Droga do szpitala dłużyła się niesłychanie, dziecku bardzo się śpieszyło żeby przyjść na świat miesiąc wcześniej. Chociaż Milena bardziej martwiła się o Marco, niż zastanawiała się nad dzieckiem. Na szczęście w końcu dotarli na miejsce, Mario postanowił się dowiedzieć co z Marco, a Justyna zaprowadziła Milenę do środka. Na miejscu nie była najmilsza recepcjonistka, tylko jakaś wredna, stara, ruda baba z okularami na oczodołach, Milenie na jej widok się zaczęło nie dobrze robić. Jeszcze pożerała jakąś starą bułkę..
Justyna: Proszę mi pomóc moja przyjaciółka rodzi! -krzyknęła
Recepcjonistka: Proszę zaczekać na poczekalni, doktor za jakiś kwadrans przyjdzie. -odpowiedziała
Justyna: Za kwadrans to już będzie po wszystkim! -powiedziała wściekła
Milena: Justyna, pomóż mi usiąść. -poprosiła
Justyna: No już.. -pomogła usiąść przyjaciółce
Tymczasem Mario zobaczył Marco, wśród typowego dla tego oddziału ludzi.. Dość pijanych ludzi. Siedział w izbie wytrzeźwień i płakał jaki to ten świat jest dla niego okrutny, że go nikt nie kocha i zostanie homoseksualistą. Goetze porozmawiał chwilę z pielęgniarką, która pełniła nad nimi władzę absolutną. Zaczął jej obiecywać że Marco taki nie jest i że się zmieni po tym pobycie, no i oczywiście że chłopak tylko żartuje że będzie gejem. W końcu dała się ubłagać i wypuściła Reus'a za drobną opłatą..
Mario: Co ty wyprawiasz? My tam odchodzimy od zmysłów, a ty sobie wycieczki samochodem do Paryża organizujesz bez mojej zgody, ani nawet mnie nie uprzedziłeś! -upominał go
Marco: Następnym razem jak będziesz chciał się ze mną przejechać do Paryża, to się nie wstydź tylko wal do starego przyjaciela. Na pewno cię wezmę ze sobą. -uśmiechnął się
Mario: Nie oto mi chodzi! Do Paryża to ja sobie mogę codziennie pojechać.. Ale przejdźmy do konkretów.. Milena rodzi. -oświadczył
Marco: Skąd wiesz? -zdziwił się
Mario: No chyba sam ją do tego szpitala przywiozłem! -odpowiedział
Marco: To ona tu jest? Gdzie? -zaczął się rozglądać dookoła
Mario: Pewnie już na porodówce.. -westchnął
Marco: Ale miesiąc wcześniej?
Mario: Będziesz miał wcześniaka.. Chociaż nie dziwię się jej, po takich przeżyciach, to każda kobieta w ciąży by już nie wytrzymała. -stwierdził
Marco: Ja muszę ją zobaczyć! -zażądał
Mario: Ona cię nie może tak zobaczyć.. Jesteś jeszcze pijany, a poza tym jedzie ci piwem z mordy.
Marco: To jest męski zapach. -tłumaczył
Mario: No jeszcze takich perfum chyba nie produkowali.. -westchnął
Marco: Nie znasz się.
Kiedy mieli wychodzić, zobaczyli dziewczyny siedzące na poczekalni. Bezradną Justynę, która próbowała uspokoić Milenę. Marco nawet się nie wahając ani momentu dłużej postanowił podejść do ukochanej i jakoś jej pomóc.
