Minęło kilka dni, wyjątkowo spokojnych. Marco nie tracił nadziei że jeszcze kiedyś ujrzy swoją ukochaną w swoim domu razem z ich małą pociechą. Bardzo chciał żeby to była dziewczynka, ale chłopcem też by nie pogardził. Nie dawał spokoju Mario i ciągle nawijał o tym co by było gdyby ona byłaby tu. Zmęczony chłopak musiał słuchać przyjaciela, czasem mu się nawet dziwił że on chce być z Mileną i jeszcze sobie nie dał z nią spokoju. Był wytrwały i to może dlatego, albo po prostu dziewczyna łudziła w nim jakieś szanse na wspólną przyszłość. Justyna akurat podzieliła się na dwa obozy, z jednej strony Milena, a z drugiej Marco. Zawsze kiedy dziewczyny do siebie dzwoniły, Marco musiał wiedzieć o wszystkim.
Marco: A i powiedz jej żeby szybko wracała. -wspomniał
Justyna: Ok. Marco mówi żebyś szybko wróciła. -powiedziała do słuchawki
Milena: To on tam siedzi!? Rozłączam się! -powiedziała wściekła
Justyna: Reus! Wynoś się stąd! Rozmawiam! -zwróciła mu uwagę
Marco: No dobra.. Ale powiedz jej że ją pozdrawiam! -uśmiechnął się
Justyna: Pozdrawia cię. Dobra Marco! Wypad! -rzuciła w niego poduszką
Marco: Już, już..
Milena: Poszedł? -zapytała
Justyna: Tak. Żebyś wiedziała jak on za tobą tęskni i codziennie pyta czy zadzwonię do ciebie.
Milena: Jakby sam nie mógł.. Ale dobra, nie chcę rozmawiać o Marco tylko o mojej matce. -westchnęła
Justyna: A co z nią? -zdziwiła się
Milena: Ostatnio byłam na widzeniu, powiedziała mi żebym oddała dziecko, albo tego pożałuję. Boję się że coś zrobi mi albo dziecku.. -odpowiedziała
Justyna: Ona pewnie nie mówiła na poważnie. -stwierdziła
Milena: Nie znasz jej, ona jest straszna.. Czasem dziękuję że nie ma jej przy mnie.. -wyjaśniła
Justyna: Myślałam że masz fajnych rodziców.. -westchnęła
Milena: Boję się swojej matki.. A poza tym ten jej adwokacik się do mnie podwala..
Justyna: Jak to? -zdziwiła się
Milena: Normalnie.. Ciągle mi przynosi jakieś kwiaty, albo czekoladki, sztucznie się uśmiecha i w ogóle jest taki.. Jakiś miły..-wyjaśniła
Justyna: Boże.. To jakiś koszmar..
Tymczasem za drzwiami stał Marco i bacznie przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn. Mario postanowił go znienacka przestraszyć i udało mu się.
Mario: Co odwalasz?
Marco: Nie krzycz tak! Ałaaa! Moja głowa! -walnął głową w klamkę
Mario: Ty chyba musisz wiedzieć wszystko co się u Milki dzieje? No nie? -zaśmiał się
Marco: Jakiś adwokat się do niej podwala, to co kurde! Mam stać i patrzeć obok? -prychnął
Mario: Człowieku, ty jakiejś obsesji niedługo na jej punkcie dostaniesz.. -stwierdził
Marco: Już dostałem... Kocham ją, a boję się jej to powiedzieć. Wkrótce urodzi się dziecko, a ja chcę być przy niej, dać jej bezpieczeństwo i opiekę. -wytłumaczył
Mario: No to na co czekasz? Powiedz to jej, a nie mi!
Marco: Masz rację, powiem jej. -postanowił
Mario: I?
Marco: Jak przyjedzie.. Wolę na żywca. -uśmiechnął się
Po kilku minutach przyszła Justyna, spojrzała na trochę spiętych chłopaków. Próbowali się uśmiechnąć, ale jakoś im to super to nie wychodziło.
