piątek, 16 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 33

Minął długi tydzień, dzisiaj Milena miała wyjść ze szpitala, a dlatego że Nico był wcześniakiem musiała jeździć do szpitala praktycznie co tydzień, czy może coś się nie stało i czy rozwija się prawidłowo. Marco chodził dumny jak paw że ma takiego wspaniałego synka i dziewczynę, która stała się jego przyjaciółką. Chciał czegoś więcej, ale rozumiał że ona musi mu zaufać żeby z nim być, obiecał sobie że jeśli ona będzie chciała z nim być, zostawi dla niej wszystko i będzie z nią.
Postanowił ją odebrać ze szpitala.


Marco: Wszystko wzięłaś? -zapytał
Milena: Chyba tak. -westchnęła
Marco: A Nico?
Milena: O matko! Zapomniałabym! -machnęła ręką
Marco: Mam nadzieję że w twoich rękach będzie bezpieczny, o ile go skądś nie zapomnisz.. -zażartował
Milena: Oj już nie kracz Reus! -powiedziała zła
Marco: Wybacz! Czy jeszcze kiedykolwiek mi wybaczysz? -zaśmiał się
Milena: No wariat! Idę po chłopca, a ty idź już do samochodu.. -uśmiechnęła się


Kiedy poszła po dziecko jego już nie było.. Zdziwiła się i stwierdziła że to pewnie Marco robi sobie z niej jakieś żarty i zapewne już zabrał Nico do samochodu, więc pośpiesznie udała się do auta. Tam dziecka też nie było..


Milena: Marco!? Gdzie jest mały? -zdziwiła się
Marco: No to pewnie zostawiłaś go w szpitalu.. Przecież ja go nigdzie nie zabierałem. -stwierdził
Milena: Ale go tam nie ma. -odpowiedziała
Marco: Jak to nie ma? -zapytał
Milena: No nie ma! Boże.. A co jak go ktoś zabrał? -zaczęła panikować
Marco: Chodź zapytamy się, może zmienili mu inkubator, albo przenieśli do innego łóżeczka..
Milena: Martwię się o niego.. -powiedziała ze łzami w oczach
Marco: Będzie dobrze, moja Morelko. -poklepał ją po plecach


Po kilku minutach rozmówili się z pielęgniarką, która pilnowała tych wszystkich dzieci i powiedziała że jakaś kobieta wcześniej przyszła i zabrała dziecko. Milena doznała szoku i rozpaczy w jednym..  Wiedziała że za tym wszystkim mogła stać tylko jedna osoba.. Jej matka.


Marco: Jak to zabrała?! Przecież nie można dać dziecka od tak, bez przyczyny! -krzyczał
Pielęgniarka: Ja nic nie mogłam zrobić, miała dokumenty i powiedziała ze jest babcią dziecka, a pani pozwoliła jej je zabrać. -odpowiedziała
Marco: To nie lepiej było się nas zapytać, przecież ta kobieta nie jest upoważniona do tego! -powiedział wściekły
Pielęgniarka: Możemy zgłosić sprawę na policję.. -westchnęła
Marco: To na co pani jeszcze czeka? -zapytał zły
Milena: Ona je wywiezie do Francji.. -powiedziała załamana
Marco: Nie martw się kochanie, znajdą go. -przytulił ją
Milena: Co zemnie za matka, która nie może upilnować własnego dziecka.. -powiedziała zła na siebie
Marco: Najlepsza mama pod słońcem, to przeze mnie. Mogłem go wziąć wcześniej. -odpowiedział
Milena: Boję się, co jak ona coś mu zrobi? -spojrzała mu w oczy
Marco: Niech tylko spróbuję, a ją zabiję. Obiecuję ci to. -pocałował ją w policzek
Policjant: Dzień dobry. -wszedł do pomieszczenia



******



Tymczasem Justyna i Mario przygotowywali w nowym mieszkaniu Mileny pokój dla malca. Chłopak majstrował łóżeczko, a dziewczyna kończyła malowanie ścian. Często brakowało im narzędzi, dlatego też biegali z góry na dół do mieszkania Lubomirskiej.