Marco: Kochanie... Jak się czujesz? -zapytał
Milena: A nie widać?! Ałaaa! -pisnęła
Marco: Wszystko będzie dobrze, tylko oddychaj.. Spokojnie. -przykucnął naprzeciwko niej
Milena: Jesteś pijany! -dała mu mocno w twarz
Marco: Ałć.. No jestem, ale chcę żeby się wszystko udało i żebyś była szczęśliwa. -trzymał się za policzek
Justyna: Marco.. Może lepiej już idź. -stwierdziła
Milena: Nie! Niech zostanie.. -zdecydowała
Justyna: Czemu? -zdziwiła się
Milena: Kiedy mnie denerwuje, jest mi trochę lepiej... -stwierdziła
Marco: Naprawdę? No to powyrzucaj mi! -uśmiechnął się
Milena: Jesteś... Debilem, dziwkarzem, idiotą, dupkiem i egoistą! I nienawidzę cię! -odpowiedziała
Marco: Świetnie. -zaśmiał się
Milena: Pomóż mi... -spojrzała ukradkiem na recepcjonistkę.
Marco: Dobrze, nie martw się. -uspokoił ją
Podszedł do recepcji, gdzie siedziała ta strasznie zawzięta baba, która sądziła że szpital bez niej by nie funkcjonował.. Stanął z nią twarzą w twarz i uśmiechnął się trochę niewyraźnie, ponieważ był już w połowie na kacu.
Recepcjonistka: Słucham? -zapytała
Marco: Stara poczwaro... Albo ruszysz dupę z tego siedzenia i zawołasz doktora, albo zrobimy z kolegą rozróbę, na tej zacnej recepcji.. -zagroził
Mario: Radzę się do tego zastosować, bo inaczej pogadamy.. -zrobił tą swoją groźną minkę
Babka zrobiła na nich wielkie oczy i pędem na jednej nodze pobiegła po doktora. Wyluzowany Reus i Goetze poczuli się jak jakaś mafia z podwórka.
Milena: Dziękuję Marco. -złapała go za rękę
Marco: To nic takiego, starałem się pomóc tobie i naszemu dziecku. -uśmiechnął się
Justyna: Mario.. Nie wiedziałam że jesteś taki stanowczy.. -zaśmiała się
Mario: Jeszcze nie znasz prawdziwego mnie. -odpowiedział
Justyna: Mam nadzieję że poznam. -uśmiechnęła się
Mario: Już niedługo.
Po chwili przyszedł doktor, który wystarczyło że spojrzał na dziewczynę i postanowił zabrać ją na salę porodową, Milena poprosiła Marco żeby poszedł z nią, wiedziała że mimo iż może trochę lubią się ze sobą sprzeczać, nienawidzą się o byle co, kłótnie to zwykła codzienność oraz według większości ludzi nie pasują do siebie, jednak to jest ojciec jej dziecka i osoba którą kocha, lecz boi się o tym mu powiedzieć.
Akcja zaczęła się bardzo szybko, dziewczyna chwyciła Marco bardzo mocno za rękę. Chłopak chyba nawet głośniej piszczał z bólu od niej.
Milena: Długo jeszcze? -zapytała zmęczona
Marco: Nie, jeszcze chwila.. -odpowiedział
Milena: Ałaaa! Nie mogę już! -krzyczała
Doktor: Już, jest główka! -uśmiechnął się
Marco: Jeszcze troszkę Morelko..
Milena: Nie nazywaj mnie tak! -powiedziała wściekła
Doktor: Czy wy nie możecie chociaż pięć minut bez kłótni wytrzymać? -zapytał
Milena i Marco: Nie!! -krzyknęli jednocześnie
Doktor: Zresztą.. Czego ja się spodziewałem.. -machnął ręką
Marco: Już jest? -usłyszał cichy płacz dziecka
Doktor: Tak! Chłopiec! -uśmiechnął się
Milena: Nigdy więcej dzieci.. -stwierdziła
Doktor: Teraz pana zapraszam do nastawienia ręki.. -odpowiedział
Marco: Z chęcią się tam przejdę.
