdjęcie do ciebie, bo ani sms'ów, ani telefonów nie odbierasz, a ja muszę się z tobą jakoś skontaktować. Nie bądź na nas zła, zadzwoń na pewno odbiorę. W końcu skończyłam z Moritz'em i jakoś mi ulżyło.. Jednak brakuje mi ciebie, a już szczególnie Marco. On za tobą tęskni. Mam nadzieję że przyjedziesz do nas, ty i dziecko.
Klaus: Dziękuję.. Wiele pani nie zajmę.. Otóż przybywam tu, aby poinformować panią że pani Helga Kirchner chce się z panią widzieć, może pani odmówić, ale radzę pani iść. -odpowiedział
Milena: A kiedy to widzenie miało by być? -zapytała
Klaus: Sądzę że już w następnym tygodniu, wtorek? -spojrzał do notatek
Milena: No dobrze, przyjdę. Ale proszę jej przekazać że nigdy jej nie wybaczę, co mi zrobiła.
Klaus: Dobrze, więc do zobaczenia! -odpowiedział
Kiedy ten cały adwokacina sobie poszedł, dziewczyna wzięła do ręki kopertę którą ówcześnie przyniósł kurier. Gdy ją otworzyła zobaczyła duże zdjęcie, jeszcze to z plaży sprzed kilku miesięcy, a na nim ona, Marco i Mario. Trochę się wzruszyła, a kiedy odkręciła zdjęcie na drugą stronę, było tam napisane kilka słów od jej przyjaciółki Justyny...
"Kochana Milenko..
Wysyłam to zdjęcie do ciebie, bo ani sms'ów, ani telefonów nie odbierasz, a ja muszę się z tobą jakoś skontaktować. Nie bądź na nas zła, zadzwoń na pewno odbiorę. W końcu skończyłam z Moritz'em i jakoś mi ulżyło.. Jednak brakuje mi ciebie, a już szczególnie Marco. On za tobą tęskni. Mam nadzieję że przyjedziesz do nas, ty i dziecko.
Buziaki ;*
Justyna Lubomirska."
Od razu kiedy przeczytała ten krótki list zrobiło jej się tak niedobrze, że ich tam zostawiła. Właśnie dotarło do niej że tak naprawdę kocha Marco i chce z nim być. Lepiej późno niż wcale.
Znów zaczęło kopać.. Widać wdało się w tatusia, bo on uwielbia kopać.. piłkę.
Milena: Boże.. Przestań! -powiedziała sama do siebie
Justyna Lubomirska."
Od razu kiedy przeczytała ten krótki list zrobiło jej się tak niedobrze, że ich tam zostawiła. Właśnie dotarło do niej że tak naprawdę kocha Marco i chce z nim być. Lepiej późno niż wcale.
Znów zaczęło kopać.. Widać wdało się w tatusia, bo on uwielbia kopać.. piłkę.
Milena: Boże.. Przestań! -powiedziała sama do siebie
******
Się Marco nam zrobił agresywny.. o.0 A Justyna się wygadała ;D
Może to i dobrze.. ;p Myślałam trochę nad tym opowiadaniem i chciałam wymyślić jakieś sensowne zakończenia, więc tyle miałam tych pomysłów że stwierdziłam że będzie dwie części! A co tam! Niech stracę :D Pierwsza już dobiega końca, jeszcze ze 3,4 rozdziały, a potem startuję z 2. ;)
Gdy Mario poszedł zrobić coś do jedzenia, Justyna została sama w salonie, po kilku minutach przyszedł Marco. Skończył dopalać papieroska... Usiadł obok niej i spojrzał jej w oczy.
Marco: Justyna? Czemu Milena... Czemu wyjechała? -zapytał
Justyna: Po prostu chciała odpocząć. -westchnęła
Marco: Justyna? Czemu Milena... Czemu wyjechała? -zapytał
Justyna: Po prostu chciała odpocząć. -westchnęła
Marco: Przecież jakby chciała odpocząć, to by pojechała na kilka dni nad morze. -stwierdził
Justyna: A skąd ja tam mogę wiedzieć.. -prychnęła
Marco: Tu nie chodziło tylko o to.. Co jej się stało? -dopytywał
Justyna: Boże.. Marco! Daj już spokój! -powiedziała zmęczona
Marco: Nie! Mów co wiesz! -krzyknął na nią
Justyna: Marco!