Mario: Justyna, podaj mi śrubokręt krzyżykowy. -zwrócił się do niej
Justyna: A jaki to? -zapytała
Mario: No z krzyżykiem... Albo iksem.. Jak wolisz. -westchnął
Justyna: Czyli?
Mario: O matko! No ten zielony! -powiedział zły
Justyna: Trzeba było tak od razu.. -odpowiedziała
Mario: A młotek masz? -zapytał
Justyna: W mieszkaniu mam.. Ale taki tłuczek do mięsa może być?
Mario: No jak masz to przynieś.. -machnął ręką


Dziewczyna pobiegła na górę i dość długo nie wracała.. Mario zaczął się o nią poważnie martwić, bo chyba zwykły tłuczek to można znaleźć w przeciągu pięciu minut, a nie czterdziestu.. Postanowił tam iść zobaczyć co się dzieje.. Gdy wszedł do jej mieszkania usłyszał cichy płacz dochodzący z kanapy w salonie.
Justyna siedziała w pokoju sama, okryta kocem i płakała. Usiadł obok, a ona zaczęła się od niego odsuwać, po czym uciekła do sypialni gdzie zamknęła się na klucz i tam zaczęła głośniej płakać.
Chłopak podszedł pod drzwi i postanowił się co nie co dowiedzieć. Przecież jeszcze niedawno biegała z radości, że zaraz pod nią zamieszka Milena z dzieckiem.


Mario: Justysia? Co się stało? -zapytał przed drzwi
Justyna: Nic! Wynoś się stąd! -krzyknęła
Mario: Coś zrobiłem źle?
Justyna: Wy wszystko robicie źle! Jesteście tacy fałszywi! Nienawidzę was!
Po tym co mu powiedziała wolał już ją zostawić w spokoju.. Postanowił iść na dół i tam poszukać jakiegoś młotka.. W ogóle nie miał pojęcia o co jej chodzi..
Kilka minut później przyjechał Marco i Milena, bez Nico, co bardzo zdziwiło chłopaka.. Milena kiedy weszła do pokoju dziecka, rozpłakała się i mocno przytuliła się do nowych śpioszków dziecka..
Marco jedynie patrzył z żalem na dziewczynę i sam mało nie pękł..
Zostawili ją samą w pokoju, a sami poszli do kuchni.


Mario: Co się stało? -zapytał
Marco: Matka Mileny porwała dziecko. -odpowiedział
Mario: Jak to się stało? -zdziwił się
Marco: Babka w szpitalu oddała jej dziecko, bez uprzedzenia nas. Teraz Milka się załamała. -wyjaśnił
Mario: Justynę też coś ugryzło. Boję się o nią.. Myślałem że może Milena jakoś z nią porozmawia, ale widzę że sama nie jest w stanie.. -westchnął
Marco: To ja pójdę, w końcu jest moją przyjaciółką. -postanowił
Mario: Jeśli potrafisz.. Ja porozmawiam z Mileną. -odpowiedział
 

Gdy Marco wszedł do mieszkania Justyny, zobaczył że dziewczyna pakuje swoje rzeczy. Nie rozumiał jej, chociaż przeczuwał że coś musiało się złego stać.


Marco: Co ty robisz? -zapytał
Justyna: A nie widać? Wracam do domu. -odpowiedziała
Marco: Czemu?
Justyna: Mam tego wszystkiego dość! -krzyknęła
Marco: Co się stało? Co? Chyba mi możesz powiedzieć.. -poprosił
Justyna: Zgwałcił mnie.. -wybuchła płaczem
Marco: Kto? Mario? Przecież on się boi muchy zabić.. -zdziwił się
Justyna: Nie on! Leitner..
Marco: Zabiję sukinsyna.. -wyszedł z mieszkania


Kiedy wyszedł z mieszkania Justyny po drodze spotkał zapłakaną Milenę i Mario, właśnie szli porozmawiać z Justyną. Byli zdziwieni widokiem zdenerwowanego Marco, chyba za dużo przeżyć jak na jeden dzień, mało mu żyłka na czole nie pękła..

Mario: Co się stało? -zapytał
Marco: No jak to co? Idę się pobić.. -odpowiedział
Mario: Z kim? -zdziwił się
Marco: Z Leitnerem.
Milena: Uważaj na siebie. -powiedziała wchodząc do mieszkania Justyny
Mario: Poczekaj! Idę z tobą! -pobiegł za nim


Gdy Milena weszła do mieszkania Justyny, zastała tam ogromny chaos, porozrzucane ubrania i ją siedzącą i płaczącą na kanapie. Dziewczyna usiadła obok niej i położyła głowę na jej ramieniu.