Pół godziny później Marco mógł wejść na salę, gdzie leżała Milena. Postanowił wejść, wiedział że dostanie wielką burę od niej za to co się stało rano, kiedy to pijany zadzwonił do niej i prowadził samochód, a potem jeszcze ta izba wytrzeźwień... Czuł się strasznie upokorzony tym faktem, jednak trzeba było żyć dalej. Chciał żeby tylko ona mu wybaczyła i zgodziła się na wspólne życie całą trójką.
Gdy wszedł na salę, zobaczył Milenę karmiącą niemowlę, poczuł się troszkę zawstydzony, ponieważ jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział, jednak był szczęśliwy jak nigdy. Po chwili Milena spojrzała na Marco i miło się do niego uśmiechnęła od wielu miesięcy. Ona też była szczęśliwa, jakby życie dało jej największy skarb na świecie.
Milena: Chodź Marco. -szepnęła
Marco: Jaki on słodki. Mój syn. -uśmiechnął się
Milena: A jaki do ciebie podobny, te oczka i włosy. -pocałowała dziecko w czoło
Marco: Masz szczęście że nie rudy. -zażartował
Milena: Nie mówiłeś mi że wtedy przemalowałeś się na rudo. -westchnęła
Marco: Bo nie było o czym.. Chciałbym żebyś była ze mną, razem we trójkę. -odpowiedział
Milena: Nie, Marco.. Dla mnie to jest za wcześnie, nie mogę tak szybko. Muszę ci znowu zaufać, uwierz mi też nie jest łatwo, szczególnie teraz jak jest jeszcze dziecko. -wyjaśniła
Marco: Rozumiem. Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, mogę ci przynosić połowę mojej miesięcznej pensji.. Pieniędzy mam dużo. -zapewniał
Milena: Tu nie chodzi o pieniądze Reus, poza tym pół pensji to dla nas za dużo. Wystarczy 500 Euro na miesiąc, dopóki nie wrócę do piłki. -uśmiechnęła się
Marco: A to nie za mało? Ty wiesz ile taki mały brzdąc je? W dodatku to mój syn, a ty.. Ty też się dla mnie liczysz.. Mimo wszystko, ale ja was tak nie zostawię. -stwierdził
Milena: Zostawmy już te pieniądze w spokoju! Lepiej będzie jak wymyślimy jakieś imię dla dziecka..
Marco: A jaką masz propozycję? -zapytał
Milena: Nico.
Marco: Nicodem? -zdziwił się
Milena: Nie Nickodem! Nico. -uśmiechnęła się
Marco: No dobrze, ładne imię. Takie oryginalne. Podoba mi się, podobne do Marco. -powiedział dumny
Milena: Cieszę się że ci się podoba.
Marco: A będziemy przyjaciółmi? -zapytał biorąc chłopca na ręce
Milena: Już jesteśmy, mam nadzieję że będziemy już zawsze. -odpowiedziała
_________________________________________________________________________
Sama nie wierzę że się pogodzili. :)
I jest mały Nico <33
Dodaję dzisiaj, bo jutro rano jadę do Siedlec, bo obiecałam że wyremontuję swój pokój, a wieczorem mam czat z fanami Obraniaka (więcej szczegółów na stronie), na szczęście nie trzeba kamerki, bo bym padła, pomysłodawcą jest Paulina, przez którą często dostaję zawału serca. -.-
Justyna: Proszę mi pomóc moja przyjaciółka rodzi! -krzyknęła
Recepcjonistka: Proszę zaczekać na poczekalni, doktor za jakiś kwadrans przyjdzie. -odpowiedziała
Justyna: Za kwadrans to już będzie po wszystkim! -powiedziała wściekła
Milena: Justyna, pomóż mi usiąść. -poprosiła
Justyna: No już.. -pomogła usiąść przyjaciółce
Tymczasem Mario zobaczył Marco, wśród typowego dla tego oddziału ludzi.. Dość pijanych ludzi. Siedział w izbie wytrzeźwień i płakał jaki to ten świat jest dla niego okrutny, że go nikt nie kocha i zostanie homoseksualistą. Goetze porozmawiał chwilę z pielęgniarką, która pełniła nad nimi władzę absolutną. Zaczął jej obiecywać że Marco taki nie jest i że się zmieni po tym pobycie, no i oczywiście że chłopak tylko żartuje że będzie gejem. W końcu dała się ubłagać i wypuściła Reus'a za drobną opłatą..