Mario: Marco! Nie krzycz na Justynę, ona nic nie wie tak jak my. -zwrócił mu uwagę
Marco: Przepraszam.. Trochę się uniosłem.
Justyna: No dobra.. Powiem wam, ale ona nie będzie z tego zadowolona.. -westchnęła
Marco: No to mów!
Justyna: Milena jest w ciąży.. -powiedziała cicho
Justyna: A skąd ja tam mogę wiedzieć.. -prychnęła
Marco: Tu nie chodziło tylko o to.. Co jej się stało? -dopytywał
Justyna: Boże.. Marco! Daj już spokój! -powiedziała zmęczona
Marco: Nie! Mów co wiesz! -krzyknął na nią
Justyna: Marco!
Mario: Marco! Nie krzycz na Justynę, ona nic nie wie tak jak my. -zwrócił mu uwagę
Marco: Przepraszam.. Trochę się uniosłem.
Justyna: No dobra.. Powiem wam, ale ona nie będzie z tego zadowolona.. -westchnęła
Marco: No to mów!
Justyna: Milena jest w ciąży.. -powiedziała cicho
Mario: Z kim? -zdziwił się
Justyna: Z Marco.
Marco: Boże... Więc to dlatego.. Moja kochana Morelka.. -mało się nie popłakał
Justyna: Zostałaby pewnie, ale cały romansik Leo się wydał, a ta Melanie zwaliła winę na ciebie. I stwierdziła że wpychasz się w jej życie. -wyjaśniła
Marco: Zabiję go! Tego małego karypla!! -krzyknął i wybiegł z mieszkania
Mario: Justyna pilnuj domu, a ja za nim biegnę! -odpowiedział.
____________________________________________________________________
Justyna: Z Marco.
Marco: Boże... Więc to dlatego.. Moja kochana Morelka.. -mało się nie popłakał
Justyna: Zostałaby pewnie, ale cały romansik Leo się wydał, a ta Melanie zwaliła winę na ciebie. I stwierdziła że wpychasz się w jej życie. -wyjaśniła
Marco: Zabiję go! Tego małego karypla!! -krzyknął i wybiegł z mieszkania
Mario: Justyna pilnuj domu, a ja za nim biegnę! -odpowiedział.
____________________________________________________________________
Się Marco nam zrobił agresywny.. o.0 A Justyna się wygadała ;D
Może to i dobrze.. ;p Myślałam trochę nad tym opowiadaniem i chciałam wymyślić jakieś sensowne zakończenia, więc tyle miałam tych pomysłów że stwierdziłam że będzie dwie części! A co tam! Niech stracę :D Pierwsza już dobiega końca, jeszcze ze 3,4 rozdziały, a potem startuję z 2. ;)
Oj tam troche agresywności sie jak widzć przydało bo Justynka się wygadała. :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Milena wróci do Dortmundu i będzie z Marco. :)
Dobre było jak Justyna zaczeła gadać o tym że jest właściwym mężczyzna i by chciała z nim .. Mario dzieci hahaha . :D Zajebi*ście piszesz. Cudownie że będzie 2 część.
Czekam z niecierpliwościa na nex. :*
Pzdrawiam :*
Marco jaki agresywny, no bez kitu, zaskoczona jestem! :3
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mario jest przy nim.
Współczuję Marco, bardzo cierpi. Mam nadzieję, że Milena niebawem wróci do Dortmundu.
Super, że będzie druga część! :3
Czekam na kolejny rozdział <3 Buziaki!
Oooo..Marco jaki agresywny się stał.Nie poznaje go.
OdpowiedzUsuńDobrze że Mario przyjechał.Mam nadzieję że Milena szybko wróci do nich do Dortmundu.
Oo..jak super będzie druga część.
czekam na kolejny z niecierpliwością.:**
Świetny! Żeby Marco się lepiej uspokoił. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Przepraszam za nieobecność
śietny, czekam na kolejny z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńCiekawe co Marco zrobi!!
OdpowiedzUsuńMilenka niech wraca do Dortmundu:)
Pozdrawiam + zapraszam do siebie na 1 rozdział: http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Niech Milka wraca!:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwościa na nn:)
Pozdrawiam:**