Mario: I co? Kiedy przyjeżdża? -zapytał
Justyna: Myślałam że Marco już ci powiedział. -uśmiechnęła się
Marco: Końcówki rozmowy nie słyszałem, bo przegadałem z tym ciapciakiem! -odpowiedział
Justyna: Aha, no to pojutrze. -westchnęła
Marco: To niedługo.. Muszę się przygotować. -westchnął
Justyna: A ty Mario? Gotowy na skok? -zapytała
Mario: A muszę? -zapytał niechętnie
Justyna: Musisz! Już! -zarządziła
Mario: Ale ja się zabiję! -tłumaczył
Marco: Kupię ci piękny wieniec! -krzyknął z sąsiedniego pokoju
Mario: Dziękuję. -powiedział sarkastycznie
Justyna: Nawet ja się dołożę. -zaśmiała się
Kilka godzin później dziewczyna i chłopak już siedzieli w samolocie. Mario mało płuc nie wypluł, a serce też mu mało nie wyskoczyło jak zobaczył wysokość na jakiej są.
Justyna była wyjątkowo spokojna i nawet się uśmiechała do Goetze.
Justyna: To co skaczesz pierwszy, czy się boisz? -zażartowała
Mario: Nie boję się.. -powiedział odważnie
Justyna: No to na trzy! Trzy! -krzyknęła
Zaczęli powoli spadać w dół. Mario darł się jak opętany, a Justyna podziwiała widoki Dortmundu z góry. Kiedy rozłożyli swoje spadochrony, Goetze mało nie zwymiotował, dlatego też dziewczyna nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
Gdy już opadli na dół, Mario podszedł do dziewczyny i się miło uśmiechnął.
Mario: Ja chcę jeszcze raz!
Justyna: Ja też! Ja też! -śmiała się
Mario: Było niesamowicie.. -odpowiedział
Justyna: Tak!
Mario: Kiedy powtórka? -zapytał
Justyna: Niedługo! -pocałowała go w policzek
Mario: No ja myślę.
Marco: A i powiedz jej żeby szybko wracała. -wspomniał
Justyna: Ok. Marco mówi żebyś szybko wróciła. -powiedziała do słuchawki
Milena: To on tam siedzi!? Rozłączam się! -powiedziała wściekła
Justyna: Reus! Wynoś się stąd! Rozmawiam! -zwróciła mu uwagę
Marco: No dobra.. Ale powiedz jej że ją pozdrawiam! -uśmiechnął się
Justyna: Pozdrawia cię. Dobra Marco! Wypad! -rzuciła w niego poduszką
Marco: Już, już..
Milena: Poszedł? -zapytała
Justyna: Tak. Żebyś wiedziała jak on za tobą tęskni i codziennie pyta czy zadzwonię do ciebie.
Milena: Jakby sam nie mógł.. Ale dobra, nie chcę rozmawiać o Marco tylko o mojej matce. -westchnęła
Justyna: A co z nią? -zdziwiła się
Milena: Ostatnio byłam na widzeniu, powiedziała mi żebym oddała dziecko, albo tego pożałuję. Boję się że coś zrobi mi albo dziecku.. -odpowiedziała
Justyna: Ona pewnie nie mówiła na poważnie. -stwierdziła
Milena: Nie znasz jej, ona jest straszna.. Czasem dziękuję że nie ma jej przy mnie.. -wyjaśniła
Justyna: Myślałam że masz fajnych rodziców.. -westchnęła
Milena: Boję się swojej matki.. A poza tym ten jej adwokacik się do mnie podwala..
Justyna: Jak to? -zdziwiła się
Milena: Normalnie.. Ciągle mi przynosi jakieś kwiaty, albo czekoladki, sztucznie się uśmiecha i w ogóle jest taki.. Jakiś miły..-wyjaśniła
Justyna: Boże.. To jakiś koszmar..
Tymczasem za drzwiami stał Marco i bacznie przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn. Mario postanowił go znienacka przestraszyć i udało mu się.
Mario: Co odwalasz?
Marco: Nie krzycz tak! Ałaaa! Moja głowa! -walnął głową w klamkę
Mario: Ty chyba musisz wiedzieć wszystko co się u Milki dzieje? No nie? -zaśmiał się
Marco: Jakiś adwokat się do niej podwala, to co kurde! Mam stać i patrzeć obok? -prychnął
Mario: Człowieku, ty jakiejś obsesji niedługo na jej punkcie dostaniesz.. -stwierdził
Marco: Już dostałem... Kocham ją, a boję się jej to powiedzieć. Wkrótce urodzi się dziecko, a ja chcę być przy niej, dać jej bezpieczeństwo i opiekę. -wytłumaczył
Mario: No to na co czekasz? Powiedz to jej, a nie mi!
Marco: Masz rację, powiem jej. -postanowił
Mario: I?