Milena: Obie nie mamy dziś szczęścia. -westchnęła
Justyna: Jak to? -zapytała
Milena: Moja matka zabrała mi dziecko i gdzieś wywiozła. Czuję że jakaś część mnie umarła. Kocham mojego Nico i chcę żeby był ze mną i Marco. -wytłumaczyła
Justyna: Pomogę ci. Wiem co czujesz, chociaż nie mam dzieci, ale wiem że to dziecko jest dla ciebie ważne.
Milena: Dziękuję. Też bym ci pomogła, ale nie wiem jak.. -odpowiedziała
Justyna: Marco i tak mi już dużo pomógł. Muszę przeprosić Mario, za bardzo na niego naskoczyłam.. On jest wspaniałym przyjacielem. -wyznała
Milena: A jak się o ciebie martwi, jak druga mama! -zaśmiała się
Justyna: Taak.. Wyjeżdżam dzisiaj wieczorem. -oznajmiła
Milena: Rozumiem, potrzebujesz odpocząć. Ale wróć. -odpowiedziała
Justyna: Wrócę, obiecuję ci to. -przytuliła przyjaciółkę



******



Tymczasem w domu Moritz'a trwała bijatyka, Marco i Mario przeciwko Mo. Miał chłopak szczęście że Lisy nie było w domu. 


Mario: A to za Justynę! -dowalił mu porządnie w nos
Marco: Dobra już wystarczy Goetze. Ale jeszcze raz coś takiego i pamiętaj, Lisa się dowie. -zagroził
Moritz: Czep się lepiej swojej Morelki, czy jak ją tam nazywasz.. -prychnął
Marco: Co ty powiedziałeś?! -krzyknął wściekły
Moritz: Z dziwką sobie dzieciaka zrobiłeś! -krzyknął
Mario: Zostaw go. -próbował odsunąć Marco
Marco: A tak z dziwką! Bo ja kocham tą dziwkę i z tą dziwką się ożenię! -dał mu z pięści w brzuch
Mario: Chodźmy stąd!
Marco: Sam dziwkarz jesteś! Kurwa mać! -krzyknął
Mario: Nie prowokuj go już. -powiedział wyciągając go za drzwi
Marco: Nie będzie mi tu matki mojego dziecka obrażał, smarkacz jeden! -odpowiedział


Pół godziny później, Mario postanowił porozmawiać z Justyną. Dziewczyna postanowiła go przeprosić za swoje zachowanie, od razu się do siebie przytulili i stali przyjaciółmi.


Mario: Następnym razem mów, jakby coś. Mi możesz zaufać. -zapewnił
Justyna: Dziękuję ci Mario. Szkoda że wyjedziesz dzisiaj, akurat godzinę przede mną. -westchnęła
Mario: Guardiola się tam niecierpliwi. Ale jak chcesz to przyjedź kiedyś do Monachium. -uśmiechnął się
Justyna: Na pewno. A może opowiesz mi co zrobiliście Moritzowi!
Mario: No dobra, to było tak..


Milena słyszała przechwałki Mario z sąsiedniego pokoju, jak wychwalał Marco kiedy ten wściekły bronił jej i obkładał Mo. Mówił o nim jak o jakimś wielkim bohaterze. Kiedy dziewczyna postanowiła iść do Marco i mu podziękować, zobaczyła go siedzącego w ciemnej kuchni. Miał łzy w oczach i mocno ściskał serwetę. Pierwszy raz widziała na jego policzku łzy.. Podeszła do niego i położyła rękę na jego ramieniu.
On ją delikatnie dotknął w tą rękę i usadził na swoich kolanach. Milena niepewnie spojrzała w jego oczy z których spływała gorzka łza. Tęsknił za małym Nico, bał się o niego.


Milena: Nie bój się. -szepnęła mu do ucha
Marco: Nie potrafię Milenka.. Kocham go. -wyznał
Milena: Znajdą go. Wszystko będzie dobrze, tylko nie płacz. -pocałowała go w czoło
Marco: Obiecaj mi że jeśli coś mu się stanie, będziemy mieli jeszcze dużo dzieci. -zażartował
Milena: Mówiłam ci że nie jestem jeszcze gotowa na związek. -odpowiedziała
Marco: Poczekam na ciebie.
Milena: Telefon mi dzwoni! -zauważyła
Marco: No to odbierz! -zażądał
Milena: To z policji.. Boję się.. -oznajmiła
Marco: Odbierz.


Chwilę porozmawiała i odłożyła potem telefon. Do kuchni przyszedł w międzyczasie Mario i Justyna. 