Mario: Co ty wyprawiasz? My tam odchodzimy od zmysłów, a ty sobie wycieczki samochodem do Paryża organizujesz bez mojej zgody, ani nawet mnie nie uprzedziłeś! -upominał go
Marco: Następnym razem jak będziesz chciał się ze mną przejechać do Paryża, to się nie wstydź tylko wal do starego przyjaciela. Na pewno cię wezmę ze sobą. -uśmiechnął się
Mario: Nie oto mi chodzi! Do Paryża to ja sobie mogę codziennie pojechać.. Ale przejdźmy do konkretów.. Milena rodzi. -oświadczył
Marco: Skąd wiesz? -zdziwił się
Mario: No chyba sam ją do tego szpitala przywiozłem! -odpowiedział
Marco: To ona tu jest? Gdzie? -zaczął się rozglądać dookoła
Mario: Pewnie już na porodówce.. -westchnął
Marco: Ale miesiąc wcześniej?
Mario: Będziesz miał wcześniaka.. Chociaż nie dziwię się jej, po takich przeżyciach, to każda kobieta w ciąży by już nie wytrzymała. -stwierdził
Marco: Ja muszę ją zobaczyć! -zażądał
Mario: Ona cię nie może tak zobaczyć.. Jesteś jeszcze pijany, a poza tym jedzie ci piwem z mordy.
Marco: To jest męski zapach. -tłumaczył
Mario: No jeszcze takich perfum chyba nie produkowali.. -westchnął
Marco: Nie znasz się.
Kiedy mieli wychodzić, zobaczyli dziewczyny siedzące na poczekalni. Bezradną Justynę, która próbowała uspokoić Milenę. Marco nawet się nie wahając ani momentu dłużej postanowił podejść do ukochanej i jakoś jej pomóc.
Marco: Kochanie... Jak się czujesz? -zapytał
Milena: A nie widać?! Ałaaa! -pisnęła
Marco: Wszystko będzie dobrze, tylko oddychaj.. Spokojnie. -przykucnął naprzeciwko niej
Milena: Jesteś pijany! -dała mu mocno w twarz
Marco: Ałć.. No jestem, ale chcę żeby się wszystko udało i żebyś była szczęśliwa. -trzymał się za policzek
Justyna: Marco.. Może lepiej już idź. -stwierdziła
Milena: Nie! Niech zostanie.. -zdecydowała
Justyna: Czemu? -zdziwiła się
Milena: Kiedy mnie denerwuje, jest mi trochę lepiej... -stwierdziła
Marco: Naprawdę? No to powyrzucaj mi! -uśmiechnął się
Milena: Jesteś... Debilem, dziwkarzem, idiotą, dupkiem i egoistą! I nienawidzę cię! -odpowiedziała
Marco: Świetnie. -zaśmiał się
Milena: Pomóż mi... -spojrzała ukradkiem na recepcjonistkę.
Marco: Dobrze, nie martw się. -uspokoił ją
Podszedł do recepcji, gdzie siedziała ta strasznie zawzięta baba, która sądziła że szpital bez niej by nie funkcjonował.. Stanął z nią twarzą w twarz i uśmiechnął się trochę niewyraźnie, ponieważ był już w połowie na kacu.
Recepcjonistka: Słucham? -zapytała
Marco: Stara poczwaro... Albo ruszysz dupę z tego siedzenia i zawołasz doktora, albo zrobimy z kolegą rozróbę, na tej zacnej recepcji.. -zagroził
Mario: Radzę się do tego zastosować, bo inaczej pogadamy.. -zrobił tą swoją groźną minkę
Babka zrobiła na nich wielkie oczy i pędem na jednej nodze pobiegła po doktora. Wyluzowany Reus i Goetze poczuli się jak jakaś mafia z podwórka.
Milena: Dziękuję Marco. -złapała go za rękę
Marco: To nic takiego, starałem się pomóc tobie i naszemu dziecku. -uśmiechnął się
Justyna: Mario.. Nie wiedziałam że jesteś taki stanowczy.. -zaśmiała się
Mario: Jeszcze nie znasz prawdziwego mnie. -odpowiedział
Justyna: Mam nadzieję że poznam. -uśmiechnęła się
Mario: Już niedługo.
Po chwili przyszedł doktor, który wystarczyło że spojrzał na dziewczynę i postanowił zabrać ją na salę porodową, Milena poprosiła Marco żeby poszedł z nią, wiedziała że mimo iż może trochę lubią się ze sobą sprzeczać, nienawidzą się o byle co, kłótnie to zwykła codzienność oraz według większości ludzi nie pasują do siebie, jednak to jest ojciec jej dziecka i osoba którą kocha, lecz boi się o tym mu powiedzieć.
Akcja zaczęła się bardzo szybko, dziewczyna chwyciła Marco bardzo mocno za rękę. Chłopak chyba nawet głośniej piszczał z bólu od niej.
Milena: Długo jeszcze? -zapytała zmęczona
Marco: Nie, jeszcze chwila.. -odpowiedział
Milena: Ałaaa! Nie mogę już! -krzyczała
Doktor: Już, jest główka! -uśmiechnął się
Marco: Jeszcze troszkę Morelko..
Milena: Nie nazywaj mnie tak! -powiedziała wściekła
Doktor: Czy wy nie możecie chociaż pięć minut bez kłótni wytrzymać? -zapytał
Milena i Marco: Nie!! -krzyknęli jednocześnie
Doktor: Zresztą.. Czego ja się spodziewałem.. -machnął ręką
Marco: Już jest? -usłyszał cichy płacz dziecka
Doktor: Tak! Chłopiec! -uśmiechnął się
Milena: Nigdy więcej dzieci.. -stwierdziła
Doktor: Teraz pana zapraszam do nastawienia ręki.. -odpowiedział
Marco: Z chęcią się tam przejdę.
Pół godziny później Marco mógł wejść na salę, gdzie leżała Milena. Postanowił wejść, wiedział że dostanie wielką burę od niej za to co się stało rano, kiedy to pijany zadzwonił do niej i prowadził samochód, a potem jeszcze ta izba wytrzeźwień... Czuł się strasznie upokorzony tym faktem, jednak trzeba było żyć dalej. Chciał żeby tylko ona mu wybaczyła i zgodziła się na wspólne życie całą trójką.
Gdy wszedł na salę, zobaczył Milenę karmiącą niemowlę, poczuł się troszkę zawstydzony, ponieważ jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział, jednak był szczęśliwy jak nigdy. Po chwili Milena spojrzała na Marco i miło się do niego uśmiechnęła od wielu miesięcy. Ona też była szczęśliwa, jakby życie dało jej największy skarb na świecie.
Milena: Chodź Marco. -szepnęła
Marco: Jaki on słodki. Mój syn. -uśmiechnął się
Milena: A jaki do ciebie podobny, te oczka i włosy. -pocałowała dziecko w czoło
Marco: Masz szczęście że nie rudy. -zażartował
Milena: Nie mówiłeś mi że wtedy przemalowałeś się na rudo. -westchnęła
Marco: Bo nie było o czym.. Chciałbym żebyś była ze mną, razem we trójkę. -odpowiedział
Milena: Nie, Marco.. Dla mnie to jest za wcześnie, nie mogę tak szybko. Muszę ci znowu zaufać, uwierz mi też nie jest łatwo, szczególnie teraz jak jest jeszcze dziecko. -wyjaśniła
Marco: Rozumiem. Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, mogę ci przynosić połowę mojej miesięcznej pensji.. Pieniędzy mam dużo. -zapewniał
Milena: Tu nie chodzi o pieniądze Reus, poza tym pół pensji to dla nas za dużo. Wystarczy 500 Euro na miesiąc, dopóki nie wrócę do piłki. -uśmiechnęła się
Marco: A to nie za mało? Ty wiesz ile taki mały brzdąc je? W dodatku to mój syn, a ty.. Ty też się dla mnie liczysz.. Mimo wszystko, ale ja was tak nie zostawię. -stwierdził
Milena: Zostawmy już te pieniądze w spokoju! Lepiej będzie jak wymyślimy jakieś imię dla dziecka..
Marco: A jaką masz propozycję? -zapytał
Milena: Nico.
Marco: Nicodem? -zdziwił się
Milena: Nie Nickodem! Nico. -uśmiechnęła się
Marco: No dobrze, ładne imię. Takie oryginalne. Podoba mi się, podobne do Marco. -powiedział dumny
Milena: Cieszę się że ci się podoba.
Marco: A będziemy przyjaciółmi? -zapytał biorąc chłopca na ręce
Milena: Już jesteśmy, mam nadzieję że będziemy już zawsze. -odpowiedziała
_________________________________________________________________________
Sama nie wierzę że się pogodzili. :)
I jest mały Nico <33
Dodaję dzisiaj, bo jutro rano jadę do Siedlec, bo obiecałam że wyremontuję swój pokój, a wieczorem mam czat z fanami Obraniaka (więcej szczegółów na stronie), na szczęście nie trzeba kamerki, bo bym padła, pomysłodawcą jest Paulina, przez którą często dostaję zawału serca. -.-
Dobrze, że Mario zabrał Marco z tej izby wytrzeźwień.
OdpowiedzUsuńI git, że powiedzieli do słuchu tej recepcjonistce! :3
Mam nadzieję że Milena i Marco będą parą. Słodkie mają dziecko :3
Czekam na kolejny <3 Pozdrawiam ;*
Nareszcie się pogodzili ! :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Mario i Justyna będą razem :D
Rozdział świetny ! :*
Zapraszam na rozdział 6 http://mr11mg10.blogspot.com/2013/08/rozdzia-6.html
Pozdrawiam - Nikola ;D
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMały Nico <3
Mam nadzieję, że Marco i Milena będą razem.
Pozdrawiam .
Jakie słodziutkie!!!:)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, ze Milka i Marco są na coraz to lepszej drodze:)
Buziaki i zapraszam do siebie: http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Boski <3
OdpowiedzUsuńMyślałam, że w końcu będą razem a tu takie zaskoczenie ;/ Mam nadzieję, że już nie długo będą szczęśliwą i kochającą się rodziną <3 Czekam na następny :) Pozdrawiam ;*
Hahahha nie mogę z tej "Mafii" xd Cieszę się bardzo że się pogodzili. ! :D Mam nadzieję że wrócą do siebie i będą rodziną ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie : http://dopokipiilkawgrze.blogspot.com/
Genialny rozdział! :3 Marco i Mario terroryzują ludzi xd Mam nadzieję, że Milena wybaczy Marco i stworzą szczęśliwą rodzinkę dla małego Nico :) Czekam na następny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńRozdział boski.:**
OdpowiedzUsuńMały jaki słodziak.
Marco Marco Marco...
Mam nadzieję że będą razem i będą szczęśliwi .
czekam na kolejny.
Jak dobrze, że się pogodzili <33
OdpowiedzUsuńNico to słodziak <33
Mam nadzieję, że Milena i Marco kiedyś stworzą szczęśliwą rodzinę :)
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :**
ooo...pogodzili się !! jak cudownie !!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! piękny.
pozdrawiam