Marco: Jak przyjedzie.. Wolę na żywca. -uśmiechnął się
Po kilku minutach przyszła Justyna, spojrzała na trochę spiętych chłopaków. Próbowali się uśmiechnąć, ale jakoś im to super to nie wychodziło.
Mario: I co? Kiedy przyjeżdża? -zapytał
Justyna: Myślałam że Marco już ci powiedział. -uśmiechnęła się
Marco: Końcówki rozmowy nie słyszałem, bo przegadałem z tym ciapciakiem! -odpowiedział
Justyna: Aha, no to pojutrze. -westchnęła
Marco: To niedługo.. Muszę się przygotować. -westchnął
Justyna: A ty Mario? Gotowy na skok? -zapytała
Mario: A muszę? -zapytał niechętnie
Justyna: Musisz! Już! -zarządziła
Mario: Ale ja się zabiję! -tłumaczył
Marco: Kupię ci piękny wieniec! -krzyknął z sąsiedniego pokoju
Mario: Dziękuję. -powiedział sarkastycznie
Justyna: Nawet ja się dołożę. -zaśmiała się
Kilka godzin później dziewczyna i chłopak już siedzieli w samolocie. Mario mało płuc nie wypluł, a serce też mu mało nie wyskoczyło jak zobaczył wysokość na jakiej są.
Justyna była wyjątkowo spokojna i nawet się uśmiechała do Goetze.
Justyna: To co skaczesz pierwszy, czy się boisz? -zażartowała
Mario: Nie boję się.. -powiedział odważnie
Justyna: No to na trzy! Trzy! -krzyknęła
Zaczęli powoli spadać w dół. Mario darł się jak opętany, a Justyna podziwiała widoki Dortmundu z góry. Kiedy rozłożyli swoje spadochrony, Goetze mało nie zwymiotował, dlatego też dziewczyna nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
Gdy już opadli na dół, Mario podszedł do dziewczyny i się miło uśmiechnął.
Mario: Ja chcę jeszcze raz!
Justyna: Ja też! Ja też! -śmiała się
Mario: Było niesamowicie.. -odpowiedział
Justyna: Tak!
Mario: Kiedy powtórka? -zapytał
Justyna: Niedługo! -pocałowała go w policzek
Mario: No ja myślę.
******
Tymczasem Milena powoli zaczęła się pakować, ponieważ chciała wszystkim zrobić niespodziankę i przyjechać jutro. Właśnie miała pakować swoją ulubioną białą bluzkę, w której to została dwa razy oblana kawą przez udanego Marco, wróciły wspomnienia.. Po chwili zaczął jej dzwonić telefon, wyświetlił jej się numer do Marco i jego zdjęcie. Zdjęcie co prawda miało odstraszać, ale sam sobie takie wybrał.
Postanowiła odebrać.
Milena: Słucham?
Marco: Cześć Morelko. -odpowiedział
Postanowiła odebrać.
Milena: Słucham?
Marco: Cześć Morelko. -odpowiedział
Milena: Hej Reus. -westchnęła
Marco: Chcę ci to powiedzieć, bo nie będę miał odwagi ci później o tym powiedzieć. -wyznał
Milena: Marco? Czy ty nie jesteś po wpływem? -zauważyła w jego głosie
Marco: No troszkę.. Ale daj mi to powiedzieć!
Milena: Tylko nie gadaj że jesteś za kółkiem.. -westchnęła
Marco: No... Ale to nic! Bo ja to robię dla ciebie! Jadę do ciebie, bo cię kocham! -stwierdził
Milena: Kurde! Reus! Wyjdź z tego samochodu! Naprany jesteś! Zaraz zadzwonię po Mario! -krzyknęła
Marco: Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz że mnie kochasz! -zażądał
Milena: Kocham cię! Ale wyjdź! -zaczęła panikować
Po chwili coś urwało w komórce, może to brak zasięgu.. Rozłączyło ich. Teraz to się dziewczyna zestresowała..
Milena: Marco! Marco! Słyszysz mnie? -krzyczała do telefonu
Nic.. Cisza. Nagle ze ściany spadło zdjęcie, na którym był Marco i ona. To mogło wróżyć najgorsze.. Próbowała się dodzwonić jeszcze do Reusa, a później do jego przyjaciela. Niestety czekanie było najgorsze, a żaden nie odbierał..