Milena: Znaleźli go! -krzyknęła szczęśliwa
Marco: Boże! Jak dobrze! -przytulił dziewczynę
Mario: No w końcu! -uśmiechnął się
Justyna: Chociaż tyle.
Milena: Czeka na komisariacie, cały i zdrowy. -odpowiedziała
Justyna: A co z twoją mamą? -zapytała
Milena: Też tam jest. -westchnęła



******



Nadszedł czas rozstania, Mario już godzinę temu wyleciał do Monachium. Teraz Justyna musiała wrócić do Polski. Ciężko jej było się rozstać z Mileną, Marco i małym Nico. Byli jej przyjaciółmi. Najgorsze było pożegnanie Justyny właśnie z Mileną, teraz musiała się sama uporać z swoimi rodzicami. Zaraz obok było słychać radosny pisk Nico, ponieważ Marco uwielbiał całować brzuszek synka. 


Milena: Zadzwoń jak dolecisz. -uśmiechnęła się
Justyna: Zadzwonię. A ty? Daj mu drugą szansę.. Widzisz jak się stara, to jego syn. Pomyśl o maluchu.
Milena: No właśnie myślę, ale jeszcze nie teraz.. -odpowiedziała
Justyna: Tylko nie myśl za długo, żeby nie umarł z miłości. -zażartowała
Milena: Nie umrze, jeszcze go kilka miesięcy potrzymam. Nie wiem czemu, ale nie potrafię mu znowu zaufać... Może to przez to że stał się bardziej agresywny i zaczął palić.. -westchnęła
Justyna: Może, ale to widać jak się kochacie, jak patrzycie na siebie.. -zauważyła
Milena: Może. 


Po chwili Justyna usłyszała że ma samolot do Warszawy, a oni? Każde z nich poszło w swoją stronę, Marco na trening, a Milena zająć się dzieckiem.. Może jeszcze kiedyś będą razem.. 



~~~KONIEC CZĘŚCI 1~~~


________________________________________


Jeszcze nigdy tak długiego rozdziału nie napisałam.. ;/ Zakończyłam pierwszą część. Trochę smutaśno, ale obiecałam już że to tak skończę. Z tego co zauważyłam, chcecie kolejną część, więc wymyśliłam coś xd Zrobię zapowiedź na video :D Oczywiście wrzucę na bloga :) Co wy na to? Więc zwiastun ukaże się w niedzielę, albo w poniedziałek. A kiedy nowe rozdziały? Może nawet w następnym tygodniu ;) Więc obserwujcie i czyhajcie *_*
Dziękuję za komentarze dotyczące 1 części bloga. Pozdrawiam! 

11 komentarzy:

  1. myślałam ze Justyna bedzie z Mario.
    dobrze ze mały NICO sie znalazł :)

    KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski jak zawsze.
    Dobrze że mały Nico się znalazł.
    Jak można było porwać własnego wnuka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Leitner idioto skończony!!!
    Dobrze, że mały się odnalazł. Ta jej matka to jakaś psychiczna jest...
    Mam nadzieję, że Justyna będzie z Mario. I Marco z Mileną, i będą szczęsliwymi rodzinami :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że ta część się skończyła, ale czekam na 2 :)
    boski rozdział :)
    dobrze, że Nico się znalazł ;3
    pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cię za to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Całe szczęście, że Nico się znalazł. Oby mały zbliżył do siebie Milenę i Marco :)
    Niech ten Mario w końcu zawalczy o Justynę! Byliby cudowną parą ;)
    Czekam na drugą część! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest fenomenalne ! uwielbiam .
    chciałabym aby Justyna i Mario byli razem :)
    pozdrawiam, Pyśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział! Mam taką cichą nadzieję że Mario i Justyna będą razem. :) Czekam na kolejny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu dziewczyno to jest piękne cudowne, nawet nie umiem się wysłowić :D . Kocham twoje blogi, one są świetne <3 nie to co moje xdd. Z niecierpliwością czekam na nn <3
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście, że chcemy drugą część! Zwiastun również :D To bardzo świetny pomysł ;)
    Rozdział jest genialny! Uwielbiam tego bloga <3 Piszesz genialnie. Chyba jak wszyscy liczę na to, ze Marco będzie z Mileną, a Justyna z Mario ;)
    Czekam na drugą część. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. nadrobiłam wszystko:)
    Uwielbiam po prostu!:)
    Mario i Justynka muszą być razem tak samo jak Milena i Marco:)
    Zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń