We trójkę dotarli na lotnisko gdzie czekali Dortmundczycy, wszyscy mieli się już spotkać w Brazylii. Jednak chłopcy z BvB zawsze na ostatnią chwilę, chcieli mieć wejście. Zakochany Marco postanowił miło spędzić z Mileną ten miesiąc, tak samo ona zamierzała nie odchodzić od niego na krok. Chłopak wiedział że na kruchym lodzie stoi, że Leo kocha Milenę i nie da jej od tak odejść dla niego. Marco poszedł pożegnać się z chłopakami, dziewczyna natomiast poszła do Leo.
Milena: I przywieźcie mi złoto! -uśmiechnęła się
Leo: Dla ciebie zawsze kochanie. -odpowiedział
Milena: I się nie poddawać! Walczyć do końca! -wspomniała
Leo: Będziemy walczyć, a ty pilnuj tego Marco żeby głupoty znów nie zrobił przez tą dziewczynę. -przytulił ją
Milena: Nie zrobi. Kocham cię. -pocałowała go w policzek
Leo: Ja ciebie też.
Justyna już wcześniej wyleciała, Moritz nie miał się praktycznie z kim żegnać, bo Lisa nie lubiła pożegnań, poza tym powiedziała że przyjedzie na ostatni mecz w grupie.
Moritz: No Marco.. Założę się że masz już plany na dziś. -zaśmiał się
Marco: Oj tak.. To będzie najwspanialszy miesiąc w moim życiu. -westchnął
Moritz: Ehh.. Ty! I nie rób głupot, bo przyjdę do ciebie z ciężką artylerią.. -zażartował
Marco: Ty i reszta dziewczyn z drużyny? -zapytał
Moritz: Tak.
Milena: Marco? Jedziemy już? Bo samolot już po nich jest. -podeszła
Moritz: No siemka zboczuchy! -pożegnał się
Milena: Zboczuchy? Czemu zboczuchy? -zdziwiła się
Marco: Oj Milenko.. To co jedziemy do mnie? Mam ciastka i colę! -uśmiechnął się
Milena: Ok, z chęcią.
Kiedy dojechali do jego domu, Marco kulturalnie wpuścił Milenę przodem. Dziewczyna rozejrzała się wokół, wszystko wyglądało tak spokojnie. Nagle coś się oparło o jej nogę, troszkę się przestraszyła i spojrzała w dół, to był mały, zwinny kocurek. Wzięła go na ręce i przytuliła. Gdy weszła do kuchni usiadła na krześle i położyła kotka na kolanach zaczynając go głaskać.
Marco: O! Znalazłaś Figo! -uśmiechnął się
Milena: Tak.. Słodki jest. -stwierdziła łaskocząc go po brzuszku
Marco: Tak jak ja? -zapytał siadając obok
Milena: Tak jak ty debilu. -zaśmiała się
Kilka minut później Milena dopadła laptop Reusa i zaczęła w nim grzebać, nie patrząc czy chłopak się zgadzał czy nie. Znalazła tam prywatne zdjęcia Marco i Mario. Był też folder "Caro<3" jednak po odtworzeniu go, był pusty chyba Marco nie chciał jej wspominać.
Zajrzała do internetu i szperała coś na jego Facebooku, chłopak strasznie się do niej przymilał i chciał czegoś więcej, chętnie całował jej szyję i chciał jej zrobić malinkę, ona nie stawiała sprzeciwu jednak trochę ją to denerwowało.
Milena: Przestań! -sprzeciwiła się
Marco: Wiem że to lubisz, dlatego nie przestanę! -zażartował
Milena: Denerwujesz mnie Marco! -krzyknęła
Marco: Ty mnie też. Ale nie potrafisz się na mnie długo gniewać. -uśmiechnął się
Milena: No nie potrafię, bo cię uwielbiam, ale jako przyjaciela. -tłumaczyła
Marco: A ja cię uwielbiam jako dziewczynę, czy to źle? -zapytał
Milena: Nie, nie jest źle.. Ale Leo...
Marco: Leo tu nie ma. -odpowiedział zbliżając się do niej
Milena: Ktoś dzwoni do drzwi. -odrzekła leżąc pod nim
Marco: Kurde! -przeklną pod nosem
Słodkie to było jak chciał się zachować, ale też nachalne. Milena naprawdę się czuła doceniona przez niego, bo ona także czuła do niego coś więcej, lecz chciała traktować go na dystans. Ciągle myślała o Leonardo, który mógł w każdej chwili wrócić i zakończyć to co łączy ją i Marco.
Zeszła na dół żeby dowiedzieć się co się stało i kto im przeszkodził.
Milena: Marco? Kto to był? -zapytała wychylając się zza drzwi
Marco: Listonosz z listami od fanów. Pomożesz mi? -zapytał taszcząc wielki wór
Milena: Uuuu.. Sporo tego. -pomogła mu to wnieść do salonu
Marco: No sporo. To co kończymy to co zaczęliśmy? -zapytał łapiąc ją w pasie
Milena: No co ty! Czytamy! -powiedziała wysypując worek listów na podłogę
Marco: To wszystko? Cały dzień i noc to będziemy robić.. -westchnął
Milena: Nigdy nie czytasz listów od fanów? Ja jakbym miała to bym czytała każdy.. -zdziwiła się
Marco: A ty nie masz fanów? -zapytał
Milena: No jakoś tak mało.. Ze dwa listy na tydzień.. -machnęła ręką
Marco: A jaki ci się najbardziej podobał? -zaciekawił się
Milena: Od Mikołaja Rostkowskiego. -uśmiechnęła się
Marco: Hmm.. No bo tak się składa że to ja byłem tym Mikołajem.. -przyznał zawstydzony
Milena: Ty? No to przyznam masz "wyobraźnię".. -stwierdziła
Marco: Tak.. Ten tekst o pięknych oczach jak kałużach podczas deszczu. -wspomniał
Milena: Yhmm.. Ale mogłeś mi powiedzieć prosto w oczy..
Marco: Wstydziłem się i musiałem ci to napisać, to było silniejsze ode mnie. -wyznał
Milena: Kochany jesteś! -pocałowała go w policzek
Marco: Mmmm... Powinienem pisać do ciebie częściej. -zaśmiał się
Milena: Co racja to racja... Mikołaju. -zażartowała
Marco: Morelka! Czytaj! -zwrócił jej uwagę
Milena: I przywieźcie mi złoto! -uśmiechnęła się
Leo: Dla ciebie zawsze kochanie. -odpowiedział
Milena: I się nie poddawać! Walczyć do końca! -wspomniała
Leo: Będziemy walczyć, a ty pilnuj tego Marco żeby głupoty znów nie zrobił przez tą dziewczynę. -przytulił ją
Milena: Nie zrobi. Kocham cię. -pocałowała go w policzek
Leo: Ja ciebie też.
Justyna już wcześniej wyleciała, Moritz nie miał się praktycznie z kim żegnać, bo Lisa nie lubiła pożegnań, poza tym powiedziała że przyjedzie na ostatni mecz w grupie.
Moritz: No Marco.. Założę się że masz już plany na dziś. -zaśmiał się
Marco: Oj tak.. To będzie najwspanialszy miesiąc w moim życiu. -westchnął
Moritz: Ehh.. Ty! I nie rób głupot, bo przyjdę do ciebie z ciężką artylerią.. -zażartował
Marco: Ty i reszta dziewczyn z drużyny? -zapytał
Moritz: Tak.
Milena: Marco? Jedziemy już? Bo samolot już po nich jest. -podeszła
Moritz: No siemka zboczuchy! -pożegnał się
Milena: Zboczuchy? Czemu zboczuchy? -zdziwiła się
Marco: Oj Milenko.. To co jedziemy do mnie? Mam ciastka i colę! -uśmiechnął się
Milena: Ok, z chęcią.
Kiedy dojechali do jego domu, Marco kulturalnie wpuścił Milenę przodem. Dziewczyna rozejrzała się wokół, wszystko wyglądało tak spokojnie. Nagle coś się oparło o jej nogę, troszkę się przestraszyła i spojrzała w dół, to był mały, zwinny kocurek. Wzięła go na ręce i przytuliła. Gdy weszła do kuchni usiadła na krześle i położyła kotka na kolanach zaczynając go głaskać.
Marco: O! Znalazłaś Figo! -uśmiechnął się
Milena: Tak.. Słodki jest. -stwierdziła łaskocząc go po brzuszku
Marco: Tak jak ja? -zapytał siadając obok
Milena: Tak jak ty debilu. -zaśmiała się
Kilka minut później Milena dopadła laptop Reusa i zaczęła w nim grzebać, nie patrząc czy chłopak się zgadzał czy nie. Znalazła tam prywatne zdjęcia Marco i Mario. Był też folder "Caro<3" jednak po odtworzeniu go, był pusty chyba Marco nie chciał jej wspominać.
Zajrzała do internetu i szperała coś na jego Facebooku, chłopak strasznie się do niej przymilał i chciał czegoś więcej, chętnie całował jej szyję i chciał jej zrobić malinkę, ona nie stawiała sprzeciwu jednak trochę ją to denerwowało.
Milena: Przestań! -sprzeciwiła się
Marco: Wiem że to lubisz, dlatego nie przestanę! -zażartował
Milena: Denerwujesz mnie Marco! -krzyknęła
Marco: Ty mnie też. Ale nie potrafisz się na mnie długo gniewać. -uśmiechnął się
Milena: No nie potrafię, bo cię uwielbiam, ale jako przyjaciela. -tłumaczyła
Marco: A ja cię uwielbiam jako dziewczynę, czy to źle? -zapytał
Milena: Nie, nie jest źle.. Ale Leo...
Marco: Leo tu nie ma. -odpowiedział zbliżając się do niej
Milena: Ktoś dzwoni do drzwi. -odrzekła leżąc pod nim
Marco: Kurde! -przeklną pod nosem
Słodkie to było jak chciał się zachować, ale też nachalne. Milena naprawdę się czuła doceniona przez niego, bo ona także czuła do niego coś więcej, lecz chciała traktować go na dystans. Ciągle myślała o Leonardo, który mógł w każdej chwili wrócić i zakończyć to co łączy ją i Marco.
Zeszła na dół żeby dowiedzieć się co się stało i kto im przeszkodził.
Milena: Marco? Kto to był? -zapytała wychylając się zza drzwi
Marco: Listonosz z listami od fanów. Pomożesz mi? -zapytał taszcząc wielki wór
Milena: Uuuu.. Sporo tego. -pomogła mu to wnieść do salonu
Marco: No sporo. To co kończymy to co zaczęliśmy? -zapytał łapiąc ją w pasie
Milena: No co ty! Czytamy! -powiedziała wysypując worek listów na podłogę
Marco: To wszystko? Cały dzień i noc to będziemy robić.. -westchnął
Milena: Nigdy nie czytasz listów od fanów? Ja jakbym miała to bym czytała każdy.. -zdziwiła się
Marco: A ty nie masz fanów? -zapytał
Milena: No jakoś tak mało.. Ze dwa listy na tydzień.. -machnęła ręką
Marco: A jaki ci się najbardziej podobał? -zaciekawił się
Milena: Od Mikołaja Rostkowskiego. -uśmiechnęła się
Marco: Hmm.. No bo tak się składa że to ja byłem tym Mikołajem.. -przyznał zawstydzony
Milena: Ty? No to przyznam masz "wyobraźnię".. -stwierdziła
Marco: Tak.. Ten tekst o pięknych oczach jak kałużach podczas deszczu. -wspomniał
Milena: Yhmm.. Ale mogłeś mi powiedzieć prosto w oczy..
Marco: Wstydziłem się i musiałem ci to napisać, to było silniejsze ode mnie. -wyznał
Milena: Kochany jesteś! -pocałowała go w policzek
Marco: Mmmm... Powinienem pisać do ciebie częściej. -zaśmiał się
Milena: Co racja to racja... Mikołaju. -zażartowała
Marco: Morelka! Czytaj! -zwrócił jej uwagę
******
Chłopcy już dotarli do Brazylii do hotelu, na recepcji przywitała ich miła pani i dała im klucze do pokoi. Moritz jak zawsze wybrał pokój z przyjacielem, czyli Leo.
Leo: To co? Lecisz do Justynki? -zapytał
Moritz: No jakżeby inaczej! Tylko muszę się rozpakować.. -stwierdził optymistycznie
Leo: Kiedy skończysz z Lisą?
Moritz: Nie wiem. Boję się... Bo Lisę też kocham. -odpowiedział
Leo: Zdecyduj albo Justyna, albo Lisa. Ja na twoim miejscu byłbym z Justyną.. Jest fajniejsza. -westchnął
Moritz: Mam jeszcze czas. Do ślubu trochę nam zostało. -machnął ręką
Leo: Jak chcesz... Tylko się nie spóźnij. -poradził
Kilka minut później Leo postanowił zadzwonić do Mileny z pytaniem jak się tam czuje.
Po kilku sygnałach odebrał Marco, ponieważ Milena wciągnęła się w czytanie listów, a w Niemczech już robiło się ciemno to była po kilku kawach.
Leo: To co? Lecisz do Justynki? -zapytał
Moritz: No jakżeby inaczej! Tylko muszę się rozpakować.. -stwierdził optymistycznie
Leo: Kiedy skończysz z Lisą?
Moritz: Nie wiem. Boję się... Bo Lisę też kocham. -odpowiedział
Leo: Zdecyduj albo Justyna, albo Lisa. Ja na twoim miejscu byłbym z Justyną.. Jest fajniejsza. -westchnął
Moritz: Mam jeszcze czas. Do ślubu trochę nam zostało. -machnął ręką
Leo: Jak chcesz... Tylko się nie spóźnij. -poradził
Kilka minut później Leo postanowił zadzwonić do Mileny z pytaniem jak się tam czuje.
Po kilku sygnałach odebrał Marco, ponieważ Milena wciągnęła się w czytanie listów, a w Niemczech już robiło się ciemno to była po kilku kawach.
Marco: Siemka Leo! -krzyknął
Leo: Hej Marco. A gdzie Milena? -zapytał
Marco: Zaczytała się w listy miłosne. -zażartował
Leo: A tak na serio? -nie lubił poczucia humoru Marco
Leo: Hej Marco. A gdzie Milena? -zapytał
Marco: Zaczytała się w listy miłosne. -zażartował
Leo: A tak na serio? -nie lubił poczucia humoru Marco
Marco: Czyta listy moich fanów do mnie. -westchnął
Leo: No to jej nie przeszkadzam.. Pozdrów ją ode mnie. -uśmiechnął się pod nosem
Leo: No to jej nie przeszkadzam.. Pozdrów ją ode mnie. -uśmiechnął się pod nosem
Marco: Nie ma sprawy. -odpowiedział
Leo: To cześć. -rozłączył się
Leo: To cześć. -rozłączył się
******
Aż się bał wejść do tej sypialni, bo wiedział na co stać Milenę Kirchner. Jednak nabrał pewności siebie i wszedł do sypialni gdzie na łóżku leżał duży, puchaty biały miś. W ręce trzymał karteczkę też od dziewczyny.
_____________________________________________________________________
Taki wyjątkowo miły koniec ;D To do poniedziałku. :>
Nadszedł wczesny ranek.. Marco Reus obudził się leżąc na stole zasypany listami. Mileny już nie było, pewnie poszła do siebie do mieszkania. Na stoliczku obok kubka po kawie leżała karteczka od dziewczyny o treści:
"W sypialni czeka na Ciebie miła niespodzianka! :D Milena"
Aż się bał wejść do tej sypialni, bo wiedział na co stać Milenę Kirchner. Jednak nabrał pewności siebie i wszedł do sypialni gdzie na łóżku leżał duży, puchaty biały miś. W ręce trzymał karteczkę też od dziewczyny.
"To dla Ciebie Miśku. <3 Dziękuję za miły dzień :) Milena"
_____________________________________________________________________
Taki wyjątkowo miły koniec ;D To do poniedziałku. :>
Cudowny rozdział! <33 Jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNareszcie się im układa ;*
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam ;**
Jej świetne <3
OdpowiedzUsuńMarco słodki jak zawsze :P
Czekam na nn ;3
Pozdrawiam ;*
Nominowałam Cię na Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz Tutaj .
OdpowiedzUsuńhttp://newlifenewlov.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam ; *
Nominowałam Cię do Liebster Award. :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://przeznaczenia.blogspot.com/
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Marco będzie z Mileną .
A końcówka jest najlepsza .
czekam na kolejny. Kocham to opowiadanie < 3
Kocham to! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Milena i Marco będą razem :>
Jaki ten Marco w ogóle słodki jest! :3
Świetny rozdział :3
Czekam na nn!
Pozdrawiam ;*
liczę że Marco będzie z Mileną. pasują do sieie, nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział.
pozdrawiam :)
Świetny rozdział! : ) Bardzo mi się podobał.. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn i wpadnij do mnie ;D
Cudowny <3 Trzymam kciuki za to żeby Milena i Marco byli razem:)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Pytania u mnie :)
http://bozenawojtekstory.blogspot.com/
Jaka fajna końcówka :D
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście cudowny <3
Moritz mógłby się w końcu zdecydować..
Marco i Milena pasują do siebie. Oni muszą być razem :**
Końcówka najlepsza<33
OdpowiedzUsuńMarco jaki słodziak:)Uwielbiam
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Super, super, super.
OdpowiedzUsuńMarco i Mila muszą być razem, pasują do siebie
Świetny rozdział Końcówka świetna ♥♥
OdpowiedzUsuńMarco słodziaczek *.* On musi być z Mileną ! <33
pozdrawiam.