Marco: Chcę ci to powiedzieć, bo nie będę miał odwagi ci później o tym powiedzieć. -wyznał
Milena: Marco? Czy ty nie jesteś po wpływem? -zauważyła w jego głosie
Marco: No troszkę.. Ale daj mi to powiedzieć!
Milena: Tylko nie gadaj że jesteś za kółkiem.. -westchnęła
Marco: No... Ale to nic! Bo ja to robię dla ciebie! Jadę do ciebie, bo cię kocham! -stwierdził
Milena: Kurde! Reus! Wyjdź z tego samochodu! Naprany jesteś! Zaraz zadzwonię po Mario! -krzyknęła
Marco: Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz że mnie kochasz! -zażądał
Milena: Kocham cię! Ale wyjdź! -zaczęła panikować
Po chwili coś urwało w komórce, może to brak zasięgu.. Rozłączyło ich. Teraz to się dziewczyna zestresowała..
Milena: Marco! Marco! Słyszysz mnie? -krzyczała do telefonu
Nic.. Cisza. Nagle ze ściany spadło zdjęcie, na którym był Marco i ona. To mogło wróżyć najgorsze.. Próbowała się dodzwonić jeszcze do Reusa, a później do jego przyjaciela. Niestety czekanie było najgorsze, a żaden nie odbierał..
_________________________________________________________________________
Błehh.. ;( Nie udał mi się ten rozdział.. ;/
Błehh.. ;( Nie udał mi się ten rozdział.. ;/
Zazwyczaj nie czytam rozdziału zanim go dodam, ale teraz wyjątkowo musiałam i nie wiem co to jest...?
Jak na razie potrzebuję motywacji.. Dacie z 10 komentarzy? :D
Plosseee! ;p
Jak na razie potrzebuję motywacji.. Dacie z 10 komentarzy? :D
Plosseee! ;p
No to sie porobiło mam nadzieje ze Marco nic sie nie stało.I Morelka :D wkrótce będzie z Marco bo w końcu maja dziecko.Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńOjoj Marco co z nim ?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje , że nic złego ;)))
Genialny rozdział !
Pozdrawiam <3
Żeby tylko Marco się nic nie stało !
OdpowiedzUsuńOn musi żyć i być z Mileną szczęśliwy ! ;)
Rozdział super ;)
Pozdrawiam - Nikola :*
Ej no nie! <3 . Jemu nie może się nic stać!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Buziaki ;*
O nie ! Mam nadzieję, że Marco nic się nie stało ! ;O
OdpowiedzUsuńHahaha, ale cienias z tego Mario xD W sumie to też bym się bała , no ale ja jestem dziewczyną ;D On i Justynka muszą być razem ;) Pasują do siebie ;*
Czekam na nn ;D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie < 3
jak to Ci się nie udał ?! jest genialny jak zawsze przecież. wszystkie Twoje opowiadania, rozdziały są cudowne i nie ma nawet co nad tym spekulowac ! Ty jesteś genialna !
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału to świetny ! oby tylko Marco się nic nie stało nooo !!
pozdrawiam, Patrycja
niecierpliwie wyczekuję kolejnego rozdziału :)
przepraszam że dośc długo nie komentowałam...ale jakoś tak wyszło że nie miałam zbytniio czasu. nadrobiłam wszystko i postaram się byc już na bieżąco !
Ten rozdział jest genialny! :) Boże, mam nadzieję nadzieję, że Marco nic nie jest.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny!! ;3
Buziaki :**
Udał Ci się! Zawsze Ci się udaje, zapamiętaj to sobie!
OdpowiedzUsuńRozdział super... ale oby nic nie było Marco! Zestresowałaś mnie tą końcówką!
Podoba mi się to, że tak walczy o Milenę i dziecko :)
Dawaj szybko nexta!
Buziaki ;*
Udało Ci się.Rozdział jest boski.
OdpowiedzUsuńKuźwa ale się porobiło. Mam nadzieję że z Marco wszystko dobrze.
Hhahaha...Mario.
czekam na kolejny z niecierpliwością. :**
Boski jak zawsze mam nadzieję ze Marco nic nie jest . I w końcu Milena będzie z nim.Biedny Mario i jaki bojący .
OdpowiedzUsuńCzekam na gorącego nex.
Udał Ci się jak najbardziej! :D Rozdział jest boski <33
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze to tylko stracony zasięg.. :(
Mario jest genialny :P
Czekam na kolejny i pozdrawiam :**